"Cień"
Marek Stelar
Niewinność miewa różne oblicza, czasem jest niepodobna do tego co zwykle uważać za nią. Niektórzy uważają ją za słabość, inni muszą ją udowodnić, czasem bywa odkrywana przypadkowo. Dochodzenie kryminalne rzadko kiedy ma wskazać niewinnych, najczęściej skupia się na szukaniu sprawcy, niekiedy wplątując ludzi w niespodziewane zależności.
Zawód detektywa nie jest aż interesujący jak to można zobaczyć w filmach lub przeczytać w książkach. Robert Krugły przekonuje się o tym dość często, można by rzec, że aż za często, lecz nit nie obiecywał, iż na swoim będzie łatwo. No, ale trzeba jakoś odnaleźć się w nowym rozdziale życiowym, praca w policji jest już wspomnieniem, a teraźniejszość to świadczenie usług dla ludności, za wynagrodzeniem oczywiście, niekiedy niestety dość dotkliwie bolesnym. Teraźniejszość bywa dla emerytowanego podinspektora dość spokojna, nie żeby aż tak tęsknił za policyjną codziennością, ale nowe zlecenie to możliwość prawdziwej śledczej pracy. Rzecz jasna tkwi w nim pewien haczyk, nawet dość spory hak, by już nie wspomnieć o zleceniodawcy, czego jednak nie robi się w imię wyższych celów, jakie ostatnio pojawiły się w życiu Krugłego. Los bywa złośliwy i gdyby wiara w byty wyższe była jego mocną stroną to zastanowiłby się co jeszcze go czeka. Nowe śledztwo wymaga sięgnięcia do starych znajomości, tak się składa, że prokurator Michalczyk jak najbardziej może pomóc w pracy detektywowi. Sprawę podejrzanego, którego ma oczyścić z zarzutów morderstwa, prowadzi właśnie on, więc tak zwane pierwsze koty za płoty. Ale nie ma lekko jak to się wydawało, domniemany zabójca nie skacze z radości na widok Roberta, a dowody wydają się mocne. Te ostatnie są naturalnie takie do momentu gdy bliżej przygląda się im emerytowany policjant,także Michalczyk dorzuca kilka swoich spostrzeżeń. Nieoficjalny duet śledczy zaczyna dostrzegać pewne punkty wspólne i coś jeszcze bardziej niepokojącego. Czyżby za zbrodniami stała osoba, po której raczej nikt nie spodziewa się morderczych skłonności? Jeżeli potwierdziłaby się ich hipoteza to muszą być przygotowani na skandal, lecz czy nie jest pośpieszyli się z wstępnymi wnioskami? Może trzeba poszukać w szerszym kręgu by odnaleźć więcej śladów? Pozostaje jeszcze pewna nieznajoma, pojawiająca się w zeznaniach świadków, kim jest i jaką rolę odegrała w całej historii? Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy Krugły odkrywa dość niepokojący fakt, gdzie doprowadzi go ten trop?
Udowodnić niewinność to jedno, lecz czym innym jest znalezienie prawdziwego sprawcy. Nim zostanie on dostrzeżony pośród wielu domniemanych poszlak, nieoczywistych dowodów, rzeczywistych śladów i mylnych tropów, grzechy niejednego zostaną odkryte. Jednak kto nim jest? Ktoś kogo podejrzewa się czy ten stojący z boku, w cieniu?
Trzecia porcja śledczych, i nie tylko, perypetii Roberta Krugłego, obecnie już emerytowanego policjanta i teraźniejszego detektywa, dostarcza solidnej zagadki kryminalnej, podszytej humorem. "Cień" Marka Stelara zaczyna się tajemniczo i klimat sekretów jest w tej historii ważnym elementem. Autor zwodzi czytających, podsuwając możliwości rozwiązań, wskazując potencjalnych winnych i dając pole do popisu do śledczych umiejętności czytelników. Główny bohater nie zawiódł, pośród wielu mylnych ścieżek odnajduje tę właściwą zaskakując swoim odkryciem, wcześniej zapewniając odpowiednią dawkę sensacyjnych wątków, skupiających uwagę czytających. Marek Stelar na "Cieniu" kończy historię Krugłego, który odchodzi w najlepszym momencie - będąc na szczycie, chociaż szkoda potencjalnych spraw jakich mógł się podjąć.
Marek Stelar
Niewinność miewa różne oblicza, czasem jest niepodobna do tego co zwykle uważać za nią. Niektórzy uważają ją za słabość, inni muszą ją udowodnić, czasem bywa odkrywana przypadkowo. Dochodzenie kryminalne rzadko kiedy ma wskazać niewinnych, najczęściej skupia się na szukaniu sprawcy, niekiedy wplątując ludzi w niespodziewane zależności.
Zawód detektywa nie jest aż interesujący jak to można zobaczyć w filmach lub przeczytać w książkach. Robert Krugły przekonuje się o tym dość często, można by rzec, że aż za często, lecz nit nie obiecywał, iż na swoim będzie łatwo. No, ale trzeba jakoś odnaleźć się w nowym rozdziale życiowym, praca w policji jest już wspomnieniem, a teraźniejszość to świadczenie usług dla ludności, za wynagrodzeniem oczywiście, niekiedy niestety dość dotkliwie bolesnym. Teraźniejszość bywa dla emerytowanego podinspektora dość spokojna, nie żeby aż tak tęsknił za policyjną codziennością, ale nowe zlecenie to możliwość prawdziwej śledczej pracy. Rzecz jasna tkwi w nim pewien haczyk, nawet dość spory hak, by już nie wspomnieć o zleceniodawcy, czego jednak nie robi się w imię wyższych celów, jakie ostatnio pojawiły się w życiu Krugłego. Los bywa złośliwy i gdyby wiara w byty wyższe była jego mocną stroną to zastanowiłby się co jeszcze go czeka. Nowe śledztwo wymaga sięgnięcia do starych znajomości, tak się składa, że prokurator Michalczyk jak najbardziej może pomóc w pracy detektywowi. Sprawę podejrzanego, którego ma oczyścić z zarzutów morderstwa, prowadzi właśnie on, więc tak zwane pierwsze koty za płoty. Ale nie ma lekko jak to się wydawało, domniemany zabójca nie skacze z radości na widok Roberta, a dowody wydają się mocne. Te ostatnie są naturalnie takie do momentu gdy bliżej przygląda się im emerytowany policjant,także Michalczyk dorzuca kilka swoich spostrzeżeń. Nieoficjalny duet śledczy zaczyna dostrzegać pewne punkty wspólne i coś jeszcze bardziej niepokojącego. Czyżby za zbrodniami stała osoba, po której raczej nikt nie spodziewa się morderczych skłonności? Jeżeli potwierdziłaby się ich hipoteza to muszą być przygotowani na skandal, lecz czy nie jest pośpieszyli się z wstępnymi wnioskami? Może trzeba poszukać w szerszym kręgu by odnaleźć więcej śladów? Pozostaje jeszcze pewna nieznajoma, pojawiająca się w zeznaniach świadków, kim jest i jaką rolę odegrała w całej historii? Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy Krugły odkrywa dość niepokojący fakt, gdzie doprowadzi go ten trop?
Udowodnić niewinność to jedno, lecz czym innym jest znalezienie prawdziwego sprawcy. Nim zostanie on dostrzeżony pośród wielu domniemanych poszlak, nieoczywistych dowodów, rzeczywistych śladów i mylnych tropów, grzechy niejednego zostaną odkryte. Jednak kto nim jest? Ktoś kogo podejrzewa się czy ten stojący z boku, w cieniu?
Trzecia porcja śledczych, i nie tylko, perypetii Roberta Krugłego, obecnie już emerytowanego policjanta i teraźniejszego detektywa, dostarcza solidnej zagadki kryminalnej, podszytej humorem. "Cień" Marka Stelara zaczyna się tajemniczo i klimat sekretów jest w tej historii ważnym elementem. Autor zwodzi czytających, podsuwając możliwości rozwiązań, wskazując potencjalnych winnych i dając pole do popisu do śledczych umiejętności czytelników. Główny bohater nie zawiódł, pośród wielu mylnych ścieżek odnajduje tę właściwą zaskakując swoim odkryciem, wcześniej zapewniając odpowiednią dawkę sensacyjnych wątków, skupiających uwagę czytających. Marek Stelar na "Cieniu" kończy historię Krugłego, który odchodzi w najlepszym momencie - będąc na szczycie, chociaż szkoda potencjalnych spraw jakich mógł się podjąć.
Za możliwość przeczytania książki
Dziękuję wyd. Videograf
Lubię, gdy autor tak zwodzi czytelników. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń