Przedpremierowo
„Bez
pożegnania”
Agnieszka
Lingas-Łoniewska
Wspomnienia
bywają błogosławieństwem, ale i przekleństwem lub wręcz piętnem wypalającym w
człowieku swój znak, pozostającym już na zawsze. Zamknąć za sobą drzwi do
przeszłości nie zawsze jest możliwe, a otwarcie drzwi do przeszłości bywa ponad
siły, pozostaje teraźniejszość pełna bólu i walki z samym sobą, ale czasem z
promykiem nadziej na lepsze jutro …
Nowe
miejsce, stare rany i pamięć o tym, co było, z takim bagażem porucznik Jacek Krall
przeniósł się do Orzysza. Nikt oprócz niego nie wie z czym zmaga się w dzień i
o czym śni w nocy. Niekiedy udaje mu się na chwilę odepchnąć widma, ale takie
momenty są jedynie iluzją, tym boleśniejszą kiedy wraca świadomość. Wcale nie
tak trudno maskować swoje prawdziwe uczucia, im dłużej to trwa tym trudniej zachować
pozory. Weronika Szuwarska jest świetną terapeutką i wie ile kosztuje wywiedzenie
na głos tego, co gnębi, a Krall nie jest tylko kolejnym pacjentem, chociaż
każdy jest dla niej ważny, ten od samego początku jest szczególny. Oddzielić życie
zawodowe od prywatnego nie jest łatwo, w tym przypadku oboje czują, że ich
spotkanie jest czymś więcej niż przypadkiem i wykracza poza zwykłe relacje. Czy
ich wybór jest właściwy? Ciężar wspomnień jest ogromny, radzenie sobie z nim
jest walką o zachowanie siebie, uczucia
jakie pojawiają się mogą pomóc, ale wiążą się także z otwieraniem starych ran
by w końcu mogły się zabliźnić. Jednak droga do szczęścia rzadko kiedy nie ma
gwałtownych bądź niespodziewanych zakrętów. Piotr i Paulina Sadowscy wiedzą z
czym trzeba się mierzyć kiedy wchodzi w grę miłość i jak można ją skomplikować.
Tych czworo łączy dużo, a los jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, tak samo
jak i przeszłość. Życie jest bezcenne, wystarczy sekunda zawahania i może
„Bez
pożegnania" wyciska emocje z czytelnika na każdym kroku, do bólu
prawdziwa, nie pozwalająca na obojętność, wprost wymuszająca zadawanie sobie
pytań czy w sytuacji głównych bohaterów dalibyśmy radę temu, co ich spotyka. Agnieszka
Lingas-Łoniewska to, czego najczęściej się nie dostrzega czyli rany i blizny
psychiczne. One tak naprawdę dla wielu nigdy nie będą zagojone, ale nim w ogóle
ktokolwiek się zorientuje o ich istnieniu lub wielkości, czynią spustoszenia w
życiu ofiar. Historia bohaterów tej książki ukazała jak mocny i kruchy jest
jednocześnie człowiek, ile może przyjąć na swoje barki oraz jak długo umie
utrzymywać fasadę, tak by nikt nie dowiedział się o tym, co zżera go od środka.
Główne postacie są do siebie podobne, każda z nich nie chce pokazać otoczeniu
swego bólu, wybierając samotną walkę o siebie, trudniejszą, bo bez tak
potrzebnego wsparcia. Jedno z nich próbuje zagłuszyć swoje cierpienie chwilowym
oderwaniem od bolesnej rzeczywistości, które jednak wcale nie jest
wytchnieniem, a tylko pogłębia problemy. Jak długo uda mu się nie tyle balansować
nad przepaścią ile nie spadać w jej głębię? Pisarka niezwykle dogłębnie
przedstawiła stawianie czoła temu, co było i branie odpowiedzialności oraz jak
to odbiera dzień po dniu kawałek przyszłości. Pokazuje również czytelnikom, że
od przeszłości nie tak łatwo jest odciąć się, nawet kiedy wydawało się, że rozliczenia
z nią są dawno zamkniętym rozdziałem. "Bez przebaczenia" zawiera
ogrom emocji, ale bez "Bez pożegnania" ma w sobie ich jeszcze więcej,
tutaj przeszłość i teraźniejszość łączą się w niesamowicie splątany węzeł
wżynający się boleśnie w serca i umysły bohaterów. Na każdy promyk nadziei i
szczęścia bohaterów przypada kilka ran i blizn, to, co za nimi jest
przedsmakiem tego, co dopiero przed nimi. Dramatycznie, prawdziwie,
nieprawdopodobna karuzela emocji - trudnych, raniących, pozostawiających piętna,
ale i dających nadzieję na przysłowiowe światełko w tunelu, pełnym demonów z
przeszłości. Agnieszka Lingas-Łoniewska zwraca uwagę czytających, iż tuż obok
nas mają egzystują ludzie, którym świat usuwa się spod nóg, codziennie walczących
z samym sobą i wspomnieniami, samotnych w tłumie, czasem nie umiejących
poprosić o pomoc i jednocześnie wołający o nią bez wypowiedzenia jakiegokolwiek
słowa. Niektórzy z nich tak jak główny bohater wykorzystują szansę, może już
ostatnią by pozostać wśród żywych. Ale są także tacy, dający się ponieść nienawiści
i tracący wszystko oraz pragnący pociągnąć w otchłań również innych. "Bez pożegnania"
już na samym początku chwyta za serce i tak już pozostaje do samego końca. Nie
upiększając rzeczywistości, autorka pisze o jej jasnych i mrocznych barwach,
przedstawia ją taką jaka jest, a jakiej nie dostrzegamy zbyt często. Bohaterowie są prawdziwi w każdej chwili, po
mistrzowsku oddane są ich emocje, nie poprzestaje tylko na tym co w nich i ich
życiu dobre, lecz sięga głębiej i dalej. Pokazani są realni ludzi postawieni w
sytuacjach kiedy rozstrzyga się przyszłość i gdy walczą o nią, popełniając
błędy, czasem raniąc bliskich i siebie. "Bez pożegnania" ma w sobie
na każdej stronie ogromny ładunek emocjonalny, czytelnicy odczują jego rażenie od
początku do samego końca. To nie jest tylko kontynuacja to coś więcej ... o
wiele więcej.
Premiera:
25 marca 2020
Za możliwość przeczytania
książki dziękuję:
Mam dopiero w planach obydwa tomy :)
OdpowiedzUsuńJa również mam w planach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńObie części na pewno przeczytam,pponieważ jestem niezmiernie ciekawa tej historii. 😊
OdpowiedzUsuńTo ciekawe co piszesz, bo przed chwilą czytałam inną recenzję tej książki, która twierdziła, że emocji w niej to tyle co kot napłakał. I komu wierzyć? Cóż, najlepiej sobie. Ze mnie autorka emocji nie wyciska, wyciska co najwyżej zażenowanie sytuacjami spod znaku taniej dramy, więc podziękuję :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co tym razem zaserwuje nam autorka. ;)
OdpowiedzUsuńMoże być interesująca :)
OdpowiedzUsuńCzekam aż dotrze do mnie egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńDam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja
OdpowiedzUsuń