"Rzeźnik"
John Lutz
Źródła zbrodni są różne, czasem sięgają głęboko w przeszłość i są jedynie zrozumiałe dla sprawców.
Dlaczego właśnie Frank Quinn zwrócił na siebie uwagę mordercy, którego media od razu "ochrzciły" mianem Rzeźnik? W swojej karierze nieraz miał do czynienia z przestępcami, ich tropieniem zajmował się przez lata i żaden nie wymknął mu się. Teraz jednak jest już w stanie spoczynku i swoją odznakę odwiesił na kołku, ale ktoś zdaje się mieć odmienne zdanie w tym temacie.
Schemat zbrodni zawsze jest taki sam, nawet najbardziej doświadczeni policjanci są nim zszokowani. Brutalny i bezlitosny, nie pozostawiający żadnych śladów po sobie, po za jednym - poćwiartowanym i wykrwawionym ciałem ofiary. Zabójca za każdym razem wyprzedza policję i znika w anonimowym nowojorskim tłumie. Dlaczego właśnie Quinna wybrał na swego przeciwnika? Może to jedynie przypadek? Chociaż Frank nie wierzy w zbiegi okoliczności, tak samo zresztą jak w zbrodnie doskonałe. Prędzej czy później musi zostać popełniony błąd, ale nie można czekać z założonymi rękoma. Analiza faktów oraz wszelkich poszlak nie daje jednoznacznych odpowiedzi z kim zespół Franka ma do czynienia. Jedno jest pewne, morderca ma swój cel, do którego dąży z pełną bezwzględnością. Swoista gra "w kotka i myszkę" zdaje się sprawiać przyjemność sprawcy, który umiejętnie jeszcze podsyca atmosferę strachu w mieście i podkreśla bezradność wymiaru sprawiedliwości.
John Lutz
Źródła zbrodni są różne, czasem sięgają głęboko w przeszłość i są jedynie zrozumiałe dla sprawców.
Dlaczego właśnie Frank Quinn zwrócił na siebie uwagę mordercy, którego media od razu "ochrzciły" mianem Rzeźnik? W swojej karierze nieraz miał do czynienia z przestępcami, ich tropieniem zajmował się przez lata i żaden nie wymknął mu się. Teraz jednak jest już w stanie spoczynku i swoją odznakę odwiesił na kołku, ale ktoś zdaje się mieć odmienne zdanie w tym temacie.
Schemat zbrodni zawsze jest taki sam, nawet najbardziej doświadczeni policjanci są nim zszokowani. Brutalny i bezlitosny, nie pozostawiający żadnych śladów po sobie, po za jednym - poćwiartowanym i wykrwawionym ciałem ofiary. Zabójca za każdym razem wyprzedza policję i znika w anonimowym nowojorskim tłumie. Dlaczego właśnie Quinna wybrał na swego przeciwnika? Może to jedynie przypadek? Chociaż Frank nie wierzy w zbiegi okoliczności, tak samo zresztą jak w zbrodnie doskonałe. Prędzej czy później musi zostać popełniony błąd, ale nie można czekać z założonymi rękoma. Analiza faktów oraz wszelkich poszlak nie daje jednoznacznych odpowiedzi z kim zespół Franka ma do czynienia. Jedno jest pewne, morderca ma swój cel, do którego dąży z pełną bezwzględnością. Swoista gra "w kotka i myszkę" zdaje się sprawiać przyjemność sprawcy, który umiejętnie jeszcze podsyca atmosferę strachu w mieście i podkreśla bezradność wymiaru sprawiedliwości.
Reszta recenzji do przeczytania tutaj