„Piorun”
Angel
Payne
Każdy
ma swoje tajemnice, jedni mniejsze, inni większe, ale rzadko kiedy patrzymy
przez pryzmat ich istnienia na ludzi. Na co dzień sugerujemy się tym co mamy
przed oczami, oceniamy po wyglądzie i czynach człowieka, lecz często nie wiemy
tego, co rzeczywiście go skłania do takiego, a nie innego działania. Gdzieś
kryje się prawda, nie tak rzadko całkowicie odmienna od tej, której wszyscy się
spodziewali.
Pewni
ludzie po prostu są ucieleśnieniem marzeń, nawet jeśli ich zachowanie jest
dalekie od tego, czym na co dzień żyje reszta. Reece Richards jest przystojny,
bogaty i gości na czołówkach plotkarskich magazynów oraz ich internetowych odpowiedników
więcej niż regularnie. Emma zna swojego szefa jedynie z widzenia, a raczej z medialnych
doniesień i nie do końca tak wyobrażała sobie pierwsze spotkanie z nim. No cóż,
współpracownicy ostrzegali ją, lecz ile prawdy było w ich informacjach, a ile
plotek przekonała się sama, przy okazji wplątując się w niezłe „tarapaty”. Praca jest dla niej ważna, dlatego powinna
trzymać się jak najdalej od Reece`a, jednak ani jej, ani jemu, nie udaje się
to. Ich relacja rozgrywa się w tajemnicy i to nie tylko z powodu tego, że jest szefem,
coś jeszcze pozostaje sekretem. Na ulicach miasta porządek zaprowadza nowy super
bohater, okrzyknięty Piorunem z racji swoich zdolności i wyzwalanej energii
podczas swoich akcji. Co ma wspólnego Emma i obrońca Kalifornijczyków? On ją
uratował, natomiast ona … poznała sekret z nim związany. Kiedyś Richards więcej
niż lekkomyślnie traktował swoje życie, zapłacił za to wysoką, nawet więcej –
wciąż ją ponosi i zdaje sobie sprawę, iż ktokolwiek będzie mu towarzyszył
narazi się na niebezpieczeństwo. Jednak Emma wie o nim więcej niż ktokolwiek,
może nawet on sam, ale o przeszłości nie tak łatwo zapomnieć jeśli naznaczyła
kogoś na zawsze …
Historii
o super bohaterach jest dużo, niektórzy stali się kultowi, inni pozostali
niszowi. Angel Payne wykorzystała ten schemat postaci w opowieści gdzie nadnaturalne
cechy połączyła z obyczajowymi elementami. Fabuła „Pioruna” ma szybkie tempo i
nie brak w niej nagłych zwrotów akcje, ale na pierwszym planie są emocje –
gwałtowne, namiętne, lecz i z nutą zagadkowości. Książka jest z gatunku tych,
dzięki którym czas płynie szybko, niekiedy może z wypiekami na twarzy, lecz
właśnie w tym jej urok. Uczuciowa strona i ta związana z nadludzkimi
zdolnościami oraz spora dawka gorących scen sprawiają, że nuda nie gości
podczas lektury. Wzajemne przeplatanie się narracji dwóch głównych bohaterów
sprawia, że widzimy całość z dwóch
perspektyw i poznajemy ją od podszewki. Angel Payne daje czytelnikom wrażenie,
że poznali już wszystkie tajemnice, by zaraz za chwilę podrzucić kolejne. Na
tym nie koniec, bo gdy jedne wątki wydają się zmierzać w oczekiwanym kierunku,
pojawiają się nowe punkty zapytania, dając punkt wyjścia dla kolejnego tomu
oraz nowych perypetii.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję
Jaka okładka. Bardzo przyciąga uwagę.
OdpowiedzUsuńRecenzujesz same dobre książki :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuje.
OdpowiedzUsuńZnów zachęcająca recenzja. 😊
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, ale okładka ... :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJa mam mieszane uczucia co do niej i nie wiem jeszcze, czy na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
O tej książce słyszałam różne opinie, ale najlepiej się przekonać samemu :D
OdpowiedzUsuńSuper blog i recenzje. :)
~Pola
www.czytamytu.blogspot.com Zapraszam :)
Przeczytam tę książkę za jakiś czas. Może mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuń