„Do
ostatnich dni”
Julie
Yip-Williams
Dlaczego
ja? To pytanie można zadać w setkach sytuacji, kiedy wydaje się
nieprawdopodobnym, że właśnie nas spotyka coś, czego w ogóle nie braliśmy pod
uwagę. Czasem nie ma odwrotu i trzeba stawić czoła temu, co nieodwołalnie
zmieni wszystkich i wszystko. Jednak wciąż pozostaje pytanie dlaczego ja?
Nie
tak miało być, przyszłość, a nawet teraźniejszość, miała przynieść długie lata
spędzone razem, podczas których Julie wychowywałaby swoje córeczki, cieszyła z
małżeństwa z Joshem oraz kontynuowała swoją prawniczą karierę. Jednak na kilka
godzin przed rodzinną uroczystością, gdy jej dzieci słodko spały, ona
dowiedziała się, że ma raka w czwartym stadium i operacja musi odbyć się od
razu. To, co mogło być jakimś zapaleniem okazało się nowotworem. Już wcześniej
Julie walczyła z losem, bo jak inaczej nazwać niedowidzenie i emigrację z
Wietnamu w wieku dwóch lat w małej łódce? Dzięki medycynie odzyskała częściowo wzrok,
a chorobę przekuła w niesamowity sukces czyli studia na jednych z najlepszych
uczelni w Stanach Zjednoczonych, niezliczone podróże po świecie i bardzo
obiecującą karierę w renomowanej kancelarii prawniczej. Godziła pracę z
rodziną, jaką sobie wymarzyła i wszystko wydawało się być w doskonałym
porządku. Jak reaguje się na diagnozę, o jakiej lekarze mówią, że jest poważna,
lecz nie skrajna, a ryzyko zachorowania było równe osiem setnych procenta?
Niedowierzaniem, płaczem, ale i przygotowaniem się do wojny, medycznej i duchowej.
Prawie pięć lat trwała walka Julie Yip-Williams o to by zobaczyć jak rosną
córki, jak rozwijają swój talent muzyczny, stają się uczennicami, jak mąż
odnosi sukcesy w pracy i wspiera ją w wyborach, sam w tym czasie sprawdzając
prognozy wyzdrowienia i będąc najbliższą jej osobą. Jednak niekiedy pewne
sprawy kończą inaczej niż sobie życzymy, wbrew podjętym wysiłkom i pragnieniom …
Rak,
nowotwór, guz, te słowa najlepiej usłyszeć jedynie w czasie oglądania filmu
bądź serialu lub przeczytać o nich w książce, lecz nigdy nie chcielibyśmy by
były skierowane do nas lub bliskich nam ludzi. Niestety niektórzy muszą mierzyć
się z nimi kiedy wypowiada je lekarz, najczęściej jest to moment gdy w ogóle
nie jesteśmy na to gotowi. Zresztą czy da się do niego przygotować? A co dalej?
Julie Yip-Williams opisała prawie pięć lat swojego życia od chwili gdy została
postawiona przed faktem – czwarte stadium raka okrężnicy, niezwykle rzadko
występującego u osób poniżej czterdziestego roku życia. Ona miała trzydzieści
siedem lat, tylko tyle, przed sobą plany na przyszłość, za sobą walkę o
normalne życie, jaką wygrała. „Do ostatnich dni” jest zapisem czasu prawdziwej
kampanii przeciwko podstępnej chorobie, jaką pragnęła pokonać z wszystkich sił.
Setki, jak nie tysiące, mniejszych i większych decyzji, podszytych wątpliwościami
i z alternatywnymi pomysłami musiały zostać podjęte, na uwadze mając siebie i
rodzinę oraz to ile już wyrwano losowi. Ta niezwykła kronika ma w tle pytanie
dlaczego ja?, niezwykłą determinację, ogromny ból, a zwłaszcza rozsądne
spojrzenie na całą sytuację, jest także nadzieją i przygotowaniem bliskich na
to, co nieuchronne. Obok tej historii nie da się przejść obojętnie i bez
podziwu dla Julie Yip-Williams, nie dlatego, że dotknęła ją śmiertelna choroba,
lecz za osobowość i szczerość.
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA
Wydawnictwu MUZA
Mam ja już w swoich czytelniczych planach.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Na taką książkę muszę mieć odpowiedni nastrój. Tematyka nie jest bowiem łatwa.
OdpowiedzUsuńTakie książki zawsze dają mi bardzo mocno do myślenia, dlatego chętnie po nie sięgam. 😊
OdpowiedzUsuńJa również tytuł zapisuję, jeszcze mam stosik do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPewnie spodobałaby się mojej mamie :) Ja nie przepadam za takimi książkami...
OdpowiedzUsuńFascynujaca
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że to chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, jeśli będzie okazja to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl
Książka z pewnością warta uwagi, ale nie czuję się na nią gotowa.
OdpowiedzUsuńPO Twojej recenzji mam wielką ochote przeczytać tę ksiązkę, ale nie wiem czy mam w tej chwili nastrój na tak ciężkie tematy...
OdpowiedzUsuń