"Przekład dowolny"
Hanna Cygler
Czasami wydaje się nam, że to przypadek rządzi naszym życiem albo zrządzenie losu. Dzięki nim spotykamy tych, a nie innych ludzi, przydarza się nam coś i jesteśmy świadkami właśnie tego wydarzenia. Jakoś tak zbieg okoliczności krąży wokół nas i, czy chcemy tego czy nie, po raz kolejny wplątuje nas w jakieś mniejsze bądź większe przygody. A może jest on tylko zarzewiem czegoś co tak naprawdę zależy tylko i wyłącznie od nas? Jeżeli do własnych decyzji dodamy nadzieję to jesteśmy na dobrej drodze by zdobyć upragniony cel.
Przelotne spotkanie, ot dwoje ludzi w podróży, luźno wymieniane uwagi, żadnych bliższych kontaktów, w końcu nigdy więcej się już nie spotkają. Raptem kilka godzin spędzonych razem, potem powrót do rzeczywistości w jakiej trzeba zmierzyć się z bolesną przeszłością i niepewną przyszłością. Iza z jednej strony czuje ulgę, że za sobą ma już najgorsze, ale to co przed nią wcale nie nastraja jej zbyt optymistycznie. Przypadkowo poznany Maciek wyciąga do niej pomocną dłoń i pozwala uwierzyć, iż jeszcze nie wszystko stracone. Mieszkanie, praca, znajomi, tym dzieli się z Izą, nie chce niczego w zamian albo ona nie zauważa prawdziwych intencji. Jednak w tej chwili ważne jest jedynie to, że staje na własnych nogach i nie jest ciężarem dla nikogo, ale nie tylko tym przecież człowiek żyje. Tyle już się zmieniło wokół nich, a oni nie stoją z boku - są aktywnymi uczestnikami, powoli dawne lęki zmieniają się w pewność siebie. Iza ma konkretne plany i zamierza je zrealizować gdy okazja się nadarzy, zbyt dużo już doświadczyła by żyć złudzeniami, chce zdobyć to czego pragnie i gotowa jest na wiele. Co na to Maciek? Wydaje się, że jest ulepiony z całkiem innej gliny, jego priorytety są całkowicie różne. Ich przyjaźń wbrew wszystkiemu jednak trwa, chociaż nie omijają jej burze, niekiedy wręcz prawdziwe nawałnice z potężnym wyładowaniem emocji. Wspólni znajomi nie raz są zdziwieni postępowaniem tych dwojga, zresztą sami zainteresowani chyba również. Każde z nich nie stroni od towarzystwa, wiążą się z innymi, przeżywają wzloty i wciąż są blisko siebie, lecz nie z sobą, znają się dobrze, ale czy zrozumieli co jest najważniejsze?
Podobno od przyjaźni do miłości wcale nie jest daleko, niektórzy jednak zdają się tego nie dostrzegać. Na co dzień zajmują się tłumaczeniem na języki obce polskich słów i są w tym najlepsi, lecz w życiu prywatnym wciąż mają problem by się porozumieć. Gdzieś ucieka im prawdziwy sens tego co mówią do siebie i istota ich wyborów. Mają w pamięci przeszłość, lecz co z przyszłością?
Najnowszą książkę Hanny Cygler nie da się łatwo streścić, najlepszym rozwiązaniem jest zagłębienie się w lekturę i osobiste zapoznanie się z fabułą. Wobec bohaterów "Przekładu dowolnego" nie sposób przejść obok obojętnie, nie są oni bez skazy, czasem ma się ochotę nimi potrząsnąć, a czasem powiedzieć słowa otuchy. Czytelnicy wraz z nimi błądzą, wychodzą na prostą, żałują podjętych decyzji i śmieją się przez łzy. Warstwa obyczajowa przeplata się z rzeczywistością początku ostatniej dekady dwudziestego wieku, spajają je ze sobą postacie z jednej strony pełne nadziei na to co właśnie zaczyna się tworzyć w Polsce, z drugiej strony mające już za sobą doświadczenia emigracyjne, brak bezpieczeństwa lub utratę stabilizacji życiowej. Autorka oddała przy pomocy swoich bohaterów atmosferę tamtych lat, która tak naprawdę jest jednym z aktorów drugiego planu, może i mało widocznym, ale bardzo odczuwalnym. "Przekład dowolny" to historia o ludziach, chcących rozpocząć kolejny rozdział życia i dążących do do tego niekiedy nawet wbrew sobie, pragną oni odzyskać to co kiedyś utracili i urzeczywistnić marzenia jakie musieli odłożyć na później. W swoich dążeniach nie różnią się od poprzednich i późniejszych pokoleń, lecz są w stanie ocenić siebie i innych jedynie z własnego punktu widzenia. Zresztą podobnie jak kiedyś oraz później robili i zrobią to kolejne generacje.
