sobota, 30 sierpnia 2025

Upadek i szansa

 Nowość:

„Prosto do piekła”

Aleksandra Serzysko

 

Kiedy traci się wszystko, nawet siebie, swoją tożsamość, to, co pozostaje? Można mieć jakąkolwiek nadzieję, gdy jest się złamanym na każdy możliwy sposób, a okrucieństwo, jakiego doświadcza się każdego dnia nie ma granic? Ktoś wyciąga rękę, czy z pomocą…?

 

Jaką cenę płaci się za zakazaną miłość? Podobno to, coś o co warto walczyć, ale jeśli zostaje się za to ukaraną w najgorszy możliwy sposób to, czy nie jest to zbyt wiele? Jednak Sevilla nie żałuje niczego, a to co zostało uznane za wyrok ona przekuwa w walkę o siebie. Jeśli nie ma się nic do stracenia to pozostaje przyjąć co daje los lub pomoc kogoś, kto przychodzi z propozycja nie do odrzucenia. Czy warto jeszcze raz zaufać? W końcu jest już się potępionym, ból pokazał chyba już wszystkie swoje oblicza, dno zostało poznane od najbardziej bolesnej podszewki. Pozostaje więc walczyć, ostatkiem sił, bardziej wolą, gdyż ciało to jedna wielka rana. Sewilla nie odtrąca tego, co jej dano, lecz nie robi to też z dobrej woli. W miejscu gdzie się znalazła jej wola jest mało znaczącym, a upadły bóg po prostu robi to, chce nie pytając nikogo o zdanie albo o zgodę. Czy potępiona archanielica będzie w stanie wykorzystać szansę jaką dostała? Jeżeli odnajdzie dla siebie miejsce w piekle to również zemsta będzie możliwa. Kiedy odbierze się komuś tak dużo jak jej zemsta to jedyna droga by móc przetrwać, chociaż czy na pewno? Poznanie niektórych tajemnic pozwala znowu uwierzyć w coś, co wydawało się nierealne…

 

Miłość, strata, upadek, powstanie i walka. Wszystkiego tego doświadczyła główna bohaterka książki Aleksandry Serzysko, a czytelnik wraz z nią doświadcza tego, co jest udziałem. Autorka niezwykle plastycznie oddała emocje odczuwane przez nią. Jednak to nie wszystko co zostało tak doskonale przekazane w tej historii. Świat „Prosto do piekła” to nie jedynie szkic, a z detalami wykreowane uniwersum z prawami, zasadami, hierarchią. To tworzy drugi na plan, na tle jakiego na oczach czytelników rozgrywa się opowieść o Sevilli, wojowniczce, archanielicy, kobiecie, nie poddającej się złu, walczącej, ale równocześnie doświadczającej bezmiaru bólu tylko dlatego, że odważyła się pokochać, kogoś kogo nie powinna. Spod pióra Aleksandry Serzysko nie wyszedł romans, a fantastyczna lektura o więcej niż zaskakującej fabule ze zwrotami akcji i z niezwykłą fabułą. W „Prosto do piekła” nie mało wyrazistych postaci, każda z nich narysowana jest mocną kreską, tak, by pozostać w pamięci czytelnika, bo ma do odegrania rolę w historii. Pierwszoplanowi bohaterowie niejednokrotnie zaskakują, a ich drugoplanowi towarzysze również zaznaczają swoją obecność. Losy Sevilli podążają ścieżkami pełnymi pułapek, zakrętów, iluzji, a gdzie ją doprowadzają? Do punktu, z którego nie ma odwrotu, gdzie można jedynie iść do przodu…

 

                                                Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję wydawnictwu: 

piątek, 29 sierpnia 2025

Góry pamiętają, ludzie również

Nowość:

„Chata wyklętych”

Emilia Szelest


Niektóre miejsca mają swoją pamięć i nie wybaczają pewnych wydarzeń, skrywają również sekrety, jakimi niechętnie dzielą się. Czasem znajdzie się ktoś, kto wpadnie na ślad tych ostatnich i udaje mu się zbliżyć do nich. Nikt wtedy nie jest bezpieczny, bo prawda bywa niechciana i burząca kruchą równowagę pomiędzy milczeniem oraz ukrywaniem tego, co niewygodne…


To nie miała być ekstremalna górska wyprawa, może nie najłatwiejsza, lecz z pewnością dla doświadczonych turystów do pokonania bez zbytnich przeszkód. Kiedy pogoda krzyżuje plany trzeba je zmienić ad hoc. Stara, górska, chata daje schronienie i coś, czego nikt nie oczekiwał. Tajemnice, w liczbie mnogiej. Co kryją stare bale i deski? A może pytanie powinna brzmieć, co chowają w zanadrzu ci, którzy byli tu wcześniej? Z pewnością dzieje się coś, co wzbudza niepokój, nie nazwany, ale da się go odczuć. Szalejąca na zewnątrz zamieć śnieżna nie pozwala opuścić schronienia, jakie miał być na chwilę. Tyle, że wydłuża się ona coraz bardziej, natomiast zagrożenie wcale nie maleje. Nie tylko natura i góry są groźne, również ludzie, zwłaszcza ci, którzy noszą maski. Co tu się wydarzyło albo co właśnie dzieje się? Czasem warto zwracać uwagę na znaki, zwłaszcza gdy powietrze gęstnieje z godziny na godzinę. Czy chata zdradzi skrywane sekrety i jaką cenę przyjdzie za to zapłacić?


Góry nie zapominają, pozostawiają w swojej pamięci to, co miały w nich miejsce, skrywają tajemnice i bronią ich przed każdym, kto chce zakłócić kruchą równowagę pomiędzy przeszłością, teraźniejszością i przeszłością. Niektórzy uważają, że to, co wydarzyło się w górach, powinno w nich pozostać, niekiedy pogrzebane pod warstwą ludzkiej krzywdy wraz z cichymi bohaterami i niewygodną prawdą. Kiedy dawne sekrety dają o sobie znać, wtedy budzą się uśpione demony. A jeśli potworami są ludzie i to oni strzegą, to zostało ukryte, a nie góry? Zwodnicze piękno, odludzie, samotna chata i kilkoro turystów, jakich połączyła górska wędrówka oraz śnieżna zamieć. W takich okolicznościach ludzka solidarność wydaje się na wagę złota, a co jeśli będzie kosztować dużo więcej? Emilia Szelest w „Chacie wyklętych” stworzyła jednocześnie kameralny i górski thriller z cieniem legend i elementami . Początkowo to natura pokazuje swoją potęgę i uwidacznia jak mały wobec niej jest człowiek. To tytułem wstępu, chociaż ten klimat, jako bardzo bliski drugi plan, oddziałuje na czytelników podczas całej lektury. Jednak okazuje się, iż jest jeszcze jedno zagrożenie, groźniejsze, bliskie, nie do końca nazwane, coraz silniej odczuwalne. Irracjonalny lęk spowodowany przez klaustrofobiczne warunki, czy faktycznie mające uzasadnienie w tym, co się dzieje? „Chata wyklętych” ma również wątki nawiązujące do faktów historycznych, ukazujące nie zero jedynkowo przeszłość, lecz z detalami, o jakich zbyt często zapominamy. Przerażająca biel za oknem, wewnątrz mrok coraz bardziej dostrzegalny i kilkoro ludzi, którzy zdają sobie sprawę, że stoją na granicy… Najnowsza książka Emilii Szelest zadaje kilka pytań, lecz odpowiedzi na nie są tak oczywiste i jednoznaczne jak mogłoby się wydawać, gdyż osądzać jest czasem łatwiej niż zmierzyć się z prawdą. W tej książce zło zdaje się być nieuchwytne, nie do końca nazwane, lecz odczuwalne, mocniej z każdym rozdziałem, nawet więcej z każdą kartką, czekamy kiedy zaatakuje, bo to nieuniknione, ale to nie koniec, on przynosi jedynie wyjaśnienia pewnego fragmentu, całość dopiero będzie odkryta.

                                              Za możliwość przeczytania 

książki 

dziękuję:


środa, 27 sierpnia 2025

Kulisy

Premiera:

„A w Krakowie 

na Brackiej pada deszcz”

Michał Zabłocki

 

Towarzyszą nam równie często jak kiedyś, a może nawet częściej. Słuchamy ich w wolnym czasie, nierzadko towarzyszą nam podczas pracy, przy ważnych momentach w życiu. Po prostu są z nami, przy nas, obok nas. Piosenki albo inaczej mówiąc tekst i muzyka, muzyka i tekst. Zapadające w pamięć, czasem powiązane ze wspomnienia o ludziach, miejscach, wydarzeniach, bywające ich tłem.

 

Piosenkarki i piosenkarzy, a także zespoły muzyczne kojarzymy bardzo dobrze. Wystarczy, że usłyszymy melodię, kilka słów, urywek piosenki i wiemy, kto wykonuje dany utwór, często też pamiętamy jego tytuł. A co z osobą, która napisała do niej tekst? No właśnie pozostaje jakoś w cieniu, rzadziej jego imię i nazwisko kojarzymy. Michał Zabłocki przybliżając piosenki, jakich jest twórcą utrwala się w naszej świadomości, a jego utwory znamy, co najmniej dobrze, jak nie lepiej. W końcu już nie „Cichosza” i nie „Między ciszą a ciszą”, lecz głośniej, barwniej i przede wszystkim słowa nabierają dodatkowych detali.

 

Piosenki towarzyszą nam przez całe życie, są tuż obok, nie zawsze je zauważamy, czasem wtapiają się w tło, ale często kojarzymy je z konkretnymi miejscami, wydarzeniami. Nuty, tekst, wykonanie. Tylko lub aż tyle, niektóre „chodzą za nami”, inne nagle nam przypominają się. Czy kiedyś zastanawialiście się jaka historia kryje się za nimi lub w nich? Michał Zabłocki, autor tekstów, poeta, potrafi czarować także opowiadając o tychże właśnie kulisach. Przenosimy się do legendarnej Piwnicy pod Baranami, poznajemy Piotra Skrzyneckiego, Grzegorza Turnaua, Jana Kantego Pawluśkiewicza, Beatę Rybotycką, Jacka Wójcickiego i nie jedynie ich. Autor odsłania genezę niektórych utworów, w jakich okolicznościach powstawały i wspomnienia z nimi wiążące się. Przytoczone teksty piosenek widzimy po takim wstępie w innym świetle, bo to już nie wyłącznie wyrazy, lecz także niekiedy anegdoty, ich geneza, okoliczności tworzenia. Tytuł „A w Krakowie na Brackiej pada deszcz” większość z nas zna przynajmniej w części i pewnie nuciło nieraz, a wraz kolejnymi rozdziałami następne teksty przypominają nam się. Michał Zabłocki jest doskonałym gawędziarzem, co dostrzegamy bardzo szybko, a smaczku dodają wypowiedzi innych artystów, jacy dzielą się swoimi doświadczeniami ze współpracy z nim i nie tylko. Gładko przechodzimy pomiędzy gatunkami muzycznymi, czasem jedynie dziwiąc się, że nie wiedzieliśmy kto stoi za słowami piosenek, lecz po lekturze tej książki wielu z nas będzie zwracało baczniejszą uwagę nie wyłącznie na wykonawcach, lecz również tych stojących nieco w cieniu czyli autorów słów.

 

                                    Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję




sobota, 23 sierpnia 2025

Słodko-gorzki smak wspomnień

„Wiatr od morza. Sztorm”

Magdalena Witkiewicz

 

Wybory towarzyszą nam ciągle. Co i rusz na coś się zgadzamy albo i nie, decydujemy bezustannie nawet nie dostrzegając tego. Po prostu to jedna z życiowych funkcji, taka sama jak oddychanie, jednak rzadko, kiedy tak o tym myślimy. Niekiedy dopiero po latach zauważamy coś, co zaważyło na naszym życiu i to było właśnie naszą decyzją…

 

Kiedy życie smakuje tak nigdy wcześniej i nigdy potem? Gdy raz za razem jest ten pierwszy, potem pozostaje porównywanie, czasem na plus albo minus, jednak wówczas tak wiele dzieje się, a efekty dopiero dostrzegamy często dużo później. Czy gdyby Ania wiedziała, co wydarzy się podjęłaby inne decyzje? Tego tak naprawdę nie wie ona sama, chociaż minęły cztery dekady od tamtych wydarzeń. Teraz gdy patrzy za siebie tak wiele już wie, chociaż czy wszystko? Ma pewne sekrety, lecz inni także. One naznaczyły wszystkich, jak mocno? Z pewnością silniej niż ktokolwiek z nich przypuszczał, ale wtedy gdy powstawały i dokonywano wyboru by nimi pozostały wydawały się dobrym wyjściem. Zresztą u progu dorosłości Ania, Władek, Andrzej, Bożena, decydowali o sobie, swojej przyszłości, mając w tle historyczne wydarzenia, a one rzadko kiedy nie odciskają piętna, nawet jeśli zdaje się, że tak nie jest. Młodzieńcze uczucia czasem przypominają sztorm, niebezpieczny, nieokiełznany i niekiedy pozostawiają po sobie niejeden znak zapytania. Czy po latach Ania jest gotowa do stawienia czoła dawnym tajemnicom, emocjom, jakie wydawało się, iż dawno zostały zapomniane? Smak wspomnień bywa słodko-gorzki…

 

„Każdy wybór niesie ze sobą konsekwencje”. Plusy i minusy, przeważają jedne albo drugie, kolejna decyzja podjęta. Dorastając często tego nie zauważamy, bo okres ten jest burzliwy, mniej lub bardziej, jednak niesie z sobą zmiany, czasem nieodwracalne. „Wiatr od morza. Sztorm” to nie jest prosta opowiastka, ale opowieść, która wciąga nas coraz mocniej i nieubłaganie z każdą przeczytaną stroną. Ponadczasowa, chociaż sięga lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku i wydarzeń, jakie znamy z lekcji historii. Jednak tutaj one mają konkretną twarz, a raczej twarze, nie te znane, lecz te, o których pamiętają jedynie najbliżsi, cisi bohaterowie. To ona, ta wielka historia splata się z codziennością nastolatków i ich rodziców, kolejki, oporniki przypięte do swetrów, ciche protesty na przerwach. To jedna strona, druga to pierwsza miłość, przyjaźń wystawiona na próbę i sekrety, rodzące się bez uprzedzenia, które będą towarzyszyć przez lata postaciom tej książki, świadomie bądź nie. To również lekcje podejmowania decyzji, jakich echa będą się odbijać kolejne lata, a nawet dekady. To, co w tych wyborach negatywne utkwi w bohaterach, niekiedy niczym cierń, a na pozytywnych będzie budowana przyszłość, tyle, że spoiwo gdzie niegdzie będzie miało w sobie tajemnicę. „Wiatr od morza. Sztorm” jest także o dorosłości, tej dojrzewającej dzień za dniem, lecz niezauważalnie i nagle zaczyna się ją czuć. Magdalena Witkiewicz oddała wszystko to, co się z nią wiąże obrazami malowanymi słowami. Scena za sceną, akapit za akapitem, rozdział za rozdziałem, z detali, pojedynczych zdarzeń wyłaniają się ludzie, jacy na naszych oczach niezauważenie przeobrazili się w dorosłych, znajomi, ale też już z rysami, jakich na nich pozostawiło to, czego byli świadkami i uczestnikami. A czytelnicy czują tę opowieść pod skórą, pulsującą emocjami, niespokojnymi, z jakich zrodziły się wybory, czasem nieodwracalne. Ta książka pozostaje w pamięci i pokazuje wagę decyzji, które raz podjęte będą nam towarzyszyły, chociaż nie zawsze będziemy potrafili i chcieli stawić im czoła…

