środa, 21 maja 2025

BHP dla wampira

„W świetle nocy”

Milena Wójtowicz

 

Czasem wszystko zmienia się w kilka sekund i to naprawdę nieodwracalnie. Niestety pewnych spraw nie da się odwrócić, zmienić, po prostu trzeba zaakceptować nową rzeczywistość. Brzmi mało optymistycznie? No cóż jeśli nie ma się tego, co się lubi, to jakoś należy polubić co się dostało od losu… albo wampira!

 

Nie wszystkie szkolenia są nudne, niektóre wprost mogą ratować życie, zwłaszcza te po śmierci. Mysza wyszła „tylko” na koncert, a po przebudzeniu okazało się, że ma szkolenie wstępne BHP. Tak to nie pomyłka, w końcu jak się jest nowonarodzonym krwiopijcą to warto poznać zasady jakie teraz obowiązują czyż nie? Pytanie tylko na co bardziej jest gotowa, bo jak wiadomo nagła zmiana gatunku jest uciążliwa, ale BHP-owiec, będący strzygą, taką najprawdziwszą z trzecia powieką i niezliczonymi zębami to już nie przelewki. Życie bywa trudne, zwłaszcza o poranku, kiedy jest się nowym w nieznanym miejscu, a niektórzy są aż nadto ochoczy do wprowadzania w niuanse rodem ze  „Zmierzchu”. Co jak co, ale przed Aśką nie lada orzech do zgryzienia, chociaż okazuje się, że to dopiero wstęp. Nienormatywność z pewnością nie jest nudna, zwłaszcza gdy pomaga ci nieziemsko przystojny czupakabra i strzyga, pozostaje jedynie ogarnąć studia dzienne, a zły wpływ słońca na ród krwiopijców wcale nie jest mitem, jakoś ułożyć sobie relacje z nowymi familiantami i jeszcze tak w ogóle i w szczególe żyć po śmierci. Jak to zrobić? Jedynie Aśka wie lub nie, lecz nie da się uciec, chociaż czy na pewno?

 

Wampiry plus cała reszta świata nienormatywnego istnieje to fakt niezaprzeczalny, jeśli nie wierzycie to bohaterka „W świetle nocy” wam to potwierdzi. Krwawo już było, teraz jest humorystycznie w odcieniu czerni, bo jakżeby inaczej, ale i pouczająco, w końcu BHP najważniejsze. Dlatego na okładce powinno być ostrzeżenie, iż czytanie grozi poprawą nastroju i to radykalną, kolejnymi atakami śmiechu i przede wszystkim świetnie spędzonym czasie. Chcecie przeczytać prawdziwą komedię, gdzie inność jest oczywista i wcale nie traktowana z przymrużeniem oka? Milena Wójtowicz zapewnia to po mistrzowsku i niezwykle przekonująco. Lekka historia, w jakiej nie brak wyrazistych postaci, swobodnego łączenia legendarnych sylwetek oraz zwykłej codzienności, jaka nabiera całkiem nowych barw. Dowcipna i z odrobiną farsy opowieść o paranormalnych bohaterach, jacy wprost przyciągają kłopoty i rozwiązują je dość niekonwencjonalnie sprawia, że przepadamy z kretesem „W świetle nocy”. No i zapominajmy o BHP podczas czytania, bez niego łatwo nie jest!

 

sobota, 17 maja 2025

True crime

Przedpremierowo:

„Dom zła”

Jakub Rutka

 

Czy zło powstaje samo z siebie? A może potrzebny jest do tego jakiś zapalnik? Dlaczego nagle daje o sobie znać, chociaż nic wcześniej nie wskazywało na jego obecność? Jak to możliwe, iż tak dobrze maskuje się? Tyle pytań, na które nie zawsze znajdą się odpowiedzi. Jedno tylko jest pewne, znowu pojawi się niespodziewanie…

 

Trzydzieści lat temu doszło do zabójstwa. Nic nadzwyczajnego, niestety codziennie dochodzi do nich. Jednak to konkretne zostało zapomniane, lecz czy to możliwe? Brutalność szokuje nawet po trzech dekadach, dlaczego więc przeszło bez echa? Kto stoi za tą makabryczną zbrodnią? Dla Jacka Gadowskiego jest to naprawdę dobry temat do podcastu i programu radiowego, jakich jest autorem. Tajemnica otaczająca to morderstwo intryguje go, a telefon jednego ze słuchaczy kieruje jego uwagę w tym kierunku. Co wydarzyło się w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym czwartym? Informacje są bardzo skąpe, a pogłosek nie ma prawie wcale. Dlaczego? Z pewnością nie tłumaczy tego, że media nie były tak rozwinięte, a internet nie istniał. Czy taką sprawę można zapomnieć? Gadomski nie zamierza jej porzucić, ale czy zdaje sobie sprawę, w co wchodzi? Niekiedy to, co było wcale nie odeszło, a zagrożenie staje się bardziej realne niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Czy faktycznie nić dwa razy się nie zdarza?

