Przedpremierowo:
„Miłość”
Kaja Kowalewska
Jak to jest z tą miłością? Czym ona jest? Jak wygląda? Każdy ma swoją jej definicję, czasem zbieżną z innymi, a niekiedy całkowicie odmienną. Dlaczego tak jest? Miłość jest pełna detali, niuansów i tak jak ten sam kolor może być różnie postrzegany, odczuwany i określany, podobnie jest z nią. Tam gdzie jedni widzą wielkość, płomień, wieczność, drudzy dostrzegają zapowiedź, przelotność.
Przychodzi dając radość, nadzieję, staje się źródłem szczęścia, tego obecnego i przyszłego. Nathaniel i Natalia poznali jej niezwykły smak, upijali się nim, delektowali. Czy taki błogostan może trwać wiecznie? A jeśli to tylko chwila, która potem będzie kładła się cieniem na wszystko inne? Kiedy jest się wrażliwszym od reszty nie zawsze jest to dla nich widoczne, wybudowany mur pozwala egzystować innych i ochronić siebie. Jak przekazać wtedy to, co się czuje? Odważyć się? Słodkie chwile wynagradzają niepewność, wyrzuty sumienia i wydają się być nieskończone … Tyle, że koniec nadchodzi z najmniej niespodziewanej strony … Czy można pokochać kogoś kogo nie zna się? Jak to możliwe? Odpowiedź Matyldy na pierwsze pytanie zaskoczyłoby wszystkich, a na drugie? Po prostu tak bywa, przecież miłość nie pyta o zgodę na zaistnienie, pojawia się i nie daje o sobie zapomnieć. To ostatnie nie potrafi zatrzymać czasu, ten biegnie, lecz pozostawia po sobie wiarę, że kiedyś czekanie skończy się. Światełko w tunelu wcale nie jest zwodnicze, za to pozwala dostrzec czym jest tak naprawdę miłość. Drobiazgami, jakich nie widzimy na co dzień, jakie przyjmujemy za oczywiste i mało lub nic nieznaczące, lecz są tym, co ją buduje.
Jak
to jest z tą miłością? Kaja Kowalewska odpowiada w książce „Miłość”
więcej niż jednym jej obrazem. Za każdym razem ma on inne odcienie, tło, pierwszo
i drugoplanowych bohaterów. Stałą jest ona, królowa uczuć, raz łaskawa, raz
pokazującą gorzką stronę jej poznania, jednak nie pozwalającą o sobie zapomnieć
i pozostawiającą niezatarty ślad. Autorka odkrywa przed czytelnikami nieoczywiste
oblicza tytułowego uczucia, dalekie od czerwonych serc i słodkich słówek. W
zamian za to oferuje czytelnikom prawdę, rzadko kiedy prostą, łatwą do przyjęcia
i zauważalną od razu. Gdzieś pomiędzy łzami, mających źródło w szczęściu, i
tych, rodzących z się z bólu, znajduje się miłość, a Kaja Kowalewska
mistrzowsko maluje całą paletą emocji uczucie, wydobywając całkiem nowe nuty w
już znanych, wydawałoby się, barwach. Czytelnik każdorazowo dostaje szansę
spojrzenia na nowo i odkrycia następnej warstwy istoty czegoś, co od zawsze
urzeka, czasem mami, a czasem otwiera oczy na to, co umknęło.
Premiera:
14 lutego
Za możliwość przeczytania
książki dziękuję Autorce :)