Przedpremierowo:
„Zabiorę cię do domu”
Katarzyna Fiołek
Jakie miejsce jest najlepszego, gdy się pragnie zapomnieć, przynajmniej na trochę, o tym, co miało miejsce i bardzo zraniło? Nasuwa się jeden z kierunków, gdzie niejeden już uciekł albo mówiąc potocznie wszystko rzucił i wyjechał. Ale czy taki krok zda egzamin? Pewna odpowiedź zyska tylko w jeden sposób. Pozostaje, więc ustawić GPS na Bieszczady!
Spokój bywa naprawdę niedoceniany i jego naprawdę pragnie zaznać Ida. Pensjonat w pobliżu Wetliny nadaje się do tego celu doskonale, a przynajmniej tak zakłada. Bliskość przyrody, bieszczadzkie szlaki na wyciagnięcie ręki i przemili gospodarze. Czego chcieć więcej? No właśnie tego pierwszego – spokoju, a powodem tego jest pewien przewodnik górski i w ogóle człowiek wielu talentów, a zwłaszcza jednego – doprowadzania nowego gościa do wściekłości, ale tez dość niecodziennych przemyśleń. Czy ta znajomość skazana jest jedynie na darcie kotów? No cóż zaczęła się dość niefortunnie, oczywiście z winy Jakuba, lecz Ida musi przyznać się samej sobie, że trudno o nim zapomnieć. Co więc pozostaje? A może tak dać sobie drugą szansę i to właśnie z pomocą faceta, który docenia jej gustu literackiego, lecz nadrabia to czymś innym? Czyżby tam gdzie wielu widzi koniec oni dostrzegli początek? Pytanie tylko czego? Letniego romansu czy …
Druga książka i książka o dawaniu sobie drugiej szansy. Takiemu wyzwaniu wcale nie jest tak łatwo sprostać, zwłaszcza, kiedy debiut zawiesił poprzeczkę naprawdę bardzo wysoko. Katarzyna Fiołek podjęła wyzwanie i okazało się, że spod jej pióra albo raczej klawiatury wyszła równie dobra historia. Humor, emocje, niedopowiedzenia i Bieszczady, to wcale nie za mało, a w sam raz, by czytelnik przeniósł się w piękne okoliczności przyrody, stanowiące idealne tło dla bohaterów. Pierwszoplanowi i drugoplanowi zapadają w pamięć, a ich watki ciekawie zazębiają się. Oczywiście w samym centrum są uczuciowe rozterki, jakim towarzyszą dowcipne dialogi i słowne utarczki. Dzięki temu nawet nie spostrzeżemy jak szybko mija czas na lekturze. Chemia pomiędzy postaciami nie jest jednowymiarowa albo z gatunku przesłodzonych, jest w niej miejsce na napięcie, zagubieni i zawahanie, czyli wszystko to, co zdarza się również w prawdziwym życiu. „Zabiorę cię do domu” pozwala na naprawdę miłe spędzenie czasu z interesująca książką, która z pewnością sprawdzi się, jako lektura do jakiej wraca się kiedy chce się odciąć od codzienności.
Premiera:
27.11.2024
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję:
Tytuł zapisuję .
OdpowiedzUsuńHumor, emocje, Bieszczady... Brzmi super.
OdpowiedzUsuń