„Przedsionek piekła”
Tomasz Kaczmarek
To, co wydaje się najgorszym miejscem na ziemi bywa jedynie wstępem do kolejnego punktu, gdzie słowo piekło nabiera całkiem nowego znaczenia. Człowieczeństwo staje się pustym słowem, a raczej wyrazem, którego nikt nie zna. Czy w takich okolicznościach można myśleć o czymś więcej niż o szybkiej śmierci? Co jeszcze jest się w stanie zrobić by nie popaść w szaleństwo?
Postęp wymaga ofiary, czasem w nieskończonej liczbie mnogiej. W Exmore nikt nie liczy tych, którzy poświęcają się codziennie dla wielkiej machiny rewolucji przemysłowej, wiadomo, że straty jakieś muszą być, liczy się dobro, czy ogółu to już całkiem inna sprawa. Kathleen Turner doskonale zna tę gorszą stronę, by nie powiedzieć najgorszą, egzystuje na granicy życia i śmierci, bólu i otępiania, wie co ją czeka i wydaje się pogodzona ze swoim losem, chociaż czy na pewno? Janusz Szewczyk także zna Exmore od strony ciemnych zaułków, cuchnących, betonowych, ruin. Wierzy jednak, że jeszcze czeka go coś lepszego, ale takich jak on są tysiące, na razie każdy dzień jest dla niego wyzwaniem. Nie zdaje sobie sprawy jak mało dzieli go od tego by raz na zawsze odmienić swoje przeznaczenie. Jak szybko można stracić to, czemu poświęciło się wszystko wie Andrew Milton. Wydaje się być pokonanym, przegranym i czekającym jedynie na śmierć, ale nie wszyscy tak sądzą. Tych troje ma więcej wspólnego niż sądzi ktokolwiek, nawet oni sami. W Exmore tajemnice pozwalają zyskać przewagę, zdobyć to o czym się marzy, niekiedy stać się kimś zupełnie innym. Jednak ceną jest ból, zaprzedanie się i przede wszystkim wejście do piekła. Czy da się z niego uciec? Jeśli tak to, co czeka człowieka gdy już opuści je?
Tam gdzie rozum nie śpi również demony nie śpią, zwłaszcza jeśli są podstawą rewolucji. Przemysłowej rewolucji, na skalę jaką do tej pory ludzkość nie widziała, lecz zapragnęła. Po części postapokaliptyczna wizja, a po części steampunkowa, obie przenikają się w „Przedsionku piekła” nieustannie. Trudno powiedzieć gdzie kończy się jedna i zaczyna druga, elementy obu widoczne są nieustannie, nie rywalizują, koegzystują w książce Tomasza Kaczmarka na równych prawach, co wzbogaca całość, ale i staje się źródłem do niespodziewanych zwrotów akcji. Nie brak tej historii rozmachu i monumentalności, zadbania o ogólne zarysy oraz uzupełnienia ich detalami tak, by obrazowo przedstawić czytelnikom świat, w jakim egzystują bohaterowie. Zresztą ich sylwetki również oddano nader sugestywnie od strony zewnętrznych fizjonomii jak i charakterów, posiadają też swoją symbolikę. Rozpoczynając lekturę „Przedsionka piekła” nie jesteśmy przygotowani na to, że kolor czerni, szarości oraz czerwieni będzie przedstawiony w tylu odcieniach, odzwierciedlających nie tylko drugi plan, ale również postacie oraz to, co jest ich udziałem. Autor postawił na ekspresyjność na różnych poziomach, co nie tylko intryguje, lecz i staje się punktem wyjścia dla rozwoju wątków. Te w żadnym wypadku nie są schematyczne, odznaczają się wielowarstwową budową i zaskakującą ścieżką jaką podążają, zawsze na skraju przepaści, mniej niż o krok od zatracenia się. W tej powieści nadzieja, zwycięstwo, klęska, zemsta, nauka oraz rewolucja nie są tym, czym mogłoby się wydawać na początku, a piekło nabrało całkiem nowego znaczenia, dobitniejszego niż sądzono do tej pory.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: