„Król demonów”
Elizabeth Briggs
Niebo, piekło, a pomiędzy nimi my czyli ziemia. Podział dosyć umowny, czasem zależny od religii i wierzeń, ale wciąż dla wielu aktualny. Czy więc wierzyć w anioły, diabły i demony? Czasem określamy takimi mianem pewnych ludzi, ale to jedynie słowa, nic więcej. Jednak do pewnych osób zdają się one pasować wprost idealnie, chociaż to tylko tak się mówi, chociaż czy na pewno?
Co zrobisz by pomóc swojej przyjaciółce, która zaginęła i nikt poza tobą oraz jej małą rodziną nie bierze tego na poważnie? Hannah próbowała zainteresować tym policję, ale w takim mieście jak Las Vegas nie jest to coś niezwykłego. Pozostaje więc jedyna osoba, o jakiej szepcze się, że jest nieoficjalnym królem tego miejsca, która może będzie mogła coś poradzić. Lucas Yfer, otoczony dość mroczną sławą, ale i na tyle potężny, że odnalezienie jednej kobiety nie powinno stanowić dla niego problemu. Za to, coś innego i owszem. Hannah nie jest nikim znanym, skromna dziewczyna jakich wiele, lecz warunki jakie stawia jej Yfer są zaskakujące. Prawdziwy pakt z diabłem, tyle, że nie podpisany własną krwią i o wiele bardziej niebezpieczny, zresztą tak samo jak i sam Yfer, prawdziwy król kuszenia i tupetu. Nie owija niczego w bawełnę, głośno mówi czego lub raczej kogo pragnie i jest pewien, że jego plan powiedzie się. Jednak coś jeszcze dzieje się, Hannah nie wie co to jest, ale wyczuwa, że Lucas nie mówi wszystkiego. Czy tak jest w rzeczywistości? Kim tak prawdę jest ten mężczyzna i jakie zamiary wobec swojej dłużniczki? Nigdy wcześniej się nie spotkali, lecz on zna ją doskonale, a ona? No właśnie wydaje się, że również ona, gdzieś w podświadomości, nie uważa go za nieznajomego. Jednak czy zaakceptuje to, co chce jej powiedzieć? Prawda bywa bolesna, okrutna i przede wszystkim bardzo brutalna, to tak na początku, cała reszta oznacza jedynie kolejne niespodzianki i nieoczekiwane zmiany, jakich nie mogła Hannah przewidzieć, lecz chyba wcale aż tak zaskoczona nie była …
Ostatnio gatunek „Urban fantasy” jest ciut w cieniu, ale za sprawą książki Elizabeth Briggs przypomniał o sobie i to bardzo udanie. Okładka „Króla demonów” podpowiada co nieco, ale opowiedziana historia ma o wiele więcej do zaoferowania. Na pewno nie brakuje w niej uwodzicielskich scen, lecz wpierw są one przystawką, a później stanowią dopełnienie wątku głównego. Pisarka połączyła mity z pop-kulturą, a prawdziwe miasto grzechu - Las Vegas -uczyniła tłem dla opowiadanej historii. Znalazło się w niej miejsce na prawdziwą diabelską intrygę, pełną pokus znajomość, kilka sekretów oraz przede wszystkim dla bohaterów, nadających całości pikantniejszych smaków, ale również romantycznych. Pisarka zbytnio nie kryje kim jest główna męska postać, natomiast żeńska ma w sobie pewną zagadkę, jaka nie od razu jest odkryta i to wokół niej narasta intryga. „Król demonów” stanowi znakomitą lekturę dla relaksu oraz na czas gdy po prostu potrzebujemy rozrywki czytelniczej, podczas której oderwiemy się od tu i teraz. Spora porcja glamour plus fantastyka z rodzaju „Urban fantasy” oraz humor i kilka niespodzianek w akcji powieści gwarantuje naprawdę dobrą zabawę. Fabuła pierwszej części zaciekawia, podsuwa kilka możliwych ciągów dalszych, no pozostaje jeszcze zakończenie lub raczej wstęp do tego, co jeszcze będzie się działo, a zapewne czeka czytelników, tak samo jak i bohaterów, wiele. Autorka, jak już można było zauważyć, ma wiele pomysłów na to, by opowiedzieć mity i legendy na nowo oraz na swoich zasadach z intrygującymi postaciami w rolach pierwszoplanowych.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję