"Trup na trzepaku"
Konstancja Nowicka
Człowiek czasem ma pecha, po prostu tak bywa, ale czasem pojawia się on w wyjątkowo nieodpowiedniej chwili. W takim momencie nie pozostaje nic innego tylko stawić mu czoła, potem jakoś ogarnąć chaos powstały w związku z niefartem i skorzystać z wszelkich pozytywnych okoliczności jakie zaistniały przy okazji. Może wcale nie będzie tak źle jak się na początku zapowiadało?
Niekiedy życie przypomina bieg, a raczej maraton, z przeszkodami. Kudłata w godzinach porannych doświadcza tej egzystencjalnej prawdy bardzo często, prawie co rano kłuje ją ona swoją obecnością. Nie inaczej było w pewien niezbyt pogodny, zimny, dzień, bo kto widział by trup wisiał sobie na trzepaku? Wiadomo, że to urządzenie ostatnio wyszło ciut z mody, lecz takie zastosowane co najmniej wydaje się niestosowne. Zresztą nie w tym istota kłopotu, ta związana jest z śmiertelnym zejściem denata, jak się szybko okazuje jest ono z gatunku tych morderczych, o czym świadczy dziura po kuli na czole. Pierwszą podejrzaną z miejsca zostaje Kudłata, co ma swoje pewne plusy i jak się okazuje minusy również. Oznacza to, iż wraz z przyjaciółkami: Bazylią, Szablą i Antoniną, nie zamierza czekać na efekty pracy stróżów prawa, w tym jednego szczególnie. Dziewczyny od razu mają swoje teorie, które jak najszybciej należy sprawdzić, przy okazji gromadząc mniej lub bardziej przydatne informacje. Tych ostatnich jest wiele, ofiara nie jest kimś anonimowym, chociaż do znajomych psiapsiółek nie zaliczała się także. Oficjalne dochodzenie toczy się pełną parą, inspektor Boski-Męski nie zasypia gruszek w popiele, intensywnie działa w kierunku rozwiązania sprawy trupa z trzepaka, co oczywiście dziewczynom bardzo na rękę. Problem tylko z tych dochodzeniem taki, że czasami koliduje z ich planami, lecz jakoś da się wszystko pogodzić. Czasem trzeba tylko dopasować wspaniały pomysł do zaistniałych trudności, reszta to już wypadkowa przeznaczenia, fartu bądź niefartu oraz kolejnych wydarzeń. Śledztwo dziewczyn dość krętymi ścieżkami chadza i przynosi nieoczekiwane efekty, gmatwające i tak już skomplikowaną sytuację. Ale od czego ich pomysłowość i zdolność wpadania w kłopoty, to ostatnie naturalnie najbardziej dotyka Kudłatą, aczkolwiek reszta również nie ostaje zbytnio od swej koleżanki.
Czym może skończyć znalezienie trupa na trzepaku w zimny poranek? Całą masą komplikacji, jest to jasne dla każdego, spotkaniem niejakiego Boskiego-Męskiego policjanta, czeredy indywiduów oraz kilku o wiele bardziej interesujących postaci oraz zmianami, które wcale nie były brane pod uwagę! A sprawa śmierci "trzepakowego denata" znajduje, ma się rozumieć, rozwiązanie, bo jakże miałoby by być inaczej, gdy cztery przyjaciółki biorą się za śledztwo!
W zależności od tempa pochłaniania lektury, czytelnik otrzymuje od Konstancji Nowickiej odpowiednio długą dawkę śmiechoterapii, okraszonej rozwiązywaniem zagadki kryminalnej. Gwarancją tej porcji dobrego humoru i sensacji jest książka "Trup na trzepaku", opis z okładki w tym przypadku jak najbardziej nie jest przesadzony i jest dobrym wstępem do opowieści, w jakiej nie brak komizmu, sympatycznych postaci i intrygi kryminalnej. Autorka łącząc komedię z sensacją wyważyła oba motywy, dodając do niego łącznik - siłę kobiecej przyjaźni, co w wyniku końcowym skutkuje historią, gdzie śmiech obecny jest prawie nieustannie, a zagadka spod znaku suspensu wcale na tym nie cierpi. W "Trupie na trzepaku" mamy cały kalejdoskop pierwszo i drugoplanowych postaci, nie pozwalających na nudę podczas czytania, ich perypetie napędzają akcję, zaskakując, śmiesząc i dając pole do popisu dla wyobraźni w wymyślaniu możliwych scenariuszy dalszego rozwoju wypadków. Konstancja Nowicka obdarzyła postacie ze swej książki dystansem do siebie, niezmordowanym zaangażowaniem w dochodzenie oraz pakowaniem się w co i rusz nowe opały. Psiapsiółki z pozostałymi uczestnikami zapewniają dobrą zabawę, pozwalają na relaks i przede wszystkim dają okazję by z przymrużeniem oka spojrzeć na rzeczywistość oraz z niepokojem na tytułową konstrukcję.
Konstancja Nowicka
Człowiek czasem ma pecha, po prostu tak bywa, ale czasem pojawia się on w wyjątkowo nieodpowiedniej chwili. W takim momencie nie pozostaje nic innego tylko stawić mu czoła, potem jakoś ogarnąć chaos powstały w związku z niefartem i skorzystać z wszelkich pozytywnych okoliczności jakie zaistniały przy okazji. Może wcale nie będzie tak źle jak się na początku zapowiadało?
Niekiedy życie przypomina bieg, a raczej maraton, z przeszkodami. Kudłata w godzinach porannych doświadcza tej egzystencjalnej prawdy bardzo często, prawie co rano kłuje ją ona swoją obecnością. Nie inaczej było w pewien niezbyt pogodny, zimny, dzień, bo kto widział by trup wisiał sobie na trzepaku? Wiadomo, że to urządzenie ostatnio wyszło ciut z mody, lecz takie zastosowane co najmniej wydaje się niestosowne. Zresztą nie w tym istota kłopotu, ta związana jest z śmiertelnym zejściem denata, jak się szybko okazuje jest ono z gatunku tych morderczych, o czym świadczy dziura po kuli na czole. Pierwszą podejrzaną z miejsca zostaje Kudłata, co ma swoje pewne plusy i jak się okazuje minusy również. Oznacza to, iż wraz z przyjaciółkami: Bazylią, Szablą i Antoniną, nie zamierza czekać na efekty pracy stróżów prawa, w tym jednego szczególnie. Dziewczyny od razu mają swoje teorie, które jak najszybciej należy sprawdzić, przy okazji gromadząc mniej lub bardziej przydatne informacje. Tych ostatnich jest wiele, ofiara nie jest kimś anonimowym, chociaż do znajomych psiapsiółek nie zaliczała się także. Oficjalne dochodzenie toczy się pełną parą, inspektor Boski-Męski nie zasypia gruszek w popiele, intensywnie działa w kierunku rozwiązania sprawy trupa z trzepaka, co oczywiście dziewczynom bardzo na rękę. Problem tylko z tych dochodzeniem taki, że czasami koliduje z ich planami, lecz jakoś da się wszystko pogodzić. Czasem trzeba tylko dopasować wspaniały pomysł do zaistniałych trudności, reszta to już wypadkowa przeznaczenia, fartu bądź niefartu oraz kolejnych wydarzeń. Śledztwo dziewczyn dość krętymi ścieżkami chadza i przynosi nieoczekiwane efekty, gmatwające i tak już skomplikowaną sytuację. Ale od czego ich pomysłowość i zdolność wpadania w kłopoty, to ostatnie naturalnie najbardziej dotyka Kudłatą, aczkolwiek reszta również nie ostaje zbytnio od swej koleżanki.
Czym może skończyć znalezienie trupa na trzepaku w zimny poranek? Całą masą komplikacji, jest to jasne dla każdego, spotkaniem niejakiego Boskiego-Męskiego policjanta, czeredy indywiduów oraz kilku o wiele bardziej interesujących postaci oraz zmianami, które wcale nie były brane pod uwagę! A sprawa śmierci "trzepakowego denata" znajduje, ma się rozumieć, rozwiązanie, bo jakże miałoby by być inaczej, gdy cztery przyjaciółki biorą się za śledztwo!
W zależności od tempa pochłaniania lektury, czytelnik otrzymuje od Konstancji Nowickiej odpowiednio długą dawkę śmiechoterapii, okraszonej rozwiązywaniem zagadki kryminalnej. Gwarancją tej porcji dobrego humoru i sensacji jest książka "Trup na trzepaku", opis z okładki w tym przypadku jak najbardziej nie jest przesadzony i jest dobrym wstępem do opowieści, w jakiej nie brak komizmu, sympatycznych postaci i intrygi kryminalnej. Autorka łącząc komedię z sensacją wyważyła oba motywy, dodając do niego łącznik - siłę kobiecej przyjaźni, co w wyniku końcowym skutkuje historią, gdzie śmiech obecny jest prawie nieustannie, a zagadka spod znaku suspensu wcale na tym nie cierpi. W "Trupie na trzepaku" mamy cały kalejdoskop pierwszo i drugoplanowych postaci, nie pozwalających na nudę podczas czytania, ich perypetie napędzają akcję, zaskakując, śmiesząc i dając pole do popisu dla wyobraźni w wymyślaniu możliwych scenariuszy dalszego rozwoju wypadków. Konstancja Nowicka obdarzyła postacie ze swej książki dystansem do siebie, niezmordowanym zaangażowaniem w dochodzenie oraz pakowaniem się w co i rusz nowe opały. Psiapsiółki z pozostałymi uczestnikami zapewniają dobrą zabawę, pozwalają na relaks i przede wszystkim dają okazję by z przymrużeniem oka spojrzeć na rzeczywistość oraz z niepokojem na tytułową konstrukcję.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
portalowi CPA
i
wyd. Novae Res