Hanna Cygler
Czasami wydaje się nam, że to przypadek rządzi naszym życiem albo zrządzenie losu. Dzięki nim spotykamy tych, a nie innych ludzi, przydarza się nam coś i jesteśmy świadkami właśnie tego wydarzenia. Jakoś tak zbieg okoliczności krąży wokół nas i, czy chcemy tego czy nie, po raz kolejny wplątuje nas w jakieś mniejsze bądź większe przygody. A może jest on tylko zarzewiem czegoś co tak naprawdę zależy tylko i wyłącznie od nas? Jeżeli do własnych decyzji dodamy nadzieję to jesteśmy na dobrej drodze by zdobyć upragniony cel.
Przelotne spotkanie, ot dwoje ludzi w podróży, luźno wymieniane uwagi, żadnych bliższych kontaktów, w końcu nigdy więcej się już nie spotkają. Raptem kilka godzin spędzonych razem, potem powrót do rzeczywistości w jakiej trzeba zmierzyć się z bolesną przeszłością i niepewną przyszłością. Iza z jednej strony czuje ulgę, że za sobą ma już najgorsze, ale to co przed nią wcale nie nastraja jej zbyt optymistycznie. Przypadkowo poznany Maciek wyciąga do niej pomocną dłoń i pozwala uwierzyć, iż jeszcze nie wszystko stracone. Mieszkanie, praca, znajomi, tym dzieli się z Izą, nie chce niczego w zamian albo ona nie zauważa prawdziwych intencji. Jednak w tej chwili ważne jest jedynie to, że staje na własnych nogach i nie jest ciężarem dla nikogo, ale nie tylko tym przecież człowiek żyje. Tyle już się zmieniło wokół nich, a oni nie stoją z boku - są aktywnymi uczestnikami, powoli dawne lęki zmieniają się w pewność siebie. Iza ma konkretne plany i zamierza je zrealizować gdy okazja się nadarzy, zbyt dużo już doświadczyła by żyć złudzeniami, chce zdobyć to czego pragnie i gotowa jest na wiele. Co na to Maciek? Wydaje się, że jest ulepiony z całkiem innej gliny, jego priorytety są całkowicie różne. Ich przyjaźń wbrew wszystkiemu jednak trwa, chociaż nie omijają jej burze, niekiedy wręcz prawdziwe nawałnice z potężnym wyładowaniem emocji. Wspólni znajomi nie raz są zdziwieni postępowaniem tych dwojga, zresztą sami zainteresowani chyba również. Każde z nich nie stroni od towarzystwa, wiążą się z innymi, przeżywają wzloty i wciąż są blisko siebie, lecz nie z sobą, znają się dobrze, ale czy zrozumieli co jest najważniejsze?
Podobno od przyjaźni do miłości wcale nie jest daleko, niektórzy jednak zdają się tego nie dostrzegać. Na co dzień zajmują się tłumaczeniem na języki obce polskich słów i są w tym najlepsi, lecz w życiu prywatnym wciąż mają problem by się porozumieć. Gdzieś ucieka im prawdziwy sens tego co mówią do siebie i istota ich wyborów. Mają w pamięci przeszłość, lecz co z przyszłością?
Najnowszą książkę Hanny Cygler nie da się łatwo streścić, najlepszym rozwiązaniem jest zagłębienie się w lekturę i osobiste zapoznanie się z fabułą. Wobec bohaterów "Przekładu dowolnego" nie sposób przejść obok obojętnie, nie są oni bez skazy, czasem ma się ochotę nimi potrząsnąć, a czasem powiedzieć słowa otuchy. Czytelnicy wraz z nimi błądzą, wychodzą na prostą, żałują podjętych decyzji i śmieją się przez łzy. Warstwa obyczajowa przeplata się z rzeczywistością początku ostatniej dekady dwudziestego wieku, spajają je ze sobą postacie z jednej strony pełne nadziei na to co właśnie zaczyna się tworzyć w Polsce, z drugiej strony mające już za sobą doświadczenia emigracyjne, brak bezpieczeństwa lub utratę stabilizacji życiowej. Autorka oddała przy pomocy swoich bohaterów atmosferę tamtych lat, która tak naprawdę jest jednym z aktorów drugiego planu, może i mało widocznym, ale bardzo odczuwalnym. "Przekład dowolny" to historia o ludziach, chcących rozpocząć kolejny rozdział życia i dążących do do tego niekiedy nawet wbrew sobie, pragną oni odzyskać to co kiedyś utracili i urzeczywistnić marzenia jakie musieli odłożyć na później. W swoich dążeniach nie różnią się od poprzednich i późniejszych pokoleń, lecz są w stanie ocenić siebie i innych jedynie z własnego punktu widzenia. Zresztą podobnie jak kiedyś oraz później robili i zrobią to kolejne generacje.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wyd. Rebis
Mogłabym przeczytać i poznać jak autorka oddała realia tamtych lat.
OdpowiedzUsuńCenię sobie prozę tej autorki. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie poznać twórczość tej autorki :)
OdpowiedzUsuń