Nowość:
„Nasza czuła ziemia”
William Kent Krueger
Pewne miejsca łączą ludzi równie mocno jak więzy krwi, a niekiedy jeszcze silniej. Wspólne doświadczenia, stawianie czoła trudnościom i przede wszystkim poczucie, iż jest się dla kogoś ważnym oraz dawanie tego komuś innemu cementuje relacje. Śmiech i łzy, chwile szczęścia i momenty bólu, chociaż kontrastowe, stanowią postawę tego, co nazywa się przyjaźnią.
Co mogą mieć do straceni ci, którzy poza sobą samymi nie mają nic więcej? Odie, Albert Moses i Emmy wiedzą czym jest brak rodziny, jedni wcześniej, drudzy później, utracili rodziców. Dorastanie w szkole dla rdzennych mieszkańców Ameryki wśród dzieci, które zostały wyrwany z domów jest brutalną lekcją, podczas jakiej trzeba bardzo szybko dorosnąć. Jeśli łamie się zasady, ci, którzy stoją na ich straży robią to samo z buntownikami. Co więc można zrobić, jeśli zrobi się krok w naprawdę niewłaściwym kierunku? Uciec jak najdalej, nie samemu, lecz z przyjaciółmi, jacy wspierają zawsze i wszędzie. Jak najdalej, jak najszybciej od miejsca gdzie wydarzyło się najgorsze, ale to nie takie proste w czasach Wielkiego Kryzysu i gdy ma się niewiele lat. Jednak, kiedy na horyzoncie jest cel to naprawdę dużo można znieść, chociaż czy wszystko? Droga do wolności miewa gorzki i słodki smak, a zagrożenie może nadejść szybko i to w najmniej oczekiwanym momencie. Czy było warto zaryzykować? Co czeka na końcu wyboistej ścieżki, przynoszącej dojrzałość i nieoczekiwaną prawdę?
Powieść drogi, lecz również po części przygodowa, mówiąca o trudnych sprawach, lecz z perspektywy, jaka nieczęsto jest używana – młodego człowieka lub wręcz dziecka. „Nasza czuła ziemia” to nie historia, którą chce się czytać szybko, chociaż ciekawość, co do tego jak potoczą się losy bohaterów wzrasta cały czas. Jednak to ta kategoria lektur wymagająca by się na niej skupić, czasem na chwile zastanowić się, docenić nie tylko to, co ma miejsce na pierwszym planie, lecz i drugim oraz spojrzeć pomiędzy wiersze. Część zostaje nie tyle niedopowiedziana, ile wyrażona trochę metaforycznie, także poprzez nawiązania literackie. Tę książkę zapamiętuje się scena po scenie, w niej nie ma mało istotnych fragmentów, wszystko ma swoje znaczenie, może nie od razu widoczne, lecz ujawniające prędzej czy później swoją istotę. Na pierwszy rzut oka prosta opowieść, ale po kilku stronach dociera do czytelnika, że będzie przy niej odczuwał całą paletę emocji. Ból, gniew, radość, ulga, zaskoczenie, „Nasza czuła ziemia” nie pozostawia obojętnym, nie wiemy, kiedy wciąga nas i dopiero po dobrej chwili orientujemy się, iż jesteśmy tuż obok postaci. Ta powieść mówi też o rodzinie, korzeniach, pochodzeniu, odcięciu nie jedynie od bliskich, lecz i od kultury, religii oraz sekretach, mających chronić, lecz przynoszących odwrotne skutki. To wszystko pod płaszczem troski i w imię lepszej przyszłości, ale tu nie ma dysonansu pomiędzy teorią i praktyka, bo czy jest czymś dobrym wyrwanie dziecka z domu rodzinnego z racji pochodzenia, a później usuwanie wszystkiego, co się z nim wiąże? To nie jedyne trudne tematy w tej książce, lecz autor nie epatuje dramatem oraz smutkiem, one są i w żadnym razie autor ich nie bagatelizuje, ale pokazanie ich głównie z punktu widzenia kilku czy kilkunastoletniej osoby dodaje wiele niuansów i pokazuje jak radzą sobie z nimi, samodzielnie i przy wsparciu podobnych sobie. Niewinni czarodzieje w trudnej rzeczywistości próbują znaleźć dom dla siebie, gdzie będą bezpieczni i mogli być sobą, zostaną zaakceptowani takimi, jakimi są. Mało? Dla niektórych to marzenie, o które muszą walczyć z brutalnymi zasadami i ludźmi, jacy za nimi stoją.
Za możliwość przeczytania