Strony

niedziela, 21 września 2014

Moda czy styl?

"Francuski szyk! 
Zostań własną stylistką"
Isabelle Thomas
Frederique Veysset


Moda czasem może wydawać się dyktatem, zresztą często słynnych projektantów określa się mianem dyktatorów. W końcu to oni  decydują czy nosi się wzory w paski cy też krata jest królową sezonu, a granat jest nowym czarnym. A potem następuje kolejna rewolucja, której są autorami i zabawa zaczyna się od nowa. Jednak szyk to coś więcej niż podążanie za sezonowymi trendami oraz zdobywaniem najnowszego "must have", a jego paryska wersja wydaje się dostępna tylko dla nielicznych. Jak więc wypracować lub też dodać sobie stylu, niepowtarzalnego, lecz rozpoznawanego zawsze i wszędzie? Odpowiedź nie jest ani łatwa, ani prosta i zależy od każdej z nas.

Cztery pory roku, cztery okazje by zmienić swoją garderobę i co najmniej cztery momenty kiedy nie trzeba wpadać w panikę, ponieważ w szafie nie ma niczego odpowiedniego. Pod jednym warunkiem - zawartość to nie ciuchy pod tytułem hity jednego sezonu, ale takie, które zawsze pozwolą wyglądać ich właścicielce dobrze i szykownie. Nie oznacza to, iż dżinsy są zakazane, buty sportowe również nie znajdują się na czarnej liście, zresztą jak się okazuje mało jest rzeczy, podpadających pod kategorię niestylowe. Autorzy rozprawiają się z wieloma mitami i od razu odpowiadają na potencjalne zarzuty konkretnymi przykładami. "Francuski szyk! Zostań własną stylistką" to nie tylko zbiór porad, a bardziej przewodnik po modzie i dla tych zaawansowanych i dla całkowitych nowicjuszy. Isabelle Thomas i Frederique Veysset "zdradzają" szczegóły ubiorów, od całkowitych podstaw po niuanse, pozwalające stworzyć lub dopracować indywidualny styl. Każda część garderoby zostaje omówiona wraz ze wskazówkami doboru i odpowiednimi dodatkami.

Moda jest dla wszystkich, nie tylko dla wybrańców o idealnych wymiarach i wcale od nich nie zależy czy będzie się wyglądać szykownie. Można nią się bawić i nie trzeba wydawać wiele by osiągnąć efekt jak z kolorowych magazynów. Jednak jest to możliwe pod kilkoma warunkami, a jednym z nich jest wybór pomiędzy tym co jest chwilowe, a tym co faktycznie sprzyja sylwetce i pozwala wyróżnić się  tłumu podobnie ubranych. Jedni mają wrodzony styl, inni go wypracowują latami, więc wymówka, że nie jest możliwy do osiągnięcia nie ma racji bytu. Obecnie moda jest bardzo eklektyczna i czasem wydaje się, że wszystko co założymy będzie w zgodzie z trendami, ale nawet "żelazne" pozycje mogą okazać się zwodnicze, a uznane marki wcale nie gwarantują jakości i szyku.

"Francuski szyk! Zostań własną stylistką" to przewodnik nie po świecie mody, lecz po świecie stylu. Jak się okazuje nie są one jednym i tym samym, utożsamianie ich ze sobą jest błędem. Za pomocą zdjęć oraz wywiadów z projektantami autorki odkrywają sekrety stylu Francuzek, demaskują mity i przede wszystkim radzą czym warto zainteresować się by po otwarciu szafy nie padło hasło "nie mam w co się ubrać". Wygląd zewnętrzny liczy się i zaprzeczanie tej prawdzie nic nie da, ale nie oznacza to, iż trzeba ślepo podążać za trendami. Styl czerpie pomysły z mody, a moda ze stylu, jednak tylko ten pierwszy jest stały i uzupełniany przez detale sezonowe przetrwa lata. "Francuski szyk! Zostań własną stylistką" to nie jest biblia stylu, a bardziej kompedium czy też niezbędnik dla każdej kobiety, która chciałaby zmienić swoją garderobę lub podpatrzyć ciekawe pomysły na jej uatrakcyjnienie. Zawarte porady można traktować śmiertelnie poważnie i stosować się do nich od początku do końca, ale autorki raczej nie to miały na myśli. Starają się nakierować swoje odbiorczynie na to by same odkryły swój styl, a wskazówki mają posłużyć jako kierunkowskazy na tej drodze. "Francuski szyk! Zostań własną stylistką" nie jest jednorazową lekturą, powracanie do rad zawartych w niej pewnie niejednokrotnie będzie bardzo pomocne i może pozwoli wybrnąć z ubraniowego kryzysu.




Za możliwość przeczytania książki 

3 komentarze:

  1. Cóż, książka zdecydowanie nie dla mnie, kompletnie nie interesuję się modą i mam swój własny, niezmienny styl, więc... wynudziłabym się i tyle, a i rak pożytek byłby z tego żaden :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem jednak się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam ją dzisiaj w ręce w Empiku ale się nie skusiłam. Choć mam nadzieję że może zakupi ją moja biblioteka osiedlowa.

    OdpowiedzUsuń