wtorek, 31 maja 2011

"The CZART show"

Dantejskie piekło to przeżytek, podobnie jak gotująca się smoła i w ogóle widok jak z martenowskiego pieca. W dobie pop-kultury i świata korporacji czas na nowe spojrzenia w diabelską czeluść. Nie różni ona się zbytnio od nieba, oba miejsca konkurują ze sobą o klientów, chociaż proponowane rozrywki są zgoła różne to klienci już są podobni.

Jednak by nie było zbyt nowocześnie czart pozostał takim jak w ludowych wyobrażeniach - różki, ogonek, kopytka, o uroku osobistym nie można zapomnieć oczywiście. Co więcej piekło funkcjonuje na giełdzie, ale to już Lucyferowi trochę nie na rękę, bo nie może wyrzucić swojego zastępcę Belzebuba - zarząd uwielbia go. Jakby tego było mało szanowany prezes obchodzi okrągłe urodziny - cztery miliardy lat, a kochani pracownicy nie zapominają o tym fakcie. Nawet sesje terapeutyczne u pewnego mieszkańca piekielnego zakątku nie dają ulgi, władca piekieł przechodzi kryzys. A konkurencja, nie tylko ta z siódmego nieba, nie śpi. W ramach prezentu urodzinowego v-ce prezes daje swemu zwierzchnikowi komputer z dostępem bezprzewodowym do internetu, po prostu żyć i nie umierać - chociaż śmierć jest pojęciem abstrakcyjnym dla króla piekieł i znanym tylko z opowieści. Jednak wracając do sieci - w zalewie informacji Lucyfer wychwytuje tę o konkurencji - ich strona wprost poraża ofertą: sauna, jacuzzi, kółka zainteresowania, możliwość skontaktowania się z Bogiem mailowo i coś jeszcze - basen. Tego już za dużo dla solenizanta, pod kocykiem, w bezpiecznym łóżeczku, spokojnie odreagowuje posunięcia niebiańskiego klubu pogrążając się w rozpaczy. A Piekiełko tylko czeka by zasypać swego zwierzchnika nowymi rewelacjami, gdzieś tam czai się Dante ze swoim wynalazkiem, Belzebub kopie dołki pod prezesem, a pewien łakomczuch zjadł tort urodzinowy i o zgrozo, nawet szczęśliwa wisienka się nie ostała.

Na poprawę humoru Belzebub proponuje Lucyferowi przyśpieszony kurs uwodzenia, lekcji ma udzielić jeden z nowych mieszkańców. Czas więc wskoczyć w garniturek, trochę przystrzyc fryzurę i można zacząć uczyć się jak omotać płeć piękną, a w szczególności jedną z jej przedstawicielek. Angela Miła, bo tak nazywa się obiekt uczuć prezesa, nawet nie wie czyje serce poruszyła i co ten wielbiciel jest w stanie dla niej zrobić - na przykład nauczyć się tańczyć. Jest tylko taki tyci, tyci problem z tą powabną panną, woli swoją płeć ... No, ale piekło ma przepastne szafy, nie wypełnione maszynami do torturowania, ale sukienkami, kosmetykami, więc łatwo będzie odpowiednio ucharakteryzować diabła na diablicę.

Bajki, jakie by nie byłyby realne, mają to do siebie, że nagłe zwroty akcji są częste - i tak samo jest w przypadku Piekiełka, podczas gdy Lucyfer przygotowuje się do wielkiego podrywu, a czarty bawią się na jego urodzinach, ktoś przygotowuje zamach stanu - a raczej wrogie przejęcie stanowiska prezesa. Dywersantem okazał się ... Dante, tak ten od "Boskiej komedii", twórca potężnej machiny burząco -taranującej. Jednego tylko nie wziął pod uwagę Przeznaczenia, które lubi wtrącać się we wszystko, co owocuje nieprzyjemnymi skutkami, przykładowo zesłaniem do Średniowiecza wprost pod widły polujących na czarownice. Niestety rewolta w piekle staje się faktem, tak samo jak ucieczka części diabelskiej społeczności do siódmego nieba. Tylko w jaki sposób archanioł Gabriel - obecnie w funkcji boskiego asystenta wylądował na Ziemi? Nawet sam zainteresowany nie umie dać odpowiedzi na to pytanie zadane przez policję. Jedno jest pewne - Armagedon jest blisko, a zapobiec może temu jeden anioł, dwóch diabłów i Lucyfer - zaginiony gdzieś na powierzchni. Wydaje się, że Belzebub przeprowadzi swój niecny plan, który obejmuje też Siódme Niebo Resort, ale chyba nie zna przysłowia - "jak trwoga to do boga", a zdetronizowany prezes czuje wielką obawą ... Gdzie diabeł podobno nie może pośle przedstawicielkę płci pięknej, a jakiego wysłannika ma Bóg w sytuacjach kryzysowych? Judasza, któżby podejrzewał tego osobnika, o grę na dwa fronty? Nikt, a na pewno nie Belzebub. Małe wtrącenie się losu i wszystko zaczyna wracać do odwiecznego porządku, czyli Piekiełko odzyskuje swego władcę i buduje basen, a Siódme Niebo pozbywa się czartów.

"The CZART show" czyta się szybko i z ciągłym uśmiechem, bo łatwo sobie wyobrazić sobie piekielno-niebiańskie perypetie bohaterów. Autor zawarł w swej historii maksymalnie dużo ironii, jednak tej o pozytywnym wydźwięku, nie oszczędził ani tego co pod nami, ani tego co nad nami. Piekło i niebo na równi są komiczne i kabaretowe, a to czym najczęściej się straszy lub co wychwala pokazane jest w krzywym zwierciadle. Humorystyczna wizja dwóch klubów, a gdzieś pomiędzy nimi ludzie, potencjalni klienci aniołów lub czartów, kuszeni na wszystkie możliwe sposoby ...


Książka przekazana przez portal Sztukateria
i wyd. Verbum Nobile za co Dziękuję

Koniec majówki

Ostatni dzień maja i ostatni stosik majowy :)

J. W. Cortez - "Cel Kajmany", wyd. Novae Res
Katarzyna Rogińska - "Wieża sokoła" , portal Zbrodnia w Bibliotece
Gacek & Szczepańska - "Mag i diabeł", portal Zbrodnia w Bibliotece
Adrienne Barbeau - "Miłość kąsa" , portal
Zbrodnia w Bibliotece

Kobiece pasje i "Natalii 5"



Jakiś czas temu przeczytałam książkę Olg Rudnickiej - "Natalii 5" i oczywiście coś o niej "skrobnęłam". To co wyszło spod pióra, a raczej za pomocą klawiatury, ukazało się na stronie kobiecepasje.pl.
Szczegóły tutaj :)

Prawdziwy anioł

"Okaleczony anioł"

Anioł kojarzy się z istotą doskonałą, bez skaz i wad, piękną wewnętrznie i zewnętrznie, jego atrybutem są skrzydła. Jednocześnie wydaje się odległy od codzienności, a jego idealność niedościgniona. Okaleczony anioł, na pierwszy rzut oka, to oksymoron, coś niemożliwe do zaistnienia, co nie ma prawa wydarzyć się. A jednak, gdyby przyjrzeć się bliżej ludziom ze swego otoczenia lub mijanych codziennie, wielu moglibyśmy określić właśnie mianem takich istot. Czasem rany są widoczne, czasem ukryte przed wzrokiem ludzkim, a czasem blizny, które dostrzegamy, są nieporównywalnie mniejsze z tymi schowanymi w sercu - to one są najboleśniejsze, od nich nie ma
ucieczki.
Czy główna bohaterka jest takim aniołem? Z okaleczonym ciałem i duszą, zamknęła się nie tylko w czterech ścianach domu, lecz także przed bliskimi. Odrzuca pomoc, nie wierzy w nic i nikogo, w siebie również. Słowo "cud" jest dla niej pustym wyrazem, który tylko przypomina jej niepełnosprawność. Opłakiwanie tego co utraciła jest ważniejsze niż przyjaźń, miłość i wszytko to co czym kiedyś żyła. Jednak czy można dziwić się takiej postawie? Odpycha od  siebie najbliższych nie chcąc ich obciążać sobą, chce by żyli tak jak ona kiedyś. Nawet gdy wydaje jej się, że świadomie rani innych nie robi tego na zimno, bez emocji, docenia uczucia innych i pomimo, że mogłaby pogrążyć ich umie się powstrzymać. Jednocześnie chce być sama i by ktoś powiedział, że cokolwiek jeszcze by się wydarzyło, będzie przy niej.

Łatwo wchodzi się w "skórę" innego człowieka mówiąc mu - weź się w garść, powinieneś lub musisz, i dziwimy się gdy ten ktoś odrzuca nasze słowa albo nie chce zastosować się do udzielanych wskazówek. Często powtarza się, że czas leczy rany i czasem to się sprawdza. Marta także z upływem miesięcy otwiera się na innych, ale trudno odzwyczaić się od okazywania swojego gniewu, frustracji niespełnionych marzeń. Raniące słowa są buntem przeciwko kalectwu i niesprawiedliwości losu, nie uderzają tylko w ich adresatów, lecz również w autora, który jednocześnie boi się odrzucenia, ale i litości. Tego obawia się Marta, jak również reakcji na jej osobę, gdyby znów chciała być taką jak przed wypadkiem. Jednak jak wrócić do tamtych chwil gdy jest się
przekonanym, że one przeminęły bezpowrotnie? Jak nie żałować tego co wcześniej było codziennością, a teraz dopiero, patrząc za siebie widzimy widzimy ich wartość? Marta tracąc władzę w nogach uważa, iż odebrała sobie to co było podziwiane w niej najlepsze, nie możliwość ruchu, ale bycie wesołą i towarzyską osobą. Teraz gdy porusza się na wózku inwalidzkim uważa, że nie ma nic do zaoferowania innym, boi się uwierzyć, że jest inaczej. Przecież nawet gdy była sprawna przeżyła rozczarowanie bliskimi, więc czy teraz, gdy nie jest sobą - według własnej subiektywnej oceny, nie będzie tak samo? Jest jeszcze pewna tajemnica skrywana i opłakiwana tak samo, a może nawet bardziej niż paraliż. To właśnie rana ukryta w sercu, sekret, który miał być dopełnieniem szczęścia, a został utracony bezpowrotnie obciąża najbardziej. Podzielenie się tym co skrycie opłakujemy przynosi ulgę, nawet gdy tego nie oczekujemy, nie od razu, ale już się nie jest się samemu w żałobie. Czasem trzeba sięgnąć piekła by zobaczyć niebo. Nie to idealnie błękitnie, gdzie wszystko jest możliwe, lecz to zwyczajne, codzienne, które doceniamy gdy zasłonią go chmury tragedii. W nim
właśnie mieszkają okaleczone anioły, wiedzące co to ból, ale też znające wartość miłości, nieidealne, lecz umiejące dać innym i sobie cud - cud wybaczenia ...

"Okaleczony anioł" to studium życia młodej kobiety okaleczonej po wypadku oraz jej bólu po stracie marzeń. To także historia walki ze wspomnieniami, samym ze sobą i najbliższymi. Próba zrozumienia siebie i innych w obliczu wydarzenia, które nieodwracalnie zmieniło przyszłość. Bohaterka przechodzi od euforii do załamania, nie raz i nie dwa, odrzuca pomoc najbliższych nie chcąc widzieć litości w ich oczach. Jednocześnie potrzebuje pocieszenia i odrzuca je. Nie chce współczucia i sama czuje je wobec siebie. Nielogiczna gmatwanina? Nie, to człowiek, który stracił coś więcej niż zdrowie - także część ukochanej osoby i pozostał z tym sam. To co jeszcze uderza czytelnika to nadzieja, nie wyrażona wprost, ale schowana pod łzami, poczuciem winy i beznadziejności, kryje się ciąg dalszy życia - inny niż był wymarzony, ale też nie gorszy ...


Za możliwość przeczytania książki "Okaleczony anioł" dziękuję autorce  - Beacie Szymurze oraz wydaje.pl