„To
nie koniec świata”
Ewa
Maja Maćkowiak
Życie
bywa skomplikowane, trudne, wydające się niekończącym maratonem porażek oraz
rozczarowań. Od świtu do nocy, a potem kolejny dzień i następny, tak upływają
tygodnie, a nawet miesiące. Promienie radości splatają się z bolesnymi ukłuciami
smutku i rozczarowania, czasem tych drugich jest więcej, a te pierwsze
odczuwane są coraz rzadziej i słabiej. W takim momencie pomocna dłoń lub
życzliwość mogą zdziałać cuda …
Nic
nie dzieje się bez przyczyny, ale czasem nie tak łatwo ją dostrzec, zwłaszcza
kiedy nasze wymarzone szczęście przebiega inaczej niż zakładaliśmy. Basia widzi
to u Haliny, jednej z najbliższych osób, wydawałoby się, że kobieta ma wszystko
to czego pragnęła, ale to jedynie iluzją, w którą nie uwierzyła ta pierwsza.
Jednak czy może wtrącać swoje trzy grosze do czyjeś egzystencji? Bogusława
widzi to trochę inaczej, lecz również jest zaniepokojona, może obie są
przewrażliwione? Każda z nich ma także swoje problemy, niektóre sięgają
przeszłości, inne wprost przeciwnie zahaczają o przyszłość. Czasem warto
posłuchać kogoś kto mówi dokładnie to, co myśli, a Rzepkowa nie owija niczego w
bawełnę. Jej słowa zapadają w pamięć i bywają dobrą lekcją, lecz nie tak prosto
jest odsunąć od siebie wątpliwości i podjąć decyzję, zmieniającą wszystko. Ale
od czego są bliscy? Niekiedy właśnie od tego by wziąć sprawy w swoje ręce i
naprostować je oraz spróbować pomóc szczęściu zawitać tam gdzie ono jest
potrzebne.
Kobieca,
dająca nadzieję w ludzi i miłość oraz pozwalająca dostrzec w mroku światełko, ciepła i z humorem, taka jest
najnowsza książka „To nie koniec świata”. Podczas lektury emocje towarzyszą
nieustannie, na każdej stronie pokazują ile znaczą w życiu i jaką mają siłę
oddziaływania na bohaterki i bohaterów. Ewa Maja Maćkowiak oddała w ręce
czytelników w jakiej odkrywa się codzienność od strony dającej spełnienie i
szczęście, lecz również drogę jaką trzeba przebyć by móc się nią cieszyć na
własnych zasadach. Nie tak łatwo oddać cały wachlarz uczuć tak by pokazać ich
istotę i jednocześnie nie popaść w skrajność, w przypadku „To nie koniec świata”
są one przedstawione bez dodatkowych upiększeń, lecz właśnie dzięki temu widzi
się ich prawdziwe oblicze. Warto zwrócić uwagę na to jak autorka rysuje życiową
ścieżkę postaci, lepsze i gorsze dni oraz małe i większe przełomy, pozwalające na
wyjście ze strefy smutku i bólu. Nic nie dzieje się od razu, optymizm jest rzeczywisty
i odczuwalny także dla czytających. Różnorodność emocji splata się z nauką, że niekiedy
trzeba spojrzeć na siebie i odkryć t, co do tej pory było spychane gdzieś w
zakamarki serca u umysłu. Powieść Ewy Maćkowiak ma w sobie równocześnie radość
życia i pewną melancholijność, poetyka łączy się w tej historii z egzystencjalną prozą, a refleksje nad tym, co było z uczeniem się urzeczywistniania
marzeń.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi
Czytajmy Polskich Autorów
oraz
wyd. Szara Godzina
Chętnie przeczytam, jeśli będę miała taką możliwość. 😊
OdpowiedzUsuńJa również tytuł zapisuję :)
OdpowiedzUsuńBrzmi jak samo życie z tym łączeniem radości i melancholii :) W sumie to chętnie poznałabym tę historię :)
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę się doczekać trzeciego tomu tej serii.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że książka przypadnie mi do gustu. Czas więc na polowanie na ten tytuł.
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawie napisana. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie okladki
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to mój klimat ;<
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trzecia część również przypadnie do gustu.
Serdeczności zostawiam,
Ewa Maćkowiak.