czwartek, 16 czerwca 2011

Naiwność

"Wieża sokoła"

Wakacyjna praca u znajomych ojca miała być czasem, w którym Dymitra zastanowi się nad swoim życiem. Niezdane egzaminy i zamknięcie drogi na studia były szokiem dla jej rodziców, dla dziewczyny już mniejszym - od miesięcy miała zaległości w szkole, pieniądze na korepetycje szły na inne cele, a samodzielna nauka nie przynosiła efektów. Do tej pory spokojna nastolatka, ucząca się dobrze poniosła porażkę, której nikt z dorosłych się nie spodziewał. Wydawało się, że jest taka jak zawsze, jak młodzież w jej wieku, miała wszystko. Jednak czegoś zabrakło w tej rodzinie, więzy trzymające ich razem uległy rozluźnieniu, każdy żył swoim życiem, w momencie próby dziewczyna została sama, a może tylko tak się jej wydawało? Wyjazd na Santorini miał być tylko przejściowym etapem, a praca fizyczna przestrogą, ostrzeżeniem na przyszłość. Tylko zabrakło szczerej rozmowy w momencie gdy życie pokazało, że nastolatka jeszcze nie jest dojrzałą osobą, ale czy takimi byli jej rodzice?

Wakacyjne uczucie młodej kobiety i starszego mężczyzny, obcokrajowca, coś co się zdarza często. Przeważnie mija podobnie jak pora roku, w której te emocje narodziły się, czasem trwają one dłużej i pozostawiają ślady na zawsze. Zainteresowanie jakie okazuje Edward, gość pensjonatu, mieszkający wraz z matką, w miejscu pracy Dymitry jest dla niej spełnieniem romantycznych marzeń. Od początku jest z nią szczery, informuje ją, że opiekuje się ciężko chorą żoną, a urlop jest dla niego odpoczynkiem po ciężkich obowiązkach domowych i zawodowych jako lekarza. Nić porozumienia wzmacnia się z każdym dniem, wreszcie znalazł się ktoś kto chce dziewczyny wysłuchać, z którym może szczerze porozmawiać, uczucie wydaje się być obustronne, chociaż nikt nie zapomina o chorej małżonce. W takiej atmosferze Dymitra proponuje swoją pomoc w opiece, chociaż wiązałoby się to z wyjazdem z Grecji do odległej Polski. Po początkowej odmowie jej pomysł zostaje zaakceptowany przez Edwarda i jego matkę, dziewczyna ma przed oczyma wizję szczęścia u boku ukochanego mężczyzny. Nie myśli o żadnym zagrożeniu, jej ucieczka wydaje jej się najlepszym rozwiązaniem, chociaż słowo "ucieczka" nie pada ani razu, ona nie widzi swego wyjazdu w tych kategoriach. Chce po prostu zacząć żyć zgodnie ze swoimi decyzjami, a nie pod dyktando rodziców. Zresztą oni przyjmują jej wybór nie najgorzej, matka udziela rad zgodnie z ulotkami, radzącymi jak się zabezpieczyć przed wyjazdem do obcego kraju - kilka słów, które mają zwrócić jej uwagę podczas rozmowy telefonicznej gdyby córka była w niebezpieczeństwie. Ojciec pamięta Polskę jako azyl dla dysydentów greckich sprzed kilkudziesięciu lat, dla niego największym zagrożeniem jest nasz klimat - tak różny od śródziemnomorskiego. W końcu rodzice mają swoje problemy - rozwód, pracę, ułożenie sobie życia z nowym partnerem. Któż by podejrzewał niebezpieczeństwO, w końcu to Polska - kraj może egzotyczny dla Greków, z nie najlepszą opinią co do trzeźwości obywateli i złodziejską sławą, lecz poza tym wszystko pozostałe jawi się jak najnormalniej.

Romantyczne marzenie wydaje się niezagrożone, Edward czekający z czerwoną różą na lotnisku, dom wyglądający jak zamek, pokój w wieży - bajka wydaje się ziszczać na jawie. Intuicja podpowiada, że coś jest nie w porządku, ale kto by słuchał takich podszeptów gdy oczy widzą taki cudowny obraz. Krzyk przerażenia z ust żony Edwarda na widok Dymitry zostaje wytłumaczony jako objaw choroby, co oczywiście zostaje zrozumiane - przecież dziewczyna ma się opiekować właśnie chorą małżonką ukochanego. Czy to nie było zbyt naiwne z jej strony? W przyszłości dziewczyna będzie sama zadawała sobie to pytanie i wiele innych jeszcze, kiedy wybrano ją do roli, nie mającej nic wspólnego z jej marzeniami?
Powrót do przeszłości jest dla niej odskocznią od teraźniejszości, która nie ma nic wspólnego z rozmowami w greckim słońcu, gdzie wydawało się, że znalazła szczęście, ani z pierwszym okresem w Polsce, kiedy wszystko przyjmowała bez podejrzliwości, a niepokój był zagłuszany romantycznymi wizjami. Nawet dosłownych ostrzeżeń nie brała na poważnie, jednak dlaczego by i miała zastanawiać nad słowami chorej kobiety, jeżeli wszytko wydawało się jej w porządku?

Bajka wydaje się dopełniać, umiera żona Edwarda, Dymitra na czas żałoby pojedzie do Grecji, a za miesiąc ukochany mężczyzna poprosi jej ojca o zgodę na ślub. Wszystko zdaje się zmierzać ku Happy End`owi z napisem "żyli długo i szczęśliwie". Jednak tak naprawdę historia dziewczyny zaczyna się dopiero - wypadek przed wylotem, rany, które spowodowały konieczność operacji plastycznej i ... z lusterka na Dymitrę patrzy duch. Ona nie istnieje, za to żyje ta, która umarła. W Grecji nie miała przyszłości, za to w roli, jaką jej przeznaczono, czeka ją bogata przyszłość. Opór na nic się nie zda, więc może podstęp, przecież ucieczka jest realna, dziewczyna poznała dobrze okolice - horror się skończy a może zacznie się jego nowy rozdział? Tym razem zamiast pałacu z wieżami ciemna piwnica, ból, strach i monstrum zamiast księcia

Jest jeszcze jedna osoba w tej historii - ogrodnik, człowiek swym zewnętrznym wyglądem powodującym litość lub odrazę, jednak to co widzą oczy nie jest najgorszą prawdą o nim. Wnętrze ukrywa prawdziwego potwora, człowieka bez skrupułów, psychopatę i aktywnego uczestnika w dramacie Ewy i Dymitry, wspólnika Edwarda i jego matki. Chociaż nawet oni nie znają całej jego roli, za to on doskonale zna ich cele.

Poszukiwania zaginionej nie dają efektu, pamiętający ją ludzie niewiele wnoszą do sprawy, zbuntowana nastolatka znikła z oczu gdzieś w drodze do Grecji, sprawa jedna z wielu, które mogą pozostać nierozwiązane. Czy kot, szukający jedzenia może pomóc uwięzionej dziewczynie? Zwrot w jej losie przychodzi z nieoczekiwanej strony, wybawca pozostaje w cieniu, liczy się tylko odzyskana wolność, chociaż okupiona koszmarnymi wspomnieniami i odebraną twarzą.

"Wieża sokoła" nie zaczyna się od zbrodni, ona już została dokonana, początek historii to właściwie jej środek, najgorsze momenty, od których odskocznią są retrospekcje do przeszłości bohaterki. To dzięki nim czytelnik poznaje Dymitrę, grecką nastolatkę, jedną z wielu, którą romantyczne marzenia sprowadziły do Polski, kraju obcego, ale znajome otoczenie nie dawało jej to czego pragnęła. Rzeczywistość okazała się całkiem inna, chociaż nic tego nie zapowiadało. Mogłoby się wydawać, że taki temat był nieraz brany na warsztat, jednak autorka poprowadziła wątek sensacyjny inną drogą niż to jest zazwyczaj. Od początku dane jest czytelnikowi nabrać podejrzeń co do tego co czeka bohaterkę, jednak rozwinięcie akcji zaskakuje, nic nie jest oczywiste. Pytania zadawane przez Dymitrę są skierowane nie tylko do niej samej, ale i do czytelników. Pomimo, że w pierwszym momencie odpowiedzi na nie wydają się proste, to po chwili zastanowienia nie są już takie. Winna była ofiara czy zbrodniarz? Czy chęć spełnienia to powód by kogoś skrzywdzić? Silne więzy rodzinne mogą pomóc gdy dziecko staje na rozdrożu? Jak przygotować młodego człowieka by nie wpadł w pułapkę zastawioną przez innych ludzi? Zaufanie nie powinno równać się zaślepieniu, jednak tych, którzy rozumieją tę różnicę i znają prawidłowe odpowiedzi na powyższe kwestie rzadko słuchają potencjalni pokrzywdzeni.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece