Nowość:
„Kształt demona”
Magdalena Zimniak
Każdy ma jakiś sekret,
mniejszy bądź większy albo bardziej lub mniej niebezpieczny. Mówi się, że one
zawsze wyjdą na jaw, może nie od razu, lecz z pewnością w najmniej
spodziewanych okolicznościach. A jeśli ktoś doskonale je chroni i gotowy jest
na wszystko by jednak pozostały w ukryciu? Kto odważy się podjąć ryzyko i
ujawni niewygodne fakty?
Karol na chwilę traci
z oczu Julię i nie potrafi jej już odnaleźć w tłumie wiernych w kościele. W
takim miejscu ludzie nie znikają, a jednak jego żona znika. Co mogło wydarzyć
się? Na myśl przychodzi mu tylko jedno, lecz czy to możliwe? Prowadząca
dochodzenie nadkomisarz Krystyna Farkas odkrywa złowrogie fakty związane z tą
świątynią, rzucające inne światło na to, co zaszło i ewentualne tego skutki.
Zresztą kolejne zdobyte informacje okazują się równie intrygujące, lecz zawierają
w sobie wiele niewiadomych. Każda z nich może dać odpowiedź, co do losów Julii,
chociaż jak się okazuje nie do końca tak jest. Tam gdzie w dochodzeniu były
biały plamy pojawiają się niepokojące punkty, rzucające nie jedynie nowe, ale i
całkiem inne światło na bliskich zaginionej oraz nią samą. Co wydarzyło się i
przede wszystkim, co stoi za zaginięciem młodej kobiety? Jeśli policjantka
odkryje to, droga do odnalezienia jej będzie prostsza. Kolejne elementy
układanki, złożonej z niejednej tajemnicy, sprawiają, że obraz sytuacji staje
coraz mroczniejszy i niebezpieczny.
Jakie tajemnice skrywa
przed światem, a może nawet bliskimi, zaginiona Julia? Zresztą nie ona jedna je
ma i strzeże dobrze przed innymi. Jednak to ona zniknęła dosłownie wpierw z
oczu męża, a później w ogóle i to w miejscu gdzie nie nikt, by nie pomyślał, że
to do tego mogłoby dojść. Taki wstęp gwarantuje, że uwaga czytelnika zostanie
przyciągnięta, a im bardziej zagłębiamy się w „Kształt demona” tym, większe
pojawia się zaintrygowanie. Zresztą nie jedynie ono, towarzyszy mu szereg pytań
i odpowiedzi, na jakie trzeba poczekać. Co faktycznie wydarzyło się i dlaczego
właśnie w tym, a nie innym miejscu? Magdalena Zimniak buduje klimat, w jakim
ogromną rolę odgrywa lęk, przed sobą, przed innymi, przed tym, co już miało
stało się i jeszcze zdarzyć się może. Do tego dodajmy mrok, nie dosłowny, lecz
wynikający z sekwencji wypadków oraz doświadczeń bohaterów. No i zło, wpierw
niedopowiedziane, później nabierające kształtów, aż ukazujące się w pełni swej
perfidii i wyrządzonych krzywd. A pomiędzy tym zagadka, okazująca się być
wielowarstwową szaradą, rzucającą cień na wszystkich i niczym zbrodnicza ośmiornica,
swoimi mackami oplatającą wszystko i przede wszystkim. Rozpoczynając lekturę „Kształtu
demona” lepiej nie zakładać tego, co przyniesie fabuła, która jak się szybko
przekonujemy głęboko sięga w niebezpieczne sekrety, odsłaniające swoją
prawdziwą twarz bardzo powoli i niejednokrotnie zwodzące wszystkich dokoła
kolejną maską. Zło często ma znajome oblicze, a jakie będzie miało w tej
historii? Nie takie jak można by się spodziewać…
Za możliwość przeczytania