"Po tamtej stronie lustra"
Anna Maria Rzeszotowska
Dzień za dniem mija życie, po prostu zwykła codzienność, w jakiej zdarzają się i burzowe chwile i słoneczne momenty, a pomiędzy nimi, mniej lub bardziej zadowalająca, powszedniość. W niektórych sytuacjach zdarza się każdemu odczuwać, że jest nie na swoim miejscu, ale czasem uczucie to jest silniejsze, tak jakby gdzieś czekała na nas właściwa droga życiowa. Nieznane zawsze budzi zainteresowanie, ale czy warto szukać tego czego sami nie umiemy określić? Przecież sami wybraliśmy taki, a nie inny kierunek, więc dlaczego pragniemy tego, o czym nic nie wiemy? Może pociąga nas to co tajemnicze i nieokreślone lub ... intuicja podpowiada to czego nie podejrzewamy, a jest nam przez los przeznaczone.
Pewnie nie raz i nie dwa, podczas oglądania pamiątek po czasach, jakie przeminęły, pojawia się myśl, jakby by to było gdybyśmy mogli przenieść się w daną epokę. Wycieczka taka wydaje się kusząca, poznać nie od strony muzealnej wystawy fakty, zamiast suchych informacji, żywa historia. To co my oglądamy jako pozostałości po wcześniejszych pokoleniach zobaczyć w użyciu, chociaż na parę godzin spojrzeć na to co już miało miejsce w momencie kiedy właśnie wydarzenia dzieją się. Wizja dla wielu kusząca, no, ale wszyscy wiedzą, że to niemożliwe ... Chociaż jedno spojrzenie w lustro może zmienić nasze zdanie w tej kwestii. Z sekundy na sekundę zamiast w dwudziestym pierwszym wieku jesteśmy w osiemnastym stuleciu, bez uprzedzenia, bez jakiekolwiek znaku ostrzegawczego, ale za to z uczuciem, iż wbrew wszystkim znakom na ziemi i niebie, jesteśmy we właściwym miejscu. Szansa spełnienia tego co było w nas głęboko, lecz nigdy niewypowiedziane, jest darem jakiego nie odrzuca się, z drugiej strony w pierwszym momencie kto uwierzyłby w podroż w czasie? Pierwsze co nasuwa się na myśl to, że trafiliśmy na plan filmowy, ale gdy rzeczywistość dociera do nas z całą siłą, wtedy trzeba przedsięwziąć odpowiednie kroki. Jak odnaleźć się w przeszłości, gdzie nikogo nie znamy? A może jest ktoś kto jest nam znany, chociaż nie dosłownie? Niepowtarzalna okazja jest dla Marii, bohaterki "Po tamtej stronie lustra", nie tylko spełnieniem marzeń, lecz przede wszystkim drogą do odkrycia tego co najważniejsze dla niej. Czy w osiemnastym wieku odnajdzie to czego nie umiała znaleźć w swoich czasach? W przyszłości przecież pozostawiła tak wiele niezałatwionych spraw, a nie wie kiedy i czy w ogóle wróci do bliskich. Jednak przeszłość ma w sobie coś co wydaje się elementem, którego brakowało w jej życiu do tej pory. Nowa rzeczywistość oferuje przyjaźń, zrozumienie i uczucia, jakie wydawały się dawno zapomniane. Ale gdzieś w tle wciąż czai się pytanie o powrót, kiedy on nastąpi i jak wpłynie na Marię?
"Po tamtej stronie lustra" nie jest jedynie opowieścią o podróży w czasie, a raczej studium o kobiecie, odczuwającej, że jest we niewłaściwym miejscu i czasie. Na zewnątrz jest postrzegana jako silna i pewna siebie, lecz do tego co kryje się w jej wnętrzu nie dotarł nikt, nawet ona nie zdaje sobie sprawy tak do końca czego jej brakuje. Coś ją niepokoi, ale trudno bohaterce zdefiniować źródło tego uczucia. Jej życie z pozoru jest poukładane i szczęśliwe, jednak pozostaje w nim pewna luka, jaką nie Maria nie umie zapełnić. To co jest jej udziałem w przeszłości pozwala jej spojrzeć inaczej na siebie i bliskie osoby. Autorka pozwala czytelnikowi wniknąć w emocje będące udziałem bohaterki, poznać jej wątpliwości, dzięki czemu historia nabiera całkiem innych barw. Zakończenie jest niespodzianką dla czytających, może nie takiego spodziewają się czytający, lecz inne byłoby sztuczne, a to zaserwowane przez Annę M. Rzeszotowską pasuje idealnie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej