Nowość:
„Między nami”
Mhairi McFarlane
Kiedy fajerwerki
raczej przypominają dogasający tealight to niezbyt dobrze wróży dla związku.
Oczywiście te pierwsze nie mogą trwać bezustannie, lecz to drugie jest już
czymś więcej niż znakiem ostrzegawczym, raczej przypomina syrenę alarmową. A
kiedy nie usłyszy się w porę tej ostatniej lub zignoruje? Co zrobić w takiej
sytuacji? Trwać w relacji pomimo wszystkiego i łudzić się, że jeszcze będzie
lepiej i to jedynie chwilowe? Zwłaszcza, że ta chwila jest coraz dłuższa? A
może pamiętać o początku i nie po prostu powiedzieć koniec?
To miał być naprawdę
udany weekend, spędzony w gronie przyjaciół i chłopaka. Co mogło pójść nie tak?
Nic, a jednak okazało się, że te dni były początkiem końca lub raczej stawienia
czoła prawdzie, że Roisin i Joe, po dziesięciu latach więcej dzieli niż łączy.
Czy tak łatwo odnaleźć się w takiej sytuacji? No cóż, kiedy ktoś nadużył twojego
zaufania i to nie na jednym polu, a i wcześniej już były wyraźne oznaki, iż relacja
ta ma najlepsze czasy za sobą, trzeba w końcu podjąć jakieś decyzje. Jednak
tych dwoje oprócz związku uczuciowego łączy dużo więcej i każda podjęta decyzja
może odbić się również na innych. Jednak Roisin ma wsparcie przyjaciół i z ich
pomocą z nowego punktu widzenia patrzy w przyszłość i nie tylko w tym kierunku.
Jak mogła przez lata nie dostrzec tego, co było tuz przed jej oczami? Zresztą
nie jedynie ona dokonuje zmian w swoim życiu. Czas pójść do przodu i spróbować
skonfrontować się z niewygodnymi faktami, wspomnieniami oraz tym, co czeka by
dać mu szansę. Czy będzie to łatwe, bezbolesne i przede wszystkim co przyniesie
Roisin? Może to, czego nie oczekiwała? Początek czegoś niespodziewanego i bez
obietnic, jakich już nie chce?
Lubicie komedie
romantyczne w klimacie angielskim? Takie zarażające dobrym humorem, lecz także
z drugim dnem, gdzie tak naprawdę scenarzysta potrafi zaskoczyć rozwojem akcji?
„Między nami” kojarzy mi się z klasykami tego gatunku, w żadnym razie
dosłownie, lecz atmosferą i postaciami? Trochę „Czterech wesel i pogrzebu”,
„Nothing Hill” i „To właśnie miłość”, żadnej bezpośredniej lub pośredniej kalki
oraz atmosfera, nie skopiowana, a uchwycone z niej to nieokreślone „coś” lub
urok, jaki trudno ubrać w słowach, gdyż bazuje na emocjach. No i bohaterowie,
których wykreowała Mhairi McFarlane, tworzący barwną grupę, na pierwszy rzut oka
w ogóle do siebie niepasujących sylwetek, różnych jak to tylko możliwe, ale
połączonych przyjaźnią i wspólnymi wspomnieniami. Jak jedno i drugie sprawdzi
się kiedy przyjdzie czas uczuciowych przetasowań? Na ile poznali się podczas
kilkunastu lat znajomości? „Między nami” jest historią, gdzie śmiech przeplata
się z refleksjami oraz celnymi spostrzeżeniami związanymi z relacjami, nie
jedynie uczuciowymi, ale i rodzinnymi. Autorka doskonale wyważa poszczególne
wątki, nie tracąc głównego z oczu i rozwijając go, jednocześnie nie zapominając
o bohaterach drugoplanowych, jakich rolą jest nie tylko wypełnianie tła i
dopełnianie tych głównych postaci, ale opowiadają także swoją historię. Podczas
lektury śmiejemy się, zastanawiamy się jak rozpocząć od nowa na zgliszczach
uczuć i zaufani oraz obserwujemy dynamikę rodzinnych więzi.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję:
Dawno nie czytałam takiej komedii więc może jeśli znajdę czas to skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńTego typu książki lubię! Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, lubię angielski klimat.
OdpowiedzUsuń