Strony

czwartek, 15 września 2022

Ja, on i reszta kłopotów

Nowość:

„Wielki Mur z Winnipeg i ja”

Mariana Zapata

Podobno przeciwieństwa przyciągają się, no cóż nie do końca i nie zawsze. Równie często prowadzą do czegoś zupełnie odwrotnego. Czasem trwa dziwne zawieszenie broni, podszyte dość burzliwymi emocjami trzymanymi na wodzy. Do czasu. Kiedy mało kto się spodziewa dochodzi do przełomu i nagle w pełni różnice są widoczne. Co potem? To już zależy od okoliczności, niekiedy finał zaskakuje wszystkim, a najmocniej tych najbardziej zainteresowanych!

 

Pracodawcy nie trzeba lubić czyż nie? Aiden zalazł za skórę Vanessie na tyle, że dziewczyna decyduje się odejść z posady asystentki. Płakać po tej pracy nie będzie, zwłaszcza, iż nie była to decyzja jaka przyszła jej nagle do głowy. Co to to nie, po prostu kiedyś trzeba powiedzieć stop, zwłaszcza gdy po raz kolejny z uśmiechem na ustach robić się coś czego się po prostu nienawidzi. Decyzja jest nieodwołalna, a przyszłość rysuje się w jasnych barwach i tak jak Van zaplanowała. Gdzie tkwi haczyk? W Aidenie. Wkurzający i skupiony na sobie oraz własnych celach były pracodawca przypomina o sobie. Na tym nie dość, wprost przeciwnie ma jeszcze tupet złożyć pewną propozycję swojej ex asystentce. Na dodatek nie przyjmuje do wiadomości słowa „nie”, jak zawsze po prostu oczekuje, że dostanie to, czego pragnie. Co na to Vanessa? Nie po to zwolniła się z pracy by teraz znowu zrobić krok w tył. Jak potoczy się dalej ta niecodzienna rozgrywka? Na pewno nie tak jak oboje oczekują, każde z nich ma własne zdanie w tym temacie i nie zamierza go zmieniać. Kto będzie bardziej wytrwały i zwycięży? Poddać się nie zamierza żadne znich!

 

Łatwe. Lekkie. Przyjemne.  No właśnie pod warstwą łatwości, lekkości i przyjemności podczas czytania często odkrywamy, że to nie wszystko, gdyż za nimi kryją trudniejsze tematy. Mariana Zapata dokłada do tego jeszcze kolejne cegiełki czyli dobry humor, dowcipne dialogi, no i wisienkę na torcie czyli bohaterów oraz emocjonalne zawirowania, z gatunku tych, które nie od razu są na pierwszym planie, co wcale im nie przeszkadza dać o sobie znać w odpowiedniej chwili i od tego czasu nie dają o sobie zapomnieć. Jeśli do tego wszystkiego dodamy jeszcze akcent sportowy to otrzymamy doskonale smakującą lekturę. W trakcie czytanie „Wielkiego Mur z Winnipeg i ja” niejednokrotnie uśmiechniemy się, z pewnością też zaintryguje nas główny bohater oraz będziemy trzymać kciuki za jego partnerkę w tej historii. Pisarka nie od razu rzuca na stół najlepsze atuty, nie przyśpiesza akcji, pozwala czytelnikowi poznać postacie, oczywiście nie do końca, rozwijając jednocześnie ich relację, rozpalając coraz mocniej zaciekawienie tym, co wydarzy się dalej. Mariana Zapata doskonale opanowała sztukę opisywania uczuć, jakie nie rozpalają się jak zapałka, lecz rodzą się nieśpiesznie, dojrzewają i uświadamiają bohaterom jak ważne są dla nich i co z sobą niosą.

 

 

 

8 komentarzy:

  1. Tak a propos - myślałem o Legimi, ale zmieniłem zdanie. Mam jeszcze dwa czytniki, pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie do końca książka dla mnie, ale znam kogoś, komu mogłabym ją polecić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że pod lekką warstwą, są także lekkie tematy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś przeczytam. Dobrze że jest na Legimi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja podobnie jak Agnieszka, może kiedyś przeczytam, ale na tę chwilę mam książki, które mnie bardziej zainteresowały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za recenzję, jakby nie to nie zainteresowałaby mnie ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wykluczam przeczytania, ale na razie nie mam w planach. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Recenzja zachęcająca. Może kiedyś przeczytam

    OdpowiedzUsuń