"Milczące słowa"
Jagoda Wochlik
Jedna chwila i wychodzisz z kina, kolejna i żegnasz się z przyjaciółkami, moment później jesteś niedaleko swoje domu, a zaraz potem widzisz człowieka z podciętym gardłem i jego mordercą wpatrzonego w Ciebie. Nie uciekasz, bo w głowie kołacze się tylko jedna myśleć jak człowiek może odebrać życie komuś innemu, na ratunek nie ma już miejsca w Twoim umyśle. Nagle zjawia się wybawiciel i pomaga Ci ujść z życiem, a potem każe wejść do Twojego bloku nie odwracając się. Jednak Ty odwracasz się, wbrew temu co słyszysz gdzie w swym wnętrzu, a następnego dnia budzisz się, bo koszmar senny był aż nadto realistyczny ... Kilka tygodni później znowu jesteś atakowana, tym razem wiesz, ze to nie mara nocna tylko rzeczywistość, ale osoba ze snu broni Cię, budzisz się w obcym mieszkaniu, a twój obrońca siedzi obok i jest wściekły. Wybawca nie jest miły czy też troskliwy, wprost przeciwnie dokłada starań by Cię przestraszyć, a może odstraszyć? Przecież wiesz kim jest, nie czym, a właśnie Kim, coś pcha Was w swoim kierunku - ciekawość, przeznaczenie, przepowiednia?
Zuzanna jest spokojną dziewczyną, studiuje, wieczory spędza z przyjaciółmi, od czasu do czasu śpiewa w klubie, gdzie pracuje kolega z dzieciństwa. Idealnie pasuje do niej słowo łagodna, nie lubi przemocy i rozlewu krwi, nawet oglądając horrory krzyczy ze strachu, ufa wszystkim. Henry Got jest jej całkowitym przeciwieństwem, mroczny, nie wierzy nikomu, nigdy nie odwraca się plecami do nikogo, a drzwi obserwuje czujnie, jakby zaraz miał za nich ktoś zaatakować. Dwie zupełnie różnie osoby, po prostu wampir i człowiek, potwór i ... ofiara? Kto kogo bardziej zaskoczy? Zwycięży ciekawość czy uczucie, tylko jak można kochać gdy serce nie bije? A może to tylko eksperyment, jak daleko można się posunąć w podróży do wnętrza kogoś, kto tak do końca nie zna samego siebie? Co będzie gdy łagodność sięgnie po broń i pierwsza krew splami dłonie? Nie tak miało być, rola mordercy była już zarezerwowana i to dla cynicznego krwiopijcy, a nie jego "zabawki". Dwa razy on uratował jej życie, teraz ona odwdzięcza się tym samym, robi co musi, a raczej robi to co czuje, że powinna. Jak dalej potoczą się losy tej niezwykłej znajomości?
Wampir i dziewczyna, temat odmieniony przez wszystkie czasy, tryby i przypadki, czego oczekiwać po następnej historii z tego gatunku? Zaskoczenia, zwrotów akcji, fabuły z nieprzewidywalnym przebiegiem i postaci, które będą wymykać się schematom. "Milczące słowa" przynoszą właśnie czytelnikom to i o wiele więcej, nic nie jest tym czym wydaje na pierwszy lub nawet drugi czy trzeci rzut oka. Jeżeli podczas lektury tworzysz sobie w głowie jak dalej potoczy się akcja, to szybko dochodzisz do wniosku, że twoje przypuszczenia poszły zupełnie inną drogą i to na dodatek tą mniej interesującą. Gdzieś w tle rysuje się bohater, który pociąga za niewidoczne sznurki, tak, że nawet ci, którzy są opleceni nimi, nie zdają sobie nawet sprawy z ich istnienia, aż do momentu gdy prawie jest za późno. Zakończenie historii Zuzanny i Henry`iego jest sporą niespodzianką, szczególnie, że prawie do ostatniej strony toczy się gra, a jej wynik do końca waha się pomiędzy porażką i zwycięstwem.
"Milczące słowa" to nie kolejna książka z wampiryczną otoczką, bo ten aspekt jest tylko tłem dla bohaterów, którzy strona po stronie odkrywają przed czytelnikiem swoje prawdziwe oblicze, tak różne od pierwszego wrażenia. Postacie nawet bez swych nadprzyrodzonych cech byłyby intrygujące, nadnaturalne atrybuty to tylko dodatek, ciekawy, lecz nie najważniejszy. Zaczynając czytanie trzeba być przygotowanym na wszystko, szczególnie na zło ukryte pod pozorami pomocy.
środa, 29 lutego 2012
wtorek, 28 lutego 2012
Premiera "Szósty" Agnieszki Lingas - Łoniewskiej
Już od dzisiaj w sprzedaży
"Szósty"
Agnieszki Lingas - Łoniewskiej
Do kupienia tutaj
„W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka – mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu... odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim bogiem”.
Miłość, która rodzi się pośród zbrodni. Przeznaczenie, przed którym nie da się uciec.
Polska nie jest już bezpiecznym miejscem. Zwłaszcza dla zielonookich blondynek, które od jakiegoś czasu padają ofiarą seryjnego mordercy, któremu środowisko policyjne nadało przydomek Szósty.
Jego tropem podąża inspektor Marcin Langer, stojący na czele Śląskiej Grupy Śledczej. Pomaga mu Alicja Szymczak, której zadaniem jest sporządzenie portretu psychologicznego mordercy.
Wkrótce Alicję i Marcina połączy coś więcej niż tylko sprawy zawodowe. Zresztą, jak się okazuje, nie jest to pierwszy raz, kiedy ich drogi się przecinają...
Czy inspektor Langer zachowa zimną krew i podejmie grę, w której stawką będzie życie ukochanej?
Kim jest Szósty? Co nim kieruje? Być może czai się znacznie bliżej, niż może się wydawać.
Patronaty medialne: Zbrodnia w Bibliotece, Dla Leydis, DużeK
fragment do przeczytania tutaj
"Szósty"
Agnieszki Lingas - Łoniewskiej
Do kupienia tutaj
„W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka – mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu... odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim bogiem”.
Miłość, która rodzi się pośród zbrodni. Przeznaczenie, przed którym nie da się uciec.
Polska nie jest już bezpiecznym miejscem. Zwłaszcza dla zielonookich blondynek, które od jakiegoś czasu padają ofiarą seryjnego mordercy, któremu środowisko policyjne nadało przydomek Szósty.
Jego tropem podąża inspektor Marcin Langer, stojący na czele Śląskiej Grupy Śledczej. Pomaga mu Alicja Szymczak, której zadaniem jest sporządzenie portretu psychologicznego mordercy.
Wkrótce Alicję i Marcina połączy coś więcej niż tylko sprawy zawodowe. Zresztą, jak się okazuje, nie jest to pierwszy raz, kiedy ich drogi się przecinają...
Czy inspektor Langer zachowa zimną krew i podejmie grę, w której stawką będzie życie ukochanej?
Kim jest Szósty? Co nim kieruje? Być może czai się znacznie bliżej, niż może się wydawać.
Patronaty medialne: Zbrodnia w Bibliotece, Dla Leydis, DużeK
fragment do przeczytania tutaj
poniedziałek, 27 lutego 2012
Lirycznie
"Moje vademecum"
Mariusz Normann
Wyrazić swoje uczucia w słowach wydaje się prostym zadaniem, przecież posługujemy się nimi tysiące razy w ciągu dnia. Wypowiadamy składanki liter, czytamy i piszemy je, zastanawiamy się nad ich znaczeniem, słuchamy ich, czasem rzucamy na wiatr, a czasem bierzemy zbyt mocno do siebie. Słowa są proste i skomplikowane, przekazują to co czujemy i myślimy, wiersze wyrażają to w sposób emocjonalny. W krótkich formach zawiera się zarazem tak dużo i tak mało. "Moje vademecum" to kilkadziesiąt utworów, w których oddane jest kilka życia autora. Niełatwo jest przekazać osobiste odczucia tak by były zrozumiałe przez innych.
Każdy utwór to mały wycinek tego co zaszło i jak zostało odebrane przez twórcą, a raczej daną jednostkę. Dotyczą spraw ważnych i tych, które zauważane są tylko przez moment, ale utrwalone pozostają w pamięci na dłużej, a może nawet na zawsze. Czy takie wydarzenia mogą być podstawą liryki? A może tylko wzniosłe momenty mogą być źródłem dla tworzenia? Każdy temat powinien być podstawą twórczości czy jedynie chwile niezapomniane? Każdy autor odpowiada sam na te pytania, a odpowiedzi widzimy w ich pracach. W przypadku Mariusza Normanna najlepiej oddają to słowa:
"szukałem
swojej poezji
w miejscach niedozwolonych
objętych cenzurą milczenia
nie znalazłem jej
ona przyszła do mnie
w postaci wiersza
i przychodzi zawsze
kiedy jej nie szukam"
„W półcieniu”
Tadeusz Rutkowski
Wiersze kojarzą mi się z bardziej osobistym oddaniem tematu niż to ma miejsce w innych gatunkach literackich. Tak jakby autor próbował uchwycić coś nieuchwytnego co tylko jemu dane jest widzieć, a zapisując swoje wrażenia dzieli się tymi ulotnymi momentami z otoczeniem. Poeta w tym ujęciu staje się pośrednikiem pomiędzy własnymi emocjami i światem zewnętrznym.
Pierwszy rozdział antologii to "Wyznania" i wprowadza czytelnika w podstawowe kwestie jakimi są człowiek, matka, ojciec, rodzina, wiara, poczucie przynależności i sam akt kreacji literackiej. W każdym utworze można odczuć ważność tych spraw i punkt widzenia osoby piszącej. Słowo, wers, wiersz, pozwala zajrzeć nam w doświadczenia piszącego je lub raczej poznać to czym chce podzielić się ze światem.
"Pokrewieństwa" są kompozycjami, w których są widoczne więzy twórcy z ich bohaterami, postaciami historycznymi i literackimi. Odnoszą się one do konkretnych sytuacji w ich życiu, lecz oddają je również w zarysie oraz wrażenia jakie pozostawiły w świadomości ogółu i indywidualnych osób. Gdzieś pomiędzy ukryte są pytania jak odbierani są ci ludzie przez czytających oraz odpowiedzi autora w tym zakresie.
Czas, ulotny, niewidoczny, jednak odczuwalny - szczególnie jego upływ. Wspomnienia pozwalają wrócić do jego konkretnych przedziałów i przypomnieć sobie co wtedy odczuwano i jakie myśli pojawiały się w umyśle. "Rozrachunek z czasem" jest spojrzeniem na to co już miało miejsce, odeszło, ale pozostało w pamięci złapane jak w sidła. Do tego co było wracamy by powtórzyć to w teraźniejszości, dążymy do tego i po raz kolejny chcemy to uchwycić.
Interesująca jest także część cyklu, której wiersze są zadedykowane zmarłemu przyjacielowi. Zapis dzieciństwa dwojga ludzi, wspólnych zabaw i momentów, które nie zawsze są przełomowe, ale pozostają gdzieś głęboko w człowieku. Do nich wracamy gdy przywołuje się postać kogoś bliskiego. Z perspektywy lat są jak klatki filmu, odtwarzanego wybiórczo, nie żeby nie zapomnieć, lecz by powrócić do nich i w ten sposób poczuć obecność nieobecnych.
Czym jest piękno, a może kim? Tym co widzimy – tylko zewnętrzną powłoką czy tym co ukryte dla oka? Widzialne, stworzone już przez innych jako wzór czy też to co odczuwamy i uważamy za tożsame tylko z nas samymi? Wydaje się nam, że odkrywamy nieodkryte, z wiekiem okazuje się, że to samo odkrycie było, jest i będzie udziałem innych, chociaż oni uważają się za pierwszych, którzy to zauważyli.
„W półcieniu” to zbiór utworów, których tematyka jest różnorodna, jednakże w każdym z nich można dostrzec postać twórcy, jego emocje i postrzeganie świata. Na uwagę zasługują również ilustracje, współgrające ze słowami i ich przekazem.
Mariusz Normann
Wyrazić swoje uczucia w słowach wydaje się prostym zadaniem, przecież posługujemy się nimi tysiące razy w ciągu dnia. Wypowiadamy składanki liter, czytamy i piszemy je, zastanawiamy się nad ich znaczeniem, słuchamy ich, czasem rzucamy na wiatr, a czasem bierzemy zbyt mocno do siebie. Słowa są proste i skomplikowane, przekazują to co czujemy i myślimy, wiersze wyrażają to w sposób emocjonalny. W krótkich formach zawiera się zarazem tak dużo i tak mało. "Moje vademecum" to kilkadziesiąt utworów, w których oddane jest kilka życia autora. Niełatwo jest przekazać osobiste odczucia tak by były zrozumiałe przez innych.
Każdy utwór to mały wycinek tego co zaszło i jak zostało odebrane przez twórcą, a raczej daną jednostkę. Dotyczą spraw ważnych i tych, które zauważane są tylko przez moment, ale utrwalone pozostają w pamięci na dłużej, a może nawet na zawsze. Czy takie wydarzenia mogą być podstawą liryki? A może tylko wzniosłe momenty mogą być źródłem dla tworzenia? Każdy temat powinien być podstawą twórczości czy jedynie chwile niezapomniane? Każdy autor odpowiada sam na te pytania, a odpowiedzi widzimy w ich pracach. W przypadku Mariusza Normanna najlepiej oddają to słowa:
"szukałem
swojej poezji
w miejscach niedozwolonych
objętych cenzurą milczenia
nie znalazłem jej
ona przyszła do mnie
w postaci wiersza
i przychodzi zawsze
kiedy jej nie szukam"
„W półcieniu”
Tadeusz Rutkowski
Wiersze kojarzą mi się z bardziej osobistym oddaniem tematu niż to ma miejsce w innych gatunkach literackich. Tak jakby autor próbował uchwycić coś nieuchwytnego co tylko jemu dane jest widzieć, a zapisując swoje wrażenia dzieli się tymi ulotnymi momentami z otoczeniem. Poeta w tym ujęciu staje się pośrednikiem pomiędzy własnymi emocjami i światem zewnętrznym.
Pierwszy rozdział antologii to "Wyznania" i wprowadza czytelnika w podstawowe kwestie jakimi są człowiek, matka, ojciec, rodzina, wiara, poczucie przynależności i sam akt kreacji literackiej. W każdym utworze można odczuć ważność tych spraw i punkt widzenia osoby piszącej. Słowo, wers, wiersz, pozwala zajrzeć nam w doświadczenia piszącego je lub raczej poznać to czym chce podzielić się ze światem.
"Pokrewieństwa" są kompozycjami, w których są widoczne więzy twórcy z ich bohaterami, postaciami historycznymi i literackimi. Odnoszą się one do konkretnych sytuacji w ich życiu, lecz oddają je również w zarysie oraz wrażenia jakie pozostawiły w świadomości ogółu i indywidualnych osób. Gdzieś pomiędzy ukryte są pytania jak odbierani są ci ludzie przez czytających oraz odpowiedzi autora w tym zakresie.
Czas, ulotny, niewidoczny, jednak odczuwalny - szczególnie jego upływ. Wspomnienia pozwalają wrócić do jego konkretnych przedziałów i przypomnieć sobie co wtedy odczuwano i jakie myśli pojawiały się w umyśle. "Rozrachunek z czasem" jest spojrzeniem na to co już miało miejsce, odeszło, ale pozostało w pamięci złapane jak w sidła. Do tego co było wracamy by powtórzyć to w teraźniejszości, dążymy do tego i po raz kolejny chcemy to uchwycić.
Interesująca jest także część cyklu, której wiersze są zadedykowane zmarłemu przyjacielowi. Zapis dzieciństwa dwojga ludzi, wspólnych zabaw i momentów, które nie zawsze są przełomowe, ale pozostają gdzieś głęboko w człowieku. Do nich wracamy gdy przywołuje się postać kogoś bliskiego. Z perspektywy lat są jak klatki filmu, odtwarzanego wybiórczo, nie żeby nie zapomnieć, lecz by powrócić do nich i w ten sposób poczuć obecność nieobecnych.
Czym jest piękno, a może kim? Tym co widzimy – tylko zewnętrzną powłoką czy tym co ukryte dla oka? Widzialne, stworzone już przez innych jako wzór czy też to co odczuwamy i uważamy za tożsame tylko z nas samymi? Wydaje się nam, że odkrywamy nieodkryte, z wiekiem okazuje się, że to samo odkrycie było, jest i będzie udziałem innych, chociaż oni uważają się za pierwszych, którzy to zauważyli.
„W półcieniu” to zbiór utworów, których tematyka jest różnorodna, jednakże w każdym z nich można dostrzec postać twórcy, jego emocje i postrzeganie świata. Na uwagę zasługują również ilustracje, współgrające ze słowami i ich przekazem.
niedziela, 26 lutego 2012
Zapowiedzi wydawnicze
Już niedługo wiele ciekawych tytułów zawita
na księgarskich półkach:
Wydawnictwo Zys i S-ka
na księgarskich półkach:
Wydawnictwo Zys i S-ka
KRÓLOWA SABY
Marek Halter
PREMIERA:
28 lutego 2012
Wydawnictwo Muza
19 kwietnia 2012 r. powróci
legendarny Cmentarz Zaginionych Książek
w najnowszej powieści Carlosa Ruiza Zafona
Więzień Nieba
Legendarna seria 44 Scotland Street bije rekordy sprzedaży na całym świecie.
28 marca ukaże się po polsku kolejny, piąty już tom tej serii zatytułowany
"Nieznośna lekkość maślanych bułeczek"
Bertie, niezwykle utalentowany sześciolatek, wciąż zmaga się z Irene, swą kontrolującą wszystko matką.
Czasami udaje mu się od niej uwolnić, więc wstępuje do drużyny młodszych skautów.
Matthew wykazuje się niespodziewanie silnym charakterem w roli nowo poślubionego małżonka,
podczas gdy Domenica, kobieta oddana karierze intelektualnej, wciąż cierpi na samotność.
Narcystyczny Bruce przewartościowuje swoje dotychczasowe życie.
21 marca do księgarń trafi książka Francisa Spufforda
"Czerwony dostatek"
Ta głośna książka wielokrotnie nagradzanego już pisarza i eseisty pokazuje dziwaczne działania sowieckiej ekonomii i polityki.
Podejmuje też rozważania czy nie było jednak możliwe stworzenie (planowego) raju na Ziemi.
Czy komunizm rzeczywiście był przegrany już na starcie?
Ubodzy chłopi w kołchozach i wszechpotężni sekretarze partyjni. Dysydenci i karierowicze.
Uczeni i politycy. Szoferzy, inżynierowie, tajniacy, prywaciarze i zwykli ludzie.
Przewijają się oni przez karty tej zaskakującej, mozaikowej powieści o Związku Radzieckim i jego gospodarce,
w której wszystko łączy się ze wszystkim, a literacka fikcja miesza się z najprawdziwszą prawdą.
"Czerwony dostatek"
Ta głośna książka wielokrotnie nagradzanego już pisarza i eseisty pokazuje dziwaczne działania sowieckiej ekonomii i polityki.
Podejmuje też rozważania czy nie było jednak możliwe stworzenie (planowego) raju na Ziemi.
Czy komunizm rzeczywiście był przegrany już na starcie?
Ubodzy chłopi w kołchozach i wszechpotężni sekretarze partyjni. Dysydenci i karierowicze.
Uczeni i politycy. Szoferzy, inżynierowie, tajniacy, prywaciarze i zwykli ludzie.
Przewijają się oni przez karty tej zaskakującej, mozaikowej powieści o Związku Radzieckim i jego gospodarce,
w której wszystko łączy się ze wszystkim, a literacka fikcja miesza się z najprawdziwszą prawdą.
sobota, 25 lutego 2012
Zapomniane dzisiaj
"Apetyt na jutro"
Agnieszka Woźniak
Gdy życie mija na ustępstwach, nawet na rzecz rodziny, przestaje się je zauważać, a i druga strona uważa je za coś normalnego lub w ogóle nie dostrzega. Nie zawsze rodzi się bunt przeciwko takiej sytuacji, czasem zamiast niego jest żal do siebie samego, że godzono się na taki stan i nawet gdy już można podejmować decyzje, które były zarezerwowane dla innych, przeszłość nadal wpływa na wybory. Gdy życiem rządzą nadal wspomnienia i to nie z kategorii tych przyjemnych trudno rozpocząć wszystko od nowa lub zrobić pierwszy krok w kierunku, w którym zawsze chciano podążyć. Osoba, wskazująca błędy w postępowaniu rzadko może liczyć na podziękowanie, raczej na oskarżenie, że narusza czyjąś przestrzeń, ale czasem właśnie spojrzenie na siebie oczyma innych daje szansę wreszcie dostrzec błędy nie pozwalające odciąć się od tego od czego chcemy się uwolnić. Prawda o na samych jest trudna, szczególnie kiedy wiemy jaka ona jest, ale nie chcemy dopuścić do siebie myśli o jej istnieniu. Czasem to co uważamy za ingerencję przynosi właśnie impuls do tak wymarzonych zmian, nawet gdy uważa się, że już za późno na nie.
Zuzanna po latach bycia w cieniu męża i stawiania jego potrzeb nad swoimi przypomina sobie każdy kompromis, ma żal do niego, ale również do siebie. Odwiedziny starego mieszkania rodziców pogłębia tylko jej poczucie winy wobec nich, każdy kąt wydaje się ją oskarżać o zaniedbanie. Nawet odzyskanie pamiątki po bracie jest powodem do obwiniania się o zaniedbanie bliskich i oddalenie się od nich. Spotkanie dawnej znajomej pogłębia wyrzuty wobec własnej osoby i braku osiągnięć życiowych. Jednak podróż powrotna i przypadkowe, ale czy na pewno takie, spotkanie staje się początkiem rozrachunku z przeszłością. Efekt życiowych wyborów nie jest tylko wynikiem jednej osoby, obwinianie siebie, a w domyśle drugiej strony, pozwala przynajmniej na chwilę złagodzić złość na siebie samego. Przypominając sobie początek znajomości i kolejne lata widzi się jak na dłoni własne ustępstwa i oskarżenia o to samo kogoś innego, wina gdzieś się rozmywa, a jednocześnie rośnie gorycz porażki. Powielanie czyiś schematów zdaje się przebiegać niewidocznie, chociaż zauważa się wzory w innych w sobie ich dostrzega się. Bohaterka dokonuje swoistej wiwisekcji na swojej rodzinie i znajomych, otwierając kolejne szuflady pamięci stara się dociec co doprowadziło ją do punktu, w którym znajduje się obecnie. Chociaż chciałaby zerwać z wcześniejszymi modelami zachowań przygląda się im, rozkłada na czynniki pierwsze, docieka ich źródła rozpadu, może dzięki nim, a raczej temu co znane czuje się bezpiecznie? A zmian, pomimo, że tak upragnione, obawia się, bo przyniosą coś nowego, nieznanego? Jednocześnie wysłuchuje znajomych, które przeżywają podobne chwile jak ona kiedyś, ich problemy są powodem, że po raz kolejny wraca do swojej przeszłości. Walczy w niej chęć powiedzenia prawdy z pragnieniem nie wchodzenia w czyjeś życie.
Czytelnik w miarę poznawania historii Zuzanny widzi w niej różne osoby, od ofiary po sprawczynię, a w tle nieumiejętność powiedzenia sobie i innym czego tak naprawdę pragnie, a co jest dla niej ciężarem. Także postacie z jej otoczenia poznajemy od strony bohaterki oraz jak sami siebie widzieli bądź widzą. "Apetyt na jutro" jest studium nad życiem człowieka, jego marzeniami, porażkami i życiem codziennym. Może zamiast tytułowego apetytu na kolejny dzień należy mieć go na teraźniejszość, a nie na to co dopiero ma nadejść?
Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi Duże Ka i wyd. Replika
Agnieszka Woźniak
Gdy życie mija na ustępstwach, nawet na rzecz rodziny, przestaje się je zauważać, a i druga strona uważa je za coś normalnego lub w ogóle nie dostrzega. Nie zawsze rodzi się bunt przeciwko takiej sytuacji, czasem zamiast niego jest żal do siebie samego, że godzono się na taki stan i nawet gdy już można podejmować decyzje, które były zarezerwowane dla innych, przeszłość nadal wpływa na wybory. Gdy życiem rządzą nadal wspomnienia i to nie z kategorii tych przyjemnych trudno rozpocząć wszystko od nowa lub zrobić pierwszy krok w kierunku, w którym zawsze chciano podążyć. Osoba, wskazująca błędy w postępowaniu rzadko może liczyć na podziękowanie, raczej na oskarżenie, że narusza czyjąś przestrzeń, ale czasem właśnie spojrzenie na siebie oczyma innych daje szansę wreszcie dostrzec błędy nie pozwalające odciąć się od tego od czego chcemy się uwolnić. Prawda o na samych jest trudna, szczególnie kiedy wiemy jaka ona jest, ale nie chcemy dopuścić do siebie myśli o jej istnieniu. Czasem to co uważamy za ingerencję przynosi właśnie impuls do tak wymarzonych zmian, nawet gdy uważa się, że już za późno na nie.
Zuzanna po latach bycia w cieniu męża i stawiania jego potrzeb nad swoimi przypomina sobie każdy kompromis, ma żal do niego, ale również do siebie. Odwiedziny starego mieszkania rodziców pogłębia tylko jej poczucie winy wobec nich, każdy kąt wydaje się ją oskarżać o zaniedbanie. Nawet odzyskanie pamiątki po bracie jest powodem do obwiniania się o zaniedbanie bliskich i oddalenie się od nich. Spotkanie dawnej znajomej pogłębia wyrzuty wobec własnej osoby i braku osiągnięć życiowych. Jednak podróż powrotna i przypadkowe, ale czy na pewno takie, spotkanie staje się początkiem rozrachunku z przeszłością. Efekt życiowych wyborów nie jest tylko wynikiem jednej osoby, obwinianie siebie, a w domyśle drugiej strony, pozwala przynajmniej na chwilę złagodzić złość na siebie samego. Przypominając sobie początek znajomości i kolejne lata widzi się jak na dłoni własne ustępstwa i oskarżenia o to samo kogoś innego, wina gdzieś się rozmywa, a jednocześnie rośnie gorycz porażki. Powielanie czyiś schematów zdaje się przebiegać niewidocznie, chociaż zauważa się wzory w innych w sobie ich dostrzega się. Bohaterka dokonuje swoistej wiwisekcji na swojej rodzinie i znajomych, otwierając kolejne szuflady pamięci stara się dociec co doprowadziło ją do punktu, w którym znajduje się obecnie. Chociaż chciałaby zerwać z wcześniejszymi modelami zachowań przygląda się im, rozkłada na czynniki pierwsze, docieka ich źródła rozpadu, może dzięki nim, a raczej temu co znane czuje się bezpiecznie? A zmian, pomimo, że tak upragnione, obawia się, bo przyniosą coś nowego, nieznanego? Jednocześnie wysłuchuje znajomych, które przeżywają podobne chwile jak ona kiedyś, ich problemy są powodem, że po raz kolejny wraca do swojej przeszłości. Walczy w niej chęć powiedzenia prawdy z pragnieniem nie wchodzenia w czyjeś życie.
Czytelnik w miarę poznawania historii Zuzanny widzi w niej różne osoby, od ofiary po sprawczynię, a w tle nieumiejętność powiedzenia sobie i innym czego tak naprawdę pragnie, a co jest dla niej ciężarem. Także postacie z jej otoczenia poznajemy od strony bohaterki oraz jak sami siebie widzieli bądź widzą. "Apetyt na jutro" jest studium nad życiem człowieka, jego marzeniami, porażkami i życiem codziennym. Może zamiast tytułowego apetytu na kolejny dzień należy mieć go na teraźniejszość, a nie na to co dopiero ma nadejść?
Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi Duże Ka i wyd. Replika
piątek, 24 lutego 2012
Dwie strony medalu - rzymska i grecka
"Syn Neptuna"
Rick Riordan
Amnezja to nic przyjemnego szczególnie gdy próbują Cię zabić mityczne potwory, chociaż i Ty nie pozostajesz im dłużny. Cios za cios i tak przez ciągle, a jedyne co masz w pamięci to obraz dziewczyny i obietnicę wilczycy, że jeśli odniesiesz sukces to odzyskasz wspomnienie i wrócisz do bliskiej osoby. Tylko tyle i aż tyle przyrzeczono, ale to było ponad dwa miesiące temu i od tego czasu wiele wydarzyło się, a zwycięstwo wydaje się być mgliste i bardzo dalekie. Dlaczego właśnie Ciebie spotkało coś takiego niewiarygodnego? To i wiele innych pytań towarzyszy Percy`iemu Jacksonowi od jakiegoś czasu, nie wie co szykuje mu los pospołu z bogami, ale czuje, że przed nim jeszcze wiele niewiadomych. Sytuacja rozjaśnia się trochę gdy trafia do obozu herosów, rzymskich herosów, gdzie armia, a raczej legiony leżą u podstawy organizacji życia każdego z obozowiczów. Dyscyplina, rywalizacja, musztra i walka to codzienność dla boskich potomków, każdy z nich wydaje się żyć tylko jedną ideą - wojną i wszystkim tym co z nią związane. Jednak na tym militarnym ideale są małe rysy ... nie każda latorośl jest perfekcyjna i właśnie wśród tych niedoskonałych swoje miejsce odnajduje Percy, pomimo, iż najlepsi proponują mu miejsce w swoich legionach. Nie jest dane mu jednak odpocząć , bo świat do którego trafił młody półbóg jest zagrożony, nawet dokładna data jest znana, a przed nim trudna misja - odbicie Wrót Śmierci i obrona obozowiska.
Kolejnych trzech herosów rusza w niebezpieczną misję, w której stawką jest przetrwanie ludzi i boskich istot. Jeden z wojowników skrywa mroczną tajemnicę, związaną ze swoim życiem i przeszłością, jak to wpłynie na wykonanie zadania? Czy boscy rodzice tym razem staną na wysokości zadania, a może będą obserwować z boku potyczki swych dzieci? Każdy z członków wyprawy ma w pamięci przepowiednię, żadna z nich nie jest pozytywna, ale ma w sobie elementy, pozwalające sądzić, że cel może zostać osiągnięty, ale jakim albo raczej czyim kosztem? Przeszłość czasem widziana jest z niewłaściwej perspektywy, lecz może też zawierać pomocne wskazówki. Hazel, Frank i Percy mają przeciwko sobie wielu i coś co pomaga zawsze - wzajemne wsparcie.
Fabuła "Syna Neptuna" zbudowana jest na podobieństwo pierwszej części, nie jest jednak tylko odwzorowaniem, w którym jedynie zmieniają się imiona postaci i bóstw. Wprost przeciwnie, autor podkreślił kontrast pomiędzy światem przedstawionym w obu tomach. Wydawałoby się, że historia opowiedziana od strony tym razem rzymskiej nie będzie różniła się od swej greckiej wersji, w końcu mitologie są zbieżne. Jednak Rick Riordan nie oparł swej historii tylko i wyłącznie o mity, lecz sięgnął również do kultury obu nacji i ich historii. Dzięki takiemu zabiegowi uniknął dosłownego skopiowania wcześniejszych, własnych, pomysłów i jednocześnie do nich nawiązał. Przygody kolejnej trójki bohaterów są równie ciekawe co ich poprzedników, chociaż bardziej mroczniejsze, można odczuć, że to środkowa część opowieści i koniec zapowiada się równie interesująco. Czasem przepis na sukces wydaje się łatwy - trochę czegoś znanego, wiele przygód, kilka tajemnic w tle i gotowe, jednak to co wygląda na proste i nieskomplikowane często wyłącznie jest takie na pierwszy rzut oka. Intryga ujawnia się dopiero w miarę czytania, bo to czego można by się spodziewać, a to co faktycznie ma się przed oczyma to dwie różne sprawy.
Rick Riordan
Amnezja to nic przyjemnego szczególnie gdy próbują Cię zabić mityczne potwory, chociaż i Ty nie pozostajesz im dłużny. Cios za cios i tak przez ciągle, a jedyne co masz w pamięci to obraz dziewczyny i obietnicę wilczycy, że jeśli odniesiesz sukces to odzyskasz wspomnienie i wrócisz do bliskiej osoby. Tylko tyle i aż tyle przyrzeczono, ale to było ponad dwa miesiące temu i od tego czasu wiele wydarzyło się, a zwycięstwo wydaje się być mgliste i bardzo dalekie. Dlaczego właśnie Ciebie spotkało coś takiego niewiarygodnego? To i wiele innych pytań towarzyszy Percy`iemu Jacksonowi od jakiegoś czasu, nie wie co szykuje mu los pospołu z bogami, ale czuje, że przed nim jeszcze wiele niewiadomych. Sytuacja rozjaśnia się trochę gdy trafia do obozu herosów, rzymskich herosów, gdzie armia, a raczej legiony leżą u podstawy organizacji życia każdego z obozowiczów. Dyscyplina, rywalizacja, musztra i walka to codzienność dla boskich potomków, każdy z nich wydaje się żyć tylko jedną ideą - wojną i wszystkim tym co z nią związane. Jednak na tym militarnym ideale są małe rysy ... nie każda latorośl jest perfekcyjna i właśnie wśród tych niedoskonałych swoje miejsce odnajduje Percy, pomimo, iż najlepsi proponują mu miejsce w swoich legionach. Nie jest dane mu jednak odpocząć , bo świat do którego trafił młody półbóg jest zagrożony, nawet dokładna data jest znana, a przed nim trudna misja - odbicie Wrót Śmierci i obrona obozowiska.
Kolejnych trzech herosów rusza w niebezpieczną misję, w której stawką jest przetrwanie ludzi i boskich istot. Jeden z wojowników skrywa mroczną tajemnicę, związaną ze swoim życiem i przeszłością, jak to wpłynie na wykonanie zadania? Czy boscy rodzice tym razem staną na wysokości zadania, a może będą obserwować z boku potyczki swych dzieci? Każdy z członków wyprawy ma w pamięci przepowiednię, żadna z nich nie jest pozytywna, ale ma w sobie elementy, pozwalające sądzić, że cel może zostać osiągnięty, ale jakim albo raczej czyim kosztem? Przeszłość czasem widziana jest z niewłaściwej perspektywy, lecz może też zawierać pomocne wskazówki. Hazel, Frank i Percy mają przeciwko sobie wielu i coś co pomaga zawsze - wzajemne wsparcie.
Fabuła "Syna Neptuna" zbudowana jest na podobieństwo pierwszej części, nie jest jednak tylko odwzorowaniem, w którym jedynie zmieniają się imiona postaci i bóstw. Wprost przeciwnie, autor podkreślił kontrast pomiędzy światem przedstawionym w obu tomach. Wydawałoby się, że historia opowiedziana od strony tym razem rzymskiej nie będzie różniła się od swej greckiej wersji, w końcu mitologie są zbieżne. Jednak Rick Riordan nie oparł swej historii tylko i wyłącznie o mity, lecz sięgnął również do kultury obu nacji i ich historii. Dzięki takiemu zabiegowi uniknął dosłownego skopiowania wcześniejszych, własnych, pomysłów i jednocześnie do nich nawiązał. Przygody kolejnej trójki bohaterów są równie ciekawe co ich poprzedników, chociaż bardziej mroczniejsze, można odczuć, że to środkowa część opowieści i koniec zapowiada się równie interesująco. Czasem przepis na sukces wydaje się łatwy - trochę czegoś znanego, wiele przygód, kilka tajemnic w tle i gotowe, jednak to co wygląda na proste i nieskomplikowane często wyłącznie jest takie na pierwszy rzut oka. Intryga ujawnia się dopiero w miarę czytania, bo to czego można by się spodziewać, a to co faktycznie ma się przed oczyma to dwie różne sprawy.
czwartek, 23 lutego 2012
Ludzcy bogowie, boscy herosi
"Zagubiony heros"
Rick Riordan
Wielu chciałoby zapomnieć o przeszłości albo zacząć wszystko od nowa, nie wiadomo czy Jason też miał takie marzenie, ale nagle budzi się w autobusie szkolnym pełnym obcych nastolatków, siedząc obok dziewczyny, której również nie zna. Co więcej nie wie kim jest i jak się nazywa, chociaż wszyscy wokół zdają się doskonale orientować kto z nimi podróżuje. Najbliżsi ludzie, twierdzący, że są jego przyjaciółmi, uważają, iż chłopak żartuje, nie byłby to pierwszy jego taki dowcip. W końcu każdy z nich jest uczniem "szkoły wyrzutków" i ma na swym koncie wiele mniejszych i większych grzeszków, więc kolejny wygłup byłby jak najbardziej na miejscu, ale coś w słowach kolegi sprawia wrażenie prawdy. Jednak to koniec niespodzianek w tym dniu, bo kolejna już szykuje się, coś w rodzaju gromu z jasnego nieba, a raczej wichury, której celem wydaje się właśnie Jason i jego nowi/starzy znajomi. Wycieczka wydaje się zmierzać w kierunku katastrofy , jej ofiarami wydaje się być właśnie ta trójka, niespodziewanie wydarzenia nabierają nie tylko tempa, lecz również całkiem innego wymiaru. W końcu kto nie chciałby dowiedzieć się o swoim boskim pochodzeniu?
To co w pierwszym momencie wydaje się błogosławieństwem, szybko nabiera cech klątwy, a w tle widać już kolejne kłopoty. Jakoś problemy nie są tylko domeną śmiertelników, bogowie też muszą je rozwiązywać, a skutki ich działań mogą mieć katastrofalne skutki dla tych w niebiosach i tych zamieszkująch piętro niżej. Uzupełnieniem zamieszania jest magiczna mgła, nagłe zamilknięcie bogów, niejasne przepowiednie i wciąż nieznana prawdziwa tożsamość Jasona, jak na kilka godzin to aż nadmiar wrażeń, kolejne zapowiadają już swoje pojawienie się i na tym jeszcze nie koniec ... Mieszkańcy olimpijskiego adresu uwielbiają mówić zagadkami, tajemnice są ich chlebem powszednim, a sekrety w ich życiu to podstawa, ich potomstwo więc ma trudne zadanie przed sobą. Jednocześnie trzeba wyjaśnić przeszłe wydarzenia i zrozumieć co tak naprawdę ma miejsce obecnie by ocalić przyszłość boskich oraz ziemskich rodziców i własne życie, a to wszystko w atmosferze niedopowiedzeń i własnych lęków. Jason, Piper i Leo skrywają własne "demony", chociaż dostają ostrzeżenia, ze tylko działając wspólnie mają szansę na powodzenie swojej misji, ale jak zaufać gdy stawką są najbliżsi?
Składanka przygody i sensacji splecionych mitami jest ciekawym pomysłem, Rick Riordan sprawdził już ten wzór w poprzedniej sadze, w nowej serii powrócił do starych bohaterów, ale powiększył ich grono o nowe postacie. Kolejna porcja perypetii ze starożytnymi bóstwami Greków i Rzymian mogłaby wydawać się odgrzewaną ideą, jednak jak zawsze diabeł, a raczej sukces tkwi w szczegółach, bo podobieństwo nie zawsze oznacza powtórkę z historii i to na dodatek w nudnym wydaniu. "Zaginiony Heros" to równocześnie kontynuacja historii i nowa opowieść, którą czyta się bez przeszkód, nie znając wcześniejszego cyklu. Boscy herosi i ludzcy bogowie w dzisiejszych czasach tworzą fabułę ciekawą i wciągającą, w której jest miejsce na humor, nagłe zwroty akcji i powtórkę z mitologii - w odświeżonej wersji. A to dopiero pierwszy tom niezwykłej przygody gdzie jeszcze wszystko może mieć miejsce.
Rick Riordan
Wielu chciałoby zapomnieć o przeszłości albo zacząć wszystko od nowa, nie wiadomo czy Jason też miał takie marzenie, ale nagle budzi się w autobusie szkolnym pełnym obcych nastolatków, siedząc obok dziewczyny, której również nie zna. Co więcej nie wie kim jest i jak się nazywa, chociaż wszyscy wokół zdają się doskonale orientować kto z nimi podróżuje. Najbliżsi ludzie, twierdzący, że są jego przyjaciółmi, uważają, iż chłopak żartuje, nie byłby to pierwszy jego taki dowcip. W końcu każdy z nich jest uczniem "szkoły wyrzutków" i ma na swym koncie wiele mniejszych i większych grzeszków, więc kolejny wygłup byłby jak najbardziej na miejscu, ale coś w słowach kolegi sprawia wrażenie prawdy. Jednak to koniec niespodzianek w tym dniu, bo kolejna już szykuje się, coś w rodzaju gromu z jasnego nieba, a raczej wichury, której celem wydaje się właśnie Jason i jego nowi/starzy znajomi. Wycieczka wydaje się zmierzać w kierunku katastrofy , jej ofiarami wydaje się być właśnie ta trójka, niespodziewanie wydarzenia nabierają nie tylko tempa, lecz również całkiem innego wymiaru. W końcu kto nie chciałby dowiedzieć się o swoim boskim pochodzeniu?
To co w pierwszym momencie wydaje się błogosławieństwem, szybko nabiera cech klątwy, a w tle widać już kolejne kłopoty. Jakoś problemy nie są tylko domeną śmiertelników, bogowie też muszą je rozwiązywać, a skutki ich działań mogą mieć katastrofalne skutki dla tych w niebiosach i tych zamieszkująch piętro niżej. Uzupełnieniem zamieszania jest magiczna mgła, nagłe zamilknięcie bogów, niejasne przepowiednie i wciąż nieznana prawdziwa tożsamość Jasona, jak na kilka godzin to aż nadmiar wrażeń, kolejne zapowiadają już swoje pojawienie się i na tym jeszcze nie koniec ... Mieszkańcy olimpijskiego adresu uwielbiają mówić zagadkami, tajemnice są ich chlebem powszednim, a sekrety w ich życiu to podstawa, ich potomstwo więc ma trudne zadanie przed sobą. Jednocześnie trzeba wyjaśnić przeszłe wydarzenia i zrozumieć co tak naprawdę ma miejsce obecnie by ocalić przyszłość boskich oraz ziemskich rodziców i własne życie, a to wszystko w atmosferze niedopowiedzeń i własnych lęków. Jason, Piper i Leo skrywają własne "demony", chociaż dostają ostrzeżenia, ze tylko działając wspólnie mają szansę na powodzenie swojej misji, ale jak zaufać gdy stawką są najbliżsi?
Składanka przygody i sensacji splecionych mitami jest ciekawym pomysłem, Rick Riordan sprawdził już ten wzór w poprzedniej sadze, w nowej serii powrócił do starych bohaterów, ale powiększył ich grono o nowe postacie. Kolejna porcja perypetii ze starożytnymi bóstwami Greków i Rzymian mogłaby wydawać się odgrzewaną ideą, jednak jak zawsze diabeł, a raczej sukces tkwi w szczegółach, bo podobieństwo nie zawsze oznacza powtórkę z historii i to na dodatek w nudnym wydaniu. "Zaginiony Heros" to równocześnie kontynuacja historii i nowa opowieść, którą czyta się bez przeszkód, nie znając wcześniejszego cyklu. Boscy herosi i ludzcy bogowie w dzisiejszych czasach tworzą fabułę ciekawą i wciągającą, w której jest miejsce na humor, nagłe zwroty akcji i powtórkę z mitologii - w odświeżonej wersji. A to dopiero pierwszy tom niezwykłej przygody gdzie jeszcze wszystko może mieć miejsce.
wtorek, 21 lutego 2012
Nie tylko czerwona ...
"Błękitnokrwiści"
Melisa de la Cruz
Wampiry to przebój ostatnich kilka lat, wcześniej także cieszyły się popularnością, jednakże dopiero teraz są obecnie prawie wszędzie, czasem nawet otwierając lodówkę można spodziewać się ich pojawienia. Wydaje się, że wszystko co możliwe w tym temacie już powiedziano, napisano, sfilmowano, itd., a a nawet skopiowano wiele razy. Po co więc sięgać po raz kolejny po temat tak wyeksploatowany? Może by przedstawić własny pomysł na krwiopijcze istoty, gdzie zamiast koloru czerwonego jest błękitny i nie tylko ta różnica odróżnia tę historię od innych.
Potomkowie pierwszych przybyszów, którzy przybyli do Ameryki Północnej, są dla Stanów Zjednoczonych tym kim dla Europejczyków książęta, księżne i arystokracja. Wielkie fortuny, popularność, bycie na świeczniku, to codzienność większości rodzin uczniów ekskluzywnej nowojorskiej szkoły. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie mały szczegół, większość z nich to wampiry. Przez stulecia do perfekcji została przez te istoty opanowana sztuka kamuflażu, w końcu na pierwszy, a nawet drugi rzut oka, nie różnią się od reszty ludzkości - lubią luksus, słońce, sławę i prestiż. No może są ładniejsi, wyżsi i nadwaga im nie grozi oraz co najważniejsze - nieśmiertelność, a raczej odradzanie się co jakiś czas. Jako dzieci są nieświadomi swojej prawdziwej natury, dopiero wraz z wiekiem dojrzewania zachodzą w nich zmiany, a raczej wraca pamięć o przeszłych egzystencjach. Wspomnienia są przekazywane dzięki krwi, to ona jest nośnikiem wiecznego życia i gwarancją powrotu, gdy jej zabraknie nadchodzi śmierć.
Schuyler jest zwyczajną uczennicą, może nie do końca, bo w tłumie nastolatków wyróżnia się stylem ubierania i co ważniejsze sposobem bycia i charakterem. Dziewczyna przygląda szkolnemu otoczeniu, pozostając na uboczu, lecz wbrew pozorom nie ginie w tłumie, jako outsiderka wraz z przyjaciółmi obserwuje to co ma miejsce wokół niej, a wiele dzieje się. Śmierć dziewczyny, uczącej się w tej samej szkole budzi niepokój szczególnie u rodziców, co wydaje się zrozumiałe, ale inicjuje cały łańcuch wydarzeń, mających swe źródła u samego zarania powstania wampirzej rasy. Okazuje się, że zagrożenie czai się blisko i jest niedoceniane przez większość, jedynie nieliczni widzą niebezpieczeństwo, jednak ich głos od dawna bywa pomijany lub wręcz ignorowany. Trudno spojrzeć niewygodnej prawdzie w oczy oraz tym, którzy zapowiadają powrót odwiecznego wroga, łatwiej jest żyć złudzeniami i odsuwać niewygodną prawdę od siebie. Babka Shuyler nie zapomniała tragedii sprzed prawie czterystu lat i wcześniejszych starć z odwiecznym przeciwnikiem, jednak jej czas się dopełnił - teraz czas na wnuczkę i walkę w imię tego co było i dopiero ma być, istotę stojącą pomiędzy dwoma gatunkami ... A w tle zdrajca bądź zdrajczyni oraz nieprzyjaciel wyprzedzający o krok swoje ofiary.
"Błękitnokrwiści" opierają się na wampirach, a raczej są punktem wyjścia dla historii, wydającej się początkowo skrzyżowaniem serialu "Plotkara" z tematem krwią słynącym, ale to zaledwie wstęp, bo autorka bardzo ciekawie zaprezentowała swój pomysł w wydawałoby się wyeksploatowanym motywie. Jej bohaterowie w pierwszym momencie wydają się być stereotypowi - bogata i zblazowana młodzież, zdystansowana outsiderka, do tego, w ramach uzupełnienia - skrywane pilnie sekrety oraz pogmatwane koneksje rodzinne.Jednak to tylko pozory, bo pod nimi kryje się ciekawa intryga z zaskakującymi postaciami i wątkami oraz Nowym Jorkiem w tle. "Błękitnokrwiści" to pierwszy tom serii, odkrywający zarys fabuły, lecz równocześnie stawiający wiele pytań, na które odpowiedzi nie zawsze są jednoznaczne i od razu udzielane. Zakończenie jest zarazem wstępem do kolejnej części, gdzie akcja wydaje się jeszcze przyśpieszać.
Melisa de la Cruz
Wampiry to przebój ostatnich kilka lat, wcześniej także cieszyły się popularnością, jednakże dopiero teraz są obecnie prawie wszędzie, czasem nawet otwierając lodówkę można spodziewać się ich pojawienia. Wydaje się, że wszystko co możliwe w tym temacie już powiedziano, napisano, sfilmowano, itd., a a nawet skopiowano wiele razy. Po co więc sięgać po raz kolejny po temat tak wyeksploatowany? Może by przedstawić własny pomysł na krwiopijcze istoty, gdzie zamiast koloru czerwonego jest błękitny i nie tylko ta różnica odróżnia tę historię od innych.
Potomkowie pierwszych przybyszów, którzy przybyli do Ameryki Północnej, są dla Stanów Zjednoczonych tym kim dla Europejczyków książęta, księżne i arystokracja. Wielkie fortuny, popularność, bycie na świeczniku, to codzienność większości rodzin uczniów ekskluzywnej nowojorskiej szkoły. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie mały szczegół, większość z nich to wampiry. Przez stulecia do perfekcji została przez te istoty opanowana sztuka kamuflażu, w końcu na pierwszy, a nawet drugi rzut oka, nie różnią się od reszty ludzkości - lubią luksus, słońce, sławę i prestiż. No może są ładniejsi, wyżsi i nadwaga im nie grozi oraz co najważniejsze - nieśmiertelność, a raczej odradzanie się co jakiś czas. Jako dzieci są nieświadomi swojej prawdziwej natury, dopiero wraz z wiekiem dojrzewania zachodzą w nich zmiany, a raczej wraca pamięć o przeszłych egzystencjach. Wspomnienia są przekazywane dzięki krwi, to ona jest nośnikiem wiecznego życia i gwarancją powrotu, gdy jej zabraknie nadchodzi śmierć.
Schuyler jest zwyczajną uczennicą, może nie do końca, bo w tłumie nastolatków wyróżnia się stylem ubierania i co ważniejsze sposobem bycia i charakterem. Dziewczyna przygląda szkolnemu otoczeniu, pozostając na uboczu, lecz wbrew pozorom nie ginie w tłumie, jako outsiderka wraz z przyjaciółmi obserwuje to co ma miejsce wokół niej, a wiele dzieje się. Śmierć dziewczyny, uczącej się w tej samej szkole budzi niepokój szczególnie u rodziców, co wydaje się zrozumiałe, ale inicjuje cały łańcuch wydarzeń, mających swe źródła u samego zarania powstania wampirzej rasy. Okazuje się, że zagrożenie czai się blisko i jest niedoceniane przez większość, jedynie nieliczni widzą niebezpieczeństwo, jednak ich głos od dawna bywa pomijany lub wręcz ignorowany. Trudno spojrzeć niewygodnej prawdzie w oczy oraz tym, którzy zapowiadają powrót odwiecznego wroga, łatwiej jest żyć złudzeniami i odsuwać niewygodną prawdę od siebie. Babka Shuyler nie zapomniała tragedii sprzed prawie czterystu lat i wcześniejszych starć z odwiecznym przeciwnikiem, jednak jej czas się dopełnił - teraz czas na wnuczkę i walkę w imię tego co było i dopiero ma być, istotę stojącą pomiędzy dwoma gatunkami ... A w tle zdrajca bądź zdrajczyni oraz nieprzyjaciel wyprzedzający o krok swoje ofiary.
"Błękitnokrwiści" opierają się na wampirach, a raczej są punktem wyjścia dla historii, wydającej się początkowo skrzyżowaniem serialu "Plotkara" z tematem krwią słynącym, ale to zaledwie wstęp, bo autorka bardzo ciekawie zaprezentowała swój pomysł w wydawałoby się wyeksploatowanym motywie. Jej bohaterowie w pierwszym momencie wydają się być stereotypowi - bogata i zblazowana młodzież, zdystansowana outsiderka, do tego, w ramach uzupełnienia - skrywane pilnie sekrety oraz pogmatwane koneksje rodzinne.Jednak to tylko pozory, bo pod nimi kryje się ciekawa intryga z zaskakującymi postaciami i wątkami oraz Nowym Jorkiem w tle. "Błękitnokrwiści" to pierwszy tom serii, odkrywający zarys fabuły, lecz równocześnie stawiający wiele pytań, na które odpowiedzi nie zawsze są jednoznaczne i od razu udzielane. Zakończenie jest zarazem wstępem do kolejnej części, gdzie akcja wydaje się jeszcze przyśpieszać.
poniedziałek, 20 lutego 2012
Stosik poniedziałkowy
Odwilż nastała, stosik obrodził i nazbierało się ciekawych lektur :)
Od góry:
Dan Wells "Pan Potwór", wyd. Znak Emotikon
Leif GW Persson "Umierający detektyw", wyd. Czarna Owca
Piotr Pochuro "Cena za honor", wyd. Bellona i ZwB
Ewa Kopsik "Układ z Panem Bogiem", wyd. Replika
David Peace "1980", wyd. Prószyński i S-ka i Matras
Val McDermind "Ostatnie kuszenie", wyd. Prószyński i S-ka
Od góry:
Dan Wells "Pan Potwór", wyd. Znak Emotikon
Leif GW Persson "Umierający detektyw", wyd. Czarna Owca
Piotr Pochuro "Cena za honor", wyd. Bellona i ZwB
Ewa Kopsik "Układ z Panem Bogiem", wyd. Replika
David Peace "1980", wyd. Prószyński i S-ka i Matras
Val McDermind "Ostatnie kuszenie", wyd. Prószyński i S-ka
niedziela, 19 lutego 2012
Różne światy te same kłopoty
"Żeglując między światami"
Julia Golding
Kiedy codziennie jesteś obiektem ataków, nikt nie podaje Ci pomocnej dłoni, zamiast znajomych twarzy otaczają Cię same nowe, a spokój nastaje tylko we własnym pokoju, jedynie sen daje wyzwolenie. Dla Davida ostatnie miesiące to pasmo zmian, najpierw odejście ojca, potem przeprowadzka i wreszcie nowa szkoła, gdzie czuje się wyobcowany i samotny. Jednak nocami jest daleko od problemów z dnia, wtedy śni o pięknym żaglowcu żeglującym po morzu, a może to tylko senne marzenie powstałe z obietnic, które złożył rodzic przed zniknięciem z życia syna? Jedna noc odmienia wszystko, sen zamienia się w rzeczywistość, chociaż to niemożliwe żebyś został porwany z własnego łóżka i to przez jakieś dziwne istoty, które są zdziwione nie mniej zdziwione tym, że je widzisz jak Ty sam. Jak to możliwe i co jest realne, a co tylko sennym majakiem?
David staje przed całkowicie nowym wyzwaniem - życiem wśród piratów i uratowaniem zagładą Ziemi. Wcześniejsze problemy w szkole wydają się teraz nagle bardzo odległe i błahe, szczególnie, że wszyscy liczą na jego pomoc i odwagę. Jak sprostać takim oczekiwaniom gdy nie wierzy się w siebie, a nowi znajomi też nie do końca budzą zaufanie? A do tego jeszcze odległy pradziad może być odpowiedzialny za całe zamieszanie związane z kradzieżą nici zszywających światy i chroniące je przed zsunięciem się Ognisty Krąg. Czy uda się podstęp, pozwalający na zdobycie przewagi i informacji o tajemnicy okrętu wroga? Jedyną osobą, która może tego dokonać jest właśnie nikt kto inny jak nowy przybysz, od niego zależy dalsza egzystencja "Złotej Igły" i powrót do domu. Zadanie niełatwe i obfitujące w wiele niebezpiecznych momentów, gdzie trzeba wykazać się pomysłowością, sprytem i wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, jednocześnie nie zdradzając się ze swoją misją. To co początkowo wydawało się niesamowitym przypadkiem odsłania swój sekret i jednocześnie przyczynę pojawienia się właśnie Davida w tym miejscu i czasie. Także zniknięcie ojca nabiera innego znaczenia i daje nadzieję na jego odnalezienie.
Julia Golding oparła swoją opowieść o nastoletniego bohatera, lecz nie jest to książką tylko i wyłącznie dla młodszych czytelników. Autorka opowiada o sprawach, które są trudne do zrozumienia zarówno dla starszych, nagłe odejście czy raczej porzucenie rodziny, przemoc wobec słabszych, wyobcowanie i niezrozumienie przez otoczenie może zdarzyć się w każdym momencie życia. Czasem pozostaje niezauważone przez bliskich, bo Ci skupiają się na tych samych emocjach, lecz robią to w samotności, nie chcąc obciążać innych. Świat fantazji daje możliwość oderwania się od codziennych kłopotów, ale w końcu trzeba stawić czoła temu czego się obawiamy. "Żeglując między światami" to z jednej strony książka przygodowa, o ciekawej fabule, lecz jest to także tylko warstwa zewnętrzna, pod nią kryje się opowieść o dojrzewaniu, radzeniu sobie z lękami i stawaniu się odpowiedzialnym za swoje czyny.
Julia Golding
Kiedy codziennie jesteś obiektem ataków, nikt nie podaje Ci pomocnej dłoni, zamiast znajomych twarzy otaczają Cię same nowe, a spokój nastaje tylko we własnym pokoju, jedynie sen daje wyzwolenie. Dla Davida ostatnie miesiące to pasmo zmian, najpierw odejście ojca, potem przeprowadzka i wreszcie nowa szkoła, gdzie czuje się wyobcowany i samotny. Jednak nocami jest daleko od problemów z dnia, wtedy śni o pięknym żaglowcu żeglującym po morzu, a może to tylko senne marzenie powstałe z obietnic, które złożył rodzic przed zniknięciem z życia syna? Jedna noc odmienia wszystko, sen zamienia się w rzeczywistość, chociaż to niemożliwe żebyś został porwany z własnego łóżka i to przez jakieś dziwne istoty, które są zdziwione nie mniej zdziwione tym, że je widzisz jak Ty sam. Jak to możliwe i co jest realne, a co tylko sennym majakiem?
David staje przed całkowicie nowym wyzwaniem - życiem wśród piratów i uratowaniem zagładą Ziemi. Wcześniejsze problemy w szkole wydają się teraz nagle bardzo odległe i błahe, szczególnie, że wszyscy liczą na jego pomoc i odwagę. Jak sprostać takim oczekiwaniom gdy nie wierzy się w siebie, a nowi znajomi też nie do końca budzą zaufanie? A do tego jeszcze odległy pradziad może być odpowiedzialny za całe zamieszanie związane z kradzieżą nici zszywających światy i chroniące je przed zsunięciem się Ognisty Krąg. Czy uda się podstęp, pozwalający na zdobycie przewagi i informacji o tajemnicy okrętu wroga? Jedyną osobą, która może tego dokonać jest właśnie nikt kto inny jak nowy przybysz, od niego zależy dalsza egzystencja "Złotej Igły" i powrót do domu. Zadanie niełatwe i obfitujące w wiele niebezpiecznych momentów, gdzie trzeba wykazać się pomysłowością, sprytem i wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, jednocześnie nie zdradzając się ze swoją misją. To co początkowo wydawało się niesamowitym przypadkiem odsłania swój sekret i jednocześnie przyczynę pojawienia się właśnie Davida w tym miejscu i czasie. Także zniknięcie ojca nabiera innego znaczenia i daje nadzieję na jego odnalezienie.
Julia Golding oparła swoją opowieść o nastoletniego bohatera, lecz nie jest to książką tylko i wyłącznie dla młodszych czytelników. Autorka opowiada o sprawach, które są trudne do zrozumienia zarówno dla starszych, nagłe odejście czy raczej porzucenie rodziny, przemoc wobec słabszych, wyobcowanie i niezrozumienie przez otoczenie może zdarzyć się w każdym momencie życia. Czasem pozostaje niezauważone przez bliskich, bo Ci skupiają się na tych samych emocjach, lecz robią to w samotności, nie chcąc obciążać innych. Świat fantazji daje możliwość oderwania się od codziennych kłopotów, ale w końcu trzeba stawić czoła temu czego się obawiamy. "Żeglując między światami" to z jednej strony książka przygodowa, o ciekawej fabule, lecz jest to także tylko warstwa zewnętrzna, pod nią kryje się opowieść o dojrzewaniu, radzeniu sobie z lękami i stawaniu się odpowiedzialnym za swoje czyny.
sobota, 18 lutego 2012
"Perfect Women" - Zabawa
"Perfect Women"
Dzień Kobiet przed nami, ale zabawa - łańcuszek "Perfect Women" jak najbardziej kojarzy mi się właśnie z tym świętem. Zaproszenie otrzymałam od Matta / blog -books-are-all-i-need.blogspot.com/. Chętnie się przyłączam się do tej zabawy :)
Oto zasady zabawy:
Wybierz idealne kobiety w trzech kategoriach:
- perfekcyjna w swoim zawodzie,
- ideał urody,
- perfekcyjny styl.
Opublikuj na blogu obrazek z tagiem “Perfect Women”.
Napisz, kto cię wyznaczył.
Przekaż zabawę innym blogerom.
Moje wybory:
Perfekcyjna w swoim zawodzie:
Aleksandra Śląska
Wielka aktorka, wielu znana wyłącznie tylko z serialu królowej Bony, jednak w karierze były o wiele wybitniejsze role - teatralne i filmowe. Pierwszy raz zobaczyłam ją właśnie w telewizji jako Bonę, potem przyszły inne kreacje aktorskie, ale w każdej z nich widać było jej perfekcję.
Wisława Szymborska
Poetka, noblistka, po prostu wspaniały człowiek ...
"Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek." Jej twórczość jest jedyna w swoim rodzaju, dla mnie jest synonimem perfekcji w tym co robiła.
Agnieszka Lingas - Łoniewska
Pisarka, przyjaciółka, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, no i niestrudzenie propaguje polskich autorów :)
Ideał urody:
Audrey Hepburn
Piękna kobieta, aktorka i Ambasadorka Dobrej Woli, jej powierzchowność to tylko dodatek do wspaniałego charakteru, ale jakże oryginalny i niepowtarzalny.
piątek, 17 lutego 2012
Portret ze śmiercią w tle
"Sprawa Rembrandta"
Daniel Silva
Tytuł wydaje się wskazywać na udział słynnego malarza, a raczej jego dzieła, w liczbie pojedynczej i mnogiej, w wątku sensacyjnym. Jako, że obrazy holenderskiego mistrza osiągają często sumy sześciocyfrowe na aukcjach dzieł sztuki, oparcie więc motywu kryminalnego na takiej podstawie nie byłoby niczym dziwnym. Co więcej nie jedna zbrodnia miała kruchsze podstawy niż mistrzowskie obrazy i emocje, wyzwalane przez nie ... Ale czy na pewno suspens jest oparty właśnie o pana Rembrandta? Może to tylko przykrywka dla całkowicie innego tematu? Kryptonim lub czyjś pseudonim, chociaż okładka jak najbardziej kojarzy się z holenderskim, a raczej amsterdamskim krajobrazem. Zbieg okoliczności czy tylko zmylenie czytelnika na wstępie, a może wskazówka? Jaką rolę odegra człowiek, którego sylwetka rysuje się na tle wieczornej panoramy miasta? Nim pierwsze słowa zostaną przeczytane już kilka pytań nasuwa się, a odpowiedzi są do odkrycia gdzieś pomiędzy stronami książki.
Świat muzeów, marszandów, drogocennych prac namalowanych pędzlami najznakomitszych artystów i ... złodziejów, sięgających po perły kolekcji jak po towar ze sklepowej półki oraz działających ze stuprocentową skutecznością. Żadna galeria czy innym przybytek wystawienniczy nie może czuć się bezpieczny, nie ma zabezpieczenia, które ochroniłoby upatrzony przez rabusiów obiekt przed kradzieżą. Co jednak ma wspólnego powracający po latach mieszkaniec małego, kornwalijskiego miasteczka z międzynarodową aferą w artystycznym środowisku? Może czasem pogaduszki miejscowych plotkarzy zawierają więcej niż ziarno prawdy? Piękno ma nierzadko cenę wyrażoną nie tylko w pieniądzach, ale i ludzkim życiu, tę wiedzę dawno już posiadł Gabriel Allon i pomimo, że chciał odciąć się od dawnego zajęcia po raz kolejny wchodzi do gry, gdzie zagrożenie jest stałym towarzyszem, a słowo przyjaciel i wróg to często synonimy. Blizny z bliskiej przeszłości zdają się ostrzegać przed ponownym pojawieniem się na starej drodze, a do tego bliska osoba, która jeszcze ma świeżo w pamięci niedawne tragiczne wydarzenia. Co zwycięży: miłość do dzieł sztuki czy do żony, a może jedno nie wyklucza drugiego?
Obraz Rembrandta, pozostający w prywatnych rękach od od ponad trzystu lat, a gdy ma zmienić właściciela, jego renowator zostaje zamordowany, a samo malowidło ginie. Rabuś pozostawia dzieła innych sławnych twórców, a jego łupem pada tylko i wyłącznie ten konkretny portret, dlaczego właśnie on dlaczego i czemu inne płótna, równie cenne, nie zainteresowały zabójcy? Co się kryje za "Portretem młodej kobiety"? Tragedia sprzed kilkuset lat, a może ta o wiele nowsza - mająca w tle faszyzm? Gabriel staje przed coraz nowymi pytaniami, a odpowiedzi skrywane są pod warstwą tajemnic, wyrzutów sumienia i tego, co pozostaje tajemnicą, skrywaną przed otoczeniem.
Piękno często chodzi w parze ze zbrodnią, czasem może wydawać się, że to awers i rewers tej samej monety. Daniel Silva uchwycił tę cechę i wykorzystał dla stworzenia opowieści, gdzie sensacja przeplata się z historią oraz ludzkimi losami. Tło obyczajowe jest podstawą motywu kryminalnego, a ten staje się kanwą dla opowieści, w której występuje zbrodnia i kara, odkupienie grzechów i przebaczenie, krzywdy wyrządzone przez ojców i zadośćuczynienie dokonane przez dzieci. Autor, łącząc wątek gry wywiadów z rynkiem dzieł sztuki oraz uzupełniając elementami drugiej wojny światowej, dał w efekcie czytelnikowi zajmującą lekturę, w której każdy nawet najmniejszy detal jest ważny w rozwiązaniu zagadki. Pierwszy i drugi plan przenikają się, a łącznikiem są bohaterowie, jedni niepozorni, inni rzucający się w oczy od razu, chociaż nic tak naprawdę do końca nie jest tym czym się wydaje. Granica pomiędzy prawdą i tym co wydaje się nią w tym wypadku jest bardzo cienka, a dodatkowo przysłonięta jest ona chęcią zysku i pragnieniem posiadania unikatowych przedmiotów. "Sprawa Rembrandta" to kilka warstw, przenikających się i tworzących w efekcie końcowym książkę, której fabuła składa się z wielu ogniw, łączących fakty historyczne z fikcją literacką, lecz mogącą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Daniel Silva
Tytuł wydaje się wskazywać na udział słynnego malarza, a raczej jego dzieła, w liczbie pojedynczej i mnogiej, w wątku sensacyjnym. Jako, że obrazy holenderskiego mistrza osiągają często sumy sześciocyfrowe na aukcjach dzieł sztuki, oparcie więc motywu kryminalnego na takiej podstawie nie byłoby niczym dziwnym. Co więcej nie jedna zbrodnia miała kruchsze podstawy niż mistrzowskie obrazy i emocje, wyzwalane przez nie ... Ale czy na pewno suspens jest oparty właśnie o pana Rembrandta? Może to tylko przykrywka dla całkowicie innego tematu? Kryptonim lub czyjś pseudonim, chociaż okładka jak najbardziej kojarzy się z holenderskim, a raczej amsterdamskim krajobrazem. Zbieg okoliczności czy tylko zmylenie czytelnika na wstępie, a może wskazówka? Jaką rolę odegra człowiek, którego sylwetka rysuje się na tle wieczornej panoramy miasta? Nim pierwsze słowa zostaną przeczytane już kilka pytań nasuwa się, a odpowiedzi są do odkrycia gdzieś pomiędzy stronami książki.
Świat muzeów, marszandów, drogocennych prac namalowanych pędzlami najznakomitszych artystów i ... złodziejów, sięgających po perły kolekcji jak po towar ze sklepowej półki oraz działających ze stuprocentową skutecznością. Żadna galeria czy innym przybytek wystawienniczy nie może czuć się bezpieczny, nie ma zabezpieczenia, które ochroniłoby upatrzony przez rabusiów obiekt przed kradzieżą. Co jednak ma wspólnego powracający po latach mieszkaniec małego, kornwalijskiego miasteczka z międzynarodową aferą w artystycznym środowisku? Może czasem pogaduszki miejscowych plotkarzy zawierają więcej niż ziarno prawdy? Piękno ma nierzadko cenę wyrażoną nie tylko w pieniądzach, ale i ludzkim życiu, tę wiedzę dawno już posiadł Gabriel Allon i pomimo, że chciał odciąć się od dawnego zajęcia po raz kolejny wchodzi do gry, gdzie zagrożenie jest stałym towarzyszem, a słowo przyjaciel i wróg to często synonimy. Blizny z bliskiej przeszłości zdają się ostrzegać przed ponownym pojawieniem się na starej drodze, a do tego bliska osoba, która jeszcze ma świeżo w pamięci niedawne tragiczne wydarzenia. Co zwycięży: miłość do dzieł sztuki czy do żony, a może jedno nie wyklucza drugiego?
Obraz Rembrandta, pozostający w prywatnych rękach od od ponad trzystu lat, a gdy ma zmienić właściciela, jego renowator zostaje zamordowany, a samo malowidło ginie. Rabuś pozostawia dzieła innych sławnych twórców, a jego łupem pada tylko i wyłącznie ten konkretny portret, dlaczego właśnie on dlaczego i czemu inne płótna, równie cenne, nie zainteresowały zabójcy? Co się kryje za "Portretem młodej kobiety"? Tragedia sprzed kilkuset lat, a może ta o wiele nowsza - mająca w tle faszyzm? Gabriel staje przed coraz nowymi pytaniami, a odpowiedzi skrywane są pod warstwą tajemnic, wyrzutów sumienia i tego, co pozostaje tajemnicą, skrywaną przed otoczeniem.
Piękno często chodzi w parze ze zbrodnią, czasem może wydawać się, że to awers i rewers tej samej monety. Daniel Silva uchwycił tę cechę i wykorzystał dla stworzenia opowieści, gdzie sensacja przeplata się z historią oraz ludzkimi losami. Tło obyczajowe jest podstawą motywu kryminalnego, a ten staje się kanwą dla opowieści, w której występuje zbrodnia i kara, odkupienie grzechów i przebaczenie, krzywdy wyrządzone przez ojców i zadośćuczynienie dokonane przez dzieci. Autor, łącząc wątek gry wywiadów z rynkiem dzieł sztuki oraz uzupełniając elementami drugiej wojny światowej, dał w efekcie czytelnikowi zajmującą lekturę, w której każdy nawet najmniejszy detal jest ważny w rozwiązaniu zagadki. Pierwszy i drugi plan przenikają się, a łącznikiem są bohaterowie, jedni niepozorni, inni rzucający się w oczy od razu, chociaż nic tak naprawdę do końca nie jest tym czym się wydaje. Granica pomiędzy prawdą i tym co wydaje się nią w tym wypadku jest bardzo cienka, a dodatkowo przysłonięta jest ona chęcią zysku i pragnieniem posiadania unikatowych przedmiotów. "Sprawa Rembrandta" to kilka warstw, przenikających się i tworzących w efekcie końcowym książkę, której fabuła składa się z wielu ogniw, łączących fakty historyczne z fikcją literacką, lecz mogącą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
środa, 15 lutego 2012
Życie od nowa
"Drugie życie pana Roosa"
Hakan Nesser
Dostać od losu szansę spełnienia marzeń, nawet nie wszystkich, ale jakiejś ich części, kto nie skorzystałby z takiej możliwości? Tytułowy pan Roos nie spodziewał, że będzie mu dane zrealizować pragnienia, które towarzyszyły mu od kilku lat, a może nawet dłużej, tylko pozostawały w milczeniu. Obecnie, ponad pięćdziesięcioletni mężczyzna nie oczekuje już niczego spektakularnego od życia, wręcz przeciwnie wiedzie egzystencję przewidywalną, może nie na granicy bólu, lecz określoną w każdym detalu. Nie ma w nim buntu czy też większej chęci zmian, codzienność taka nie przynosi niespodzianek, ale nie ma w niej też miejsca na rozczarowania, bo i na czym mógłby się zawieść, jeżeli wszystko z góry ma swoje miejsce? Jego egzystencję można przyrównać do noszenia starych butów z przyzwyczajenia, może i nie są najwygodniejsze, ale znamy ich dobre i złe strony, czasem nas cisną, a czasem to my je przydeptujemy, ale i tak wszystko wraca do wcześniejszej, znajomej, normy. Aż do momentu gdy przeznaczenie da o sobie znać, wtedy nagle spostrzega się, że tak naprawdę od dawna było w zasiane ziarno sprzeciwu wobec rzeczywistości i wówczas dochodzi do rewolucji, takiej która nie jest głośna i widoczna, lecz mająca dalekosiężne skutki. Wszystko zmienia jeden kupon wypełniany od kilkudziesięciu lat zawsze tymi samymi liczbami, tydzień po tygodniu, rok po roku, dekada po dekadzie. Gdy wreszcie padają zwycięskie cyfry nagle otwierają się drzwi do życia, drugiego życia pana Ante Valdemara Roosa.
Anna jest dzieckiem polskich emigrantów, urodzona i wychowana w Szwecji, mająca te same perspektywy co jej skandynawscy rówieśnicy. Narkomanka, dostająca szansę wyjścia z nałogu, pomimo uzależnienia dostrzega słabości systemu opieki społecznej i jego luki, wykorzystywane przez tych, którzy mają udzielać pomocy potrzebującym. A może to tylko urojenia chorego człowieka, chcącego wyrwać się z ośrodka odwykowego? Dla niej także otwiera się nowy rozdział życia i również dzięki wygranej, a dokładniej mówiąc wygranej Valdemara. Przypadek, fatum, odpowiednie miejsce i czas sprawiają, że ta dwójka spotyka się i to w momencie gdy chcą zacząć jeszcze raz swoją egzystencję, nie paląc jednocześnie za sobą mostów. Ale gdzie w tym wszystkim suspens? Zamiast niego na horyzoncie pojawia się znajomość, przeradzająca się w swoistą przyjaźń, więc atmosfera mało sensacyjna, jednak pojawiają się pewne zastanawiające oznaki, chociaż może to zbieg okoliczności? W końcu przypadkowa osoba może przypadkowo trafić w pobliże domu, znajdującego przy wiejskiej drodze i spojrzeć w jego okna, chociaż z drugiej strony tylko nieliczni wiedzą o jego istnieniu ...
Komisarz Barbarotti jakiś czas temu wykorzystał okazję do zmian w swoim życiu, które okazały się dawać świetne wyniki, z małym wyjątkiem, ale denerwujący szwagier w porównaniu z wszystkim pozostałym nie jest aż złym elementem, nawet gdy swojsko nazywany jest plagą narodową. Rozmyślania nad przeszłością może byłyby zepchnięte na dalszy plan gdyby nie pobyt w szpitalu, wolny czas i przymusowe unieruchomienie są doskonała okazją by poświęcić trochę czasu na zastanowieniu się. Jednak nie dane jest stróżowi prawa odpocząć wręcz przeciwnie, dawna szkolna koleżanka zwraca się do niego o poradę w sprawie zaginięcia męża. Jego wskazówki opierają się na przekazanych przez kobietę informacjach, wnioski na ich podstawie wydają się banalne, ale intuicja nie pozwala mu się zadowolić tak prostym rozwiązaniem. Rzeczywista sytuacja przedstawia się znacznie ciekawiej niż zniknięcie podstarzałego żonkosia z powodu młodej kochanki. Teraz osoba zaginionego widziana jest w całkiem innym świetle, co ukrywał mąż Alice Roos i dlaczego nie chce zgłosić na policję jego zniknięcia? Dopóki nie ma oficjalnego zawiadomienie nie można rozpocząć dochodzenia, ale przeszkodzi policjantowi, którzy przerywa zwolnienie lekarskie by pomóc kolegom na przyjrzenie się takiej sprawie, oczywiście nieoficjalnie? Z zebranych informacji rysuje się portret człowieka mało lubianego, żyjącego na uboczu, nie wtykającego nosa w sprawy innych, chociaż zdaniem niektórych nie zdziwili by się gdyby nagle zapragnął odciąć się od dotychczasowej egzystencji. Zbrodnia czy tylko ucieczka od nudy? Łabędzi śpiew jednego z wielu szarych obywateli?
Ciało, wreszcie pojawia się trup, kim był człowiek znaleziony z nożem w brzuchu? Młody mężczyzna z kolczykiem w brwi, bo raczej zaginionym Roosem nie jest, ale data jego śmierci oscyluje w okolicach dnia, kiedy ostatni raz widziano Valdemara ... Przypadek czy może coś więcej i to ze zbrodnią w tle? Co łączy ofiarę, Annę i jej nowego przyjaciela? Ktoś z jej przeszłości, a może zbieg jedynie zbieg okoliczności? Jeżeli zrywa się wszelkie nici wiążące z całym dotychczasowym dorobkiem, grubą kreską oddzieli się to co było od tego co jest i ma być, to do czego jeszcze jesteśmy zdolni? Jak podjęte kroki i poczynione zmiany wpłynęły na bohaterów?
Hakan Nesser stworzył niestandardowy kryminał, motyw sensacyjny początkowo wydaje się nieobecny, jednak gdzieś między słowami czuć zapach zbrodni. Narracja jest kilku osobowa, autor daje głównym bohaterom głos i to ich oczyma widzimy rozgrywające się wydarzenia. Obserwacja z wielu punktów widzenia pozwala czytelnikowi poznać postacie z różnych perspektyw, rzucających nowe światło na daną osobę, czasem uzyskane wiadomości wydają się sprzeczne, czasem potwierdzają jego wizerunek, ale zawsze obraz ma w sobie coś nie pozwala poczuć spokoju. Tło obyczajowe, w niektórych momentach, zdaje się być osią fabuły, lecz w jego detalach dostrzega się kryminalne korzenie wątku. Jednak najważniejszym elementem pozostaje człowiek, jego pragnienia i spełnienie marzeń, szczególnie gdy są one skrywane nawet przed sobą samym...
Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Duże Ka oraz wydawnictwu Czarna
wtorek, 14 lutego 2012
Stosik wtorkowo-sensacyjny i zaproszenie
Walentynki walentynkami, ale dobra sensacja jest dobra,
niezależnie od daty w kalendarzu ;)
Wespół zespół Pani Listonosz i z kurierem doręczyli poniższy stosik
Od dołu:
Daniel Silva "Sprawa Rembrandta", wyd. Muza, Zbrodnia w Bibliotece
Arne Dahl "Europa blues", wyd. Muza
Ake Edwardson "Niech to się nigdy nie kończy", wyd. Czarna Owca
Bernhard Jauman "Żmije z Montesecco", wyd. Videograf II
Marta Bilewicz "Zdążyć przed świtem", wyd. Novae Res
Jagoda Wochlik "Milczące słowa", wyd. Novae res
niezależnie od daty w kalendarzu ;)
Wespół zespół Pani Listonosz i z kurierem doręczyli poniższy stosik
Od dołu:
Daniel Silva "Sprawa Rembrandta", wyd. Muza, Zbrodnia w Bibliotece
Arne Dahl "Europa blues", wyd. Muza
Ake Edwardson "Niech to się nigdy nie kończy", wyd. Czarna Owca
Bernhard Jauman "Żmije z Montesecco", wyd. Videograf II
Marta Bilewicz "Zdążyć przed świtem", wyd. Novae Res
Jagoda Wochlik "Milczące słowa", wyd. Novae res
poniedziałek, 13 lutego 2012
Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość ...
"Strażnicy Veridianu. Mrok"
Marianne Curley
Z pozoru zwykli nastolatkowie jakich wiele, ich zajęciem powinna być nauka, zabawa, spotkania z przyjaciółmi, ale dla Isabel, Ethana i Matta to tylko utrzymywanie pozorów dla otoczenia. Prawdziwe życie zaczyna się w momencie gdy nikt postronny nie może ich zobaczyć, naznaczeni misją czasem nawet przed najbliższymi ukrywają kim są naprawdę, robią to dla bezpieczeństwa nie tylko swojego. Chronią innych, przenosząc się w czasie oraz mając do dyspozycji także talenty nadnaturalne, czasem nie pojawiają się one od razu, a oczekiwanie na nie jest długie, szczególnie gdy wydaje się, że przepowiednia mogła dotyczyć kogoś innego niż wskazaną osobę. W końcu przyszły przywódca powinien odznaczać się cechami nadzwyczajnymi, jednak jak do tej pory żadna się nie ujawniła, lecz to nie największy problem Strażników. Minął rok od śmierci zaufanego bogini Chaosu, powoli nadchodzi czas zemsty, a celem jest właśnie trójka nastolatków z miasteczka Angel Fals, oni mają jednak przed sobą kolejne zadania i wydarzenia sprzed roku są tylko dla nich jedynie wspomnieniem, a i teraźniejszość przynosi nowe problemy.
Co ważniejsze: jedna istota czy cała misja? Warto narażać życie kilku ludzi by uratować jeden byt, nawet gdy jest przyjacielem i oddanym sprawie Strażnikiem? A może ofiara nie chce być ratowana? Wiele pytań, ale odpowiedź dla Isabel, Ethana i Matta jest tylko jedna - ratunek, nawet za cenę własnego bezpieczeństwa, a to dopiero początek całej serii kłopotów, bo druga strona również może wpływać na to co już miało miejsce. Kolejna podróż w czasie jest nie tylko wstępem do misji ratunkowej, ale i odkrywaniem tajemnic pochodzenia bliskich. Trzy horyzonty czasowe i dwa światy, pośród nich Strażnicy i Zakon, jedni broniący Ziemi i Veridianu, drudzy oddani bogini zaślepionej przez uczucie zemsty i krzywdy, która zaistniała tylko w jej umyśle. Bohaterowie stają przed trudnymi decyzjami, dotyczącymi ich przyszłości, pomiędzy tymi wyborami powoli kiełkuje również miłość, nie mająca łatwych początków i widoków na przyszłość, w końcu uczucie człowieka i nieśmiertelnego nie jest tym co zdarza się często.
"Strażnicy Veridianu. Mrok" to połączenie opowieści fantastycznej z gatunkiem przygodowym, gdzie fabuła skupia się z jednej strony na klasycznej walce dobra ze złem, a z drugiej strony osią akcji są emocje dotyczące więzów rodzinnych oraz pomiędzy mężczyzną i kobietą. Nie można także zapomnieć o spleceniu świata jaki znamy z tym, o którym istnieniu wiedzą jedynie wybrani, ale mającego wpływ na obie rzeczywistości. Konflikt pomiędzy rozumem i serce oraz obowiązkiem i przyjaźnią to jeden z wątków, który idealnie wpisuje się w motyw główny, dodatkowym plusem są postacie, z wadami i zaletami, a nie idealne istoty. No i same pomysł splecenia w jednej historii podróży w czasie, bóstw, zmagań tych dobrych i złych oraz warstwy obyczajowej, daje ciekawą i wciągającą lekturę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria
oraz wyd. Jaguar
oraz wyd. Jaguar
niedziela, 12 lutego 2012
Rodzinne tajemnice ...
"Zły sen"
Jacek Krakowski
Jakie miejsce jest najodpowiedniejsze na urlop? Góry, plaża nad bardziej lub mniej ciepłym morzem, a może okolice jezior? Laura wybrała na wakacje pensjonat na odludziu otoczony lasem i wodą, wydawałoby się, że dla młodej policjantki taki punkt byłby doskonały by odpocząć od trudów niełatwej pracy. Jednak w samym wyborze tego, a nie innego ośrodka, zdecydowało nie jego położenie, które jest mało urocze, szczególnie w okresie roztopów, a rodzina. Ciotka bohaterki administruje owym przybytkiem hotelarskim od wielu lat, ale ostatnio goście i sami gospodarze słyszą dziwne głosy, jedni i drudzy są zaniepokojeni i trochę przestraszeni tą niezwykłą sytuacją, by nie stracić klientów trzeba tę sprawę zbadać, a zadanie to otrzymuje właśnie Laura. Duchy, zbiorowe omamy czy bardziej prozaiczna przyczyna leży u źródła niecodziennych odgłosów. Jak przystało na przypisaną rolę detektywa dziewczyna rusza do akcji czyli konwersacji vel przesłuchań, a jej rozmówcy są grupą niezwykle ciekawą i ciut podejrzaną. Dodatkowy powód do zmartwień to niewidziany, od trzech lat syn ciotki, chociaż z drugiej strony czy tak jest tak na pewno? Co jeszcze mogą ujawnić pogawędki z wczasowiczami? Każdy z nich wydaje się mieć jakiś sekret, no i jest jeszcze wuj Piotr, któremu familia przypisuje niecne zamiary i księgowa, w osobie pani Alfredy, wpatrzona w pracodawcę w jak obrazek ...
W takim towarzystwie wiele może wydarzyć się, nawet najbardziej nieprawdopodobne rzeczy mogą zaistnieć, chociaż niektórzy zdają się mieć inne zdanie i zbytnio nie kryją się z nim. Nieoczekiwany pomocnik pomaga w ułożeniu elementów układanki, ale jeszcze wielu z nich brakuje - w tym między innymi tego, jak to jest z faktycznym prawem własności do budynku hoteliku. W ramach dodatkowych atrakcji telefony komórkowe tracą zasięg, internet też nie działa, spisek czy tylko zbieg okoliczności? No i ta domniemana zbrodnia sprzed, w jakiej zmienia się sprawca w zależności, kto o niej mówi. O co w tym wszystkim chodzi? Podobno gdy nie wiadomo o co to o pieniądze, no i pojawia się tajemniczy spadek rodem z Argentyny ... oraz trup ... i Agencja Bezpieczeństwa Narodowego ... i kolejny denat ... Tak naprawdę nic nie jest tym na co wygląda i nikt nie jest tym za kogo się podaje, a cała sprawa ma podwójne, a nawet potrójne dno.
Wiele wątków, tyleż samo, a może jeszcze więcej sekretów, bohaterowie, skrywający swe prawdziwe oblicza, niesamowity klimat - trochę jak z powieści grozy i ona - Laura, która chce wyjaśnić tajemnicze odgłosy i jak się okazuje jeszcze parę innych spraw. "Zły sen" pomimo niewielkiej objętości jest doskonałym kryminałem, gdzie fabuła sensacyjna jest obecna od pierwszego do prawie ostatniego zdania, akcja zaskakuje czytającego w niespodziewanych momentach, a to wszystko jakby lekko okraszony lekką ironią ... Czasem mniej znaczy więcej i podobnie jest z opowiadaniem Jacka Krakowskiego, gdzie narracja prowadzona jest tak, że czytelnik nie jest tylko biernym obserwatorem, lecz ma wrażenie, iż znajduje się w centrum wydarzeń. Intryga rzuca podejrzenie na wiele osób, kto z nich jest winny, a może "coś" innego stoi za całym zamieszaniem? Korowód niecodziennych postaci jak z najlepszych klasyków pióra Agathy Christie bądź Arthura Conan Doyle`a, tajemniczy stary pałacyk z tajemnymi przejściami i suspens, w którym wszystko jest możliwe, czego można chcieć więcej? Chyba tylko kolejnych takich historii ...
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Jacek Krakowski
Jakie miejsce jest najodpowiedniejsze na urlop? Góry, plaża nad bardziej lub mniej ciepłym morzem, a może okolice jezior? Laura wybrała na wakacje pensjonat na odludziu otoczony lasem i wodą, wydawałoby się, że dla młodej policjantki taki punkt byłby doskonały by odpocząć od trudów niełatwej pracy. Jednak w samym wyborze tego, a nie innego ośrodka, zdecydowało nie jego położenie, które jest mało urocze, szczególnie w okresie roztopów, a rodzina. Ciotka bohaterki administruje owym przybytkiem hotelarskim od wielu lat, ale ostatnio goście i sami gospodarze słyszą dziwne głosy, jedni i drudzy są zaniepokojeni i trochę przestraszeni tą niezwykłą sytuacją, by nie stracić klientów trzeba tę sprawę zbadać, a zadanie to otrzymuje właśnie Laura. Duchy, zbiorowe omamy czy bardziej prozaiczna przyczyna leży u źródła niecodziennych odgłosów. Jak przystało na przypisaną rolę detektywa dziewczyna rusza do akcji czyli konwersacji vel przesłuchań, a jej rozmówcy są grupą niezwykle ciekawą i ciut podejrzaną. Dodatkowy powód do zmartwień to niewidziany, od trzech lat syn ciotki, chociaż z drugiej strony czy tak jest tak na pewno? Co jeszcze mogą ujawnić pogawędki z wczasowiczami? Każdy z nich wydaje się mieć jakiś sekret, no i jest jeszcze wuj Piotr, któremu familia przypisuje niecne zamiary i księgowa, w osobie pani Alfredy, wpatrzona w pracodawcę w jak obrazek ...
W takim towarzystwie wiele może wydarzyć się, nawet najbardziej nieprawdopodobne rzeczy mogą zaistnieć, chociaż niektórzy zdają się mieć inne zdanie i zbytnio nie kryją się z nim. Nieoczekiwany pomocnik pomaga w ułożeniu elementów układanki, ale jeszcze wielu z nich brakuje - w tym między innymi tego, jak to jest z faktycznym prawem własności do budynku hoteliku. W ramach dodatkowych atrakcji telefony komórkowe tracą zasięg, internet też nie działa, spisek czy tylko zbieg okoliczności? No i ta domniemana zbrodnia sprzed, w jakiej zmienia się sprawca w zależności, kto o niej mówi. O co w tym wszystkim chodzi? Podobno gdy nie wiadomo o co to o pieniądze, no i pojawia się tajemniczy spadek rodem z Argentyny ... oraz trup ... i Agencja Bezpieczeństwa Narodowego ... i kolejny denat ... Tak naprawdę nic nie jest tym na co wygląda i nikt nie jest tym za kogo się podaje, a cała sprawa ma podwójne, a nawet potrójne dno.
Wiele wątków, tyleż samo, a może jeszcze więcej sekretów, bohaterowie, skrywający swe prawdziwe oblicza, niesamowity klimat - trochę jak z powieści grozy i ona - Laura, która chce wyjaśnić tajemnicze odgłosy i jak się okazuje jeszcze parę innych spraw. "Zły sen" pomimo niewielkiej objętości jest doskonałym kryminałem, gdzie fabuła sensacyjna jest obecna od pierwszego do prawie ostatniego zdania, akcja zaskakuje czytającego w niespodziewanych momentach, a to wszystko jakby lekko okraszony lekką ironią ... Czasem mniej znaczy więcej i podobnie jest z opowiadaniem Jacka Krakowskiego, gdzie narracja prowadzona jest tak, że czytelnik nie jest tylko biernym obserwatorem, lecz ma wrażenie, iż znajduje się w centrum wydarzeń. Intryga rzuca podejrzenie na wiele osób, kto z nich jest winny, a może "coś" innego stoi za całym zamieszaniem? Korowód niecodziennych postaci jak z najlepszych klasyków pióra Agathy Christie bądź Arthura Conan Doyle`a, tajemniczy stary pałacyk z tajemnymi przejściami i suspens, w którym wszystko jest możliwe, czego można chcieć więcej? Chyba tylko kolejnych takich historii ...
Baza recenzji Syndykatu ZwB
sobota, 11 lutego 2012
www.polscy-pisarze.com
Polska literatura nie odbiega od tej zagranicznej, nie zawsze ma książki rodzimych autorów mają taką samą promocję jak ich zagraniczni odpowiednicy. Wyznacznikiem dobrego twórcy przecież nie jest jego obywatelstwo czy kraj zamieszkania, a talent - nasi twórcy też mają go tylko często giną pośród wielu nazwisk i tytułów. Dlatego każda informacja na ich temat warta jest rozpowszechniania.
Oto nowe strony, zapraszam do ich odwiedzenia:
Oto nowe strony, zapraszam do ich odwiedzenia:
Wymiana z Miłością w tle
w ramach wymianki Z miłością w tle
Piękna i cudowna niespodzianka, dziękuję za świetny prezent
i ręcznie robione dodatki - po prostu śliczne.
Piękna i cudowna niespodzianka, dziękuję za świetny prezent
i ręcznie robione dodatki - po prostu śliczne.
piątek, 10 lutego 2012
Mroczna strona miasta
"Dotyk mroku"
Dorota Wieczorek
Jacek nie ma bielma na oczach i widzi więcej niż większość ludzi, nie jest jasnowidzem, ale posiada moc - czarodziejską i niechcianą. Wolałby być jednym z wielu, żyjących w nieświadomości i bez wiedzy co go otacza, jednak nie było mu to dane. Niełatwo być nastolatkiem, gimnazjalistą no i uczyć się czarów, szczególnie gdy magiczna siła jest ogromna i nie daje się nad nią zapanować. Rodzina jakoś nie potrafi zrozumieć niechęci do czarodziejskich umiejętności i braku poczucia odpowiedzialności za familijne dziedzictwo, nawet kolejne porażki w sferze nauki kontroli nad czarodziejskim talentem nie są w stanie przekonać, że Jacek nie nadaje się do roli wyznaczonej mu przez los, a raczej jego złośliwy chichot. Jednak wbrew własnym pragnieniom chłopak nie umie odwrócić się od tego co dane jest mu codziennie oglądać, stara się spełnić oczekiwania najbliższych osób i jednocześnie łączyć ze sobą dwa przenikające się światy.
Niebezpieczeństwo czyha wszędzie i może dosięgnąć każdego, obojętnie czy ktoś je zauważa czy też nie może go dostrzec. Zagrożenie mrokami nie przybiera już tylko formy incydentów, lecz coraz częstszych ataków, celem są wszyscy ludzie. Gdańsk, dawniej zamieszkane przez całą rzeszę istot magicznych oraz czarodziei, obecnie ma niewielu takich mieszkańców. No i pozostaje jeszcze sprawa klątwy, sprawiającej, że coraz więcej osób traci możliwość zobaczenia czarodziejskiej przestrzeni. Wiele dzieje się w życiu Jacka, a to dopiero początek, bo przypadkowo ratuje magicznego konia i wzywa piorun, a to wszystko gdy za ścianą trwa narada jak ochronić nieświadomych obywateli przed inwazją ciemnej strony. Pakowanie się w kłopoty jest dodatkowym "bonusem" jakim został obdarzonym niezwykły nastolatek i na tym nie koniec rewelacjom w jego egzystencji. Jaka będzie rola młodego adepta magicznej wiedzy? Czy tragedia z przeszłości jest związana z teraźniejszymi wypadkami? Jakie sekrety są ukrywane przed Jackiem? Pytań wiele, a nowe już zarysowują się na horyzoncie, odpowiedzi jak na razie skrywają się gdzieś w gdańskim krajobrazie i tym widocznym i tym dostępnym dla oczu wybranych.
"Dotyk mroku" to nie kolejna historia o młodym czarodzieju, jego trudnym dzieciństwie oraz odkrywaniu prawdy o sobie i swoich bliskich, chociaż te elementy występują w książce Doroty Wieczorek. Taki początek to dopiero wstęp do opowieści osadzonej w plenerach Polski, gdzie magia też może znaleźć swoje miejsce by rozbłysnąć i wciągnąć czytelników w perypetie bohaterów. Ci ostatni są wykreowani interesująco, z jednej strony postacie w wieku kilkunastu lat, z drugiej strony dorośli, a wszystko to w otoczce czarów, klątw, przepowiedni i statków kosmicznych. Na tym jeszcze nie koniec, bo pojawiają się stwory nadnaturalne - krasnoludy, rusałki i elfy oraz osoba czarodzieja-detektywa. Autorka postarała się by jej książka nie była skierowana tylko dla młodych czytelników, ale i starsi znaleźli w niej coś dla siebie. Dużym plusem jest motyw główny, a raczej splecenie kilku wątków, z których każdy jest sam w sobie intrygujący, nie można również zapomnieć o fabule, która utrzymuje napięcie od pierwszych do ostatnich stron, a to dzięki odpowiedniemu tempu odsłaniania tajemnic i serwowaniu niespodziewanych zwrotów akcji. Finał wydaje się początkiem kolejnej porcji przygód Jacka, którego przyszłość zapowiada się pod znakiem ratowania przyszłości, poznawania przeszłości i próbowaniu przetrwania teraźniejszości, szczególnie podczas lekcji magii ...
