sobota, 21 czerwca 2025

Geneza końca

„Koniec mapy”

S.J. Lorenc

 

Przygoda życia bywa niezapomnianym wspomnieniem, chociaż niektórzy wiele by dali w ogóle nie miała miejsca. Czasem wcale nic nie zapowiada się, że przed nami wydarzenia, jakie mogą mieć ogromny wpływ na nas, po prostu liczymy na dobrą zabawę albo po prostu badamy swoje granice. Czy można przygotować się na to, co w ogóle nie było brane pod uwagę i nie miało prawa wydarzyć się, lecz właśnie ma miejsce?

 

Rejs na koniec może nie świata, lecz tam gdzie rzadko, kto zapuszcza się wydaje się doskonałym pomysłem dla ośmiu turystów. W końcu nic nie ryzykują, a jednocześnie przed nimi ekscytująca wyprawa. Taki był przynajmniej oficjalny plan i raczej nic nie wskazywałoby, iż jego realizacja napotka na trudności. Ocean Arktyczny kusił, by zmierzyć się z dzika naturą, ale na własnych zasadach. No cóż to ostatnie okazało się mieć skutki całkiem nie do przewidzenia, bo łamać ustalone normy lepiej wiedzieć, kiedy i gdzie łamać. Niewłaściwe miejsce i czas? A może jedynie splot okoliczności? To samo mógłby powiedzieć zespół rosyjskich naukowców, jacy w Arktyce prowadzą badania. Jedni i drudzy stają twarzą w twarz z zagrożeniem, jakiego nie brali pod uwagę. Drogi grup krzyżują się w najmniej spodziewanym momencie i przynoszą sytuację, której waga będzie wymagać podjęcia niecodziennych środków. Do czego zdolny jest człowiek gdy musi stawić czoła oprócz własnych lęków także świadomości, że właśnie rozpoczęła się gra, w jakiej stawką jest życie? Niekiedy jeden, mały wydawałoby się błąd, skutkuje niewyobrażalnym zagrożeniem…

 

Arktyczna pustynia i bezkres lodowatego oceanu. Ośmioro turystów, którzy chcą przeżyć przygodę. Kilkoro naukowców. Jedni o drugich nie wiedzą, lecz co się wydarzy, gdy zetkną się z sobą? Dwie historie toczące się równolegle, mające własną dynamikę zdarzeń i łańcuch przyczynowo-skutkowy. Jeśli lubicie nieoczywiste fabuły, które podążają nieszablonowymi ścieżkami to „Koniec mapy” doskonale wpisuje się w te ramy. Nie ma jednego przepisu na naprawdę dobrą lekturę, lecz pewne elementy często w nich występują. Zaskoczenie, tajemnice, walka z czasem, niebezpieczeństwo, zwroty akcji. Wszystkie one występują w książce S.J. Lorenca, lecz nie jest to lista zamknięta, podczas czytania kolejne mamy okazję dopisać do niej. Im bardziej zagłębiamy się w historię tym więcej przypuszczeń, co do rozwoju poszczególnych wątków nasuwa się nam. Jakie z nich potwierdzą, a które będą ślepą uliczką? Autor podsuwa nam niejeden pomysł, podsycając domysły, co do tego, co jeszcze wydarzy się, lecz do samego finału nie zdradza, co się w nim znajdzie. Jednego jest się pewnym: najlepiej nie zakładać niczego, gdyż tam gdzie spotyka się człowiek z dziką naturą, wygranym będzie tylko jeden i wcale nie ten, na kogo stawiamy!


                                       Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję:
 

1 komentarz: