„Jego
Babeczka”
Penelope
Bloom
Podobno
góra z górą nie spotka się, ale ludzie już takiego szczęścia nie mają, chociaż
niektóre spotkania mogą być punktem zwrotnym, który skieruje człowieka na
całkiem nowe tory. To, co mogło przypominać złośliwy chichot losu okazuje się
nim jak najbardziej, ale jest także okazją do chwili szaleństwa, po jakiej
pozostają nie tylko miłe wspomnienia.
Przystojny,
seksowny i na dodatek szkolna miłość czyli facet jakiego Emily raczej nie miała
w planach ponownie zobaczyć, zwłaszcza kiedy w jej życiu ma nastąpić
rewolucyjna zmiana. Jednak to, co ma do zaoferowania warte jest bliższych kontaktów,
nawet jeśli oznacza to serię gaf popełnianych, gdy rozsądek był zajęty
przypominaniem sercu dlaczego Ryan powinien pozostać jedynie szefem. Jeszcze
tylko kilka miesięcy i dziewczyna wreszcie zacznie spełniać swoje wielkie
marzenie i nic oraz nikt nie stanie jej na drodze do niego, chociaż trudno jest
się skupić gdy Ryan jest tuż obok. Co więc pozostaje? Po pierwsze skupienie się
na pracy czyli przygotowanie rekwizytów do imprezy na Halloween, po drugie
rozkoszowanie się jesienią i po trzecie … na moment zapomnieć się, a kto jak nie On
nadaje się do tego doskonale? Jedno pozostaje niezmienne czyli wyjazd do
Paryża, a chwila szaleństwa? No cóż czy to, co zaczęło się w Nowym Jorku musi w
nim zostać?
Niektóre
książki mają być rozrywką, powodować uśmiech u czytelnika i zarażać dobrym
humorem. Penelope Bloom w swoich powieściach pokazała już, że te trzy elementy
potrafi umiejętnie wykorzystać, dając czytelnikom możliwość wspaniałej zabawy
podczas czytania. „Jego Babeczka” nawiązuje do wcześniejszych tytułów, lekka
atmosfera została utrzymana i wspaniale współgra z pozostałymi detalami, a
zwłaszcza z charakterami postaci. Autorka w trzeciej części przedstawiła
czytelnikom mniej kontrastowych bohaterów, lecz równie zabawnych co ich
poprzednicy, mający oczywiście swój udział w fabule. Wątki lżejsze zostały
podszyte poważniejszymi, pod warstwą komedii kryje się wybór pomiędzy tym, o
czym marzyło się i co właśnie zaczyna się spełniać, a tym, czego nie brało się
pod uwagę i może zaważyć na przyszłości. Na pierwszym miejscu pozostaje wciąż
lekka opowieść, wzruszająca i urocza,
ale także z pikantniejszymi wątkami, wplecionymi umiejętnie w całość. Lektura
„Jego Babeczki” jest świetnym relaksem, dającym możliwość kibicowania trochę
zwariowanym, lecz przede wszystkim pełnych niezaprzeczalnego uroku, bohaterom w
ich perypetiach oraz pogoni za marzeniami. Pewne książki stanowią doskonałą
odskocznię od codzienności i chętnie wracamy do nich kiedy potrzebujemy na
kilka chwil oderwać się od codzienności, Penelope Bloom swoimi tytułami wpisuje
się tę kategorię.
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA
Wydawnictwu MUZA
Nie czytałam wcześniejszych tomów, a seria ta zapada w pamięci nawet przez zwykle recenzje i okładki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Tytuł tradycyjnie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu mam ochotę na taką właśnie książkę.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest mój klimat czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale okładka i jesienno-halloweenowe motywy zachęcają. Jak mi wpadnie w ręce, to z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńWkrótce czekają nas gorączkowe przygotowania do świąt, to taka lekka odskocznia będzie jak znalazł ;)
OdpowiedzUsuńWlasnie zapisalam sie do booktouru z ta książka
OdpowiedzUsuńNiestety ta książka zupełnie nie pasuje do mojego gustu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Mam na oku całą serię :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie kończę czytać :)
OdpowiedzUsuń