Strony

sobota, 30 stycznia 2016

Przedpremierowo

 PREMIERA 03.02.2016

"Ona & on"
Marc Levy


Jak zaczyna się miłość? Może od przypadkowego spotkanie, które wcale do końca takim nie jest? Ale to już jest ciut później, najpierw ona i on żyją w całkiem różnych światach. W jej są światła reflektorów, sława, splendor i ich ciemniejsza strona, w której głośno nie mówi się o byciu nieszczęśliwym i przede wszystkim liczą się pozory. Magia kina opiera się przecież na iluzji, a ta nie lubi prawdziwych łez i szczerego bólu. W jego egzystencji dominują słowa pisane, im podporządkował swoją egzystencję, ale znalazła w niej miejsce również nadzieja na uczucie, ale na razie to kilka chwil skradzionych raz na jakiś czas. Obydwoje uwikłani są w skomplikowany układy emocjonalne, mają nadzieję na szczęście, ale czy nie karmią się złudzeniami? Jaki plan ma dla nich los?

Paryż to miasto miłości, ale Mia i Paul nie szukają jej, ona chociaż na chwilę chce ukryć się, stać się anonimową, no a on? On twierdzi, że jest szczęśliwy kocha to czym się zajmuje i niczego nie brak mu. Spotkają się dzięki podstępowi i splotowi okoliczności, to co wiedzą o sobie to naprawdę bardzo mała garść informacji i spora dawka tajemnicy. Początkowo nic nie zapowiada, że będzie ciąg dalszy, nic ich nie łączy, a oszustwo, nawet te z kategorii dobrych chęci, wcale nie wróży niczego dobrego. Jednak spotykają się po raz drugi i kolejny, przed otoczeniem nie chwalą się swoją znajomością, ukrywają ją przed innymi, a może też przed sobą? Mają przecież do rozwiązania życiowe dylematy, te wymagają odwagi, której dotąd nie czuli w sobie, czy będą w stanie zmienić się? Przyszłość wydaje się jedną wielką niewiadomą, każdy krok wydaje się olbrzymim wysiłkiem, obecny status quo już dał się mocno im we znaki, lecz czy wystarczy chęci do rewolucyjnych zmian w ich życiu? Mia niedawno pozwoliła sobie na cały ciąg spontanicznych działań, przestało się liczyć jutro, ważny jest dzień dzisiejszy, ale Paul nie przywykł do kierowania się impulsami, chociaż w przeszłości dał jednemu ponieść i raczej nie żałuje tego. Jak potoczy się znajomość jego i jej, jeżeli oboje chcą tego samego, ale nie chcą się do tego przyznać? Nowa miłość wydaje się im ostatnią rzeczą jaka im się przydarzy, czy da się jej uniknąć jeśli już stanie na drodze dwojga ludzi?

Pochodzą z różnych światów, mają odmienne cele życiowe, spotkali się w Paryżu, ona ma przed sobą wspaniałą karierę jeśli podporządkuje się regułom magii kina, on obawia się tego co na niego czeka poza Paryżem. Mia i Paul, dwoje na życiowej huśtawce, czy pisane jest im coś więcej niż tylko parę spotkań? A może czas by wybrać całkiem nową drogę, oderwać się od znanej codzienności i sprawdzić co kryje przyszłość?

"Ona & on" prosty tytuł złożonej opowieści o kobiecie i mężczyźnie stojących na egzystencjalnym zakręcie. Marc Levy nie po raz pierwszy pokazał świat emocji nie tylko z ogromny wyczuciem, lecz także z podwójnej perspektywy oraz połączył bohaterów, jacy wydają się początkowo z całkowicie innych "bajek". Najbardziej romantyczne miasto świata jako dekoracja dla historii o emocjach jest doskonałym tłem dla fabuły, chociaż w tej historii najważniejsi są ludzie, reszta to dalszy plan. Autor nie sięga po dramatyczne wyznania, ale spokój jest pozorny, za nim kryje się cała gama uczuć od rozpaczy i zwątpienia, przez nadzieję, aż po miłość. "Ona & on" to książka również o przyjaźni, jej sile i znaczeniu w chwilach kiedy jutro wydaje się czarną dziurą, która tylko czeka by człowieka pochłonąć.



            
          Za możliwość przeczytania książki 


    Dziękuję 


     wyd. Albatros

środa, 27 stycznia 2016

Wojowniczki Ateny

"Kryptonim Atena"
Brad Thor


Wynalazki są nie tylko cegłami budującymi rozwój ludzkości, posiadają również mroczne oblicza. Niszczą i stają się bronią człowieka przeciwko człowiekowi, ale wina leży po stronie ludzi. Czasem pewne pomysły wydają się zbyt fantastyczne by mogły być kiedykolwiek zrealizowane, lecz tak naprawdę wystarczy bardzo mały krok do ich urzeczywistnienia. Jeżeli trafią w niewłaściwe ręce, najczarniejsze scenariusze fantastów ziszczą się, a ich siła rażenia może osiągnąć niespotykane dotąd rozmiary.

Kto jest w stanie przeniknąć do miejsc gdzie inni od razu rzuciliby się w oczy i jednocześnie zostać zauważonym i zlekceważonym jako potencjalne zagrożenie? Kobiety. Agentki specjalne z formacji Atena znają swoją wartość i wiedzą, że tylko one są w stanie wypełnić misje im zlecane. Jak nikt inne wtapiają się w tłum lub zwracają uwagę na cechy, które mają być dostrzeżone. Jak do tej pory nie zawiodły, zawsze przygotowane i w stu procentach profesjonalne wypełniały każde zadanie. Jednak nowe rozkazy okazują się trudne do zrealizowania, nie ma czasu na dokładne sprawdzenie oraz rozpoznanie terenu i przeciwnika, wiele niewiadomych nie tylko utrudnia przyszłą akcję, ale i zwiększa ryzyko niepowodzenia. To ostatnie w ogóle nie jest brane pod uwagę. Przeszłość przypomina o sobie i śmiercionośnej technologii przez lata uważanej jedynie za mit. Niestety legenda może okazać się prawdą, a dla niektórych ten wynalazek to spełnienie marzeń, nowa droga do rozprzestrzeniania się terroru stanie się upiorną rzeczywistością. Agentki Ateny już nie raz dowiodły swej skuteczności, tym razem muszą dać z siebie wszystko lub nawet jeszcze więcej by powstrzymać niewiarygodne niebezpieczeństwo, czające się w starych laboratoriach.

Druga Wojna Światowa wcale nie jest jedynie dramatycznym rozdziałem w historii, wciąż przypomina o sobie. Pewne wynalazki nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, nawet gdy wydają się być zapomniane wciąż stanowią zagrożenie. Zawsze znajdą się ludzie chcący wykorzystać je jako broń, niestety czasem nie udaje się ich powstrzymać. Ile jeszcze zapomnianych "pomysłów" czeka by zagrozić światu? Tego nie wie nikt ...

Kobiety w fabule pełnej akcji najczęściej pełnią rolę dodatku, jednak w książce "Kryptonim Atena" nie tylko są głównymi bohaterkami, ale zostały obsadzone w roli raczej zarezerwowanych dla mężczyzn. Trzeba przyznać, że sprawdziły się w niej doskonale, a Brad Thor nie przedstawił ich sylwetek w przerysowany sposób. Autor sięgnął po jedną z niewyjaśnionych historii z okresu Drugiej Wojny Światowej i połączył z współczesnym problem terroryzmu, wynik końcowy to motyw sensacyjny z tajemnicą w tle oraz mało typowymi postaciami pierwszoplanowymi, jedno i drugie tworzą intrygującą całość. Autor nie zwalnia tempa, tam gdzie wydaje się, że akcja będzie wolniejsza pojawia się kolejna część zagadki, tak by czytelnik czuł przez cały czas czytania zaciekawienie.

niedziela, 24 stycznia 2016

Magia kreatywności

"Wielka magia. 
Odważ się żyć kreatywnie"
Elizabeth Gilbert


Kto nie pragnie zdobyć tego o czym marzy? Pewnie wielu z nas, niestety nie zawsze umiemy urzeczywistnić swoje pragnienia, czasem potrzebujemy wskazówki lub przykładu kogoś komu się udało. Nie istnieje jedna uniwersalna metoda jak osiągnąć to czego się pragnie, każdy ma swoją receptę, chociaż niektórym z nich może byłyby potrzebne mniejsze lub większe poprawki. Warto czasem sprawdzić jak ktoś poradził sobie w tej lub innej sytuacji, w końcu dobra rada zawsze warta jest by ją przynajmniej przemyśleć.

Elizabeth Gilbert to znana pisarka, co wcale nie oznacza, że  i jej nie zdarza się zwątpić w osiągnięcie tego co sobie wymarzyła. Tytuł "Wielka magia" kojarzy się jednoznacznie, lecz to co kryje się za nim nic z czarów nie ma, zamiast nich bardzo osobiste refleksje dotyczące własnych doświadczeń życiowych. Nim powstały bestsellery Elizabeht Gilbert, a nawet  i później, nie raz i nie dwa autorka,  była sceptycznie nastawiona do swoich umiejętności lub pomysłów. Przeszkody prawdziwe lub wymyślone same nie znikały, tak samo jak nie pojawiały się znikąd, nim udało się je przezwyciężyć albo obejść niekiedy mijały nawet latach, lecz na podstawie właśnie takiego bagażu życiowego powstała "Wielka magia". Przykłady takie łatwiej uświadamiają co nas być może ogranicza, gdzie najprawdopodobniej tkwi problem w realizacji naszych celów. Pisarka nie kreuje się na wszechwiedzącego guru, mającego jedyną słuszną wiedzę na każdy temat, wprost przeciwnie, raczej pokazuje dlaczego wybrała w danej sytuacji taką, a nie inną drogę i co z tego wynikło. Nie ogranicza się do siebie, przedstawia także innych znanych ludzi i ich niekiedy bardzo kręte drogi do sukcesu.

"Wielka magia" to rodzaj poradnika i przewodnika, w jakim autorka przedstawia nie tyle receptę na realizację marzeń i życiowych celów co raczej rozważania w temacie jak osiągnąć to co jest ważne dla nas. Elizabeth Gilbert nie poucza, nie gani, zamiast mentorskiego tonu klimat przyjacielskiej rozmowy, pokazanie własnych błędów i drogi by je naprawić lub drugi raz nie popełniać. Od początku daje się wyczuć ogromna dawka optymizmu i wiary w siebie oraz własne możliwości, ale bez przeceniania się, ponieważ przypominane są wątpliwości i trudności. Pisarka podkreśla wagę kreatywności, odkrywania jej w sobie i innych oraz odwagi by w ogóle rozpocząć walkę o swoje marzenia, a nie odkładać ich na później lub w ogóle chować je do szuflady.



czwartek, 21 stycznia 2016

Dziewczyna, chłopiec i obraz

"Dziewczyna z kabaretu"
Manula Kalicka


Najpierw był pomysł "okopania" się mieszkaniu, ale niestety kolejne bomby ostudziły zapał Irenki Góreckiej. Okazja ucieczki z płonącej Warszawy niejako pojawiła się sama, żal byłoby jej nie wykorzystać. Tego co czekało artystkę kabaretową w drodze nawet nie podejrzewała, plan był całkowicie inny, niestety został dosłownie zbombardowany, a gruzy wokoło podkreślały niezbyt korzystne i tak już położenie dziewczyny. Jednak przy "odrobinie" dobrej woli, i z dość nieoczekiwanymi towarzyszami, kontynuacja eskapady wydawała się całkiem możliwa, ale los chyba miał całkiem inne plany wobec Irenki i dał jej to wyraźne do zrozumienia, a może zwyciężył rozsądek bądź po prostu brak możliwości dotarcia do  punktu docelowego? Nieważne co, istotniejszy okazał się efekt końcowy - powrót do stolicy, w ciut zmniejszonym gronie i z nadprogramowym bagażem, jaki od początku był dość uciążliwy. Ale nie tak łatwo zwyciężyć Irenkę, oczywiście zniechęcenie jej nie ominęło, lecz kto jak kto, ale ona zahartowana jest. Gdyby tylko nie Władzio i Rembrandt, chłopiec i najprawdziwsze dzieło sztuki, obaj dość kłopotliwi biorąc pod uwagę historyczny moment, w którym dołączyli do panny Góreckiej oraz ich pochodzenie. Jednak jakoś trzeba stawić czoła kłopotom, te zaś przybierają postać dość szemraną i na dodatek mają twarz niemieckiego okupanta. Ale nie ma co rozpaczać, mleko rozlało się, to znaczy dziecko i obraz są przy artystce kabaretowej i raczej ich miejsce pobytu nie zmieni się, a zagrożenie staje się coraz bardziej realne. Jak w takiej sytuacji wyjść obronną ręką? Niestety trzeba po raz kolejny zaryzykować i zagrać w sztuce pod tytułem "Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma". Czy tym razem dopisze szczęście pannie Irence i jej nowym znajomym? Stawką jest Rembrandt, pewne prywatne dochodzenie oraz życie, niekoniecznie w tej kolejności. Wojna sprawiła, iż to co jeszcze wczoraj wydawało się całkowicie niemożliwe i nieprawdopodobne zbyt szybko staje nie tylko realne, ale i codziennością.

O wojnie pisano i pisze się dużo w różnych kontekstach, historyczne opracowania, obyczajowe opowieści, biografie bohaterów tamtych lat, perspektyw również jest wiele. W takim entourage`u łatwo naruszyć tabu, urazić uczucia, pisanie w lżejszym tonie wymaga od autora poczucia humoru i jednocześnie taktu. "Dziewczyna z kabaretu" to książka w jakiej czytelnik odnajdzie komedię i tragedię, czasem w tym samym momencie. Wojenna pożoga nie jest maskowana, przekazana z punktu widzenia naocznych świadków lub co więcej uczestników odkrywa całą grozę, ale z drugiej strony życie toczy się nadal, niekiedy trzeba przejść obok, nie ujawniając swoich emocji, z powodu strachu lub sprawy większej wagi. W takiej scenerii Manula Kalicka umiejscawia nieszablonowych bohaterów, którzy nawet w pojedynkę wyróżnialiby się, a w grupie tworzą prawdziwą, że tak by rzec, mieszankę wybuchową. Tytułowa postać zrazu może kojarzyć się dość niepoważnie, lecz pod tą starannie wypracowaną maską kryje się zupełnie ktoś inny, podobnie rzecz zresztą ma się z pozostałymi osobami. Pełne humoru wątki łączą się z tragicznymi momentami, śmierć przeplata się ze śmiechem przez łzy, wojna nie daje o sobie zapomnieć, lecz trzeba myśleć o przyszłości. "Dziewczyna z kabaretu", w niektórych chwilach przypomina mi film "Zakazane piosenki", jest to oczywiście w pełni subiektywne odczucie. Perypetie Irenki Góreckiej oraz jej towarzyszy doli i niedoli bawią jednocześnie nieustannie przypominając o grozie wojny, bohaterstwo nabiera całkiem innego wymiaru - mniej pomnikowego, a bardziej ludzkiego, ze skazami, za to prawdziwszego. Awanturniczy klimat, humor i groza okazują się doskonale do siebie pasować i stanowią doskonałe tło dla historii gdzie śmiech i łzy nie wykluczają się, wprost przeciwnie są symbolem tak samo jak teatralne maski tragedii i komedii.

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję portalowi CPA 

                                                          oraz 

                                                wyd. Prószyński i S-ka



poniedziałek, 18 stycznia 2016

Siła kobiet

"Kobiety z ulicy Grodzkiej
Wiktoria"
Lucyna Olejniczak


Stare fotografie nie przedstawiają ludzi innych od nas, chociaż ich ubiór i pozy wydają się niedzisiejsze lub po prostu staroświeckie, kiedyś byli tacy sami jak my. Nienawidzili, kochali, przyjaźnili się, bywali zmęczeni i cieszyli się, życiowe koleje losów czasem wiodły ich manowce, a czasem nim urzeczywistnili swoje marzenia los odkrywał przed nimi boleśniejszą stronę egzystencji.

Paryż niekiedy przynosi rozczarowania, Wiktoria Bernat miała zamiar odnaleźć swoją utraconą miłość. Gdzieś tam właśnie był Filip, nieświadomy tego co mogło zmienić tak wiele w jej i jego życiu. Jednak miłość nie zawsze wystarczy by dwoje ludzi mogło być ze sobą. Czy to o sobie dała znać rodzinna klątwa, czy też swoje trzy grosze wtrąciło przeznaczenie, tego nikt nie wiedział, tylko jedno było pewne, że podróż do francuskiej stolicy zmieniła na zawsze młodą krakowską aptekarkę. W bardzo krótkim czasie musiała przełknąć gorycz jaka pozostaje po nieszczęśliwym uczuciu oraz przygotować się do całkiem nowej życiowej roli. Najbliższe osoby w tych trudnych chwilach stały za Wiktorią murem, chroniąc ją przed ludzkimi językami, lecz przecież nie można odciąć się od otoczenia, trzeba nadal żyć i dzień po dniu odbudowywać swój świat. Aż w końcu nadchodzi moment, że znowu dostrzega się słońce oraz kogoś kto być może jest zapowiedzią szczęścia, nie tego wymarzonego, ale dojrzałego, dającego oparcie wtedy gdy się go najbardziej potrzebuje. Wspomnienia związane z klątwą zdają się blednąć, wydaje się, iż w końcu przeszłość została za Wiktorią, lez czy to nie jedynie pobożne życzenia? Wojenna zawierucha wystawia na próbę uczucia, testuje trwałość więzów dają o sobie znać nie tak dawne rozterki, ktoś podkopuje wiarę w przyszłość i przypomina to co wydawało się, że przeminęło. Rozsądek podpowiada jedno, serce zaczyna wahać się, a Wiktoria musi wybrać nie tylko to co najlepsze dla niej.

Historia o kobietach, ale nie tylko dla kobiet, miłości o wielu barwach, przyjaźni jaka daje siłę, bezinteresowności i przede wszystkim o nieprzewidywalności ludzkiego losu. Klątwa też jest, rzucona w chwili gniewu i rozpaczy, dla jednych to nic nieznaczące słowa, drudzy widzą w niej źródło swych kłopotów. Pozostaje jeszcze Kraków i Paryż u progu I Wojny Światowej, oba miasta są ważne dla losów postaci i będą milczącym świadkiem ich życiowych perypetii. "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria" to dalsza część krakowskiej sagi, opowiadającej losy kobiet z rodziny Bernatów oraz ich bliskich. Lucyna Olejniczak nie zaskoczyła mnie tym, iż jej kolejna książka wciągnęła mnie bez reszty, a bohaterki ożyły w mojej wyobraźni. Życiowe koleje losów toczą się na tle historycznej zawieruchy, autorka oddała wspaniale atmosferę Krakowa i Paryża tuż przed wojną, tak bardzo zmieniającej świat, nie zapomniano również o detalach w postaci obowiązujących konwenansów i obyczajów. Wiele szczegółów składa się na niezwykłą opowieść ukrytą w losach Wiktorii Bernat, silnej kobiety, która musi zmierzyć się z przeszłością własnej rodziną i swoją osobistą oraz stawiającej czoła przyszłości, jaka przynosi chwile szczęścia, długie momenty zwątpienia i przede wszystkim kolejne niespodzianki od losu. "Kobiety z ulicy Grodzkiej" to prawdziwa saga, gdzie kolejne wątki z życia bohaterek splatają się z ówczesnymi wydarzeniami, są ich integralną częścią, lecz o tym wiedzą tylko ich najbliżsi, dla ogółu kobiety te pozostają bezimienne.

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję portalowi CPA 

                                               oraz 

                                   wyd. Prószyński i S-ka

niedziela, 17 stycznia 2016

Radio Dzieciom


Z dzieciństwa pamiętam wspaniałe chwile spędzane przy słuchaniu wieczornej bajki w radiu. Słuchowiska miały tę przewagę nad dobranockami w telewizji, że w wyobraźni mogłam sama uzupełniać czytany tekst ilustracjami albo od razu przelać je na kartkę papieru. Teraz podobną szansę mają nasi Milusińscy:






piątek, 15 stycznia 2016

Obrona konieczna

"Lepszy świat"
Marcus Sakey


Wroga wcale nie jest trudno sobie znaleźć, może nim zostać dosłownie każdy, nawet ten kto przed chwilą był jeszcze dobrym sąsiadem, przyjacielem lub bardzo bliska nam osoba. Dużo nie potrzeba by zasiać zazdrość, niepewność, gniew, a plony można zebrać bardzo szybko, wystarczy tylko co jakiś czas podsycać atmosferę strachu i niedopowiedzeń. Demony do tej pory uwięzione w ludzkich umysłach wreszcie zostają uwolnione i stają się rzeczywistością, od tego już krok do wybuchu paniki i upadku tego co wydawało się trwalsze niż skała.

Broń doskonała, nie do wykrycia, przejdzie przez każdy wykrywacz metali bądź materiałów wybuchowych, nim zostanie dostrzeżona najczęściej jest już za późno. Nick Cooper posługuje się nią perfekcyjnie, można powiedzieć, że dorównuje mu niewielu. Przez lata wykorzystywał ją w słusznym celu, a przynajmniej tak mu się wydawało. Jednocześnie idealista i człowiek znający życie od najmroczniejszej jego strony. Teraz stoi przed zadaniem, najważniejszym jak do tej porze w jego karierze, chociaż ta liczy się najmniej obecnie. Potężne Stany Zjednoczone pogrążają się w kryzysie, każdy ruch musi być wyważony tak by wrogowie nie dostali do rąk dodatkowego atutu, co więcej trzeba nawet uważać na sprzymierzeńców. Obdarzeni i reszta społeczeństwa, taki podział jest już nie tylko bardzo widoczny, on zantagonizował Amerykę, a zamachy, karabiny żołnierzy wycelowane w cywilów nieubłaganie stają się codziennością. Nie w takiej rzeczywistości chciał egzystować Nick i nie zamierza stać z boku patrząc jak wszystko wokół niego wali się w gruzy. Dla swoich dzieci pragnął spokojnego świata, gdzie bycie obdarzonym nie oznacza wykluczenia, jednak ostatnie wydarzenia wskazują, iż trzeba będzie walczyć o to by takie dni w ogóle miały szansę zaistnieć. Granica pomiędzy obroną konieczną i podstępnym atakiem jest bardzo płynna i czasem jedno przechodzi w drugie prawie niepostrzeżenie. Kto właściwie stoi za chaosem jaki właśnie ma miejsce? Najbardziej oczywisty podejrzany nie do końca jest takim dla Coopera, dostrzega on to co inni lekceważą, ale coś jeszcze mu umyka. Ten jeden element, jaki pozostaje wciąż nieodkryty, stanowi klucz do tego co wstrząsa Stanami Zjednoczonymi. Jedna i druga strona nie jest nastawiona na jakiekolwiek negocjacje, argumenty siłowe najbardziej są im na rękę, a społeczeństwo zostaje wplątane w rozgrywkę, której prawdziwy cel znany jest jedynie nielicznym. Zwycięży rozsądek czy indywidualne interesy?

Nick do tej pory używał siebie jak precyzyjnej broni, nigdy nie zawiódł, ale teraz walczy o przyszłość dla siebie i przede wszystkim swoich dzieci. Nigdy nie czuł takiej presji oraz odpowiedzialności, pułapki zastawia na niego wielu, wystarczy chwila nieuwagi i dosłownie wszystko runie jak domek z kart. Szansa na zwycięstwo jest bardzo mała, lecz gdy człowiek wie ile może stracić podejmie każde ryzyko by ochronić to co dla niego najważniejsze.

Political fiction, odpowiednia porcja fikcji, świat stojący u progu wojny i człowiek, który nie zamierza patrzeć jak jego ideały obracają się w gruzy. "Lepszy świat" to książka w jakiej sensacyjne wątki mocno związane są ze społecznymi, Marcus Sakey pod płaszczem fikcyjnego rozwoju wydarzeń przedstawia przedstawia problemy współczesności. Jednak nim czytelnik odkryje drugie dno historii ma przed sobą bardzo przemyślany thriller, w jakim autor nie odkrywa od razu wszystkich kart, dawkując rozwój intrygi i zastawiając na czytelnika kilka pułapek.

Za możliwość 

przeczytania ksiażki 

 dziękuję wyd. Rebis

wtorek, 12 stycznia 2016

Prawo wolności



"Klejnot" 
Amy Ewing
 
Być wolnym człowiekiem, nic więcej i nic mniej. Wydaje się, że to prawo każdego człowieka, bez względu na jego płeć, wiek, pochodzenie, a jednak dla jednych to coś nieosiągalnego, piękne wspomnienie, drudzy uważają, iż należy się tylko uprzywilejowanym. Bycie niewolnikiem, wręcz zabawką w cudzych rękach, odziera z marzeń i resztkę nadziei. Kiedy traci się wolność, wprost jej ostatni okruszek, wydaje się, że jest się skazanym na upadek, szybszy lub wolniejszy, lecz nieuchronny. W takich warunkach nawet najmniejszy gest przyjaźni daje siłę by walczyć o siebie i swoje pragnienia, a kiedy sympatia okazuje się głębszym uczuciem to wszelkie zakazy przestają się liczyć. Nim Violet spotkała Asha przeszła prawdziwą życiową szkołę, z minuty na minutę straciła imię i stała się kolejnym numerem na liście. O jej przyszłości zadecydowała natura, hojnie ją obdarzając, lecz i stygmatyzując. Augurie jednocześnie wyróżniają ją spośród rówieśniczek, ale i skazują na bycie surogatką, tylko ona, i jej podobne, są zdolne do urodzenia zdrowego dziecka, lecz z takich narodzin cieszą się jedynie arystokratyczne rody. Dziewczęta z biednych kręgów Samotnego Miasta są kupowane na Aukcjach przez bogate kobiety pragnące odpowiedniego potomka, który będzie dumą i podtrzyma rodzinne tradycje. Większości wydaje się, iż największym szczęściem jest dla surogatki gdy trafi do Klejnotu, dzielnicy zamieszkanych przez najbogatsze rodziny. Violet, jako jedna z nielicznych, przekonuje się co kryje się za wspaniałymi murami - olśniewający pałac z ogromną ilością komnat, gdzie w ogromnych szafach kryją się niezliczone piękne suknie, a na toaletkach leżą szkatuły pełne biżuterii. Jednak ten przepych ma swoją cenę - wolność, tutaj surogatka jest niewolnicą, przed którą stoi jedno zadanie - ciąża i urodzenie spadkobiercy bądź spadkobierczyni. Nie ma żadnych praw, obowiązek zaś wyłącznie jeden ...

Wolność to piękna mrzonka, raniąca równie mocno jak kolejne kaprysy Pani, Violet musi im się podporządkować, każde naruszenie zasad karane jest natychmiastowo i brutalnie. Nawet ta obdarzona szczodrze Auguriami, nie ma co liczyć na litość czy też współczucie. Jej rola nie podlega dyskusji, wszelki sprzeciw duszony jest przy najmniejszej nawet jego oznace. Każdy kto zbuntuje się prawom Samotnego Miasta staje się wrogiem, a tych eliminuje się od razu. Diuszesie Jeziora nikt nie przeciwstawia się otwarcie, każdy wie, iż naraziłby się na odwet z jej strony. Ale czy można pogodzić się z utratą wolności i uprzedmiotowieniem siebie samego? Czasem iskierka zakazanych uczuć staje się zarzewiem ogromnego pożaru, niszczącego wszystko na swej drodze i raniącego każdego kto znajdzie się w jego zasięgu. Ile kosztuje wolność? Violet jako jedna z nielicznych może dostanie szansę by odpowiedzieć na to pytanie, ale czy nie będzie to dla niej za wysoka cena?

Bajkowa sceneria, lecz to jedynie iluzja, na tle jakiej tym jaskrawiej widać prawdziwe zło. "Klejnot" z daleka przypomina baśń, lecz z bliska to śmiała historia, w jakiej Amy Ewing wprost zmusza czytelnika by zajrzał w nią głębiej i zastanowił się nad czytaną lekturą. Mnie osobiście nasunęło się bardzo szybko porównanie do bohaterki z "Opowieści podręcznej" autorstwa Margaret Atwood, rola Violet i Fredy, a raczej numeru 197 i Fredy jest taka sama. Oczywiście każda z tych książek to odrębną fabuła, lecz część głównego motywu z jednej i drugiej dla mnie kojarzy się jednoznacznie. "Klejnot" to nie prosta opowieść, zło w niej okazuje czasem bezbronną twarz, a dobro niekiedy musi być bezwzględne by przetrwać. Autorka poruszyła kontrowersyjne wątki, dając im drugi plan w postaci baśniowych kulis z lekką nutą magii, a raczej siły natury, i pełnych przepychu rekwizytów. Bardzo plastycznie oddana rzeczywistość Samotnego Miasta, a w szczególności Klejnotu, okazuje się być maską, jakiej nie powstydziłby się niejeden thriller lub opowieść grozy. Majestatyczne pałace są świadkiem zniewolenia ludzi, ich uprzedmiotowienia, brutalnych kalkulacji, walki o władzę i zbrodni popełnianych z uśmiechem na ustach. Amy Ewing odkrywa najmroczniejsze strony człowieka, cenę za spełnianie nieludzkich zachcianek oraz tego, co oznacza utrata wolności i wypaczone pojęcie rodzicielstwa.
 
 
Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję wydawnictwu:
 
 
 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Co piszczy na księgarskich półkach


Wydawnictwa na pierwsze tygodnie 2016 roku przygotowały sporą listę nowości, a w kolejce czekają równie ciekawe zapowiedzi:

 Violet ucieka. Po tym, jak Diuszesa przyłapała ją z Ashem, dziewczyna nie ma innego wyjścia, jak uchodzić z Klejnotu, inaczej i ją i jej ukochanego czeka śmierć. Jednak opuszczenie najpiękniejszego kręgu Samotnego Miasta nie jest łatwe. Violet i Ashowi towarzyszy Raven, na której eksperymenty hrabiny odcisnęły piętno. Listy gończe za Ashem wiszą na każdej ulicy. Gwardziści niestrudzenie polują na zbiegów. Gdzieś tam, na Farmie, jest obiecany przez Luciena Azyl, a w nim ktoś, kto wstrząśnie całym światem Violet. Już niebawem dziewczyna odkryje, że jej Augurie są o wiele bardziej potężne niż myślała i że całe Samotne Miasto dojrzało do buntu. Czy Violet znajdzie w sobie dość odwagi, by dołączyć do Sprzysiężenia Czarnego Klucza i wystąpić przeciwko wszystkiemu, co dotąd znała?

 Anthony Tolland chodzi do ostatniej klasy prywatnego amerykańsko-polskiego liceum, często wpada w złość i za pomocą pięści próbuje rozwiązywać wszelkie problemy. Gdy w jego domu pojawia się rudowłosa Natalia, którą po śmierci przyjaciółki postanawia przygarnąć jego matka, chłopak czuje tylko gniew i niechęć. Dziewczyna jest jakby z innego świata i zupełnie nie pasuje do snobistycznego klimatu amerykańskiej szkoły. A tym bardziej nie pasuje do zadziornego i egoistycznego Tony’ego. Jednak nie można walczyć z przeznaczeniem. Antek i Nata wkrótce się o tym się przekonują.

 



Anna wiedzie spokojne życie – aż do dnia, gdy w skrytce w biurku znajdzie listy, z których wynika, że była adoptowanym dzieckiem. Żeby wyjaśnić tę historię rodzinną, jedzie na Kaszuby, zabierając ze sobą córkę Kasię i wnuczkę Elizę.
Ciepła opowieść o sile kobiecej przyjaźni i więzów rodzinnych, a także o tym, że miłość przychodzi w najmniej spodziewanym momencie – wystarczy się na nią otworzyć.






Trzecia powieść Roberta Galbraitha to diabelsko inteligenta zagadka kryminalna, a zarazem wciągająca historia kobiety i mężczyzny, którzy znaleźli się w trudnym momencie, zarówno jeśli chodzi o życie zawodowe, jak i osobiste.
Robin Ellacott otrzymuje tajemniczą przesyłkę. Z przerażeniem odkrywa w paczce odciętą nogę. Szef dziewczyny, prywatny detektyw Cormoran Strike, jest równie zaskoczony, choć nieco mniej przerażony. Przychodzą mu na myśl tylko cztery osoby, które mogłyby być zdolne do takiej brutalności. Detektyw sądzi, że policja podąża fałszywym tropem. Rozpoczyna śledztwo na własną rękę.




Ewa zna lepiej niż ktokolwiek dramatyczną sytuację, bezsilność i rozpacz ludzi, którzy opiekują się osobami w śpiączce. Swoje osobiste cierpienie i rozpacz potrafiła przekuć w nadzieję dla innych. Ewa Błaszczyk jest moim Mistrzem. Podziwiam ją i bardzo cenię.Anna Dymna
Czekając, aż się przebudzi.  Historia Ewy Błaszczyk i Kliniki „Budzik”
  Piętnaście lat temu, tuż po niespodziewanej śmierci męża, Ewę Błaszczyk dotknęła kolejna tragedia. Jej córka Ola zapadła w śpiączkę. Życie rodziny zmieniło się nie do poznania. Od tamtego dnia aktorka walczy o zdrowie córki i jej prawo do godnego życia. Walczy też o siebie.
  Wejść tam nie można to przejmujący portret, w którym autorka opowiada o swojej barwnej drodze artystycznej, stosunku do spraw ważnych, trudnych i kontrowersyjnych. Przybliża życie osobiste, kulisy zakładania fundacji i tworzenia kliniki.
Ja wierzę, że cierpienia mają sens. Wiodą do jakiegoś celu. Już nawet zaczynam się do nich uśmiechać.
Ewa Błaszczyk – kobieta, matka, artystka. Występuje w teatrze, zagrała w dziesiątkach filmów w Polsce i za granicą. Założycielka fundacji Akogo? i Kliniki „Budzik”. Zdaniem jej przyjaciół i znajomych jest osobą  o niespotykanej sile.


Ceniony neurochirurg David Evans zostaje postawiony w potwornej sytuacji: jeżeli jego następny pacjent przeżyje operację, jego córeczka Julia zginie z rąk psychopaty.
Kiedy doktor Evans odkrywa, że pacjentem, który musi umrzeć, aby jego córka przeżyła, jest nie kto inny jak prezydent Stanów Zjednoczonych, rozpoczyna się rozpaczliwe odliczanie.










Jak wygląda dom bez żon? Pewnego dnia Mateusz i Sebastian, dwaj obcy sobie faceci, stają się bliźniakami syjamskimi złączonymi wspólnym losem tymczasowych samotnych ojców.
Tylko czy dadzą radę sprostać wyzwaniom?












Drew i Kate nie mogą się doczekać, by oficjalnie przypieczętować swój związek,muszą tylko… przetrwać przygotowania weselne.
Finał bestsellerowej serii "Tangled" autorstwa Emmy Chase.









 Gdynia, czerwiec roku 1929. W rosnącym dynamicznie mieście przecinają się ścieżki młodej urzędniczki Łucji, jej rówieśnika, początkującego dziennikarza Adama Grabskiego, oraz Krzysztofa Wilczyńskiego – weterana wojen (choćby z bolszewikami), a współcześnie uczestnika przemytniczych wypraw nad granice z Rzeszą i Wolnym Miastem.
Mijają lata, mimo szalejącego na świecie kryzysu Gdynia się rozbudowuje. W Gdańsku władzę przejmują naziści. Trwa zwycięski pochód kina mówionego, Polska zakochuje się w sukcesach Żwirki i Wigury (tym bardziej, że bohaterowie nader prędko giną w katastrofie), w morze wypływają kolejne transatlantyki. W rozpoczynającym nadawanie radiu usłyszeć można Kiepurę (jednego z najgłośniejszych śpiewaków światowych!), zaś w Zakopanym Witkacy na swych biletach wizytowych pisze brawurowe D.U.P.A.
Panie w tym czasie zaczytują się w „Kurierze Metapsychicznym – Dziwy Życia”, albo w mrożącym krew w żyłach „Tajnym Detektywie”.
Dżoker to opowieść o Polsce, która z jednej strony cieszy się odzyskaną niedawno wolnością, a z drugiej wierzy w świetlaną – wreszcie! – przyszłość. Opowieść o kryzysie, ale i o wojnie – w której nadejście trudno uwierzyć. Oraz o dziewczynie, która musiała stać się silna.


 Nie wygrałam w totolotka. Nie dostałam spadku po bogatej ciotce. Porzuciłam codzienność znaną, bezpieczną, choć niekoniecznie satysfakcjonującą. Zaryzykowałam. Razem z mężem i dziećmi wyruszyłam w drogę, nie wiedząc, co kryje się za kolejnym zakrętem.
Szklarska Poręba. Nowe miejsca, nowi ludzie, nowe ścieżki. Przeszkody i fascynacje. Perypetie remontowe, wędrówki śladami artystów, odkrywanie ludzkich losów zaplątanych w wielką historię. Poezja i proza życia.
Bywa różnie. Czasami bardzo trudno. Ale nie zamieniłabym tej mojej ścieżki na żadną inną.
I o tym właśnie mówi ta opowieść.




  Alexis ucieka w fotografowanie i trzyma się na uboczu, jak niejedna nastolatka. Nie każdy jest urodzoną cheerleaderką. Zresztą jak się żyje z takimi rodzicami, nie ma w tym nic dziwnego. Młodsza siostra Alexis, trzynastoletnia Kasey, też jest specyficzna, z tym swoim zbzikowaniem na punkcie starych lalek. W sumie życie Alexis, choć trochę wyobcowane, nie odbiega od normy. Tak się przynajmniej wydaje…
Nagle sprawy wymykają się spod kontroli. Staje się jasne, że złowróżbne sygnały to był dopiero przedsmak prawdziwej grozy. Kasey zaczyna się zachowywać jeszcze bardziej niepokojąco niż wcześniej: jej błękitne oczy skrzą czasem zielonym blaskiem, pamięć odmawia jej posłuszeństwa, a słowa… słowa, które wypowiada, są żywcem wyjęte z dawnych epok. Kasey z radosnej kolekcjonerki lalek zmienia się uosobienie zła. Dziwne rzeczy dzieją się też w domu. Drzwi otwierają się i zamykają pchane niewidzialną ręką, woda sama się gotuje, klimatyzacja, choć wyłączona, przepełnia całe wnętrze chłodem.
Początkowo Alexis bierze te sytuacje za urojenia, ale wkrótce zdaje sobie sprawę, że wszystko dzieje się naprawdę i tylko ona może podjąć walkę z czającym się zagrożeniem i ratować siostrę. Tylko czy zielonooka potworna dziewczynka to wciąż ta sama osoba co wcześniej?

 Na podstawie powieści powstał znakomity film z Leonardo Di Caprio w roli głownej!
W roku 1823 trzydziestosześcioletni Hugh Glass zaciąga się do oddziału  formowanego przez Kompanię Futrzarską Gór Skalistych, który wyrusza na  niebezpieczną wyprawę przez dziewicze, niezbadane terytoria. Pewnego dnia zostaje straszliwie poturbowany przez niedźwiedzia grizzly i oddany pod opiekę dwóch ludzi z oddziału– Johna Fitzgeralda, bezwzględnego najemnika oraz młodego Jima Bridgera, przyszłego „Króla ludzi gór”. Gdy do ich obozowiska zbliżają się Indianie, Fitzgerald i Bridger pozostawiają Glassa na pastwę losu. Co gorsza, zabierają rannemu broń i całe wyposażenie – wszystko to, co dawałoby mu jakąś szansę na samodzielne przeżycie. Opuszczony, bezbronny i wściekły, Glass składa samemu sobie obietnicę, że przetrwa. I że dokona zemsty.





Emilia jest singielką, wykonującą pracę wróżki. Bardzo pragnie poznać kogoś na stałe. W tym celu rejestruje się na różnych portalach randkowych i odpowiada na ogłoszenia towarzyskie. W swoich lekkich i zabawnych zapiskach dzieli się spostrzeżeniami na temat swojej pracy i kolejnych kandydatów na partnera, przeżywa różne wesołe perypetie.








Luli ma trzynaście lat, a już zdążyła poznać gorzki smak życia. Jej rodzice to alkoholicy pogrążeni w pijackich awanturach. Samotna, zdana tylko na siebie w małym miasteczku w Nebrasce, Luli postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Zabiera pistolet, ucieka z domu i autostopem wyrusza do Las Vegas, by tam znaleźć bogatego sponsora. Myśli, że skok w dorosłość zmieni jej życie na lepsze. W drodze poznaje ludzi, którzy wprowadzają ją w mroczny krąg złodziei, narkomanów i prostytutek. Pełna nadziei na przyszłość, Luli będzie musiała zmierzyć się ze światem okrutniejszym niż ten, od którego uciekła.





 Książka, która stała się inspiracją filmu
Pierwsza fala przyniosła ciemność.
Druga odcięła drogę ucieczki.
Trzecia zabiła nadzieję.
Po czwartej wiedz jedno: nie ufaj nikomu.
Wystarczyły cztery fale kosmicznej inwazji, by z siedmiu miliardów ludzi ocalała zaledwie garstka.
Przemierzająca zgliszcza Ameryki Cassie próbuje uciec od istot, które tylko wyglądają jak ludzie. Zabijają wszystkich, z dnia na dzień zmniejszając garstkę ocalałych. Cassie wie, że pozostać żywą oznacza pozostać samotną. To się zmienia, gdy poznaje Evana Walkera. On może być jej ostatnią nadzieją na przetrwanie… albo zagrożeniem. Czy Cassie powinna mu zaufać? Czy zdąży odnaleźć sprzymierzeńców, zanim piąta fala położy kres ludzkości?


sobota, 9 stycznia 2016

"Pamiętajcie o miłości"

"Pamiętajcie o miłości"
Andre Frossard


Postać Maksymiliana Kolbe jest znana, lecz za tym co wiedzą wszyscy lub wydaje się nam, że wiemy kryje się zawsze prawdziwy człowiek. Nie zawsze jest łatwo odkryć prawdziwy obraz kogoś, biografowie nie mają prostego zadania, w końcu nie piszą o fikcji, lecz o rzeczywistej osobie, której życie biorę pod przysłowiową lupę. Fakty, sprawdzone informacje i daty, w tym wszystkim sztuką jest nie zagubić tego kto jest najważniejszy i jego istoty.

Andre Frossard rozpoczyna swoją opowieść o ojcu Maksymilianie od momentu, a dokładnie dnia, jego kanonizacji, będącego uwieńczeniem procesu i potwierdzeniem tego czego wielu było pewnych od lat. Taki wstęp okazał się zapowiedzią poprowadzenia opowieści o wielkim człowieku, ale bez uczynienia z niego kamiennego posągu. Życiorys świętego można opisać hagiograficznie, lecz przytaczanie kolejnych dat dowodów na świetosć i zasypywanie nimi czytelnika nie odzwierciedli w pełni człowieka, w tym konkretnym przypadku jedynie byłoby to z krzywdą dla odbiorców. Oczywiście autor nie unika ich, jednak umiejętnie wplata je w kolejne ważne wydarzenia, tak, że nie stanowią punktu głównego lecz są uzupełnienie dla prawdziwych czynów. Na pierwszy planie są losy człowieka nietuzinkowego, który mógłby nimi obdzielić kilkoro, jak nie więcej, ludzi i każdy z nich nie narzekałby na nudę lub spokój. Andre Frossard w bardzo obrazowy sposób opisuje życie świętego od dnia narodzin, aż do męczeńskiej śmierci, lecz pomiędzy początkiem i końcem jest barwna historia o kimś, kto stworzył z niczego dzieło trwające do dnia dzisiejszego. Właśnie to "pomiędzy" jest przygotowaniem na ostatnie dni świętego, lecz nim one nastąpią mamy okazję poznać bliżej jego osobę. Studia w Rzymie, wcześniejsze lata szkolne oraz rodzina są solidnymi fundamentami, jeżeli do tego dodać prawdziwą wiarę oraz otwarcie się na drugiego człowieka to pierwsze kontury portretu zaczynają świadczyć o tym jaki on będzie gdy już ostatnie słowo zostanie napisane. Autor umiejętnie włącza do historii, o Maksymilianie Kolbe, listy pisanego przez niego do rodziny i braci zakonnych oraz w sprawach mu bliskich, co sprawia, że oddane są emocje i jeszcze bardziej urealnia się obraz świętego.

Skromność, prawdziwa wiara i tytaniczna praca składają się na dzieło życia niezwykłego człowieka, dokonującego rzeczy niemożliwych. Nawet współcześnie osiągnięcia ojca Kolbe budzą więcej niż podziw, zbudowanie prawdziwego imperium prasowego, klasztoru oraz misje w Azji, w tym Japonii od przysłowiowego zera powinny budzić szacunek. Twórcą tego wszystkiego był niepozorny może jedynie z wyglądu zakonnik, który w niespełna pięćdziesiąt lat swego życia umiał przezwyciężyć liczne przeszkody i zdobył to czego pragnął, lecz nie dla siebie, ale dla innych.

Andre Frossard w "Pamiętajcie o miłości" przedstawia szczerze, bez ubarwień, życiorys człowieka i świętego, starając się pokazać jego sylwetkę z wielu perspektyw. Biografia ojca Maksymiliana Kolbe jest niezwykłym świadectwem życia jednocześnie więcej niż skromnego, jednak pełnego wielkich czynów. Jeżeli pisze się o ludziach wyrastających ponad przeciętność, trudno jest oddać ich istotę w słowach, czasem jednak udaje się autorowi pokazać prawdziwe oblicze bez patosu za to z doskonale odmalowanymi emocjami.

Za możliwość przeczytanie książki dziękuję

wyd. PROMIC 

czwartek, 7 stycznia 2016

Księżniczką być

"Rywalki. Królowa i faworytka"
Kiera Cass


Seria "Rywalki" zgromadziła wierne grono starszych i młodszych fanek. Wiele z nas chciało zostać kiedyś księżniczkami, chociażby na moment, a niektóre nigdy z tych marzeń nie mają zamiaru zrezygnować. Jak się okazuje, bycie księżniczką lub pretendentką do tego tytułu to czasem bardzo ciężki kawałek chleba, a nim pojawi się napis końcowy czyli "żyli długo i szczęśliwie" trzeba "troszeczkę" się namęczyć. Czy wysiłki, by zdobyć nagrodę w postaci tiary albo diademu, są warte tego? To już pytanie na jakie odpowiedzieć mogą najlepiej "Rywalki".

W świecie gdzie rządzi sztywna hierarchia rzadko kto podąża ścieżką, o której marzył. Czasami komuś los wręcza szczęśliwy, który jest okazją do odmiany egzystencji, oczywiście jest również haczyk - ostry i kłujący w najmniej spodziewanych chwilach. Amberly, w gronie rywalek o serce księcia, nie czuje się do końca pewnie, ale przecież już znalazła się królewskim pałacu, co jest nie lada osiągnięciem. Teraz pozostaje jej "jedynie" zdobyć tego o kim marzą wszystkie - księcia Clarksona. Jednak nawet w baśniach nie bywa to zadanie ani łatwe, ani proste, na pewno nie jest też pozbawione ryzyka. Ale gdy spełnienie marzeń ma się na wyciągnięcie ręki nie można pozostać biernym. Amberly z całego serca chce wykorzystać swoją szansę pytanie tylko czy będzie umiała wyróżnić się wśród pięknych i zdeterminowanych dziewcząt? Nim książęca tiara zacznie błyszczeć nad czołem jednej z nich inne będą musiały przełknąć gorycz porażki. Natomiast ta jedna jedyna pozna CZY słowa "i żyli długo i szczęśliwie" są prawdą czy tylko bajkowym chwytem marketingowym.

Marlee Tames również bierze udział w grze, w której zwyciężczyni zostanie żoną księcia, a w finale królową. Kto odrzuciłby taką propozycję? Żadna z konkurentek, w końcu nagroda ma postać Maxona, królewskiego syna, ale serce nie sługa i tu zaczyna się problem. Serce kontra rozum, taki pojedynek nie może skończyć się happy endem. Marlee w ogóle w tym wyścigu czuje się "ciut" nie na miejscu, bo obiekt westchnień owszem jest przystojny i czarujący, ale ... ale ktoś inny ma w sobie to coś, co intryguje faworytkę. Co z eliminacjami i książęcym tytułem? Czy tylko one dają szczęście? Jaką drogę wybierze zakochana dziewczyna? Prostą, wprost do sławy i tytułów, czy tę bardziej wyboistą?

Pozostaje jeszcze jedno pytanie co z bohaterkami, które nie zostały wybrane? One obeszły się przysłowiowym smakiem, na oczach tłumów poniosły porażkę, po prostu zwyczajnie przegrały. Od początku było wiadome, że wygra tylko jedna, lecz przecież przed nimi jeszcze całe życie, oczywiście nie w roli księżniczek, chociaż czy i one nie mają prawa do szczęścia?

"Rywalki. Królowa i faworytka" to opowiadania uzupełniające serię "Rywalki" autorstwa Kiery Cass, lecz nie tylko czytelniczki, już znające perypetie bohaterów tego cyklu, znajdą w tej książce ciekawą fabułę. Dla osób, które dopiero po raz pierwszy mają okazję poznać świat w jakim liczy się przede wszystkim klasa, z której pochodzisz, a każde samowolne naruszenie prawa, stanowiącego co dozwolone jest danej kaście na pewno będzie więcej niż surowe ukarane, krótkie historie z życia kilku postaci zarysowujące wątki, bez zbyt dużego odsłaniania całości fabuły, jest ciekawym wstępem. "Rywalki. Królowa i faworytka" to lektura i na deser, kiedy już znamy losy postaci, ale i również jako przystawka przed daniem głównym czyli "Rywalkami". 

Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję wydawnictwu:
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar

wtorek, 5 stycznia 2016

Dowód

"Pochłaniacz"
Katarzyna Bonda


Kiedy już raz otworzy się drzwi do przeszłości nie można liczyć, że da się je łatwo zamknąć ponownie. Niedokończone sprawy tkwią w człowieku jak zadra, nie pozwalając zapomnieć i przypominając o sobie w najmniej spodziewanych momentach. Czasem udaje się przez lata udawać, że wszystko co najgorsze zostało zapomniane, wręcz wymazane. A potem nachodzi ta jedna jedyna chwila i wszystko wraca uderzając z niszczącą siłą w zbudowany na kłamstwie świat.

Jeszcze nie tak dawno Sasza Załuska nie myślała o powrocie do Polski, do Gdańska. Od kilku lat doskonali swoje umiejętności profilera w Wielkiej Brytanii, jej przyjazd do rodzinnego miasta jet zaskoczeniem, może nawet dla niej samej. Już na samym swego pobytu wchodzi w sprawę, jaka szybko zmienia się w policyjne śledztwo dotyczące morderstwa. Wszystko wskazuje na to, że dochodzenie nie będzie długie, a Sasza raczej nie będzie miała nic do roboty. Jednak to tylko pozory, za nimi kryje się coś i wiele bardziej skomplikowanego niż zabójstwo. Współpraca profilerki i policji nie jest prosta, portrety psychologiczne i praca śledcza wydają się kroczyć nieprzecinającymi się ścieżkami. Ale Załuska nie ustępuje, nie zamierza się wycofać i zapomnieć, komisarz Duchnowski przyjmuje jej pomoc, chociaż nie jest do końca przekonany co do słuszności jej udziału w dochodzeniu. Krok za krokiem zaczynają odkrywać z czym w ogóle mają do czynienia, lecz nim cokolwiek będzie wiadome muszą cofnąć się do przeszłości, ta nie jest wygodna dla wielu osób. Kilkanaście lat wcześniej była inna rzeczywistość, a może aż tak nie zmieniła się? Starzy wyjadacze noszą jedynie lepsze maski, zresztą nie tylko oni. Stare błędy dają o sobie znać, właśnie wydają gorzkie owoce. Wskazać sprawcę nie jest aż tak trudno, co innego udowodnić ją przed sądem.

Pisarki Katarzyna Bondy przedstawiać raczej nie trzeba, kryminały jej autorstwa to książki, którym trudno jest się oprzeć, a czas podczas ich lektury płynie zdecydowanie zbyt szybko. "Pochłaniacz" również nie wyłamuje się z tego wzorca, a, że jest to pierwsza część czterotomowego cyklu to tylko można zacierać ręce na kolejne tomy i niecierpliwie czekać na nie. Co sprawia, iż właśnie książka Katarzyna Bondy jest tak dobra? Początek, rozwinięcie i zakończenie oraz wszystko co napisane jest po drodze, to wszystko razem i każde z osobna tworzy niesamowitą historię. Pierwsze rozdziały skupiają się na przeszłości, nie tak dawnej, lecz będącej przysłowiowe całe lat świetlne od teraźniejszości. Jednak to właśnie w niej tkwi źródło wszystkiego co dopiero będzie miało lub ma miejsce, właśnie rodzi się kapitalizm, jeszcze jest w wersji ledwo co raczkującej, towarzyszy mu świat przestępczych machinacji, jeden i drugi wcale nie dzieli mur nie do sforsowania. Wprost przeciwnie oba mają wiele wspólnego, z biegiem czasu już jedynie nieliczni wracają do tego co było, a właśnie tam tkwią korzenie współczesnych wydarzeń. Podczas lektury czasami miałam wrażenie, iż właśnie przed oczyma przebiegają kolejne obrazy bardziej dopracowane i dojrzalsze scenariusza, znanego z wielu filmów sensacyjnych, które przedstawiały rzeczywistość lat dziewięćdziesiątych. W "Pochłaniaczu" nie ma prostego podziału na złych i dobrych, jest on zatarty, niewyraźny, bohaterowie są po prostu ludźmi, złymi do szpiku kośćmi, nierozważnymi, płacącymi za swoje i cudze błędy, pojętnymi uczniami w szkole życia, przegranymi bądź zwycięzcami, po trupach dążącymi do celu. Współczesność to czas rozrachunku dla wszystkich, nikt nie jest bez winy, skazę nosi w sobie każdy, niektórzy będą musieli się z nią zmierzyć. W samym środku znajdują się ofiary, gdzieś w ich otoczeniu jest on, ona bądź oni, sprawcy, zabójcy, ale także śledczy, szukający śladów, dowodów i nie zamierzający odpuścić. Katarzyna Bonda przedstawia kulisy pracy profilera, w tym przypadku profilerki, oraz detale wchodzące w skład śledztwa, które decydują o jego sukcesie bądź porażce. "Pochłaniacz" klimatem przypomina skandynawskie kryminały, zresztą zimowa aura stanowi doskonałe tło dla opisywanej historii, a Gdańsk w śniegu, chłostany przez lodowate opady deszczu i śniegu nie jest ani miejscem bezpiecznym, ani przyjaznym. Jednakże jest niemym świadkiem opowiada spraw, mających korzenie głęboko w wydarzeniach jakie były polską codziennością pierwszych lat ostatniej dekady dwudziestego wieku. Teraz trwają żniwa brutalnych i dramatycznych ziaren zasianych prawie dekady temu.


         Dziękuję za możliwość przeczytania książki
    Księgarniom MATRAS :)