Dorota Wieczorek
Jacek nie ma bielma na oczach i widzi więcej niż większość ludzi, nie jest jasnowidzem, ale posiada moc - czarodziejską i niechcianą. Wolałby być jednym z wielu, żyjących w nieświadomości i bez wiedzy co go otacza, jednak nie było mu to dane. Niełatwo być nastolatkiem, gimnazjalistą no i uczyć się czarów, szczególnie gdy magiczna siła jest ogromna i nie daje się nad nią zapanować. Rodzina jakoś nie potrafi zrozumieć niechęci do czarodziejskich umiejętności i braku poczucia odpowiedzialności za familijne dziedzictwo, nawet kolejne porażki w sferze nauki kontroli nad czarodziejskim talentem nie są w stanie przekonać, że Jacek nie nadaje się do roli wyznaczonej mu przez los, a raczej jego złośliwy chichot. Jednak wbrew własnym pragnieniom chłopak nie umie odwrócić się od tego co dane jest mu codziennie oglądać, stara się spełnić oczekiwania najbliższych osób i jednocześnie łączyć ze sobą dwa przenikające się światy.
Niebezpieczeństwo czyha wszędzie i może dosięgnąć każdego, obojętnie czy ktoś je zauważa czy też nie może go dostrzec. Zagrożenie mrokami nie przybiera już tylko formy incydentów, lecz coraz częstszych ataków, celem są wszyscy ludzie. Gdańsk, dawniej zamieszkane przez całą rzeszę istot magicznych oraz czarodziei, obecnie ma niewielu takich mieszkańców. No i pozostaje jeszcze sprawa klątwy, sprawiającej, że coraz więcej osób traci możliwość zobaczenia czarodziejskiej przestrzeni. Wiele dzieje się w życiu Jacka, a to dopiero początek, bo przypadkowo ratuje magicznego konia i wzywa piorun, a to wszystko gdy za ścianą trwa narada jak ochronić nieświadomych obywateli przed inwazją ciemnej strony. Pakowanie się w kłopoty jest dodatkowym "bonusem" jakim został obdarzonym niezwykły nastolatek i na tym nie koniec rewelacjom w jego egzystencji. Jaka będzie rola młodego adepta magicznej wiedzy? Czy tragedia z przeszłości jest związana z teraźniejszymi wypadkami? Jakie sekrety są ukrywane przed Jackiem? Pytań wiele, a nowe już zarysowują się na horyzoncie, odpowiedzi jak na razie skrywają się gdzieś w gdańskim krajobrazie i tym widocznym i tym dostępnym dla oczu wybranych.
"Dotyk mroku" to nie kolejna historia o młodym czarodzieju, jego trudnym dzieciństwie oraz odkrywaniu prawdy o sobie i swoich bliskich, chociaż te elementy występują w książce Doroty Wieczorek. Taki początek to dopiero wstęp do opowieści osadzonej w plenerach Polski, gdzie magia też może znaleźć swoje miejsce by rozbłysnąć i wciągnąć czytelników w perypetie bohaterów. Ci ostatni są wykreowani interesująco, z jednej strony postacie w wieku kilkunastu lat, z drugiej strony dorośli, a wszystko to w otoczce czarów, klątw, przepowiedni i statków kosmicznych. Na tym jeszcze nie koniec, bo pojawiają się stwory nadnaturalne - krasnoludy, rusałki i elfy oraz osoba czarodzieja-detektywa. Autorka postarała się by jej książka nie była skierowana tylko dla młodych czytelników, ale i starsi znaleźli w niej coś dla siebie. Dużym plusem jest motyw główny, a raczej splecenie kilku wątków, z których każdy jest sam w sobie intrygujący, nie można również zapomnieć o fabule, która utrzymuje napięcie od pierwszych do ostatnich stron, a to dzięki odpowiedniemu tempu odsłaniania tajemnic i serwowaniu niespodziewanych zwrotów akcji. Finał wydaje się początkiem kolejnej porcji przygód Jacka, którego przyszłość zapowiada się pod znakiem ratowania przyszłości, poznawania przeszłości i próbowaniu przetrwania teraźniejszości, szczególnie podczas lekcji magii ...
czwartek, 9 lutego 2012
Józefina, kobieta, matka, cesarzowa ...
"Cesarzowa Józefina"
Sandra Gulland
Józefina, matka, żona, cesarzowa i przede wszystkim nieprzeciętna kobieta, weszła na karty historii wraz z mężem, ale wbrew pozorom nie żyła tylko i wyłącznie w jego cieniu. Urodziła się na Martynice, ówczesnej kolonii francuskiej, jej przybycie na ojczystą ziemię zbiegło się z rewolucją, której skutki odczuła na swojej osobie dość dotkliwie, pierwszy mąż został stracony, ona uniknęła śmierci, lecz wydarzenia z tego okresu pozostawiły w niej ślad. Książka Sandry Gulland skupia się już na okresie małżeństwa z generałem Bonaparte, późniejszym pierwszym konsulem i cesarzem Francji. Powstało wiele opracowań, powieści, filmów i seriali na temat Józefiny, jedne skupiały się bardziej na jej osobie, inne na Napoleonie, czasem podkreślano bardziej detale polityczne, a czasem życie prywatne, ale rzadko kiedy w centrum wydarzeń jest ona - Marie-Josèphe Rose Tascherde de la Pagerie zwana przez najbliższych Yeyette, primo voto de Beauharnais, secundo voto Bonaparte. Kim tak naprawdę była Józefina? Dzieckiem swoich czasów, umiejętnie wykorzystującym nadarzające się szanse, osobą, która doświadczyła ciemnej strony politycznych zawirowań i układów czy też człowiekiem, chcącym po prostu jakoś ułożyć sobie życie w niespokojnym, chociaż ciekawym momencie dziejowym? Biel, czerń a może postać, która skrywała swoje prawdziwe "ja" pod różnymi maskami, raz zakładanymi z wyrachowania, raz ze strachu, a innym razem, bo tego wymagało otoczenie? Wyrachowana, zakłamana, kierująca się interesem najbliższych, oddana rodzinie, rozrzutna, wyniosła, uczuciowa, nieszczęśliwa, spełniona ... Jakie określenie pasuje do tej kobiety? Wszystkie? Żadne? Rzeczywista charakterystyka leży gdzieś pośrodku? Jaka byłaś Józefino?
Terror jakobiński minął, pozostaje w pamięci, lecz nie jako powód do radości, a raczej czas, o którym większość woli nie pamiętać, w końcu nastała normalność, a przynajmniej usilnie starano się postrzegać rzeczywistość. Monarchia umarła, a raczej została zgilotynowana, niech życie Republika! Taki okrzyk pewnie nie padł, a jeżeli nawet został wyartykułowany, to w annałach nie został on upamiętniony, jednak jakże pasujący do sytuacji. Dawne rozrywki powracają, wspaniałe bale, wielkie premiery operowe, sezony towarzyskie, zmieniło się dużo, ale pewne rzeczy zmiany ominęły. Józefina jest baczną obserwatorką i równocześnie uczestniczką życia publicznego, które aż tak bardzo nie różni się od tego, przeciwko czemu wybuchł bunt kilka lat wcześniej. Większość małżeństw jest aranżowanych, majątek również jest rzeczą bardzo mile widzianą, nepotyzm kwitnie. Nic nowego wydaje się nie być poruszone w książce, a jednak perspektywa z jakiej czytelnik ma dane oglądać wydarzenia sprawia, że inaczej odbiera się je. Wybór formy pamiętnika pozwala z jednej strony na prawie dokumentalne przedstawienie rozgrywajacych się zdarzeń, z drugiej fabularny motyw nie przytłacza nadmiarem dat. Osią akcji jest osoba cesarzowej, jej zapiski są subiektywne, zawierają sympatie i antypatie oraz obraz świata, w jakim funkcjonuje żona Bonapartego.
Dla wielu temat poruszony przez Sandrę Gulland może wydawać się wyeksploatowany lub po prostu nudny, ale autorka umiejętnie przedstawiła fakty historyczne z punktu widzenia niezwykłej bohaterki. W ten sposób nie są tylko i wyłącznie suchymi wydarzeniami, lecz interesującymi sytuacjami, mającymi wpływ i na postacie znane i te pozostające w cieniu. Ostatnie lata życia pełne są sukcesów i porażek, spektakularna koronacja i upubliczniony rozwód, zwycięstwa i klęski dwojga ludzi, których połączyło uczucie i rozdzieliła racja stanu, a w tle rodzinne waśnie, rywalizacja i zamachy. Zapis codzienności, wciągającej swoistym kolorytem, w której polityka wpływa na osobiste szczęście i odwrotnie, było w niej miejsce na wielką miłość, zdrady i rozstanie. Subiektywna kronika życia niezwykłej kobiety i zapis historycznych chwil nie od strony dziejowej, lecz ich naocznego świadka, uczestnika i autora w jednym.
Sandra Gulland
Józefina, matka, żona, cesarzowa i przede wszystkim nieprzeciętna kobieta, weszła na karty historii wraz z mężem, ale wbrew pozorom nie żyła tylko i wyłącznie w jego cieniu. Urodziła się na Martynice, ówczesnej kolonii francuskiej, jej przybycie na ojczystą ziemię zbiegło się z rewolucją, której skutki odczuła na swojej osobie dość dotkliwie, pierwszy mąż został stracony, ona uniknęła śmierci, lecz wydarzenia z tego okresu pozostawiły w niej ślad. Książka Sandry Gulland skupia się już na okresie małżeństwa z generałem Bonaparte, późniejszym pierwszym konsulem i cesarzem Francji. Powstało wiele opracowań, powieści, filmów i seriali na temat Józefiny, jedne skupiały się bardziej na jej osobie, inne na Napoleonie, czasem podkreślano bardziej detale polityczne, a czasem życie prywatne, ale rzadko kiedy w centrum wydarzeń jest ona - Marie-Josèphe Rose Tascherde de la Pagerie zwana przez najbliższych Yeyette, primo voto de Beauharnais, secundo voto Bonaparte. Kim tak naprawdę była Józefina? Dzieckiem swoich czasów, umiejętnie wykorzystującym nadarzające się szanse, osobą, która doświadczyła ciemnej strony politycznych zawirowań i układów czy też człowiekiem, chcącym po prostu jakoś ułożyć sobie życie w niespokojnym, chociaż ciekawym momencie dziejowym? Biel, czerń a może postać, która skrywała swoje prawdziwe "ja" pod różnymi maskami, raz zakładanymi z wyrachowania, raz ze strachu, a innym razem, bo tego wymagało otoczenie? Wyrachowana, zakłamana, kierująca się interesem najbliższych, oddana rodzinie, rozrzutna, wyniosła, uczuciowa, nieszczęśliwa, spełniona ... Jakie określenie pasuje do tej kobiety? Wszystkie? Żadne? Rzeczywista charakterystyka leży gdzieś pośrodku? Jaka byłaś Józefino?
Terror jakobiński minął, pozostaje w pamięci, lecz nie jako powód do radości, a raczej czas, o którym większość woli nie pamiętać, w końcu nastała normalność, a przynajmniej usilnie starano się postrzegać rzeczywistość. Monarchia umarła, a raczej została zgilotynowana, niech życie Republika! Taki okrzyk pewnie nie padł, a jeżeli nawet został wyartykułowany, to w annałach nie został on upamiętniony, jednak jakże pasujący do sytuacji. Dawne rozrywki powracają, wspaniałe bale, wielkie premiery operowe, sezony towarzyskie, zmieniło się dużo, ale pewne rzeczy zmiany ominęły. Józefina jest baczną obserwatorką i równocześnie uczestniczką życia publicznego, które aż tak bardzo nie różni się od tego, przeciwko czemu wybuchł bunt kilka lat wcześniej. Większość małżeństw jest aranżowanych, majątek również jest rzeczą bardzo mile widzianą, nepotyzm kwitnie. Nic nowego wydaje się nie być poruszone w książce, a jednak perspektywa z jakiej czytelnik ma dane oglądać wydarzenia sprawia, że inaczej odbiera się je. Wybór formy pamiętnika pozwala z jednej strony na prawie dokumentalne przedstawienie rozgrywajacych się zdarzeń, z drugiej fabularny motyw nie przytłacza nadmiarem dat. Osią akcji jest osoba cesarzowej, jej zapiski są subiektywne, zawierają sympatie i antypatie oraz obraz świata, w jakim funkcjonuje żona Bonapartego.
Dla wielu temat poruszony przez Sandrę Gulland może wydawać się wyeksploatowany lub po prostu nudny, ale autorka umiejętnie przedstawiła fakty historyczne z punktu widzenia niezwykłej bohaterki. W ten sposób nie są tylko i wyłącznie suchymi wydarzeniami, lecz interesującymi sytuacjami, mającymi wpływ i na postacie znane i te pozostające w cieniu. Ostatnie lata życia pełne są sukcesów i porażek, spektakularna koronacja i upubliczniony rozwód, zwycięstwa i klęski dwojga ludzi, których połączyło uczucie i rozdzieliła racja stanu, a w tle rodzinne waśnie, rywalizacja i zamachy. Zapis codzienności, wciągającej swoistym kolorytem, w której polityka wpływa na osobiste szczęście i odwrotnie, było w niej miejsce na wielką miłość, zdrady i rozstanie. Subiektywna kronika życia niezwykłej kobiety i zapis historycznych chwil nie od strony dziejowej, lecz ich naocznego świadka, uczestnika i autora w jednym.
Subskrybuj:
Posty (Atom)