 

 

                                        Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję

Pracowni Dobrych Myśli


piątek, 22 sierpnia 2025

Kwiat nocy

Nowość:

„Dalia”

Patrycja Dzień

 



Czy naprawdę dobrze znamy samych siebie? Niekiedy życie pozwala nam to zrewidować, ale też pojawiają się kolejne pytania, natomiast odpowiedzi na nie wymagają szczerości, a nie każdy ma tyle odwagi. Jednak ci, którzy się na nią zdobędą skorzystają z szansy jaką nie daje im los, lecz oni sobie sami.



Czasem inspiracją do napisania nowej książki bywa klub nocny, ale klub Ciemna Dalia to coś więcej niż można spodziewać się. Maria Banach jest zaskoczona tym, co on oferuje, pytanie czy faktycznie pomoże jej wenie, zwłaszcza, iż ta powinna pójść całkiem inną ścieżką niż dotychczas. No cóż pisarka ma co do tego wątpliwości, lecz od czego pomocna dłoń, a nawet kilkoro? Nowy gatunek w twórczości wciąż pozostawia w nie więcej wątpliwości niż pewności, jednak Maryśka nie byłaby sobą gdyby nie podjęła wyzwania. Może i nie jest zbyt optymistycznie nastawiona do tego pomysłu, lecz cóż szkodzi spróbować? Jej pomocnikiem jest Sebastian Historyk, zarazem to także przewodnik po Ciemnej Dalii, skrywając ej niejedna tajemnicę. W barwnym świecie nocnych godzin spędzanych w klubie Maria poznaje zmysłowy świat od nowej strony, intrygującej i kuszącej tym, co dostępne dla wybranych. Jak odnajdzie się w nim pisarka, szukająca informacji do książki? Sebastian służy pomocą i wyjaśnia to, co wcale nie jest tak oczywiste. Nie tego spodziewała się, nie ona jedna, bo to, że też potrafi wprowadzić w zdumienie siebie i innych staje się impulsem, którego ktoś jeszcze potrzebował również. Czasem poszukiwania mogą przynieść zaskakujący rozwój zdarzeń, całkowicie niezaplanowanych i zmieniających niejedno życie…





Klub Ciemna Dalia zaprasza w swoje podwoje. Maria Banach skorzystała z niecodziennego zaproszenia i okazało się, że… A może tak samemu sprawdzić? Patrycja Dzień serwuje czytelnikom nieszablonową lekturę, przy której najlepiej zostawić wszelkie przypuszczenia jeszcze przed jej rozpoczęciem. To nie jest klasyczny romans czy też obyczajowa historia, a książka, w jakiej nie ma tabu, jest za to naprawdę soczysta opowieść o kilkorgu bohaterów, pierwszo i drugoplanowych jacy na naszych oczach odsłaniają swoje ja, niekiedy zaskakując samych siebie. Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach albo obaj z jednym i drugim w obliczu okoliczności, jakich jeszcze przed chwilą nie brali pod uwagę. Każde z nich zna smak samotności, lecz wiedzą też jak smakuje szczęście, ich styl życia odpowiadał im do tej pory i wiedzą jak zdobywać to, czego pragną. Jednak miejsce gdzie spotykają się wydobywa z ludzi ich pragnienia na co dzień ukryte oraz niejednego skłonił już do wejścia na całkowicie odmienną ścieżkę. Jak będzie w ich przypadku? Ona do tej pory żyła dokładnie tak jak chciała i nie tęskniła za czymś innym. On odciął się od tego, co było i także nie miał w planach zmian. „Dalia” Patrycji Dzień to nie historia taka jak inne, uwodzi wolnością wyboru i magią niecodzienności oraz daje możliwość poznania siebie z całkiem innej perspektywy.


                                      Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję:
Autorce
i