„Czas
przeszły”
Lee
Child
Często
przyglądamy się przeszłości, sprawdzamy jej detale, dociekamy co faktycznie
miało miejsce. Czasem kryje się w niej jakaś tajemnica, niedopowiedzenie lub
tylko intuicja podpowiada, że może nie wszystko w niej jest takiej jak się
wydaje. Zwłaszcza historia rodzinna intryguje niektórych i skłania do
poszukiwań, czasem dzieje się to pod wpływem chwili …
Podróż
przed siebie, w własnym tempie, bez pośpiechu i dokładnego planu. Jack Reacher wyrusza
z Maine na południe, nie dlatego, że kolejna sprawa wymaga jego interwencji,
ale o prostu tego chce. Mniej lub bardziej prosto przed siebie, autostopem,
przynajmniej takie były jego założenia. Znak z napisem „Laconia” zwrócił uwagę
Jacka z uwagi na związki z ojcem, czemuż by więc nie odwiedzić tego miejsca?
Spokojne miasto, w sam raz na krótką wizytę, poszperanie w archiwum i zaspokojenie
ciekawości. Nic więcej, lecz tam gdzie pojawia się Reacher zawsze daje znać coś,
co nie pozwala mu ot tak zostać z boku i być jedynie widzem. Splot okoliczność
czy też przypadek sprawia, że musi niektórym wytłumaczyć jak powinni
postępować, niestety nie do wszystkich to trafia. Ktoś woli dmuchać na zimne i
nie mieć Jacka za gościa, lecz pewne sprawy trzeba doprowadzić do końca,
zwłaszcza kiedy zbyt wielu to nie na rękę. Spokój to pozory, przekonali się o
tym Patty i Shorty, chcący jedynie dojechać do Nowego Jorku. Jednak w Laconii
trudno nie wpaść w kłopoty, zwłaszcza kiedy się ich nie szuka. Reacher próbował
się trzymać od nich z daleka i oficjalnie wciąż tylko i wyłącznie miłym
podróżnym, poszukującym fragmentów familijnej przeszłości. Ale niekiedy po
prostu nie da się nie wyciągnąć pomocnej dłoni i nie zaprowadzić porządku,
nawet jeśli jest się obserwowanym i zajętym własnymi sprawami.
„Czas
przeszły” nie jest powieścią drogi, chociaż początek mógłby na to wskazywać,
ale kultowy bohater Lee Childa zawsze gwarantuje, że podąży własną ścieżką,
daleką od prostych schematów. Powrót do korzeni, nawet nie zaplanowany, okazuje
się punktem wyjścia dla historii, w jakiej niewiadome są pewnikiem, a to co
wydawało się oczywiste wcale takim nie jest. Pisarz zadbał by nie zabrakło
zagadek oraz akcji, to drugie jest konfrontacją pomiędzy ludźmi, w jakiej
rezultat nie do końca jest przewidywalny, a przypuszczenia są elementem zwiększającym
napięcie. W nieśpiesznym tempie toczy się fabuła „Czasu przeszłego”, lecz to
tylko pozory, których zresztą jest wiele, skrywają one tajemnice i sekrety oraz
przede wszystkim prywatne dochodzenie.
Jego wyniki są zaskakujące, podobnie jak i sama postać Jacka Reachera,
pragnącego tym razem jedynie podróżować z północy na południe. Jednak jak to
bywa trudno przejść obojętnie wobec kłopotów, zwłaszcza gdy wprost się pchają
się do człowieka, no i pozostaje jeszcze kodeks honorowy, nie pozwalający
obrócić wzroku w drugą stronę. Lee Child napisał całkiem inną książkę niż można
by się spodziewać, Jack Reacher został pokazany z innej perspektywy niż do tej
pory, nie mniej intrygującej i odsłaniającej mniej znaną twarz bohatera.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Albatros