piątek, 3 września 2021

Co kryje prawda?

„Blizny przeszłości”

Krystyna Mirek

 

Małomiasteczkowa duszna atmosfera, gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, a to czego nie wiedzą dopowiedzą sobie. Sukcesy i porażki są tam bardziej widoczne i pamiętane, nie ma anonimowości. Jednak sekrety mają się dobrze w takim klimacie, nawet można powiedzieć, że doskonale, bo chroni je wiele osób powiązanych ze sobą skomplikowanymi więzami lojalności, różnorodnych zależności, niekiedy strachu i wreszcie interesów. Czy da się przerwać to błędne koło?

 

Maja wie, że jest kluczem do tego, co wydarzyło się kilkanaście lat temu. Teraz nie jest dzieckiem, lecz tamta noc pozostawiła w niej blizny. Zabójstwo jej ojca zostało wyjaśnione wyjaśnione, osądzone i wymierzono karę. Ale dla niej jeszcze ta sprawa nie zakończyła się. Powrót do miejsca, gdzie zamordowano Aleksandra Sokołowskiego wcale nie jest sentymentalną podróżą, chociaż naznaczona jest silnymi emocjami. Dziewczyna wzbudza zainteresowanie, lecz także niepokój wśród miejscowych, to pierwsze jest zrozumiałe, skąd bierze się to drugie? Śledztwo wskazało zabójcę, nic już nie ma do dodania, jednak chyba nie każdy zgadza się z tym. Piętnaście lat to sporo czasu, ale nie dla wszystkich, pamięć ludzka przechowuje dużo różnorodnych informacji, niekiedy wydają się one absurdalne, nie mające racji bytu, pozbawione logiki, ale tkwi w nich jakieś irracjonalne poczucie, iż nie są do końca tym, za co były brane. A jeśli prawda jest całkowicie odmienna niż twierdzono? Tak samo jak i ludzie, czyżby nadszedł moment gdy maski opadną?

 

Napisać naprawdę dobry kryminał, który nie tylko wciągnie czytelnika, ale utrzyma jego uwagę do samego końca i pozostawi po sobie apetyt na więcej nie jest wcale łatwo. Krystyna Mirek ze swoją najnowszą książką brawurowo weszła w świat zbrodni. Niepokojący nastrój spleciony z mrokiem i deszczową aurą doskonale uzupełnia suspens, w jakim od samego początku jest dużo znaków zapytania, a im bardziej zagłębiamy się w lekturę tym ich coraz więcej. „Blizny przeszłości” mają w sobie to „coś”, które nie pozwala oderwać się od lektury, wprost z każdą stroną pochłaniają czytelnika. Od pierwszych do ostatnich stron czujemy, że dosłownie w powietrzu wisi nieokreślone zagrożenie, pierwotny lęk, kryjący się w każdym z bohaterów, mający niejedno imię, lecz jedno źródło. Przeszłość, to w niej kryje się prawda, chociaż czy na pewno? Fabuła kluczy, podsuwa pewne przypuszczenia, skłania do szukania odpowiedzi na pytanie, te zadane wprost i chowające się między wierszami. W tej historii zło jest niezaprzeczalne, ale czy dobro również takie jest? Kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem? Krystyna Mirek zwodzi, nieustannie podkopuje pewność, że zaraz wszystko stanie się jasne. Klimat noir ani na moment nie znika, nic nie rozjaśnia małomiasteczkowego krajobrazu, nie gdzieś tam kryje się to, co najgorsze, ale wśród znanych miejsc i przede wszystkim ludzi. Zbrodni nie da się oswoić, przywyknąć, niektórzy starają się od niej umyć ręce, zrzucić za nią winę na kogoś innego, pozwala to na jakiś czas, krótszy lub dłuższy, egzystować prawie normalnie. Tyle, że to „prawie” jest swoistym mieczem wiszącym nad głową, kiedy upadnie odsłonie wszystko to, od czego się uciekało się, odwracało głowę, co tłumiono.

 

 

 

Za możliwość przeczytania 

książki

dziękuję