"Umierający dandys"
Mari Jungstedt
Jesienny dzień, na pograniczu nocy i poranka trzech mężczyzn ma problemy ze snem, każdy z nich ma przed sobą jakiś plan do zrealizowania, jednak nie wszystkim los da na to szansę. Pośród tej trójki jest morderca i jest ofiara, no i jest jeszcze ktoś jeszcze - jak jest lub będzie jego rola? Tylko jednego z nich jest dane od razu poznać czytelnikowi, to właściciel galerii, który właśnie stoi u progu całkowitej zmiany w swoim życiu, ale nim ona nastąpi zostaje zamordowany. Jaki był motyw zabójstwa i kto był sprawcą? Na to pytanie musi znaleźć odpowiedź komisarz Anders wraz ze swoimi współpracownikami, dla którego zamordowany nie jest anonimową osobą, lecz człowiekiem znanym, jakby tego było mało dziennikarze prawie od momentu znalezienia ciała towarzyszą policyjnej ekipie. Sprawa komplikuje się jeszcze dodatkowo gdy wychodzi na jaw, że w czasie wernisażu zaginęła rzeźba, nie mająca dużej wartości. Jaki ma związek z dochodzeniem posążek?
Okazuje się również, że zamordowany miał swoje tajemnice, które są zaskoczeniem dla wszystkich, szczególnie dla żony. Tak naprawdę okazało, iż życie jej męża było jej nieznane, a i ona ma pewne sekrety. Świat sztuki pod piękną fasadą kryje o wiele ciemniejsze oblicze, gdzie intrygi i kłamstwa są chlebem powszednim czyli nie różni się zbytnie od innych środowisk.
Jest jeszcze zabójca, który swojego planu jeszcze nie zrealizował, a kolejna osoba na jego liście jest równie nieświadoma swego przeznaczenia jak pierwsza ofiara. Dlaczego ten człowiek ma stracić życie i jaka nić go połączyła z poprzednikiem? Czy jego związki z artystycznymi kręgami okażą się wątkiem wiążącym z poprzednią ofiarą, a może tytułowy umierający dandys jest elementem łączącym? Jednocześnie jest dziełem sztuki, ale tym mianem nazywa siebie również jeden z bohaterów - rzeczoznawca w domu aukcyjnym ...
Na trop mordercy czytelnik jest naprowadzany od samego początku, prawie wszystkie detale zdają się pasować do siebie, mordercze puzzle wydają się być kompletne, tylko gdzieś odzywa się cichy głos, że za łatwo poszło i ciągle jeszcze coś umyka. Morderca już jest rozpoznany, idealnie wpisuje się w ramy zaistniałych wydarzeń, lecz to nie ten człowiek, a ktoś kto stał z boku, cały czas obecny, a niewidoczny dla otoczenia ...
W książkach Mari Jungstedt wątek kryminalny zawsze splata się z motywem obyczajowym, który został zapoczątkowany w pierwszej części o komisarzu Andersie. W ten sposób poszczególne opowiadania są spinane, jednocześnie stanowiąc odrębne historie i elementy większej całości. Autorka nie skupia się tylko na fabule sensacyjnej, ale także na życiu prywatnym bohaterów, dając w ten sposób czytającym możliwość poznania ich nie tylko od strony zawodowej, lecz także rodzinnej. Dzięki temu postacie nie są jednowymiarowe, lecz nabierają realizmu. Oprócz dochodzenia jest także ukazane funkcjonowanie środowiska dziennikarskiego, jego jaśniejsze i mroczniejsze oblicze, wątpliwości związane z różnym pojmowaniem słowa etyka oraz tego co jeszcze jest faktem, a co już brukową sensacją. Czy w dobie wszechwładnej informacji jest jeszcze miejsce na intymność i poszanowanie prywatności? A co gdy praca wchodzi brutalnie w życie osobiste, brutalnie burząc spokój rodziny?
Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. Bellona