 

Groza. Kryminał. Thriller. Wszystko w jednym tytule i to debiutanckim, chociaż tego ostatniego w ogóle nie da się odczuć podczas lektury, dopiero „w słowie od autora” dowiadujemy się o tym. Jednak najważniejsza jest sama książka, doskonale łącząca wątki różnych gatunków i nie ma co ukrywać nieodwracalnie wciągająca czytelnika od prologu po finał. A co pomiędzy tym? Historia, jakich z pewnością nie pojawia się zbyt wiele, intrygująca na każdym kroku, dopracowana w szczegółach tych z pierwszego jak i drugiego planu. Prywatne śledztwo i to policyjne, widmo zbrodni sprzed lat, która staje się coraz bardziej realne w teraźniejszości. Nocne rozmowy Polaków nabierają całkiem innego znaczenia w „Domu zła”, tak samo jak i definicja zła. Jakub Rutka nie stawia na prostą sensację, lecz odsłania kulisy docierania do faktów, oddzielania plotek od wartościowych informacji i to z dwóch stron – dziennikarskiej i policyjnej. Jednak najważniejsze jest morderstwo, wcale nie będące jedynie przestępstwem z przeszłości, lecz stające się czymś więcej niż tematem programu spod znaku true crime. Dochodzenie dalekie jest od filmowo-serialowych uproszczeń, w tej powieści to wynik łączenia detali, poszukiwania odpowiedzi pomimo wyraźnych tropów i niekiedy zaufaniu intuicji. „Dom zła” jest pierwszorzędną lekturą, w której fabuła nie toczy się po szablonowych torach, zwroty akcji są nieprzewidywalne i nie ma co ukrywać, że autor  zaskakuje do samego zakończenia.


                                                PREMIERA:

04.06.2025


                                 Za możliwość przeczytania książki

dziękuję



piątek, 16 maja 2025

Ciężar sekretów

„Wnuczka Fabergé. 

Kobiety Romanowów”

Monika Raspen

 

Tajemnice mają wszyscy. Mniejsze, większe, lecz nikt od nich nie jest wolny. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z ich istnienia, co nie oznacza, iż nie maja nas i nasze wybory wpływu. Czy już na zawsze pozostaną w ukryciu? A może kiedyś ujrzą światło dzienne?

 

Czy Irina dałaby się ponieść porywowi serca jeśli wiedziałaby co ją czeka? Na to pytanie jest już za późno, teraz musi ochronić siebie i nie narodzone dziecko, a społeczeństwo nie wybacza jakiekolwiek odstępstwa od zasad, chociaż krzywdzą one niewinnych. Początek dwudziestego wieku wymaga od kobiet nienagannego życiorysu i dziewczyna już przekonała się jak surowo traktuje się tylko damską jej część. Caryca ma tak wiele, powinna być szczęśliwa mając zdrowe dzieci i kochającego męża, ale… ona także podlega ocenie i ma jeden obowiązek. To on jest dla tej kobiety niewyobrażalnym ciężarem. Urodzić syna, nie kolejną dziewczynkę, tylko lub aż tyle. A jeśli natura zdecyduje inaczej? Kto pomoże tym dwóm kobietom? Czy muszą liczyć wyłącznie jedynie na siebie? Jaki los czeka niechciane dzieci, nawet gdy pochodzą z najznakomitszych rodów? Cesarzowa matka nie zamierza stać z założonymi rękoma kiedy wokół niej rozgrywają się dramaty, lecz ona także podlega tym samym okrutnym prawom co i reszta, jednak doświadczenie życiowe i charakter nie pozwalają jej odwracać głowę. Nie jedynie drogi tych trzech kobiet skrzyżują się w przełomowym momencie, ale czy kłamstwo jest jedynym wyjściem?

 

Pełne przepychu carskie apartamenty, nie ustępujące im luksusem arystokratyczne siedziby, prowincjonalne dworki. Sankt Petersburg, Carskie, Peterhof i Carskie Sioło. Caryca, car, caryca matka i jej dwór. Początek dwudziestego wieku, jaki zmiecie znany porządek i wprowadzi całkiem nowy, dla wielu obrazoburczy i przede wszystkim wcale nie lepszy… W takim otoczeniu i tle już na wstępie czytelnik wchodzi w świat, który przeminął bezpowrotnie, czy dobrze to czy źle to już temat na całkiem inną książkę, chociaż i w tej nie brakuje refleksji w związku z nim. „Wnuczka Fabergé. Kobiety Romanowów” to po części saga rodzinna, a rodzina nie byle jaka, bo cesarska, lecz moim zdaniem to przede wszystkim opowieść o kobietach, znanych z historii, lecz i większości przez nią i nas potomnych zapomnianych. To także książka o całej gamie emocji, wcale nie tak czarno-białych jak mogłoby się wydawać, nie brakuje gorących uczuć, nienawiści, bólu i smutku, lecz także radości. Jednak na pierwszym planie są bohaterki, barwne pod każdym względem, próbujące walczyć o to, co dla nich ważne, mające świadomość, że jeden nierozważny krok niszczy życie, a porywy serca aż za często mają gorzki smak odrzucenia. Oczywiście są także sekrety, te duże i te mniejsze, to one są fundamentami książki „Wnuczka Fabergé. Monika Raspen oddaje ducha epoki i pokazuje jak zasady społeczne rządziły losem kobiet i tych mniej uprzywilejowanych. Kobiety Romanowów” jednocześnie ma prawdziwie carską okazałość i kameralność kobiecych buduarów oraz salonów, a także poznajemy wielkie dramaty i tragedie, o jakich wiedzą nieliczni. Nie brakuje także zagadek, frapujących i dających naprawdę wiele możliwości rozwiązań, oczywiście nie brakuje też intryg. A to wszystko w świecie, jaki za niedługo zostanie zmieciony przez huragan wielkiej historii…

 

 

                                          Za możliwość przeczytania książki

dziękuję

 

poniedziałek, 12 maja 2025

Nieznana prawda

Nowość:

„The Queen`s Rising”

Rebecca York

 

Kiedy przeszłość naznaczona jest tajemnicą, a przyszłość wielką niewiadomą, pozostaje jedynie teraźniejszość. Jak wykorzystać szansę, którą dostaje się z niezrozumiałych powodów? A może ktoś dostrzega coś, czego nie widzi większość?

 

Brienna nie jest taka jak inne adeptki w Domu Magnalia, a przynajmniej ona tak twierdzi. Pozostałe pięć uczennic ma swoją pasję, którą rozwija od pierwszego dnia w szkole, ona czuje, iż w żadnej nie jest i nie będzie tak doskonała jak jej rówieśniczki, wybrane spośród wielu. Dlaczego przyjęto ją do tej szkoły? To pytanie zadaje sobie niejednokrotnie podczas kolejnych lat pobierania nauk, równie często rozmyśla o tym, czego nie chce powiedzieć jej dziadek. Matkę zna jedynie z opowieści, natomiast ojca nie widziała nigdy. Jego tożsamość pozostaje wciąż sekretem. Jednak najważniejsze przed nią, czym zajmie się jeśli nie wybierze jej żaden patron po ukończeniu akademii? Niestety ziszcza się jej koszmar, jako jedyna nie zostaje pasjonatką, a przyszłość staje pod ogromnym znakiem zapytania. Czy rozwiązaniem będzie niespodziewana propozycja? Wymaga ona od dziewczyny czegoś dużo więcej niż samej pasji i z całą pewnością ściągnie na nią niebezpieczeństwo. Jeżeli wybierze niepewną przyszłość będzie musiała wybrać pomiędzy wiernością i zdradą oraz podjąć wyzwanie, od jakiego zależą losy królestwa…

 

Bohaterka, która nie stoi obok istotnych wydarzeń, a w samym ich centrum. Otoczona mgłą tajemnic i cieniem tego, co było, lecz również odczuwalnym w przyszłości. Rebecca York  łączy baśniowy krajobraz, magię oraz silne kobiece postacie w jedną opowieść, jakiej poszczególne wątki opowiadają równocześnie historię pojedynczych osób jak i rodów oraz królestw. Tło na jakim rozpisane są losy bohaterów dodają im barw i równocześnie stanowią źródło ich przygód. Kobiece sylwetki wykreowane przez pisarkę są siłą sprawczą, nie dodatkiem i nie usuwają się z pierwszego planu, by inni dokończyli ich dzieło. Wprost przeciwnie otrzymujemy powieść gdzie bohaterka pokazuje siłę wiedzy, siłę magii i siłę fizyczną w walce dobra ze złem. Rebecca York pokazuje moc siostrzeństwa oraz rodziny, lecz nie ma w tym prostego wzoru, jaki nasuwa nam się na myśl, lecz wiąże on z sobą świadomy wybór oraz ludzi, połączonych czymś więcej niż więzami krwi. „The Queen`s Rising” jest lekturą gdzie tajemnice splatają się z losami pojedynczych ludzi jak i całych narodów, emocjonującą oraz z niejednym zwrotem akcji i przede wszystkim niesamowitymi postaciami, odsłaniającymi nie od razu swoja prawdziwą twarz.

 

    Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

środa, 7 maja 2025

Otwarta rana

Nowość:

„Krzywdy przeszłości”

Agnieszka 

Lewandowska – Kąkol

 

Przeszłość rzadko kiedy jest zamkniętym rozdziałem. Dla jednych jest błogosławieństwem, dla innych ciężkim bagażem. Wspomnienia z czasem zacierają się, nabierają innych barw, niekiedy wypieramy je, by móc dalej żyć. Jednak nawet, gdy pamięć chroni nas i tak dawne rany dają o sobie znać…

 

Podpisanie pokoju nie oznacza końca wojny dla ofiar. One wciąż żyją z tym, co ona zostawiła i nie zawsze czas leczy rany. Blizny po nich są widoczne i niewidoczne, z niektórych poszkodowani nawet nie zdają sobie sprawy. Przeszłość rzuca długi cień, niekiedy po dziesiątkach lat jest on wciąż odczuwalny. Jakie wspomnienia może mieć kilkuletnie dziecko? Ale właśnie w tych najwcześniejszych latach kryją się najmroczniejsze momenty jego egzystencji. Porzucony, jako kilkudniowe dziecko, wychowywany w hitlerowskiej placówce Lebensbornu oraz oddawany w obce ręce jak rzecz, a nie dziecko, które pragnie niewiele, bo jedynie mieć dom i blisko siebie ludzi potrafiących okazać mu troskę. W dorosłym życiu Jan nie potrafi uwolnić się od tego, czego doświadczył jako kilkulatek. Wciąż wracają do niego obrazy tamtych dni i obciążają teraźniejszość. Dawny strach oraz nawracające koszmary dopiero podczas terapii Jana pokazują jak ogromną krzywdę mu wyrządziły kiedyś i nadal ranią go dotkliwie. Czy w końcu uda mu się zamknąć drzwi do tego, co było i spojrzeć inaczej na to, co jeszcze przed nim? Przez tyle lat nawiedzały go, może nadszedł czas na zabliźnienie ran?

 

Koniec nie dla wszystkich jest początkiem czegoś całkiem nowego. Niekiedy to jedynie koniec jednego akapitu, a kolejny naznaczony jest tym wcześniejszym. Agnieszka Lewandowska – Kąkol przedstawia opowieść o człowieku, jaki wydaje się, że dawno pozostawił za sobą wojenne wspomnienia, ale to jedynie wrażenie niemające nic wspólnego z rzeczywistością, która jest opleciona wojennymi marami i nie tylko nimi. „Krzywdy przeszłości” opowiadają losy dorosłego człowieka noszącego na barkach ciężar wojennego dzieciństwa. Jednak w jego przypadku to wiele więcej niż u jego rówieśników. Przeplatające się dwa plany czasowe uwidaczniają jak wielka historia i życiorysy pojedynczych ludzi splatają się w całość. Ale to drugie pozostaje najczęściej w cieniu, chociaż jest świadectwem tego, co wydarzyło się. W tej książce jest to widoczne to nieustannie, gdyż przeszłość nie odeszła w zapomnienie, ona nadal jest aktualna i przypomina zło, jakie powraca. Wojenne widma nie odeszły, nawet niewyraźne są wyczuwalne i nie pozwalają odciąć się od bólu. Agnieszka Lewandowska – Kąkol obnaża również niszczącą siłę sekretów i pozostawienie ich do odkrycia tym, którzy nieświadomi ich istnienia już zostali napiętnowani nimi.


Za możliwość przeczytania książki

dziękuję

niedziela, 4 maja 2025

Bliskie zło

Przedpremierowo:

„Nikt nie powiedział”

Małgorzata Rogala

 

Podobno milczenie jest złotem, a mowa srebrem. Jednak aż nazbyt często to pierwsze oznacza ból i cierpienie w samotności, a to drugie daje ulgę i wsparcie. Jednak rzeczywistość rzadko kiedy jest czarno-biała, a skutków niektórych wydarzeń nie da się do końca przewidzieć. To, co z sobą przynoszą naznacza czasem zbyt dotkliwie i nie każdy jest w stanie to udźwignąć.

 

Śmierć jest nieuchronna, jednak bywa przyśpieszona czyimś działaniem na przykład. Podkomisarz Monika Gniewosz wiele mogłaby w tym temacie powiedzieć, ale niekoniecznie rozmowna w temacie chce być. Niestety nowe śledztwo musi rozpocząć na samym początku majówki. Kiedy zostają znalezione zwłoki jednego z mieszkańców Pełni wiele wskazuje, iż może to być samobójstwo. Jednak nie w tym przypadku, tu bez jakichkolwiek wątpliwości doszło do morderstwa. W takim miasteczku jak Pełnia większość zna się, jak nie osobiście, to przynajmniej z widzenia, obcy też pojawiają się, kto tym razem stoi za popełnieniem zbrodni? Jaka tajemnica kryje się za tym morderstwem? Oczywistego motywu nie ma, trzeba więc sięgnąć głębiej i wydobyć na światło dzienne to, co zostało ukryte, zwłaszcza, że morderca nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Dlaczego poniosły śmierć właśnie te osoby? Czym kieruje się zbrodniarz? Co jeszcze ma w zanadrzu? Policja ściga się z czasem, a ten rzadko kiedy łaskawy jest dla ofiar…

 

Spokój bywa zdradliwy i usypia czujność, jedno i drugie pokazuje swoje prawdziwe oblicze jak zawsze w najmniej spodziewanym momencie. Zaczynając lekturę kryminału oczywiście, że spodziewamy się zbrodni, w liczbie pojedynczej bądź mnogiej. Jednak już jej podanie jest sztuką i pisarze mają na to różnorodny patent. Małgorzata Rogala w każdej swojej książce odpowiednio buduje atmosferę, konfrontując codzienność z czającym się złem oraz śmiercią. Kiedy pojawia się jedno i drugie? Jak zawsze w zaskakującej chwili. „Nikt nie powiedział” wpisuje się w te ramy, lecz jak zawsze są inne niż poprzednio, chociaż wydawałoby się, iż miasteczku Pełnia trudno będzie czytelników zaskoczyć. Dla tych, którzy nieraz już skorzystali z zaproszenia do tego miejsca zdają sobie sprawę, iż ten punkt na mapie oraz jego mieszkańcy za każdym razem pokonują się od innej strony, a ta mordercza daleka jest od powtarzalności. Nie inaczej jest i tym razem, a dochodzenie w Pełni zawsze oznacza, iż trzeba dostrzegać drobiazgi, bo to one najczęściej wskazują na sprawcę. Zabójcza nitka prowadzi do motywu, od niego wszystko rozpoczyna się, ale nie zawsze kończy. Małgorzata Rogala nie poprzestaje na powierzchownej charakterystyce postaci, detal za detalem pokazuje złożoność ludzkiej psychiki oraz jak powstaje morderczy impuls. W „Nikt nie powiedział” nie ma niczego przypadkowego, poszczególne elementy układają się w więcej niż niepokojący obraz, zwłaszcza, że jego drugi plan ujawnia to, co tak wielu nie dostrzega. Autorka porusza w swoich książkach trudne problemy i także w tej historii pokazuje jeden z mechanizmów, z jakiego ofiara ma trudno się wydostać. Tytuł doskonale pasuje do tego kryminału, gdzie milczenie wcale nie jest złotem, a mowa zbyt często zastępowana jest gryzieniem się w język i przymykaniem na oka na zło, nawet, jeśli boleśnie uderza.

 

                                                                Premiera:

                                     07.05.2025

                                                  Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:




piątek, 2 maja 2025

Wybory

Nowość:

„Teraz będzie inaczej”

Kornelia Stepan

 

Co rządzi ludzkim losem? Przypadek czy przeznaczenie? A może ani jedno, ani drugie? W końcu mamy wolną wolę, chociaż czy na nasze wybory nie mają wpływu okoliczności? Czasem splot okoliczności sprawia, że podążamy ścieżką, jakiej koniec bywa całkowicie nieprzewidywalny.

