Strony

czwartek, 24 października 2019

Dlaczego?


„Do ostatnich dni”

Julie Yip-Williams

Dlaczego ja? To pytanie można zadać w setkach sytuacji, kiedy wydaje się nieprawdopodobnym, że właśnie nas spotyka coś, czego w ogóle nie braliśmy pod uwagę. Czasem nie ma odwrotu i trzeba stawić czoła temu, co nieodwołalnie zmieni wszystkich i wszystko. Jednak wciąż pozostaje pytanie dlaczego ja?

Nie tak miało być, przyszłość, a nawet teraźniejszość, miała przynieść długie lata spędzone razem, podczas których Julie wychowywałaby swoje córeczki, cieszyła z małżeństwa z Joshem oraz kontynuowała swoją prawniczą karierę. Jednak na kilka godzin przed rodzinną uroczystością, gdy jej dzieci słodko spały, ona dowiedziała się, że ma raka w czwartym stadium i operacja musi odbyć się od razu. To, co mogło być jakimś zapaleniem okazało się nowotworem. Już wcześniej Julie walczyła z losem, bo jak inaczej nazwać niedowidzenie i emigrację z Wietnamu w wieku dwóch lat w małej łódce? Dzięki medycynie odzyskała częściowo wzrok, a chorobę przekuła w niesamowity sukces czyli studia na jednych z najlepszych uczelni w Stanach Zjednoczonych, niezliczone podróże po świecie i bardzo obiecującą karierę w renomowanej kancelarii prawniczej. Godziła pracę z rodziną, jaką sobie wymarzyła i wszystko wydawało się być w doskonałym porządku. Jak reaguje się na diagnozę, o jakiej lekarze mówią, że jest poważna, lecz nie skrajna, a ryzyko zachorowania było równe osiem setnych procenta? Niedowierzaniem, płaczem, ale i przygotowaniem się do wojny, medycznej i duchowej. Prawie pięć lat trwała walka Julie Yip-Williams o to by zobaczyć jak rosną córki, jak rozwijają swój talent muzyczny, stają się uczennicami, jak mąż odnosi sukcesy w pracy i wspiera ją w wyborach, sam w tym czasie sprawdzając prognozy wyzdrowienia i będąc najbliższą jej osobą. Jednak niekiedy pewne sprawy kończą inaczej niż sobie życzymy, wbrew podjętym wysiłkom i pragnieniom …

Rak, nowotwór, guz, te słowa najlepiej usłyszeć jedynie w czasie oglądania filmu bądź serialu lub przeczytać o nich w książce, lecz nigdy nie chcielibyśmy by były skierowane do nas lub bliskich nam ludzi. Niestety niektórzy muszą mierzyć się z nimi kiedy wypowiada je lekarz, najczęściej jest to moment gdy w ogóle nie jesteśmy na to gotowi. Zresztą czy da się do niego przygotować? A co dalej? Julie Yip-Williams opisała prawie pięć lat swojego życia od chwili gdy została postawiona przed faktem – czwarte stadium raka okrężnicy, niezwykle rzadko występującego u osób poniżej czterdziestego roku życia. Ona miała trzydzieści siedem lat, tylko tyle, przed sobą plany na przyszłość, za sobą walkę o normalne życie, jaką wygrała. „Do ostatnich dni” jest zapisem czasu prawdziwej kampanii przeciwko podstępnej chorobie, jaką pragnęła pokonać z wszystkich sił. Setki, jak nie tysiące, mniejszych i większych decyzji, podszytych wątpliwościami i z alternatywnymi pomysłami musiały zostać podjęte, na uwadze mając siebie i rodzinę oraz to ile już wyrwano losowi. Ta niezwykła kronika ma w tle pytanie dlaczego ja?, niezwykłą determinację, ogromny ból, a zwłaszcza rozsądne spojrzenie na całą sytuację, jest także nadzieją i przygotowaniem bliskich na to, co nieuchronne. Obok tej historii nie da się przejść obojętnie i bez podziwu dla Julie Yip-Williams, nie dlatego, że dotknęła ją śmiertelna choroba, lecz za osobowość i szczerość.







Książkę przeczytałam dzięki 
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA