„Kryształowi”
Joanna
Opiat-Bojarska
Nikt
nie jest bez winy, każdy ma na sumieniu jakiś grzech, ale niektórzy
przekroczyli granicę jakiej mieli bronić i nie zamierzają wrócić na dawne
miejsce. Na pozór wszystko jest takie jak powinno, lecz to jedynie zręczna
iluzja utkana z kłamstw i przemilczeń, za nią kryje się prawda, brutalniejsza
niż wielu sądzi. Wystarczy raz przymknąć oko by stało to się zwyczajem, a od
tego już krok do dołączenia tych, których miało się ścigać.
Elita
ma także ma niejeden grzech na sumieniu i Paweł Dobrogowski zdaje sobie z tego
sprawę. Nie jest naiwny i wie doskonale, że jego koledzy po fachu wiele mają za
uszami, a jego zadaniem jest to udowodnić. Nikt nie lubi funkcjonariuszy Biura
Spraw Wewnętrznych i oficjalne działania nie zawsze zdają egzamin, czasem
trzeba pewne sprawy poprowadzić inną drogą i Dobrogowski tym razem musi
rozegrać to na samej granicy tego co jest dopuszczalne. Nie tak łatwo zdobyć
dowody nieuczciwości i podwójnej gry kiedy przeciwnik umiejętnie zaciera ślady
i doskonale zna wszystkie procedury. Nie ma przestępstwa doskonałego, ale
przypuszczenia to za mało, zwłaszcza kiedy trzeba oskarżyć kogoś z kim na co
dzień pracuje się. Z strzępów informacji, plotek i poszlak powoli układa się
obraz bardziej niepokojący niż komukolwiek się zdawało, dostrzega go Paweł,
lecz czy będzie w stanie dotrzeć do samego sedna? W tej rozgrywce nie daje się
ostrzeżeń, każdy błąd może oznaczać śmierć, niepotrzebnych graczy wyklucza się,
a pionki po prostu eliminuje się bez cienia litości. Zwycięzca jest tylko
jeden, przegrany straci wszystko, oboje wiedzą jedno – będą do samego końca
walczyć i dla jednego od dawna cienka czerwona linia przestała istnieć.
Zwykła
rzeczywistość, bez wielkich słów o misji, chronieniu obywateli i ściganiu tych,
którzy naruszyli prawo. Brutalna i brudna prawda, w jakiej zło pokazano bez
ogródek, łamanie zasad, działania wyłącznie dla osobistego zysku, taki obraz
stróżów prawa niezbyt często do nas dociera albo nie chcemy go dostrzec.
„Kryształowi” to przede wszystkim bohaterowie – nieidealni, pełni wad, czasem
dawni idealiści, którym z ideami już nie drodze, a czasem po prostu wypaleni,
ale także wykorzystujący sytuacje dla własnych potrzeb. Jednak to jedna strona
medalu, druga to wciąż ci mający zapał do pracy, dostrzegający sens swojej
pracy i próbujący jakoś pogodzić życia zawodowe z osobistym, chociaż nie zawsze
z dobrym wynikiem. Joanna Opiat-Bojarska nie daje iluzorycznego portretu
policji, który ma uspokoić, że wszystko jest w porządki i nic niepokojącego nie
ma miejsca. Nawet tytułowi „Kryształowi” są tylko i aż ludźmi, ze słabościami i boksującymi się
z codziennością. Pisarka rysuje ostrą kreską krajobraz formacji, mających nas chronić
i z założenia powinny mieć w swych szeregach nieskazitelnych funkcjonariuszy,
lecz jedno i drugie w rzeczywistości ma w sobie rysy i załamania. Świat policji
nie jest biało-czarny jak można by zakładać, wiele w nim szarości i krwistej
czerwieni, brutalność jest chlebem powszednim, podobnie zresztą jak i walka z
korupcją. Jednak zdarzają się w nim jeszcze idealiści, starający się wykluczyć
tych, którzy przekroczyli granicę pomiędzy prawem i bezprawiem, lecz czy dadzą
radę? Niekiedy muszą przejść na drugą
stronę by móc wypełnić swoje zadanie, a powrót może być niełatwy. Jedynym
światłem wskazującym właściwą ścieżkę bywa czasami odblask policyjnego koguta …
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA
Wydawnictwu MUZA