"Róża północy"
Lucinda Riley
Miłość czasem jest jedynym co pozwala przeżyć kolejną godzinę, dwie, dzień, tydzień. Bez niej człowiek poddałby się w chwili gdy świat dosłownie wali mu się na głowę i ma świadomość, że to co najgorsze ma dopiero nadejść. Kiedy w końcu pojawia się światełko nadziei w tunelu zbudowanym z bólu, strachu i zwątpienia również ona daje siłę by z ufnością spojrzeć w przyszłość, bez względu na to co miało miejsce. W końcu podtrzymuje wiarę w cud, jaki dla pozostałych jest jedynie raniącą iluzją. Kiedy rozsądek podpowiada, iż trzeba się poddać, miłość przypomina co jest ważne i nie może zostać zapomniane.
Anahita dostała od losu wielu darów, jedne okazały się ogromnym szczęściem, inne naznaczyły jej życie cierpieniem. Przeszłość nie jest dla niej odległym wspomnieniem, wprost przeciwnie codziennie wraca do niej, ale nie znaczy to, że odgradza się od teraźniejszości. Setne urodziny są dla niej okazją do przekazania niezwykłego daru - wspomnień, niecodzienny prezent przeznaczony jest dla jednego z prawnuków. Jednak ten gest nie od razu zostanie doceniony przez Ariego, współczesność nie sprzyja sentymentom, a gdy ma się na głowie dziesiątki spraw, w tym własną karierę, zapiski, nawet najbliższych osób, schodzą na dalszy plan. Czyżby dziedzictwo tej wyjątkowej kobiety miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego? Sto lat, wiek, Anahita w tym czasie była świadkiem niejednego przełomowego wydarzenia, lecz to co najważniejsze pozostało sekretem, do którego dopuściła tylko jednego człowieka. Rodzina nie jest świadoma tego co zaszło kilkadziesiąt lat wcześniej, zna tylko wybrane fakty i na tym opiera swoje zdanie, tak rozbieżne z uczuciami nestorki rodu. Niekiedy by móc spojrzeć za siebie człowiek musi coś utracić, Ari przekonuje się o tym gdy osiąga sukces do jakiego dążył od lat. Nagle to na czym mu tak zależało i czemu poświęcił się bezgranicznie traci swój czar, co tak na prawdę powinno być ważne? Może podróż śladami Anahity da odpowiedź na to pytanie? Na pożółkłych kartkach zapisane słowa opowiadają historię nie tylko tajemniczą, ale i pełną miłości. Piękna Anni doświadczyła wiele dobra i radosnych chwil, lecz przez dekady towarzyszył jej również ogromny dramat. Ari nie był świadomy ile przeżyła jego babcia i czemu musiała stawić czoła jako Hinduska oraz kobieta w pierwszych dekadach dwudziestego wieku i to nie tylko w Anglii, ale także w Indiach. Dzięki pozostawionym zapiskom poznaje na nowo Anahitę Chavan, przyjaciółkę księżniczki, arystokratkę, oddaną pielęgniarkę i przede wszystkich matkę, której serce nie pozwala zapomnieć kogoś, kto tak krótko gościł w jej życiu.
Lata mijają, świat się zmienia, jednak pewne rzeczy wciąż pozostają ważne, lecz nie zawsze są one od razu dostrzegane. Niektórzy potrzebują czasu by je docenić, Ari odrzucił to co wydawało mu się zbędnym balastem, ale czy miał rację? Niegdyś młoda kobieta walczyła o szczęście i spełnienie swoich marzeń, teraz ktoś inny ma na to szansę.
Egzotyczne Indie z pałacami jak z baśni, oszałamiające przepychem architektonicznymi i bogactwem, a ich mieszkańcy fascynują ludzi Zachodu od wieków. Kobiety w zwiewnych i bajecznie kolorowych sari, przystrojone drogocennymi klejnotami również pozostawiają niezapomniane wrażenie. Jednak "Róża północy" to opowieść w jakiej nie krajobrazy odgrywają najważniejszą rolę, lecz ludzie i ich losy. Te ostatnie obserwujemy na przestrzeni ponad stu lat i wbrew temu co mogłoby się wydawać pewne sprawy nie tracą na swej aktualności. Lucinda Riley mistrzowsko oddała klimat pierwszych dziesięcioleci ubiegłego wieku z perspektywy młodej kobiety wychowanej w indyjskiej kulturze, ale dojrzewającej już w Anglii. Dzięki plastycznym opisom czytelnicy mogą ujrzeć świat maharadżów oraz imperialnej arystokracji brytyjskiej i porównać ze współczesnością. Dwa plany czasowe dają możliwość wychwycenia podobieństw, istniejących pomimo upływu czasu oraz porównania tego co było udziałem bohaterki w przeszłości i co przeżywają bohaterowie w teraźniejszości. Książka Lucindy Riley to jednocześnie saga rodzinna pełna sekretów i dramat uczuciowy, rozgrywających się na tle niespokojnej historii Europy i Indii, jednocześnie kontrastowych wobec siebie, ale i mających wiele cech wspólnych. "Róża północy" to również wątki pełne niuansów i ukrytych znaczeń, a łączący je motyw uwidacznia się w finale.
Lucinda Riley
Miłość czasem jest jedynym co pozwala przeżyć kolejną godzinę, dwie, dzień, tydzień. Bez niej człowiek poddałby się w chwili gdy świat dosłownie wali mu się na głowę i ma świadomość, że to co najgorsze ma dopiero nadejść. Kiedy w końcu pojawia się światełko nadziei w tunelu zbudowanym z bólu, strachu i zwątpienia również ona daje siłę by z ufnością spojrzeć w przyszłość, bez względu na to co miało miejsce. W końcu podtrzymuje wiarę w cud, jaki dla pozostałych jest jedynie raniącą iluzją. Kiedy rozsądek podpowiada, iż trzeba się poddać, miłość przypomina co jest ważne i nie może zostać zapomniane.
Anahita dostała od losu wielu darów, jedne okazały się ogromnym szczęściem, inne naznaczyły jej życie cierpieniem. Przeszłość nie jest dla niej odległym wspomnieniem, wprost przeciwnie codziennie wraca do niej, ale nie znaczy to, że odgradza się od teraźniejszości. Setne urodziny są dla niej okazją do przekazania niezwykłego daru - wspomnień, niecodzienny prezent przeznaczony jest dla jednego z prawnuków. Jednak ten gest nie od razu zostanie doceniony przez Ariego, współczesność nie sprzyja sentymentom, a gdy ma się na głowie dziesiątki spraw, w tym własną karierę, zapiski, nawet najbliższych osób, schodzą na dalszy plan. Czyżby dziedzictwo tej wyjątkowej kobiety miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego? Sto lat, wiek, Anahita w tym czasie była świadkiem niejednego przełomowego wydarzenia, lecz to co najważniejsze pozostało sekretem, do którego dopuściła tylko jednego człowieka. Rodzina nie jest świadoma tego co zaszło kilkadziesiąt lat wcześniej, zna tylko wybrane fakty i na tym opiera swoje zdanie, tak rozbieżne z uczuciami nestorki rodu. Niekiedy by móc spojrzeć za siebie człowiek musi coś utracić, Ari przekonuje się o tym gdy osiąga sukces do jakiego dążył od lat. Nagle to na czym mu tak zależało i czemu poświęcił się bezgranicznie traci swój czar, co tak na prawdę powinno być ważne? Może podróż śladami Anahity da odpowiedź na to pytanie? Na pożółkłych kartkach zapisane słowa opowiadają historię nie tylko tajemniczą, ale i pełną miłości. Piękna Anni doświadczyła wiele dobra i radosnych chwil, lecz przez dekady towarzyszył jej również ogromny dramat. Ari nie był świadomy ile przeżyła jego babcia i czemu musiała stawić czoła jako Hinduska oraz kobieta w pierwszych dekadach dwudziestego wieku i to nie tylko w Anglii, ale także w Indiach. Dzięki pozostawionym zapiskom poznaje na nowo Anahitę Chavan, przyjaciółkę księżniczki, arystokratkę, oddaną pielęgniarkę i przede wszystkich matkę, której serce nie pozwala zapomnieć kogoś, kto tak krótko gościł w jej życiu.
Lata mijają, świat się zmienia, jednak pewne rzeczy wciąż pozostają ważne, lecz nie zawsze są one od razu dostrzegane. Niektórzy potrzebują czasu by je docenić, Ari odrzucił to co wydawało mu się zbędnym balastem, ale czy miał rację? Niegdyś młoda kobieta walczyła o szczęście i spełnienie swoich marzeń, teraz ktoś inny ma na to szansę.
Egzotyczne Indie z pałacami jak z baśni, oszałamiające przepychem architektonicznymi i bogactwem, a ich mieszkańcy fascynują ludzi Zachodu od wieków. Kobiety w zwiewnych i bajecznie kolorowych sari, przystrojone drogocennymi klejnotami również pozostawiają niezapomniane wrażenie. Jednak "Róża północy" to opowieść w jakiej nie krajobrazy odgrywają najważniejszą rolę, lecz ludzie i ich losy. Te ostatnie obserwujemy na przestrzeni ponad stu lat i wbrew temu co mogłoby się wydawać pewne sprawy nie tracą na swej aktualności. Lucinda Riley mistrzowsko oddała klimat pierwszych dziesięcioleci ubiegłego wieku z perspektywy młodej kobiety wychowanej w indyjskiej kulturze, ale dojrzewającej już w Anglii. Dzięki plastycznym opisom czytelnicy mogą ujrzeć świat maharadżów oraz imperialnej arystokracji brytyjskiej i porównać ze współczesnością. Dwa plany czasowe dają możliwość wychwycenia podobieństw, istniejących pomimo upływu czasu oraz porównania tego co było udziałem bohaterki w przeszłości i co przeżywają bohaterowie w teraźniejszości. Książka Lucindy Riley to jednocześnie saga rodzinna pełna sekretów i dramat uczuciowy, rozgrywających się na tle niespokojnej historii Europy i Indii, jednocześnie kontrastowych wobec siebie, ale i mających wiele cech wspólnych. "Róża północy" to również wątki pełne niuansów i ukrytych znaczeń, a łączący je motyw uwidacznia się w finale.
Za możliwość przeczytania książki
Dziękuję
wyd. Albatros
Zapowiada się jak dla mnie interesująca lektura, więc bardzo chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do lektury :)
UsuńŚwietna recenzja. Książka, która wpisuje się w mój gust czytelniczy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTym razem podziękuję. Nie ciągnie mnie do tej książki:(
OdpowiedzUsuńMoże inny tytuł będzie bardziej kuszący :)
UsuńTakie egzotyczne klimaty w książkach lubię :)
OdpowiedzUsuńJa także :)
UsuńRzadko czytam takie książki, ale ta zapowiada się nadzwyczaj intrygująco.
OdpowiedzUsuńIntryg na pewno w niej nie brakuje ;)
UsuńKusi mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńJa się skusiłam i nie żałuję :)
UsuńLubię takie sagi:)
OdpowiedzUsuńTa, jak rzadko która oddaje klimat epoki i ma odpowiednią dawkę tajemnic.
UsuńCzytałam już :) Pamiętam, że zaskoczyło mnie zachowanie matki ukochanego Anahity. Podobał mi się za to ten wątek na zakończenie, o tym marzeniu by odnaleźć syna... a ona być może poznała go za życia ;)
OdpowiedzUsuńAutorka umie zaskakiwać ;)
Usuń