 

W cieniu dziejowych zawieruch, wielkich kominów, Augustyna dorasta widząc świat wokół siebie i nie zawsze zgadzając się z tym, co się w nim dzieje. Obserwuje, czasem komentuje i wyraża własne zdanie, lecz czy poczuje się na siłach by podjąć własne decyzje? Jak pokieruje swoim życiem? Całkowicie niezależnie? A może wpłynie na nią splot okoliczności, których nie jest świadoma? Z pewnością podąży ścieżką dla niej nieprzetartą, zdającą się prowadzić do wolności, nie z dużej litery, bo ona nie jest potrzebna. Całkowicie różna od jej matki, chociaż czy na pewno? Po latach Walentyna, córka Augustyny także podejmie decyzję, już z dala od wiekopomnych wydarzeń i nie w cieniu przemysłowych dymów. Życie każdej z nich toczy się w różnych miejscach, czasach, w oddaleniu, łączy je rodzina i to, co w niej zaszło, nawet jeśli nie są tego świadome. Wbrew wszystkiemu potrafią zdobyć to, czego pragną. Same stanowią o sobie, żyją na własnych zasadach, w zgodzie z sobą, nie od razu, lecz kiedy do tego dorastają…

 

Wielka historia i ta zapisana w ludzkich życiorysach splatają się zawsze. Niekiedy dostrzega się nici ją łączące, a czasem pozostają niezauważalnymi szwami. Kornelia Stepan wydobywa te pierwsze na światło dzienne, pokazując jak biegną i tworzą te drugie. Często daleko im do idealnych i wielokrotnie krzyżują się, chociaż rzadko, kiedy i to jest zauważane.
„Teraz będzie inaczej” to opowieść o kilku pokoleniach kobiet, które żyją w cieniu wielkich wydarzeń i patrzą na nie przez pryzmat swojego w nich udziału, gdzieś na drugim albo i trzecim planie, co wcale nie oznacza, że są biernymi ich uczestnikami. To, co dzieje się wokół nich wpływa na ich wybory, pośrednie i bezpośrednio. Kolejne pokolenia szukają własnych dróg, dalekich od tych, jakie były wybierane przez poprzedniczki, lecz czy nie okaże się, iż wracają one do punktu wyjścia, tego osadzonego w człowieku, nie miejscu? Kornelia Stepan napisała sagę rodzinną, w której roli głównej osadziła kobieta, zbyt często ciche postacie przełomowych momentów dziejów, tych w makro i mikro skali, zbyt często nawet niewspomniane w napisach końcowych monumentalnych wydarzeń. Tym razem ich sylwetki zarysowane są mocną kreską, a losy pokazane od strony wyborów jakich dokonały by poczuć wolność, chociaż nie zawsze dostrzeganą przez innych, ale przez nie same już tak. 


                                          Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

czwartek, 1 maja 2025

Nieoczekiwane uczucie

Nowość:

„Outsider”

Monika Magoska – Suchar

 

Czasem na przysłowiowym końcu świata można odnaleźć to, co szukaliśmy w zupełnie innym miejscu. Wystarczy dać sobie i innym szansę, nie jest to łatwe, zwłaszcza, gdy doświadczyło się już zdrady, a serce zostało złamane. Najtrudniej zrobić ten przysłowiowy pierwszy krok i zaufać, nawet jeśli wszyscy wokoło mówią, że jest to głupotą.

 

Ucieczka od świata, który zranił czy powrót do domu? To nie jedyne pytanie, na jakie chce sobie odpowiedzieć Nila. Jej kariera zawodowa jest satysfakcjonująca, a przynajmmniej na taką wygląda, natomiast życie osobiste legło w gruzach. Na małej wyspie Pserimos chce zawalczyć o to, co dla niej ważne. Jednak nie tak łatwo urzeczywistnić swoje marzenia, dom rodzinny jest zdewastowany po powodzi, a miejsce gdzie musi prowadzić badania też nie nastraja optymistycznie. No i jeszcze nowy mieszkaniec, tajemniczy, żyjący z daleka od wyspiarzy i utrzymujący dystans do nich. Czy Nila będzie tą, która dotrze do niego? Jej determinacja jest ogromna, lecz czy zdoła pokonać mur, jaki wokół siebie zbudował? Nie tak prosto pokonać wzajemne uprzedzenia i przede wszystkim odsunąć na bok trudne doświadczenia. Cienie przeszłości sa nadzwyczaj długie i potrafią zaćmić niejedno, zwłaszcza to, co stało się jasnym promieniem szczęścia…

 

Wyspa na morzu Śródziemnym. Słońce, plaża i problemy, od jakich trudno uciec, nawet, jeśli pokona się tysiące kilometrów. Wakacyjne krajobrazy są tłem dla uczucia, którego nie było w planach, a tym bardziej marzeniach, chociaż niektóre z nich spychane w najgłębszy zakątek serca. Monika Magoska – Suchar przenosi czytelników do gorącej Grecji, lecz nie turystycznej, a tej trochę na uboczu, gdzie bohaterowie stają oko w oko ze swoimi lękami, oczekiwaniami i przeszłością, nie najłatwiejszą. Autorka świetnie wie jak budować klimat oczekiwania i przede wszystkim jak przedstawić rodzące się uczucie, nieoczekiwane i zaskakujące swoją intensywnością. Czy pojawia się ono we właściwym momencie? Zwłaszcza, że „Outsider” kryje kilka sekretów i dają one o sobie znać, gdy już myślimy, iż wszystko potoczy się w kierunku dobrze zarysowanym na horyzoncie. Monika Magoska – Suchar napisała historię, w jakiej postacie konfrontują się z trudnymi emocjami i tym, co przychodzi nagle, bez zaproszenia.


                                                Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:
 

niedziela, 27 kwietnia 2025

Zło

Nowość:

„Ścigana”

Lisa Childs


Przeszłość nie odchodzi bez echa, a jeśli zakorzeniło się w niej zło to da o sobie znać. Prędzej czy później naznaczy każdego kto się z nim zetknie. Wróci przez niedomknięte drzwi, zostawione przez sekrety, jakie zawsze podążają jak cień za każdym kto je dostrzegł…


Stare posiadłości kryją niejedną tajemnicę, ale niektórzy pragną je ukryć pod nowym tynkiem, wystrojem wnętrz i przede wszystkim murem milczenia. Olivia liczy, że ekskluzywne Halcyon Hall da jej wytchnienie od blasku sławy i jej mroku. Stalker nie powinien jej odnaleźć na małej wyspie u wybrzeży Maine. Ten ośrodek SPA zapewnia anonimowość i wytchnienie od świata, a właśnie to pragnie dostać za wszelką cenę. Pytanie tylko czy dobrze wybrała miejsce? Od jakiegoś czasu znikają młode kobiety w jego pobliżu, czy to przypadek? Wierzyc pogłoskom czy nie przejmować się nimi? W Halcyon Hall Olivia miała być poza zasięgiem wszystkich, którzy chcieli ją skrzywdzić, chociaż czy na pewno? Kolejny anonimowy list z pogróżkami stawia pod ogromnym znakiem zapytania celowość pobytu właśnie tutaj. No i jeszcze ponura przeszłość posiadłości zdaje się kłaść cieniem na teraźniejszości. Niespokojnej, pełnej sekretów i przede wszystkim gdzie wciąż dawnym grzechom nie zadośćuczyniono, a nowe odczuwalne są aż boleśnie. Czy uda się powstrzymać w końcu odkryć tożsamość zła?


Mroczno, zbrodniczo, gotycko, chociaż współcześnie, tajemniczo. Czujecie ten dreszcz kryminalnych emocji spod znak intrygującej historii, zapowiadającej, iż przed nami lektura, jakiej nie da się odłożyć, jeśli nie poznamy finału? Bardzo szybko zdajemy sobie sprawę, że to nie będzie prosta zagadka kryminalna, a doskonale zakamuflowana sieć powiązań łącząca sekrety z przeszłości z teraźniejszymi tajemnicami. Im bardziej zagłębiamy się w „Ściganą” tym bardziej sam tytuł nabiera wieloznaczności, chociaż w pierwszym momencie byliśmy przekonani, iż dokładnie wiemy kim ona jest. Kolejne rozdziały pokazują, jaka łamigłówka przed bohaterami oraz oczywiście czytelnikami. Jeżeli liczymy, że szybko połapiemy się w przysłowiowym „kto za tym stoi” to czeka nas prawdziwa kryminalna zagwozdka i to mocno zakorzeniona w tym, co już miało miejsce. Jednak ta owiana jest niedopowiedzeniami, kłamstwami, subiektywnymi wspomnieniami i przede wszystkim swoistą zmową milczenia. Lisa Childs wirtuozersko operuje suspensem, mrocznym klimatem oraz wyczuwalnym złem, jakie wciąż pozostaje nieuchwytne. Wcale nie gdzieś tam ono jest, lecz w konkretnym miejscu i nosi doskonałą maskę. Pytanie czyje oblicze ukrywa się za nią i czy zostanie zerwana na czas?



                                                      Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:




środa, 23 kwietnia 2025

Małe i wspaniałe

Premiera:

„Nad wodę. 

Mikrowyprawy z Warszawy”

Monika Masalska

Seweryn Masalski

 

Mikrowyprawy wcale nie są aż takie małe jak mogłoby się wydawać. Bliskie nie oznacza mało interesujące, a szybkie nie oznacza powierzchowne. Czasem właśnie to, co mamy nieopodal nas pozostaje mało znane lub nieodkryte.

 

Niedalekie wycieczki w okolice Warszawy lub trochę dalej i wcale nie tylko nad Wisłę. Czy to możliwe? Jak najbardziej zwłaszcza gdy doświadczeni wycieczkowicze udzielają cennych rad i co najważniejsze przekazują wiedzę co do tras, dojazdu różnymi środkami lokomocji, gdzie można coś zjeść oraz jaka jest dostępność. Jednak to, co najważniejsze w „Nad wodę. Mikrowyprawy z Warszawy” to oczywiście same cele podróżnicze, w końcu od nie wszystko się zaczyna, a te sięgają od godziny do trzech wokół stolicy. Mało to czy dużo? Monika i Seweryn Masalcy pokazują, iż w takiej odległości naprawdę można wiele miejsc odwiedzić i przede wszystkim poznać, a na dodatek będziemy na łonie szeroko pojętej natury. Jeżeli do wyboru mamy kilkadziesiąt tras to rysują się ciekawe podróże. Od kilku wypraw w samej warszawskiej metropolii do m.in. Portu Czerniakowskiego, Lasku Bródnowskiego czy Parku Młocińskiego po Podlasie. Całkowicie różne miejsca, lecz łączy je to, iż w niedługim czasie możemy je zobaczyć. Do dwóch godzin od stołecznych granic dotrzemy na przykład nad Zalew Sulejowski, do Warki, lecz także i a na Łysicę, a rogowskie arboretum też znajdzie się w tym zasięgu. Pięćdziesiąt kierunków pozwala dobrać wycieczkę do swoich i bliskich potrzeb oraz możliwości. Na dodatek stanowi doskonały pomysł dla tych, którzy Warszawę obrali za cel wizyty i jeśli jest kilkudniowa to łatwo poszerzymy jej zakres. Ci, którzy nie mieszkają w jej pobliżu daje okazję do zaplanowania wyjazdu w okolice, jakich nie brano pod uwagę. Pomocne wskazówki pomogą w organizacji mniejszego bądź większego wypadku w Polskę.


                                                   Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:

 

wtorek, 22 kwietnia 2025

Krakowskie klimaty


Przedpremierowo:
„Wyprawy niedalekie. 
Kraków i okolice”

Paweł Gaik

 

Wyprawa kojarzy się z długą podróżą, gdzieś daleko, wymagającą wielu przygotowań, ale i dostarczających dużo wrażeń. Jednak nie trzeba szukać na mapie odległych miejsc, wystarczy rozejrzeć się w pobliżu. Odkrycie niezwykłych punktów wcale nie tak odległych destylacji wymaga tylko lub aż rozejrzenia się wokół.

 

Kraków i wszystko wiadome, chociaż czy na pewno? Niejeden z nas odwiedził to miasto. Specjalnie piszę odwiedził, gdyż powiedzieć, że zwiedził to już byłoby na wyrost. Ile razy byśmy nie zawitali do grodu Kraka tyle razy mamy okazję na odkrycie nowego punktu, jaki umknął nam do tej pory lub zobaczenie z nowej perspektywy już znanych miejsc. Jednak dla tych, którzy chętnie by zwiedzili również okolice są nie lada gratką. Paweł Gaik przygotował pięćdziesiąt pięć naprawdę interesujących wojaży w pobliżu krakowskich granic miejskich. Czy to nie za dużo? Z pewnością znalazłby się jeszcze więcej celów peregrynacji, lecz te zaproponowane przez autora przewodnika „Wyprawy niedalekie. Kraków i okolice” godne są nie jedynie wzięcia pod uwagę, ale przede wszystkim urzeczywistnienia. Bliższe i dalsze, jedne po krakowskich atrakcjach, inne nieopodal, wszystkie odsłaniające prawdziwe perły, do jakich warto będzie wrócić. Jeżeli tak jak ja najczęściej podróżujecie autobusami, pociągami, to właśnie także dla nas dobry informator. Każda wycieczka ma bardzo czytelne wskazówki, pozwalające na podjęcie decyzji czy albo bardziej kiedy zaplanujemy ją. Otrzymujemy informacje o odległości od punktu wyjścia czyli Krakowa – jedna do dwóch godzin, czas dojazdu pociągiem/ autobusem i samochodem, ile zajmie sam spacer/ zwiedzanie, a także między innymi dostępność. Do tego mamy także lokalizację w postaci kodu QR. To tak tytułem wstępu, a później część fotograficzną wraz z opisem, ciekawostkami. Jeżeli nie będziemy mieć możliwości odbycia faktycznej wyprawy już sama lektura przeniesie nas do proponowanych celów i wcale nie będzie to tylko i wyłącznie „podróż palcem po mapie”.

 

Premiera:

23.04.2025

Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:

 

niedziela, 20 kwietnia 2025

Za winy

Przedpremierowo:

„Plagiat”

Paulina Świst

 

Nic nie pozostaje bez echa. Zwłaszcza, jeśli chodzi odpokutowaniem win obarcza się kolejne pokolenia. Pieniądze i emocje, one nawet po dziesiątkach lat wzbudzają najgorsze instynkty, tak samo jak i dawne krzywdy. Kiedy doda się te trzy składniki powstaje prawdziwa mieszanka wybuchowa.

 

„Ale to już było…” i wróci znowu dopóki ktoś, a konkretnie Nina i Ares nie powstrzymają tego, kto ma konkretny cel. Jaki? Coraz bardziej staje się jasny motyw działania, natomiast gdzie leży jego źródło? Jak wiadomo od niego wszystko zaczyna się i inaczej nie chce być w tej konkretnej sprawie albo nie tylko w niej. Komuś zależy by tych dwoje nie dotarło do niego, lecz po krwawej nitce w końcu dotrą do kłębka lub raczej winy, bo ta nie przedawnia się nigdy. Kogo da się pociągnąć do odpowiedzialności po latach? Co musiało się kiedyś wydarzyć, że kolejne pokolenia są rozliczane? Jedno z wielu pytań, na jakie szukają odpowiedzi prokurator i policjant. Tych dwoje nie jest łatwo zwieść, zagrożenie traktują jak wyzwanie, a najważniejsze jest dotarcie do prawdy, jakakolwiek by nie była. Jednak tym razem dochodzi jeszcze jeden czynnik, z jego punktu widzenia jedno z nich musi podejść do tej sprawy bardziej osobiście. Czy nie zaważy to na śledztwie? Każdy krok może oznaczać wpadnięcie w pułapkę, a już przekonali się, że przyjaźń, lojalność, honor i życie nie dla każdego znaczy to samo…

 

Jakie to było dobre? No cóż pisałam to już wielokrotnie o kolejnych książkach Pauliny Świst, tym razem jasne, że tak smakowała lektura jej najnowszej książki, ale byłoby to ogromnym niedopowiedzeniem i powtarzaniem się, a „Plagiat” zasługuje na o wiele więcej. Jak wiadomo pisarka na kompromisy nie idzie i czytelnikom każdorazowo szykuje, co najmniej kilka razy stan przedzawałowy. Potem czeka na okazję, by nie tyle powtórzyć, co uderzyć, wcale nie z niewinnym uśmiechem gdzieś pomiędzy wierszami. No cóż większość z nas wie, na co się pisze i niecierpliwie czeka na kolejną okazję zmierzenia się z tym, co wymyśliła. Trzeba przyznać, iż w najnowszej książce odpięła przysłowiowe wrotki i dała pokaz jak można podkręcać napięcie, a potem dodać jeszcze co nieco lub raczej o dużo więcej i to wcale nie w białych rękawiczkach. W „Plagiacie” nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko ma znaczenie, że o „Debiucie” i „Bestsellerze” nie wspomnę. Zresztą to przeszłość stanowi oś akcji i w tym tomie widać to jak na dłoni, więc jak najbardziej tym razem, co działo się w nich wcale i pod żadnym pozorem nie jest zamkniętym rozdziałem. Nie spodziewajcie się spokojnego domykania wątków, one dopiero rozwija się, a dokładnie pokazują gęsta sieć powiązań, z rozdziału na rozdział zaciskająca się coraz mocniej. Kto jest tym dobrym, a kto tym złym albo raczej komu nie uda się oszukać pary głównych bohaterów? Jak daleko sięgają macki dawnych grzechów i ile przyjdzie jeszcze płacić kolejnym pokoleniom za nie? Do której generacji sięga zemsta? Czy koniec faktycznie nim jest?

