„Przekupić
wiedźmę”
Barbara
Mikulska
Początki
bywają trudne, zwłaszcza gdy to, co je poprzedza pozostawia po sobie niesmak i
zranione serce. Podobno czas jest dobrym lekarstwem, ale lepszym remedium są
ludzie, umiejący przytulić, pocieszyć, ale i popchnąć do przodu, gdy wymaga
tego sytuacja. Czasem tam gdzie nie szuka się tego, czego się pragnie marzenia
stają się realne, lecz wpierw trzeba uwierzyć w nie.
Wyjazd
na początku jesieni do małego ośrodka, gdzieś pośrodku lasu, nie jest
najlepszym pomysłem, ale wcale nie takim najgorszym jak mogło się wydawać. Kostka
jakoś nie ma szczęścia do mężczyzn, więcej nawet, może mówić o pechu i to
seryjnym. Trudno patrzeć z optymizmem na sferę uczuć jeśli tyle razu zawiodło
się, ale trzeba iść do przodu. Agroturystyka, której właścicielem jest Wiktor daje
jej to, czego chciała czyli spokój i odcięcie się od pracy oraz bliskiej
przeszłości. Urokliwe miejsce ma w sobie czar, ale kto by wierzył w miejscowe
legendy? Raczej nie twardo stąpająca po ziemi Konstancja, chociaż znajomość z
gospodarzem pozwala jej spojrzeć przychylniejszym okiem na facetów. Jednak w
tym przypadku oczywistość nie ma zastosowania, bo tych dwoje ma niezbyt
przyjemne wspomnienia związane z emocjonalnymi zawirowaniami. Przyjaźń to
przecież niemało, niekiedy nawet więcej niż miłość, lecz czy wystarczy im? Ktoś
stara się by marzenia stały się realne, niekiedy trzeba sięgnąć po dość
niekonwencjonalne metody, w końcu cel uświęca środki …
Niektóre
książki wciągają czytelnika od pierwszych stron, a potem on sam już nie chce
wychodzić z nich aż nie przewróci ostatniej strony. Do tej kategorii należy
właśnie historia, która wyszła spod pióra Barbary Mikulskiej. „Przekupić
wiedźmę” ma w sobie w sobie wcale nie tak często spotykany czar prawdziwego
romansu, nie tego kojarzonego dość
potocznie, lecz z gatunku gdzie uczucia podane są subtelnie, a ich natężenie
wzrasta z rozwojem fabuły. Jednak nie ma w niej nudy, wprost przeciwnie, ich
ewolucja wpleciona jest w całość tak, by jednocześnie być pierwszoplanowym
wątkiem, ale także dać się odczuć w tle i równocześnie nie przytłaczać swoją
obecnością. W żadnym razie nie jest to powieść przesłodzona, zbyt piękna by
mogła być prawdziwa, więc jaka jest? Realna, chociaż szara codzienność
przybiera w niej postać barw pór roku, czasem rozmytych deszczem, niekiedy
pełnych lśniącej bieli śniegu i majowego słońca i zawsze pełną uroku tego
fragmentu w roku. Na pewno nie brakuje jej pełnych dobrego humoru dialogów oraz
co najważniejszych wyrazistych bohaterów, jacy szybko stają się dobrymi
znajomymi czytających, którzy bez wątpienia trzymają za nich kciuki. Ale i to
nie wszystkie zalety tej powieści, wprost przeciwnie to jedynie kanwa dla niej,
w jakiej śmiech, refleksje i dojrzewające emocje tworzą opowieść, którą czyta się z prawdziwą
przyjemnością, wzrastającą z każdym rozdziałem, można wprost powiedzieć, że w
pewnej chwili zaczynamy się delektować tą książką. Autorka przedstawiła
czytelnikom opowieść, w jakiej jest miejsce na lekkość, ale nie błahość,
poważniejsze tematy, miłość, rodzinne więzy, nutę tajemnic i przede wszystkim
niezwykły urok, nie lukrowany, lecz taki z pogranicza rzeczywistości i marzeń.
Z „Przekupić wiedźmę” spędza się czas jak z dobrymi przyjaciółmi, takimi, jakich
znamy z lepszych i gorszych dni, naszych i ich.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję
wyd. Inanna