„Szkoła
pod baobabem”
Barbara
Rybałtowska
Świat
widziany oczami dziecka wydaje się jasny i pełen kolorów, nawet gdy daleko mu
do tego sielskiego obrazu. Przynajmniej często tak chcą myśleć dorośli, łatwiej
im wtedy walczyć z brutalną codziennością. Dzieci wydają się być nieświadome
zła i dostrzegają tylko to co starsi im pokazują, ale czy tak jest
rzeczywiście? Może po prostu umieją cieszyć się chwilą?
Co
jest ważne dla kilkuletniego dziecka? O czym pamięta i jakie może mieć
wspomnienia jeśli w wieku kilku lat ma za sobą wywózkę z ojczyzny, tysiące kilometrów
przebyte w bydlęcych wagonach i na najniższym pokładzie statku? Kasia ma za
sobą wędrówkę przez trzy kontynenty, utratę rodziny i ciągłe patrzenie śmierci
w oczy, chociaż z tego ostatniego nie zawsze zdaje sobie sprawę. Afrykańska
ziemia jest dla niej miejscem gdzie wreszcie zaznaje spokoju, zdobywa
przyjaciół, no i może chodzić do upragnionej szkoły. Niewiele? Bardzo dużo,
zwłaszcza gdy wojna wciąż trwa i zbiera brutalne żniwo, wydaje się, że nie
będzie miała końca. Kasia nie pamięta jak to było wcześniej, widzi, iż ludzie,
którzy stali się jej bliscy, umierają lub odchodzą, a wina tego leży właśnie po
stronie toczącej się wojennej zawieruchy. Nawet w dalekiej Ugandzie wszystko kręci
się wokół niej, na każdym kroku jest obecna. Nie daje o sobie zapomnieć,
chociaż czasem na chwilę staje się jedynie dalekim cieniem, w takich momentach
radość rozjaśnia dziecięce buzie. Jednak w Zosi i znajomych jest nadal tęsknota
za ojczyzną i bliskimi, niekiedy w snach widzą to o czym nie śmieją marzyć w
dzień. Afryka dała Kasi dom, nie taki za jakim tęskni jej mama, lecz
dziewczynka innego nie pamięta. Chata z gliny i szkoła pod ogromnym baobabem są
dla niej i rówieśników namiastką normalności odebranej przez Wojnę, tak samo
jak i wiele innych rzeczy. Czy będzie im dany powrót do Polski?
Wojna
to sprawa dorosłych, ale zbyt często zapominamy, że one są także ofiarami,
czasem nieświadomymi, a czasem jedynie nie mówią o tym co je spotkało, gdyż
uważają to za coś oczywistego. „Szkoła pod baobabem” to druga część sagi
Barbary Rybałtowskiej, tym razem narratorką jest kilkuletnia córka Zosi –
Kasia. Wojenna odyseja bohaterek nie dobiegła końca, obie przemierzają kolejne
kraje, aż w końcu na dłużej zostają w egzotycznej Ugandzie, za nimi zimna
Syberia, a Warszawa jest dla jednej z nich znana tylko z fotografii. Z daleka
od ojczyzny egzystują w zawieszeniu, próbują ułożyć sobie życie, pomimo
dramatów, które dotykają je oraz ich bliskich. Świat Kasi tylko na pierwszy
rzut wydaje się beztroski, niestety są w nim tragedie i tęsknota za tym czego
prawie nie pamięta. Sprawy dorosłych stają się także sprawami dzieci, nawet jeśli
ci pierwsi starają się ocalić chociaż okruchy dzieciństwa. Pisarka pokazuje
tragedię Drugiej Wojny Światowej z perspektywy dziecka, prawie nie pamiętającego
innej rzeczywistości, lecz tęskniącego
za tym co utraciło. Gdzieś pomiędzy psotami i kolejnymi dniami spędzonymi w
tytułowej szkole pod baobabem, wojna daje o sobie znać. Czy mając kilka lat
można być świadomym tego co dzieje się wokół? Opowieść Kasi daje dowód, że ona
i jej rówieśnicy są świadomi tego co dzieje się wokół nich, ale radzą sobie z
tym na swój sposób.
Za możliwość przeczytanie książki
dziękuję