Strony

środa, 14 listopada 2018

Karmel z solą


„Stand by me”
Agata Czykierda-Grabowska




Miłość nie zawsze przychodzi od razu i bywa rozpoznana, czasem mija chwila lub dużo więcej nim dotrze do nas z kim mamy do czynienia. Bywa ona kapryśna, niepewna, nieśmiała, ale i poruszająca nasz świat w posadach oraz zmieniająca perspektywę z jakiej patrzymy na drugiego człowieka. Niekiedy miłość sprawia, że zaczynamy wierzyć w siebie, w nas i w nią, chociaż jeszcze nie tak dawno nic na to nie wskazywało.

Paweł lubił kobiety i to z wzajemnością, chociaż one dość często wyciągały mylne wnioski. Od lat idzie za nim odpowiednia fama, lecz jakoś do tej pory nie przeszkadza to mężczyźnie, w końcu jeśli stawia od raz sprawę jasno to nie problem, prawda? Sara jak do tej pory pozostawała z daleka od orbity działania Pawła, ale wie jakie ma podejście do spraw damsko-męskich z plotek oraz opowieści bliższych i dalszych znajomych. Zresztą jego siostra jest jej najlepszą przyjaciółką i nie kryje tego, co ma za uszami brat. To lato ma być dla Sary plastrem dla zranionego serca oraz odpoczynkiem od studiów, ale już na początku zaczynają się problemy,  a jeden z nich przez przypadkowo ma na imię Paweł. Dziewczyna nie ma złudzeń co do niego, lecz przecież letni czas ma swoje prawa,  pewna noc trochę zmienia coś w podejściu do łamacza kobiecych serc. Czy byłoby błędem na chwilę ponieść się klimatowi święta Kupały? Oboje przecież wiedzą kim są i jak może się potoczyć ich znajomość, lecz czy na pewno? Krótki flirt to jedno, ale prowadzenie go dłużej zaczyna niepokoić, inaczej wszystko miało wyglądać … Letnie dni sprzyjają beztrosce, jednak niekiedy zaczyna ciążyć, zwłaszcza kiedy spotyka się na swej drodze, kogoś kogo się nie spodziewano.

Wyważenie słodko-uczuciowej strony i pikantniejszych wątków nie jest proste, łatwo bowiem zdominować jedne drugimi, ze szkodą dla obydwu, jednak w książce „Stand by me” nie trzeba obawiać się takich sytuacji. Agata Czykierda-Grabowska odpowiednio dobrała składniki do historii, którą opowiada, doprawiając ją całą gamą emocji i oddając je w sposób rzeczywisty z całym ciężarem oraz lekkością. Ważnym elementem jest również humor i dialogi z nim w roli głównej, dopasowanie ich do fabuły oraz dodające jej wyrazistości sprawiają, że opowieść wprost pochłania się niczym czekoladę o smaku karmelu z kryształkami soli, podkreślającej smak całości. Mogłoby się wydawać, iż książki z gatunku obyczajowych zbyt często powielają znane schematy, z lepszym bądź gorszym, skutkiem. Jednak w przypadku „Stand by me” nie ma co obawiać się wtórności oraz kalk, pisarka zręcznie oparła wątki o kontrastowość charakterów bohaterów i przede wszystkim zadbała by byli realni czyli z wątpliwościami, popełniającymi błędy i niepewni wobec tego co właśnie dzieje się w ich życiu. Historia Sary i Pawła ma swój rytm, zgrany z łańcuchem przyczynowo-skutkowy, nie jest on zbyt szybki, lecz również nie rozwlekły, pozwala na zawarcie znajomości z postaciami oraz trzymanie kciuków za wcale nie tak oczywisty związek. W końcu lubiący kobiece towarzystwo bohater i dobrze znająca go bohaterka, która ma wyrobione zdanie o nim stanowią ciekawy duet, zwłaszcza kiedy coś zaczyna się w noc Kupały. Nie można również zapomnieć o tym jak autorka zręcznie splotła uczuciową niepewność oraz dojrzewanie do miłości w postępowanie postaci, co sprawia, że nie są odlegli czytelnikom.



Za możliwość przeczytania książki

dziękuję







6 komentarzy:

  1. Jeszcze się zastanowię, do końca jednak przekonana nie jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, tym razem nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli kiedyś nadarzy się okazja to może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie uczuciowe książki to zdecydowanie nie moje klimaty.
    Ale na pewno będzie ktoś, komu ona przypadnie do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobała mi się dużo bardziej niż "Pierwszy raz" :) Chociaż główna bohaterka mnie denerwowała.
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń