"Gdzie mól i rdza"
Paweł Pollak
Niecodzienne narzędzia morderstwa, ofiarami są trzej spokojni starsi panowie. Seryjny morderca zawitał do Wrocławia, a jego odnalezienie to sprawa komisarza Przygodnego i aspiranta Gajdy. Pierwsze zabójstwo nie nosiło znamion seryjności, ale wniosło powiew egzotyki, kto bowiem nie jest zaskoczony widząc strzałę w ciele denata? Poszlaki prowadzą donikąd, pierwsi podejrzani mają żelazne alibi, świadków nie ma, jak więc w takiej sytuacji rozwiązać tę sprawę? Jednak drugie zabójstwo już wnosi nadzieję, że tym razem morderca zostanie ujęty. Pomimo braku dowodów pewne okoliczności zdają się wskazywać cechy wspólne - majątek i starszy wiek. Kto stoi za tymi zbrodniami i skąd wie o skrywanych raczej zasobach? A może ma z tym coś wspólnego osoba dzwoniąca do wrocławskiego dziennikarza śledczego? W kolejnym miejscu zbrodni wydaje się niczego nie brakować, potwierdzają to nawet bliscy, ale okazuje, że i tutaj znajdowało się coś wartościowego, o czym nikt nie wiedział.
Markowi Przygodnemu nie dają spokoju nierozwiązane sprawy, tak zawodowe, jak i prywatne, a tego nie lubi w żadnym obszarze swego życia. Na pierwszy ogień idzie praca, uzyskane informacje wskazują nowy trop śledztwa, bardzo obiecujący, a nawet prowadzący w końcu do finału, ale czy aby na pewno? Jakoś zbyt szybko nadeszło i trochę zbyt oczywiste jak na gust policjanta. Intuicja śledcza znajdzie potwierdzenie? A może tym razem szósty zmysł tym razem zawiedzie starego wygę?
"Gdzie mól i rdza" to sensacyjna historia intrygująca od pierwszych do ostatnich stron. Jak przystało na kryminał zbrodnia, a raczej ich liczba mnoga, to oś akcji. Autor jednak wplata pomiędzy elementy kryminalne tło obyczajowe ofiar i śledczych, szczególnie detale z życia głównego bohatera stanowią odskocznię od zbrodniczego motywu. Krótkie momenty na chwilę wyciszają emocje, by po chwili wrócić w podwójnej dawce. Zamiast przesyconego technicznymi detalami dochodzenia czytelnik otrzymuje intrygę opartą na rozgrywce detektywa z mordercą, której zakończenie czytelnik poznaje dopiero w epilogu. Trzeba przyznać, że fabuła trzyma w napięciu przez całą książkę, w finale okazuje się, że każdy detal miał znaczenie, lecz dopiero właściwą perspektywę widzi się po przeczytaniu całości. Część informacji czytający poznaje przed prowadzącymi dochodzenie, tak,że można samemu zabawić się w poszukiwanie mordercy i jego pobudek.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Ciekawa recenzja:)
OdpowiedzUsuńKsiążka jeszcze ciekawsza :)
UsuńPodoba mi się, że część informacji czytelnik poznaje wcześniej niż bohaterowie. Chyba się skuszę..:)
OdpowiedzUsuńWarto skusić się ;)
UsuńIntryguje mnie ta książka bardzo, mam nadzieję, że to kolejny polski kryminał na wysokim poziomie.
OdpowiedzUsuńJakość jak najlepsza :)
UsuńChętnie się pobawię w poszukiwanie mordercy, dlatego już rozglądam się za tą książką.
OdpowiedzUsuńTak, książka jest rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i mam nadzieję, że jeszcze spotkam pana Marka !!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wrocław.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam:)
Z Wrocławiem mam podobnie, ale nie tylko ta książka jest ciekawa :)
UsuńNie przepadam za polskimi autorami, ale kusisz tak skutecznie, że może się przemogę, a co!
OdpowiedzUsuńKuszę do dobrych rzeczy ;)
Usuń