 

czwartek, 17 kwietnia 2025

Manifestowanie

Nowość:

„Manifestownik dla czarownic”

Sarah Bartlett

 

Niektóre książki dają nam całkiem inny punkt widzenia na to, co wydawało się nam znane. Manifestowanie od jakiegoś czasu często pojawia się w różnorodnych wydaniach, chociaż mianownik mają wspólny to już reszta skupia się na różnorodnych aspektach. A gdyby tak je poszerzyć o inne tematy?

 

No i tu zaczyna się książka Sarah Bartlett, która łączy w sobie kilka wątków w szerokie opracowanie, sięgające dalej i głębiej niż inne publikacje. „Manifestownik dla czarownic” można potraktować zgodnie z tytułem dosłownie albo wybrać to, co nas interesuje lub po prostu poznać całość, otwierając się        na intrygujące informacje. Wybrałam opcję ostatnią i nie żałuję, gdyż każdy rozdział przynosił nową porcję ciekawych wiadomości, a jeśli nawet temat poruszany już był mi znany i tak okazywało się, iż jest on przedstawiony od całkowicie innej strony niż do tej pory. Od samego początku lektury widać, iż autorka bardzo dobrze wie, o czym pisze, co więcej obszar, po jakim porusza się zna od tak zwanej podszewki     , lecz stawia przede wszystkim na jasne przekazywanie swojej wiedzy. Kilkanaście rozdziałów czyta się naprawdę szybko i co istotniejsze ze zrozumieniem. Jasny podział pozwala także na wybranie dokładnie tego, co chcemy poznać, ale warto także zajrzeć inne części „Manifestownika dla czarownic” i to nie tylko z czystej ciekawości, a ta pojawia się naprawdę szybko. Trudno oprzeć się chęci sprawdzenia, co kryje się w innych rozdziałach i jak sama się przekonałam Sarah Bartlett potrafi przyciągnąć naszą uwagą dawką nieszablonowej wiedzy.

 


                                          Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Jezioro zła

Przedpremierowo:

„Czarny Staw”

Robert Ziębiński

 

Tajemnice nie sprzyjają prawdzie, a tam gdzie ktoś chce ją poznać musi liczyć się z tym, iż będzie musiał zburzyć mur milczenia oraz stawić czoła temu, co za nim się kryje. Nie każdy jest w stanie to zrobić, czasem kończy się tylko na dobrych chęciach. Jednak ci, którzy przekroczą nie będą mogli zrobić kroku do tyłu, jedynie można pójść naprzód. Zawrócenie z obranej ścieżki będzie równało się utracie temu, co najcenniejsze…

 

Koniec świata w postaci rodzinnego miasta matki, daleko od Warszawy, wcale nie jest miejscem, jakie zachwyca Kamila. Na dodatek familijne relacje dalekie są typowych i więcej w nich chłodu niż cieplejszych uczuć. Babcia stawia granice i raczej podobne są one do zasieków niż troskliwych rad. No cóż nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, zwłaszcza w takim miejscu jak Czarny Staw. Zawarta znajomość z miejscowymi rówieśnikami rzuca nieco światła, fakt, iż mrocznego na okolicę. Czy to jedynie wybujała fantazja nastolatków czy rzeczywiste wydarzenia? Koszmary, jakie zaczyna śnić Kamil są aż nadto realistyczne, co dzieje się nad jeziorem i jaki związek ma z tym surowa starsza pani? Dlaczego wszystko otacza zmowa milczenia, wszelkie plotki ucinane są od razu, jeśli ktoś je wypowie głośno, więc przekazywane są po cichu. Ile jest w nich prawdy tego nie wie nikt, jedno jest więcej niż pewne Czarny Staw nie na darmo cieszy się złą sławą, a gdyby ktoś stawił czoła domysłom, strachowi i przede wszystkim złu?

 

Niby za oknem lato, niby wakacyjny czas, niby… Nie czuć tego w pewnym mieście, gdzie nawet w najbardziej słoneczny dzień mroczny cień widoczny jest dla wielu. Czarny Staw nie daje o sobie zapomnieć ani na moment i jest jednym z pierwszoplanowych bohaterów. Tytułowy zbiornik wodny jest w samym centrum wydarzeń i równocześnie stanowi źródło wszystkich wątków, jakich? To już poznajemy podczas lektury, wywołującej od samego początku gęsią skórkę, a z kolejnymi rozdziałami pogłębia się wrażenie, iż zło czai się wokoło i jedynie czeka na chwile nieostrożności by ofiara wpadła w jej sieci. Dodajmy do tego złowieszczy klimat i atmosferę sekretów oraz grupę młodzieży, chcącą dociec, co faktycznie dzieje się w okolicy tytułowego jeziora, bo że coś od lat tam się dzieje jest faktem. Czytając „Czarny Staw” ma się wrażenie, iż nie tyle jesteśmy czytelnikiem książki, co widzami horroru, klasyki lat osiemdziesiątych, gdzie zło było złem i zostawiało po sobie wyraźny ślad nawet gdy pokazywały się napisy końcowe. Robert Ziębiński niesamowicie plastycznie posługuje się słowami, tworząc historię klatka po klatce, jak na taśmie filmowej.


 Premiera:

16.04.2025


                                     Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję: