"Klejnot"
Amy Ewing
Być wolnym człowiekiem, nic więcej i nic mniej. Wydaje się, że to prawo każdego człowieka, bez względu na jego płeć, wiek, pochodzenie, a jednak dla jednych to coś nieosiągalnego, piękne wspomnienie, drudzy uważają, iż należy się tylko uprzywilejowanym. Bycie niewolnikiem, wręcz zabawką w cudzych rękach, odziera z marzeń i resztkę nadziei. Kiedy traci się wolność, wprost jej ostatni okruszek, wydaje się, że jest się skazanym na upadek, szybszy lub wolniejszy, lecz nieuchronny. W takich warunkach nawet najmniejszy gest przyjaźni daje siłę by walczyć o siebie i swoje pragnienia, a kiedy sympatia okazuje się głębszym uczuciem to wszelkie zakazy przestają się liczyć. Nim Violet spotkała Asha przeszła prawdziwą życiową szkołę, z minuty na minutę straciła imię i stała się kolejnym numerem na liście. O jej przyszłości zadecydowała natura, hojnie ją obdarzając, lecz i stygmatyzując. Augurie jednocześnie wyróżniają ją spośród rówieśniczek, ale i skazują na bycie surogatką, tylko ona, i jej podobne, są zdolne do urodzenia zdrowego dziecka, lecz z takich narodzin cieszą się jedynie arystokratyczne rody. Dziewczęta z biednych kręgów Samotnego Miasta są kupowane na Aukcjach przez bogate kobiety pragnące odpowiedniego potomka, który będzie dumą i podtrzyma rodzinne tradycje. Większości wydaje się, iż największym szczęściem jest dla surogatki gdy trafi do Klejnotu, dzielnicy zamieszkanych przez najbogatsze rodziny. Violet, jako jedna z nielicznych, przekonuje się co kryje się za wspaniałymi murami - olśniewający pałac z ogromną ilością komnat, gdzie w ogromnych szafach kryją się niezliczone piękne suknie, a na toaletkach leżą szkatuły pełne biżuterii. Jednak ten przepych ma swoją cenę - wolność, tutaj surogatka jest niewolnicą, przed którą stoi jedno zadanie - ciąża i urodzenie spadkobiercy bądź spadkobierczyni. Nie ma żadnych praw, obowiązek zaś wyłącznie jeden ...
Wolność to piękna mrzonka, raniąca równie mocno jak kolejne kaprysy Pani, Violet musi im się podporządkować, każde naruszenie zasad karane jest natychmiastowo i brutalnie. Nawet ta obdarzona szczodrze Auguriami, nie ma co liczyć na litość czy też współczucie. Jej rola nie podlega dyskusji, wszelki sprzeciw duszony jest przy najmniejszej nawet jego oznace. Każdy kto zbuntuje się prawom Samotnego Miasta staje się wrogiem, a tych eliminuje się od razu. Diuszesie Jeziora nikt nie przeciwstawia się otwarcie, każdy wie, iż naraziłby się na odwet z jej strony. Ale czy można pogodzić się z utratą wolności i uprzedmiotowieniem siebie samego? Czasem iskierka zakazanych uczuć staje się zarzewiem ogromnego pożaru, niszczącego wszystko na swej drodze i raniącego każdego kto znajdzie się w jego zasięgu. Ile kosztuje wolność? Violet jako jedna z nielicznych może dostanie szansę by odpowiedzieć na to pytanie, ale czy nie będzie to dla niej za wysoka cena?
Bajkowa sceneria, lecz to jedynie iluzja, na tle jakiej tym jaskrawiej widać prawdziwe zło. "Klejnot" z daleka przypomina baśń, lecz z bliska to śmiała historia, w jakiej Amy Ewing wprost zmusza czytelnika by zajrzał w nią głębiej i zastanowił się nad czytaną lekturą. Mnie osobiście nasunęło się bardzo szybko porównanie do bohaterki z "Opowieści podręcznej" autorstwa Margaret Atwood, rola Violet i Fredy, a raczej numeru 197 i Fredy jest taka sama. Oczywiście każda z tych książek to odrębną fabuła, lecz część głównego motywu z jednej i drugiej dla mnie kojarzy się jednoznacznie. "Klejnot" to nie prosta opowieść, zło w niej okazuje czasem bezbronną twarz, a dobro niekiedy musi być bezwzględne by przetrwać. Autorka poruszyła kontrowersyjne wątki, dając im drugi plan w postaci baśniowych kulis z lekką nutą magii, a raczej siły natury, i pełnych przepychu rekwizytów. Bardzo plastycznie oddana rzeczywistość Samotnego Miasta, a w szczególności Klejnotu, okazuje się być maską, jakiej nie powstydziłby się niejeden thriller lub opowieść grozy. Majestatyczne pałace są świadkiem zniewolenia ludzi, ich uprzedmiotowienia, brutalnych kalkulacji, walki o władzę i zbrodni popełnianych z uśmiechem na ustach. Amy Ewing odkrywa najmroczniejsze strony człowieka, cenę za spełnianie nieludzkich zachcianek oraz tego, co oznacza utrata wolności i wypaczone pojęcie rodzicielstwa.
Wolność to piękna mrzonka, raniąca równie mocno jak kolejne kaprysy Pani, Violet musi im się podporządkować, każde naruszenie zasad karane jest natychmiastowo i brutalnie. Nawet ta obdarzona szczodrze Auguriami, nie ma co liczyć na litość czy też współczucie. Jej rola nie podlega dyskusji, wszelki sprzeciw duszony jest przy najmniejszej nawet jego oznace. Każdy kto zbuntuje się prawom Samotnego Miasta staje się wrogiem, a tych eliminuje się od razu. Diuszesie Jeziora nikt nie przeciwstawia się otwarcie, każdy wie, iż naraziłby się na odwet z jej strony. Ale czy można pogodzić się z utratą wolności i uprzedmiotowieniem siebie samego? Czasem iskierka zakazanych uczuć staje się zarzewiem ogromnego pożaru, niszczącego wszystko na swej drodze i raniącego każdego kto znajdzie się w jego zasięgu. Ile kosztuje wolność? Violet jako jedna z nielicznych może dostanie szansę by odpowiedzieć na to pytanie, ale czy nie będzie to dla niej za wysoka cena?
Bajkowa sceneria, lecz to jedynie iluzja, na tle jakiej tym jaskrawiej widać prawdziwe zło. "Klejnot" z daleka przypomina baśń, lecz z bliska to śmiała historia, w jakiej Amy Ewing wprost zmusza czytelnika by zajrzał w nią głębiej i zastanowił się nad czytaną lekturą. Mnie osobiście nasunęło się bardzo szybko porównanie do bohaterki z "Opowieści podręcznej" autorstwa Margaret Atwood, rola Violet i Fredy, a raczej numeru 197 i Fredy jest taka sama. Oczywiście każda z tych książek to odrębną fabuła, lecz część głównego motywu z jednej i drugiej dla mnie kojarzy się jednoznacznie. "Klejnot" to nie prosta opowieść, zło w niej okazuje czasem bezbronną twarz, a dobro niekiedy musi być bezwzględne by przetrwać. Autorka poruszyła kontrowersyjne wątki, dając im drugi plan w postaci baśniowych kulis z lekką nutą magii, a raczej siły natury, i pełnych przepychu rekwizytów. Bardzo plastycznie oddana rzeczywistość Samotnego Miasta, a w szczególności Klejnotu, okazuje się być maską, jakiej nie powstydziłby się niejeden thriller lub opowieść grozy. Majestatyczne pałace są świadkiem zniewolenia ludzi, ich uprzedmiotowienia, brutalnych kalkulacji, walki o władzę i zbrodni popełnianych z uśmiechem na ustach. Amy Ewing odkrywa najmroczniejsze strony człowieka, cenę za spełnianie nieludzkich zachcianek oraz tego, co oznacza utrata wolności i wypaczone pojęcie rodzicielstwa.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu:
Nie myślałam, że to tak ciekawa książka. :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie bardzo pozytywnie :)
UsuńZaciekawiłaś nas... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy gorąco i zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
To nie ja, to książka ;)
UsuńŚliczna okładka i ta bajkowa sceneria... bardzo lubię czytać takie książki od czasu do czasu. Może poświęcę tej książce chwilę uwagi podczas ferii? (dla mnie już za dwa dni ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Życzę udanych ferii :)
UsuńInteresująca książka. Jeśli będę miała okazję, na pewno się skuszę.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńOkładka pierwszego i drugiego tomu jest przepiękna :) jestem zaciekawiona tą serią.
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Jestem ciekawa poprowadzenia fabuły w II tomie :)
Usuń