„Bad
boy`s girl 4”
Blair
Holden
Dorosłość
bywa zupełnie inna niż sobie wyobrażamy. Zamiast prostej drogi wprost do
spełnienia marzeń pojawiają się ścieżki, które wydają się tylko proste na
początku, a pierwszy zakręt pojawia się bardzo szybko. Za nim kolejny i
następny, prosty odcinek to jedynie zbyt często cisza przed prawdziwą
egzystencjonalną burzą. W takich momentach dobrze mieć na kim się oprzeć,
chociaż nawet najbardziej wypróbowane związki sprawiają niespodzianki.
New
York, New York … Miasto miliona szans i tylu samych lęków, Tessa O`Connel
odczuwa zwłaszcza to drugie. Doskonałe stopnie i świetnie ukończone studia to
jedno, lecz zupełnie czym innym jest pierwsza praca, nawet jeśli w wymarzonym
mieście, oraz tęsknota za kimś bliskim. Co jest większym problemem? Na razie
dziewczyna nie wie, ale tyle razy już ogarniała jakoś swoje problemy, więc i
tym razem nie pozostaje jej nic innego, no poza atakiem paniki. Cole pozostał w
wietrznym Chicago, on także podąża za swoimi marzeniami. Tych dwoje było prawie
nierozłącznym tandemem przez pięć ostatnich lat teraz jednak muszą zmierzyć się
z związkiem na odległość. Tyle osób egzystuje w ten sposób, jakoś i oni dadzą
radę. Ale rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, bliscy również dokładają
swoje do egzystencjalno-uczuciowego chaosu. Pozostaje jeszcze kwestia życia
zawodowego, dopiero co rozpoczętego i pełnego wyzwań, na jakie raczej Tessa nie
była gotowa. Miało być inaczej, jak? Spokojniej, doroślej i przede wszystkim mniej
samotniej. Rzeczywistość jest nieubłagana i dotkliwie burzliwa, emocjonalna
oraz zbyt często przypomina życiowy rollercoaster. Cole i Tessa od kilku lat
udowadniają niedowiarkom, że w dwójką zdolni są pokonać każdą przeszkodę, którą
los i cała reszta rzuci im pod nogi. Teraz sytuacja jest inna, a pierwszy momenty
dorosłości mają smak zmęczenia, samotności i … miłości na odległość. Czy tym
razem uda się po prostu wspierać się nawzajem i utrzymać wiarę, iż cokolwiek
się wydarzy mogą mieć do siebie zaufanie?
Blair
Holden powraca ze znanymi już bohaterami w czwartej części perypetii Tessy i
Cole`a. Kiedy ich czytelnicy poznawali mieli po siedemnaście lat, teraz pięć
lat później nadal jest w nich tamten urok, lecz także da się zauważyć, iż to
już nie nastolatki u progu dorosłości, ale młodzi ludzie, mający za sobą
poważne decyzje. Teraz przed nimi to o czym marzyli, lecz jak się okazuje nowe
komplikację wkradają się w szczęśliwy związek. Humor, stanowiący mocną stronę w
poprzednich tomach, także i w tym odgrywa dużą rolę oraz doskonale uzupełnia
fabułę, tak by całość nie była zbyt słodka lub gorzka. Autorka problemy swoich
bohaterów nie wyolbrzymia na siłę, a pierwszoosobowa narracja bohaterki pozwala
na zobaczenie ich z odpowiedniej perspektywy. Nowe perypetie uroczej pary jak
zawsze wciągają czytających w świat, gdzie tylko na pozór wszystko jest jak z
amerykańskiego snu, ale pod tą iluzoryczną warstwą jest i smutek i mniejsze
oraz większe trudności dnia codziennego. Główne postacie nie przechodzą
spektakularnej przemiany, jednak widać, że to już nie nastolatki, lecz młodzi
ludzie, chociaż także jest jeszcze w nich wiele z tych siedemnastolatków,
poznanych w pierwszym tomie. Dorosłość w ich wykonaniu to budowanie przyszłości
we dwoje, lecz z miejscem na realizację marzeń, lecz nie kosztem drugiej osoby.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu: