„Szepty
stepowe”
Ewa
Cielesz
Najpierw
było oczarowanie i człowiek, o którym nie można było zapomnieć. Bratnie,
artystyczne, dusze, połączone gorącym, ale i skomplikowanym uczuciem. Czy
miłość wystarczy by pokonać to co po drodze się pojawia i wprowadza więcej niż
gorzkie nuty do wspólnej egzystencji? Serce nie zawsze jest dobrym życiowym
konferansjerem, czasem podpowiada słowa, które kierują człowieka na niewłaściwe
tory z jakich trudno zawrócić.
Mongolskie
stepy były, są i będą świadkiem niejednego, Jagoda dostrzega w nich to co dla
innych jest zwyczajne. One chociaż na chwilę pozwalają dziewczynie zapomnieć o
tym co właśnie jest jej udziałem. Kraków pozostał daleko za nią, przed sobą ma
tylko bezkresną przestrzeń, egzotyczną i mało przyjazną, tak wiele się zmieniło
od chwili gdy ujrzała Dymitra pierwszy raz. Miłość sprawia, że człowiek wiele
wybacza, patrzy przez palce i daje kolejne szanse, ale czy i ona da się wplątać
w tę plątaninę wzajemnych wyrzutów, poczucia winy i braku perspektyw na
szczęśliwą przyszłość? Wymarzone wakacje miały dać nowy impuls w ich związku i
wyzwolenie od tajemnic, jakie kładły się cieniem na nim. Jednak po drodze coś
poszło nie tak i teraz wydaje się, że bez zdecydowanych kroków utracone
zostanie najważniejsze. Jedna decyzja pociąga za sobą drugą, kolejne są jeszcze
dramatyczniejsze, niekiedy nie można cofnąć się i trzeba żyć ze skutkami swoich
wyborów, ze świadomością, iż z zaistniałej wówczas sytuacji nie było dobrego
rozwiązania. Banalne stwierdzenie o tym, że nic już nie jest i nie będzie takie
jak wcześniej nabiera dla Jagody osobistego znaczenia i nie ma nic w nim
stereotypowego. Prawda zraniła ją, teraz pozostały blizny i przyszłość, która
miała być zupełna różna od tej rysującej się na kanwie nowych życiowych
doświadczeń. Krakowskie krajobrazy są zupełnie odmienne od mongolskich widoków,
po tych drugich pozostały wspomnienia, dalekie od marzeń, a te pierwsze jak zapiszą
się w pamięci? Wiele spraw trzeba rozpocząć od nowa, niektóre zawierają w sobie
znak zapytania, artystyczna dusza Jagody musi zmierzyć się z tym co mówi
rozsądek oraz pełne sprzeczności serce …
Pierwszy
tom – „Słońce umiera i tańczy” zakończył się pytaniem otwartym, odpowiedź na
nie mogła zawierać dużo możliwości jak potoczyły się dalsze losy dwojga
zakochanych ludzi jakich dzieliły tajemnice i niedopowiedziane historie. „Szepty
stepowe” przyniosły dramatyczny rozwój wydarzeń w egzotycznej scenerii, na
który trudno było być przygotowanym, chociaż pewne sygnały wskazywały, że
historia Jagody i Dymitra będzie emocjonalną huśtawką. Jednak co innego
przypuszczenia, a czym zupełnie innym jest rzeczywistość, ostra i
nieprzewidywalna, tnąca bezlitośnie na kawałki marzenia. Ewa Cielesz w drugim
tomie pokazuje więcej niż trudne relacje pomiędzy dwojgiem ludzi z rzadko
spotykanym wyczuciem, nie unikając przekazywania targających bohaterami uczuć,
ale oddając je bez teatralności. Realizm sprawdził się znakomicie, oszczędność
póz podkreśliła to co najważniejsze i jednocześnie dała impuls do refleksji.
Pomiędzy postaciami zachodzi wiele interakcji pozostawiających w nich ślad, jak
się okazuje nie będący łatwy do wymazania. Zderzenie dwóch kultur także zasługuje
na wyróżnienie, autorka nie ocenia, w zamian za to daje czytelnikom możliwość
własnej interpretacji i spojrzenia na to co ma miejsce z własnego punktu
widzenia. „Szepty stepowe” są niezapomnianą lekturą, w której ważne są słowa
wypowiedziane oraz te pozostające w głowach bohaterów, a krajobrazy są dla
jednych i drugich niemym tłem odzwierciedlającym buzujące emocje.
Za możliwość przeczytanie książki
dziękuję
BookSenso
oraz
wydawnictwu Axis Mundi