niedziela, 16 lutego 2020

Wiedźmie sprawy


„Złodziej dusz”
Aneta Jadowska

Natury podobno nie da się oszukać, nawet jeśli robi się więcej co w ludzkiej mocy by zapomnieć o tym kim się jest naprawdę. Okłamywanie innych i siebie wcale nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać, zwłaszcza kiedy stawką jest coś, co wydaje się najcenniejsze. Jednak przychodzi moment kiedy trzeba podjąć decyzję, chociaż wydaje się ona końcem, a może jest zupełnie odwrotnie?

Pewne sprawy trzeba rozdzielać najlepiej tak by nigdy się nie spotkały, a gdy to niemożliwe przynajmniej ograniczać kontakt do minimum. Dora Wilk jest pewna, że panuje nad swoją podwójną egzystencją, jest policjantką z zawodu i wiedźmą z racji urodzenia lub raczej genów. Jedno i drugie doprowadziło ją do momentu gdy ma do rozwiązania dwie zagadki, w jakiej jej doświadczenie jako stróża prawa będzie bardzo przydatne. Śmierć staruszki i zaginięcia magicznych istot nie mają ze sobą nic wspólnego, ale wymaga od Dory zaangażowania w obie sprawy. Zwłaszcza, że okoliczności odejścia z tego świata starszej pani jest dość niecodzienna, no i pozostają jeszcze zniknięcia mieszkańców Thornu, które również do codziennych zjawisk nie należą. Obowiązki, obowiązki i jeszcze raz obowiązki, lecz z działki jaką uwielbia Dora, chociaż tym razem sprawy sprowadzają nad głowę dość ciemne chmury. Co może wyniknąć z obu dochodzeń, kiedy w dodatku jako pomocników ma się diabła i anioła? Wydaje się, że nic łatwego do przełknięcia, nawet jeśli ma się słabość do napoju o nazwie smok, lecz kto jak nie wiedźma i policjantka w jednej osobie da sobie z tym radę?

Świat Dory Wilk jest prosty oraz skomplikowany, tak samo jak i ona sama, ma w sobie to, co lubię w dobrej lekturze czyli humor, emocje oraz zbrodnię, że o doskonale wykreowanych bohaterach nie wspomnę. Ale od początku czyli „Złodzieja dusz”, który okazał się opowieścią spod znaku jeszcze jeden rozdział, a potem kolejny i tak do ostatniej strony. Dora wraz z przyjaciółmi okazali się nad wyraz intrygującymi postaciami, a ich perypetie okazały się równie ciekawe. Dwa dochodzenia, postacie z buntem w krwi oraz rzeczywistość i nadnaturalność połączone w odpowiednich porcjach są dobrym przepisem na wciągającą historię, lecz potrzebne jest jeszcze coś czyli fabuła, w jakiej każdy z tych elementów będzie miał swoje miejsce. Aneta Jadowska wykorzystała swój pomysł w każdym aspekcie od budowy alternatywnej rzeczywistości w każdym szczególe po kreacje bohaterów pierwszo i dalszoplanowych oraz kryminalnej zagwozdce, podwójnej, dodajmy. Pisarka nie zapomniała także o humorze, będącym nie tylko dodatkiem, lecz istotną częścią dialogów oraz samej akcji. „Złodziej dusz” wpisuje się w gatunek urban fantasy, ale opiera się w dużej mierze na rodzimych pierwiastkach, które okazują się mieć ogromny potencjał i odpowiednio wykorzystane stają się intrygującym źródłem dla wątków. Czytelnik otrzymuje inteligentną lekturę, jaka pozwala się na dłuższą chwilę odciąć się od otoczenia i zagłębić się w zaułki Torunia oraz Thornu z nieszablonowymi przewodnikami.