Premiera:
„Grzechy krwi. Va banque”
Magdalena Winnicka
Zawsze jest coś lub ktoś do stracenia. Jednym zależy na tym pierwszym, drudzy zrobią naprawdę dużo by zatrzymać kogoś. W obu przypadkach wielu rzuci na szalę wszystko lub nawet więcej, są i tacy, którzy nie patrząc na nic przekroczą niejedną granicę by chronić to, co dla nich najważniejsze. Biada temu kto rzuci im wyzwanie …
Każdy plan, nawet ten najbardziej doskonały może ponieść klęskę. Jesper Tirona wie o tym doskonale, dlatego zrobił wszystko by ten konkretny dopracować w każdym szczególe. Nic nie mogło pójść źle lub nie po jego myśli. No cóż nie wziął pod uwagę, że ktoś mógłby jeszcze mocniej być zdeterminowany niż on lub po prostu jest samobójcą. Filomena Nastyńska nie uważa się za straceńca, ma swój cel i zrobi naprawdę dużo aby go osiągnąć. Jedno z nich nie doceniło drugiej strony, pytanie które? Wydawałoby się, iż to ona stoi na straconej pozycji, gdyż do tej pory przeciwnicy Jespera zawsze przegrywali. Czyżby tym razem było inaczej? A może sytuacja, w jakiej oboje znaleźli się jest całkowicie różna od tej zakładanej? Wrogowie? Na pewno nie przyjaciele, zbyt wiele ich dzieli, ale także łączy coś, czego nie brali pod uwagę. Wynik zimnej kalkulacji nigdy będzie pasował do rzeczywistości, jaką zaczynają rządzić emocje, a tych nie brakuje gdy do głosu dochodzą zranione uczucia, strata kogoś bliskiego i całkowicie nieprzewidywalny rozwój wydarzeń. Zwycięzca miał być jeden, natomiast realia są całkowicie odmienne od spodziewanych.
Gra o wszystko czy nowy rozdział w życiu? Magdalena Winnicka swoim czytelnikom i bohaterom przygotowała intrygującą przejażdżkę rollercoasterem i to taką z wieloma gwałtownymi wirażami oraz niejedną, ostrą, jazdą z samego szczytu wprost w nieznaną otchłań. „Grzechy krwi. Va banque” jest rozgrywką o to, co zdawało się najistotniejsze w życiu, bez tego nie miałoby ono większego sensu, lecz czy na pewno? Pisarka sieje ziarna wątpliwości, nie od razu wprost stawia znaki zapytania, a przeszłość wciąż odgrywa ogromną rolę, lecz powoli również zaczyna się rysować przyszłość, inna od tej oczekiwanej, pełna niewiadomych, nowych zagrożeń i próby sił. Kłopoty zawsze były, są i zapewne będą towarzyszyły postaciom, ale tym razem towarzyszą im nieustannie, podążają jak cień za nimi. Dodatkowo Magdalena Winnicka jeszcze mocniej zatrzęsła fundamentami serii, na oczach czytelników dokonuje się zaskakująca zmiana. „Grzechy krwi. Va banque” jest kontynuacją, w której otwiera się nowy rozdział, przełomowy i zapowiadający, iż jeszcze wiele niespodzianek czeka by pokazać swoje oblicze.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję:
Zapowiada się całkiem odprężająco :-)
OdpowiedzUsuńJa raczej wolę inny rodzaj lektury.
OdpowiedzUsuńKolejny to wielkich emocji i wielkich namiętności.
OdpowiedzUsuń