"Brygantka"
Włochy, kraj kojarzony przez pryzmat historii, od starożytności po dzień dzisiejszy na językach całego świata. Rzym, Wenecja, Mediolan, Florencja i wiele jeszcze innych miejsc, które same w sobie są symbolami. Wydaje się, że wszystko wiemy o tym rejonie, bo jakże by inaczej, jednak czy na pewno? Może i bez trudu wyrecytujemy bogów rzymskich, niektórzy wspomną epokę renesansu czy bogatego baroku, jednak wieki późniejsze giną pośród innych wydarzeń, dopiero wiek XX znowu pozwala pochwalić się wiadomościami o tym państwie. A co z XIX stuleciem? Na całym świecie zachodziły w tym czasie gwałtowne zmiany, nie ominęły też one Włoch. O tamtych wydarzeniach brak wiedzy w szerszym gronie, chociaż to co się wtedy miało miejsce miały wpływ na późniejsze lata.
Historia to podobna wersja wydarzeń napisana przez zwycięzców, bo zwyciężeni już nie są dopuszczani do głosu. "Brygantka" dotyczy tej drugiej grupy, poza granicami Włoch wiedza o powstaniu z lat 60-tych XIX w. jest mało znana, dlatego warto poznać ten skrawek dziejów półwyspu Apenińskiego. Wbrew potocznemu znaczeniu słowa "brygantyzm", nie oznacza tylko rozbójnictwa i grabieży, czy to kojarzonym z włoskim odpowiednikiem drużyny Robin Hooda czy bardziej brutalnym - bandą złodziei. Bryganci to uczestnicy zrywu chłopskiego z roku 1861, oczywiście, jak to bywa przy tego typu wydarzeniach, grabieże też miały miejsce, jednak nie powinny być one tylko jedynym zapamiętanym fragmentem. Także romantyczno-legendarne ujęcie nie ukazuje tego co faktycznie zaszło w tym czasie. Gdzieś pomiędzy prawdą zwycięzców i przekazem zwyciężonych jest prawdziwa historia powstania i powstańców - obojga płci.
"Brygantka" przedstawia zryw przez przyzmat kobiety biorącej w nim udział i to z bronią w ręku. Autorka książki we wstępie nakreśla tło społeczno-obyczajowe tamtych lat by przybliżyć czytelnikowi atmosferę, która miała wpływ na wybory głównej bohaterki. Fabularyzowana powieść napisana w formie wspomnień uczestniczki powstania, która po ponad dwudziestu latach spędzonych w więzieniu zaczyna wspominać nie tylko sam zryw, ale i źródła podjęcia decyzji o przystąpieniu do niego. Jako kobieta pochodząca z zamożnego domu była osobą wykształconą, jednak nie była to formalna edukacja. Kształcenie kobiet uznawano w jej kręgach za kaprys, umiejętność pisania była podejrzeniem o zdradę - w końcu można było pisać listy do innego mężczyzny niż mąż, a jedyną książkę odpowiednią do czytania dla kobiet uznawano brewiarz. Jednak bohaterka nie od razu buntuje się przeciwko takim poglądom, pomimo swego wykształcenia godzi się na życie zgodnie ze schematami zachowania uważanymi za słuszne przez jej ojca, a później męża. Gdzieś w niej tli się zalążek buntu, jednak nikt nie spodziewał się, że przyjmie postać zbrodni, od tego momentu pozostawia za sobą cała dotychczasową egzystencję. Czy zabicie męża można uznać za symbol zerwania z tym co ograniczało bohaterkę? Czyn ten spowodował wyjście ze świata, który niewolił, ale był znany w życie całkowicie samodzielne i odmienne od tego z dziecięcych marzeń. Takie odczucia bohaterka dzieli z bratem i dziesiątkami innych ludzi, którzy przyłączają się do ugrupowań brygantów w nadziei, że będzie im dane walczyć o ideały bądź też nie mają już nic więcej do stracenia, a życie dla nich jest pasmem walki o chleb. Brak przyszłości popychał ich do przystawania do licznych zgromadzeń powstańców, chociaż miały one o wiele mniej patriotyczny czy też romantyczny charakter niż to się mogło wydawać. Ostateczna przemiana dochodzi w bohaterce w momencie gdy porzuca kobiecy strój na rzecz męskiego, to co współcześnie może wydawać się zbyt mocno podkreślone w ówczesnych okolicznościach było przełamaniem nie tylko tradycji, ale i pokonaniem własnych granic. Czym innym jest czytanie o wielkich czynach i marzenia o uczestniczeniu w nich, a co innego bycie ich nie tylko obserwatorem, ale i aktywną stroną. Pierwsze zachwyty nad wolnością powoli ustępują miejsca prawdziwemu obrazowi świata - nędzy, głodowi, chciwości.
Autorka "Brygantki" we wspomnieniach swej bohaterki ukazuje nie tylko dopiero co odkrytą przez nią wolność, lecz także ukazuje zmiany zachodzące w ludziach, których znała całkiem w innych rolach. Jest uważnym obserwatorem życia swoich towarzyszy, z którymi zetknął ją los. Opinie przez nią wyrażane są subiektywne, jednak cała opowieść ma na celu przybliżenie historii poprzez konkretnego bohatera. Rzeczywiste wydarzenia są przedstawiane nie bezosobowo, jako zbiór dat, ale jako osobiste przeżycia konkretnego człowieka. W ten sposób opowieść zwyciężonych zyskuje siłę dla swego przekazu.
"Brygantka" to zbiorowy portret kobiet-powstańców przedstawiony w osobie jednej z uczestniczek. Kanwą są prawdziwe wydarzenia, które miały miejsce we Włoszech w 1861 r., jednak takie ujęcie tej książki to tylko mały wycinek jej zawartości. Historia jednej kobiety, za którą stoją setki innych, mnie lub bardziej jej podobnych. Łączy je jedno były powstańcami, na równi z mężczyznami brały udział w walce, a po klęsce zostały nie tylko osądzone za swoje czyny, lecz także za to, iż miały odwagę przeciwstawić się drodze wytyczonej dla nich przez innych. Nie oszczędzono im niczego, sądzono je surowiej, a w końcu zapomniano o nich. Powieść nie jest eposem bohaterskim, nie ma na celu gloryfikowanie kobiet powstańców, ona tylko pokazuje zapomniany kawałek dziejów.
Sama nie zwróciłabym na nią uwagi, ale recenzja kusi i to bardzo:)). Z chęcią przeczytam, jeżeli wpadnie w moje łapki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ciekawa recenzja:)
OdpowiedzUsuńOstatnio zauważyłam, że lubię czytać książki oparte na autentycznych wydarzeniach. Coś było, istniało, działo się, nie jest tylko i wyłącznie "licentia poetica", ale odzwierciedleniem realnych wydarzeń. To bardzo intrygujące.
Książka ciekawa no i odkrywająca bardzo mało znany urywek historii
OdpowiedzUsuń