„Zanim Cię zobaczę”
Emily Houghton
Podobno pierwsze wrażenie liczy się najbardziej gdy kogoś poznajemy. Często utożsamiamy je z tym, co jest wizualne, zapada nam w pamięć czyjaś twarz, gesty, ubranie czyli zewnętrzna otoczka. Co jeśli znajomość zostaje zawarta bez tego wszystkiego? Pozostają jedynie słowa? Czasem nawet nie jest to rozmowa, a monolog, ale nie mówiony w próżnię, lecz docierający do konkretnej osoby. Zbyt mało by kogoś poznać? Niekiedy to wystarczy, cała reszta przychodzi później, wraz ze zdobytym zaufaniem i odrzuceniem wątpliwości.
Co nas nie zabije to nas wzmocni. Dla jednych to synonim odwagi, przyjmowania zmian z podniesionym czołem i nie poddawaniu się zwątpieniu. Drudzy gorzko śmieją się z niej, bo spojrzeli śmierci w oczy i wcale nie czują się silniejsi, wprost przeciwnie. Alice jeszcze przed momentem miała pracą, którą uwielbiała i jaka pozwalała jej na robienie kariery. Nic nie zapowiadało się, że cokolwiek zmieni się na gorsze, na lepsze i owszem. Alfie świetnie czuł się jako dusza towarzystwa, przy nim nikt się nudził, po prostu uwielbiał ludzi. Może w innych okolicznościach nie spotkaliby się nigdy lub nie zwrócili na siebie uwagi. Zresztą ich początek znajomości też nie był zbyt fortunny. Oboje w krótkim czasie stanęli przed faktem dokonanym, jak by nie chcieli tego od tego uciekać ich życie zmieniło się bezpowrotnie. Pozostają oddzieleni materiałowym parawanem, ona nie mówi nic, on za to stara się wciąż nawiązać kontakt z nią, chociaż wciąż nie ma jakiekolwiek odpowiedzi. Jednak nie zraża się, może dlatego, że wie jak trudno zaakceptować to, co bezpowrotnie zmieniło ich życie? Każdy dzień to nowe wyzwanie i szukanie odpowiedzi na pytanie dlaczego mnie to spotkało? Od słowa do słowa nawiązuje się między nimi nić porozumienia, ale czy przetrwa ona gdy w końcu będą mieli odwagę zobaczyć się? Los odebrał im zbyt wiele, lecz dał też szansę na coś czego nie oczekiwali …
Kiedy zostało odebrano ci tak wiele, iż uważasz, że zostało zbyt mało by egzystować, a strata boli wciąż coraz mocniej to ostatnie co chcesz robić to prowadzić rozmowy. Jednak ktoś nie daje za wygraną, nie zraża się ciszą i mówi do ciebie. Na początku masz go po prostu dość, lecz jego słowa powoli kruszą mur zbudowany z bólu, strachu i złości. Emily Houghton z niezwykłym wyczuciem pokazała ludzi, jakim dosłownie świat zawalił się na głowę w jednej chwili, jeszcze przed momentem wiedli zwykłą egzystencję, a zaraz potem muszą stawić czoła całkiem nowej sytuacji życiowej. Wbrew pozorom „Zanim Cię zobaczę” nie epatuje smutkiem i cierpieniem, chociaż jedno i drugie jest obecne, nie ma też w tej książce lukrowanego optymizmu. Na czym więc opiera się ta książka? Na historii dwojga ludzi, jacy poznają się w niezwykle trudnych okolicznościach, gdy muszą w krótkim czasie stawić czoła temu, czego w ogóle nie brali pod uwagę, przed nimi tak naprawdę wielka niewiadoma i budowanie egzystencji od nowa. Dla jednych to wyzwanie pokonywane z bliskimi, inni mierzą się z ogromem bolesnych zmian samotnie. Rzeczywistość pokazana przez pisarkę ma dużo gorzkich stron, ale pomiędzy nimi zaczynają pojawiać promyki nadziei, równowaga pomiędzy nimi jest bardzo krucha, tak samo jak i bohaterowie, jacy nie chcą zaakceptować nowych realiów. „Zanim Cię zobaczę” to niezwykle osobista opowieść o Alice i Alfie`m, jacy zdają sobie sprawę, że stracili wiele, może zbyt wiele oraz uczą się, powoli i na sobie samych, świata. Ona, on, oni i światełko w tunelu, które być może wyprowadzi ich z niego.