czwartek, 25 kwietnia 2013

Baśń wiele imion ma ...

"Królestwo łabędzi"
Zoe Marriott


Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, a czasem nawet za kilkoma morzami istniała zawsze kraina bądź królestwo, będące tłem dla baśni, w jakiej dobro walczyło ze złem. Baśnie przenosiły nas w miejsca, istniejące jedynie w wyobraźni ich autora i naszej - czyli czytelników. Z czasem część z nas wyrosła z takich opowieści, jedni zachowali je w pamięci, drudzy zapomnieli, a inni wykorzystali by stworzyć coś nowego. Historie te jednak nie zawsze są domeną jedynie dziecięcej literatury, ich kanwa jest ponadczasowa, to, co wydaje się jedynie opowiastką dla maluchów, może również posłużyć za ramę do książki skierowanej i do starszych odbiorców. Gdzieś tam istnieje królestwo, w którym, parafrazując mistrza "(...) źle się dzieje", lecz zauważają to jedynie nieliczni, jednak to co najgorsze dopiero ma się wydarzyć ...

Obraz księżniczki jest znany wszystkim, nawet tym, którzy nie gustują w opowieściach z tego gatunku, piękna, mądra, dobra i kochana przez wszystkich. Co jednak kiedy ten portret nijak przystaje do człowieka? Aleksandra ma wiele zalet, ale uroda do niej nie należy, a to właśnie zewnętrzne piękne decyduje o postrzeganiu osoby, dziewczynka, a później dziewczyna, zdaje sobie z tego sprawę. Wbrew jednak temu co myślą inni, w szczególności ojciec, ona skupia się na tym co ważne. Magia, a raczej siła płynąca z przyrody i jej wykorzystania dla dobra innych liczy się dla Aleksandry. Kształci się pod okiem matki, wie jaka siła kryje się w naturze, lecz przyjdzie jej poznać, że płaci się za to wysoką cenę. Szczęście bywa ulotne, chociaż kiedy trwa czasami nie bywa rozpoznawane, dopiero kiedy nadchodzą trudne chwile wraca się do nich i dostrzega ich wartość. Bezpieczny świat może się rozpaść nagle, zbyt szybko dla niektórych. W ciągu krótkiego okresu czasu wszystko to, co wydawało się trwałe rozpada się, a każdy nowy dzień przynosi kolejną "niespodziankę", jakiej nikt nie chciałby doświadczyć. Szczęśliwe dzieciństwo jednak pozwala chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości, która nie rozpieszcza, raczej dodaje zmartwień. Z dala od najbliższych ludzi i znajomych miejsc nie jest łatwo żyć, nawet kiedy coś nowego ma swój początek. Przeszłość boli, przeszłość jest niewiadomą, a teraźniejszość? Ta znowu przypomina, co tak niedawno miało miejsce, ale czy wspomnienia są prawdziwe? Co przyniesie ze sobą spotkanie z osobą, która już wywarła niezatarte piętno na życiu Aleksandry i jej rodziny?

Magia ma wiele twarzy, ale nim rozpozna się tę właściwą czasem trzeba przejść długą drogę, na jakiej spotyka się dobro i zło. Jedno z nich nie daje za wygraną, drugie musi odnaleźć siłę ukrytą głęboko, tam, gdzie jej spodziewa się jej nikt. Przed księżniczką stoi nie lada wyzwanie - pomoc braciom, których przeznaczenie rzuciło daleko od niej. Intuicja podpowiada rozwiązanie, lecz czy będzie ono właściwe? Jaką rolę odegra w tym wszystkim Gabriel? Może przeszłość szykuje przyszłość jakiej nawet nie pragniono?

Baśnie to nie tylko opowiastki na dobranoc dla dzieci, udowodnił to już Hans Christian Andersen. Niosą one w sobie przesłanie, a pod pozorną otoczką bajkowości kryje się groza i bezpardonowa walka, w jakiej wszystkie chwyty są dozwolone. W "Królestwie łabędzi" można odnaleźć wiele odniesień do znanych opowieści, ale nie oznacza to, że autorka tylko skopiowała już popularne motywy, wprost przeciwnie. Zoe Marriott umie zaskoczyć, czytelnik przekonuje się o tym w najmniej spodziewanych momentach. Klimat baśniowości został zachowany, lecz nie tylko on jest obecny, autorka umiała swoje pomysły spleść z już znanymi opowieściami, tak, że powstała całkiem nowa historia, w jakiej wszystko jest możliwe. Magia, walka dobra ze złem, uczucia i ludzkie pragnienia oraz baśniowy klimat, składają się na "Królestwo łabędzi".


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i wyd. EGMONT