"Wyszedł i nie wrócił"
Iwona Mejza
O czym mogą marzyć policjanci z powiatowej komendy? Raczej nie o świętym spokoju, bo ten w końcu przejadłby się każdemu, o akcjach rodem z amerykańskich filmów sensacyjnych też do nie końca - nie te możliwości, przede wszystkim sprzętowe. Na pewno szczytem ich marzeń nie jest przedzieranie się przez tony zawilgoconych teczek znalezionych w czeluściach piwnic. Jednak rzeczywistość jest taka, a nie inna i niestety trzeba wzniosłe pragnienia zawodowe odłożyć na bok. No chyba, że trafi się okazja jakiej najstarsi funkcjonariusze nie pamiętają, prawdziwa gratka, która jak to bywa, początkowo wcale nie jest brana aż nadto poważnie ...
"Podwójny nieboszczyk" i to nie gdzieś daleko od oświęcimskiej komendy, ale prawie po sąsiedzku, jakby tego było mało, sprawa wbrew pozorom nie jest "świeża". Gdyby taka wiadomość wyszła z ust kogoś innego niż stażysta Buciek spotkałaby się z bardziej entuzjastycznym przyjęciem. A tak zamiast natychmiastowej gotowości do wyjaśnienia zagadki pojawia się na twarzach starszych kolegów rezerwa, chociaż przebłysków zaintrygowania, gdzieś tam, wnikliwy obserwator mógłby się doszukać. Ale to, co nie wydawało się zbyt ciekawie zapowiadającym tematem, okazało się więcej niż tylko jednodniową sensacją. Po pierwsze, faktycznie w starym grobowcu byli dwaj nieboszczycy, po drugie nikt nie przypominał sobie pogrzebu, którejkolwiek ze znalezionych osób, no, a po trzecie odkrycie nastąpiło również w dość niezwykłych okolicznościach. Komisarz Ożegalski nie tylko ma doświadczenie w śledczym fachu, lecz co jest nie do przecenienia, to również fanem kryminałów. Teraz na jego własnym, by tak rzec, podwórku trafiła mu się zagadka godna najlepszych detektywów. Po prostu spełnienie marzeń, w końcu coś całkowicie innego od kradzieży, rozbojów i nadużywających napoje procentowe. Jednakże co innego pierwsza euforia, a czym innym jest prawdziwe śledztwo, szczególnie gdy dotyczy wydarzeń zapoczątkowanych dwie dekady wcześniej! Oczywiście żadnego czarnowidztwa w kwestii nowego śledztwa, tylko i wyłącznie realna ocena sytuacji oraz rozpoczętej prawdziwej pracy dochodzeniowej. Komisarz Ożegalski, Aspirant Maciejak i stażysta Buciek są jak najbardziej odpowiednimi ludźmi by rozwiązać sprawę podwójnego nieboszczyka, pochówku w starym grobowcu i jeszcze przedrzeć się przez stare akta. Te ostatnie mogą kryć więcej niż jedynie dawno nieaktualne przestępstwa. Sprawa pod kryptonimem "Wyszedł z domu i nie wrócił" rusza z kopyta!
Dwadzieścia lat to szmat czasu, świadkowie wydarzeń sprzed tylu lat nie zawsze pamiętają szczegóły tego, co miało miejsce, a do tego niektórzy niezbyt chętnie dzielą się swoją wiedzą. Jednak od czego jest doborowe trio policyjne? Nie szczędząc czasu i energii sprawdzają każdy ślad, atych wbrew pozorom nie brakuje, chociaż nie wszystkie wydają się prowadzić do rozwiązania. Powoli, krok za krokiem, sprawa coraz bardziej zaczyna się zapełniać detalami, wpierw luźno ze sobą związanymi, lecz z każdym dniem ściśle się z sobą splatającymi. Ma w tym dużą zasługę zmysł obserwacji detektywów, samozaparcie w kartkowaniu zatęchłych teczek i rozmowy z pewnym gronem starych znajomych ...
"Wyszedł z domu i nie wrócił" to nowa książka Iwony Mejzy, która również jak wcześniejsza jest kryminałem. Autorka i tym razem postawiła na opowieść sensacyjną z humorem, w jakiej czytelnik odnajdzie nie tylko ciekawą zagadkę, a raczej zagadki, ale będzie miał okazję również okazję nieraz uśmiechnąć się. Dużym plusem, oprócz samego motywu kryminalnego, są bohaterowie, tak ci pierwszo jak i drugoplanowi, wyraziści i bardzo plastycznie opisani. Każdy z zarysowanych wątków nie pozostaje bez rozwiązania i jest elementem większej całości. Nawet na pozór całkowicie niezwiązane ze sobą detale okazują się mieć znaczenie i to o wiele większe niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Jak się okazuje kryminał wcale nie musi być osadzony w metropolii lub zagranicą by wzbudził zaintrygowanie i na dodatek jeszcze był powodem do uśmiechu.
Iwona Mejza
O czym mogą marzyć policjanci z powiatowej komendy? Raczej nie o świętym spokoju, bo ten w końcu przejadłby się każdemu, o akcjach rodem z amerykańskich filmów sensacyjnych też do nie końca - nie te możliwości, przede wszystkim sprzętowe. Na pewno szczytem ich marzeń nie jest przedzieranie się przez tony zawilgoconych teczek znalezionych w czeluściach piwnic. Jednak rzeczywistość jest taka, a nie inna i niestety trzeba wzniosłe pragnienia zawodowe odłożyć na bok. No chyba, że trafi się okazja jakiej najstarsi funkcjonariusze nie pamiętają, prawdziwa gratka, która jak to bywa, początkowo wcale nie jest brana aż nadto poważnie ...
"Podwójny nieboszczyk" i to nie gdzieś daleko od oświęcimskiej komendy, ale prawie po sąsiedzku, jakby tego było mało, sprawa wbrew pozorom nie jest "świeża". Gdyby taka wiadomość wyszła z ust kogoś innego niż stażysta Buciek spotkałaby się z bardziej entuzjastycznym przyjęciem. A tak zamiast natychmiastowej gotowości do wyjaśnienia zagadki pojawia się na twarzach starszych kolegów rezerwa, chociaż przebłysków zaintrygowania, gdzieś tam, wnikliwy obserwator mógłby się doszukać. Ale to, co nie wydawało się zbyt ciekawie zapowiadającym tematem, okazało się więcej niż tylko jednodniową sensacją. Po pierwsze, faktycznie w starym grobowcu byli dwaj nieboszczycy, po drugie nikt nie przypominał sobie pogrzebu, którejkolwiek ze znalezionych osób, no, a po trzecie odkrycie nastąpiło również w dość niezwykłych okolicznościach. Komisarz Ożegalski nie tylko ma doświadczenie w śledczym fachu, lecz co jest nie do przecenienia, to również fanem kryminałów. Teraz na jego własnym, by tak rzec, podwórku trafiła mu się zagadka godna najlepszych detektywów. Po prostu spełnienie marzeń, w końcu coś całkowicie innego od kradzieży, rozbojów i nadużywających napoje procentowe. Jednakże co innego pierwsza euforia, a czym innym jest prawdziwe śledztwo, szczególnie gdy dotyczy wydarzeń zapoczątkowanych dwie dekady wcześniej! Oczywiście żadnego czarnowidztwa w kwestii nowego śledztwa, tylko i wyłącznie realna ocena sytuacji oraz rozpoczętej prawdziwej pracy dochodzeniowej. Komisarz Ożegalski, Aspirant Maciejak i stażysta Buciek są jak najbardziej odpowiednimi ludźmi by rozwiązać sprawę podwójnego nieboszczyka, pochówku w starym grobowcu i jeszcze przedrzeć się przez stare akta. Te ostatnie mogą kryć więcej niż jedynie dawno nieaktualne przestępstwa. Sprawa pod kryptonimem "Wyszedł z domu i nie wrócił" rusza z kopyta!
Dwadzieścia lat to szmat czasu, świadkowie wydarzeń sprzed tylu lat nie zawsze pamiętają szczegóły tego, co miało miejsce, a do tego niektórzy niezbyt chętnie dzielą się swoją wiedzą. Jednak od czego jest doborowe trio policyjne? Nie szczędząc czasu i energii sprawdzają każdy ślad, atych wbrew pozorom nie brakuje, chociaż nie wszystkie wydają się prowadzić do rozwiązania. Powoli, krok za krokiem, sprawa coraz bardziej zaczyna się zapełniać detalami, wpierw luźno ze sobą związanymi, lecz z każdym dniem ściśle się z sobą splatającymi. Ma w tym dużą zasługę zmysł obserwacji detektywów, samozaparcie w kartkowaniu zatęchłych teczek i rozmowy z pewnym gronem starych znajomych ...
"Wyszedł z domu i nie wrócił" to nowa książka Iwony Mejzy, która również jak wcześniejsza jest kryminałem. Autorka i tym razem postawiła na opowieść sensacyjną z humorem, w jakiej czytelnik odnajdzie nie tylko ciekawą zagadkę, a raczej zagadki, ale będzie miał okazję również okazję nieraz uśmiechnąć się. Dużym plusem, oprócz samego motywu kryminalnego, są bohaterowie, tak ci pierwszo jak i drugoplanowi, wyraziści i bardzo plastycznie opisani. Każdy z zarysowanych wątków nie pozostaje bez rozwiązania i jest elementem większej całości. Nawet na pozór całkowicie niezwiązane ze sobą detale okazują się mieć znaczenie i to o wiele większe niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Jak się okazuje kryminał wcale nie musi być osadzony w metropolii lub zagranicą by wzbudził zaintrygowanie i na dodatek jeszcze był powodem do uśmiechu.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. Oficynka
wyd. Oficynka