Strony

sobota, 28 września 2013

Czar retro opowieści

"Puder i pył"
Zbigniew Białas


W historiach retro ważną rolę pełnią miejsca, to dzięki nim klimat nabiera autentyczności i pozwala podczas lektury przenieść się w czasy, które według kalendarza dawno już przeminęły, lecz ich urok wciąż jest aktualny. Londyn, Wiedeń, Berlin, Paryż, a z rodzimych miast prym wiodą Warszawa, Wrocław i Kraków w takich opowieściach. Wiadomo dlaczego - znane budowle i ulice nadają autentyczności, a gdy do tego dodać sławnych ich ówczesnych mieszkańców i anegdoty to wybór właśnie tych, a nie innych punktów, nie wydaje się niczym dziwnym. W takich okolicznościach Sosnowiec wydaje się ubogim krewnym metropolitalnego kuzynowstwa i jakoś trudno powieść w stylu retro wyobrazić sobie w takim tle. A gdyby jednak pokusić się i umiejscowić właśnie ją na sosnowieckiej ziemi? Kto mógłby się pojawić w roli bohaterów? Może hollywoodzka gwiazda i przyszły gwiazdor?

Rok tysiąc dziewięćset osiemnasty zapisał się w historii zakończeniem wojny światowej, która za niedługo będzie nazywana pierwszą, odzyskaniem niepodległości przez Polskę i ... rozpoczęciem przerwanego śledztwa w sprawie Alojzego Korzeńca. To czego carska policja nie umiała wyjaśnić pozostało w spadku nowym stróżom prawa, chociaż ci drudzy i bez tej zbrodni ręce mają pełne roboty. Końcówka drugiej dekady dwudziestego wieku obfitowała w wiele przełomowych wydarzeń, nie ominęły one również Sosnowca i jego obywateli, a nawet przyjezdnych. Status miasta przygranicznego ma swoje wady i zalety, niewątpliwym plusem jest możliwość poznania ciekawych ludzi, takich jak przykładowo znanej aktorki, a o minusach lepiej nie myśleć, szczególnie gdy w ich wyniku można cieszyć się towarzystwem pięknej kobiety ... Jednak najważniejsza jest przecież zbrodnia, to od niej wszystko się rozpoczęło cztery lata temu i nadszedł czas by w końcu odkryć tożsamość sprawcy. Kto, jak nie Walerian Monsiorski,redaktor naczelny opiniotwóczych "Iskier"? Z jego zdaniem liczy się przecież sam Heinrich Dietel, znany również jako król wełny, a że szanowny dziennikarz już cztery lata temu był na tropie i to wielce obiecującym, to i teraz tylko kwestią czasu jest finał śledztwa!

Jednak nie samym mordem Sosnowiec żyje, przecież tyle dzieje się wokoło: po pierwsze w polityce - tuż za miedzą powstanie na Śląsku, po drugie życie prywatne również przynosi wiele zmian, a po trzecie ... nie można zapominać o zabójcy, który jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Rok tysiąc dziewięćset dziewiętnasty zapowiada się więc jeszcze bardziej intrygująco niż jego poprzednik, szczególnie, że niewolnica zmysłów vel Apolonia Chałupiec vel Pola Negri na dłużej zagościła nad Czarną Przemszą, no, a na tym jeszcze nie koniec. Janek też ma swoje cele do zrealizowania, tylko doba za krótka by wszystko pogodzić, najważniejsza jest nauka śpiewu i działalność niepodległościowa, szczególnie, że to pierwsze zachwyca prawie wszystkich ... Czyżby szykowały się narodziny gwiazdy, a raczej gwiazdora? Sam Klandestyn Bizukont, autor powieści sentymentalnych w odcinkach, nie wymyśliłby takiego rozwoju sytuacji, chociaż jego wyobraźnia wcale przecież nie należy do ograniczonych! Również redaktor Monsiorski ma w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości wcale nie skromny udział. Z jednej strony osobiste życie, z drugiej dochodzenie, oba ze sobą są ściśle związane i zajmujące cały czas szanownego pana Waleriana, jaki będzie tego wynik?

Okazuje się, że czasem miejsca znane okazują się mieć całkiem inne oblicza niż mogłoby się wydawać, szczególnie gdy patrzy się w ich przeszłość. Książka Zbigniewa Białasa "Puder i pył" przenosi czytelnika w klimat prawie sprzed wieku, w sam środek zawieruchy powojennej, porozbiorowej, rewolucyjnej - tak w polityce jak i społecznej, w jakiej i wątek kryminalny ma swoje miejsce. W takiej składance motywów można by sądzić, iż opowieść będzie przypominać pogmatwanie z poplątaniem, lecz nic błędnego, a duży w tym udział bohaterów. Trzeba przyznać, że Sosnowiec nie kojarzył mi się z powieścią retro, ale okazało się to błędnym założeniem. Gród nad Czarną Przemszą może być równie ciekawym tłem dla obyczajowo-sensacyjnej historii jak Wrocław, Warszaw czy Kraków. Czytelnik, nie znający w ogóle topografii miasta, wcale nie będzie zagubiony w opowiadanej historii, w jakiej odgrywa ono główną rolę, zasługa autora w umiejętnym przedstawieniu jemu znanych miejsc osobom postronnym jest niewątpliwa. Pozostają jeszcze lub aż postacie, niektóre autentyczne, inne fikcyjne, a tożsamość pewnych od razu budzi skojarzenia, wszystkie mające też jedną cechę wspólną - zapadają w pamięć dzięki barwnie oddanym cechom charakteru i nie tylko. "Puder i pył" stanowi świetną lekturę o ludziach, miejscach i czasach, jakie z jednej strony dawno już pokryło zapomnienie, a z drugiej o takich, które na nowo wkraczają do współczesności. Może to jeszcze nie koniec perypetii redaktora Monsiorskiego, Klandestyna Bizukonta i utalentowanego Janka?


Za możliwość książki Dziękuję:





13 komentarzy:

  1. Zupełnie nie moje klimaty, wiec moja przygoda z tą lekturą zakończy się na Twojej recenzji

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś ukończyłam. I czuję niedosyt. Z prostego powodu. Muszę nadrobić KORZEŃCA:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie ta książka jakoś nie interesuje;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Korzeniec bardzo mi się podobał. Twojej recenzji jak na razie nie czytam, bo sama mam lekturę Pudru...w planach na najbliższy tydzień. Porównamy pózniej wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczynam się przekonywać, że warto:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie się zapowiada, ta retro opowieść mnie całkowicie przekonała

    OdpowiedzUsuń
  7. książka zbiera pochlebne recenzje, jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem po lekturze "Korzeńca". Teraz zaczynam właśnie "Puder i pył".

    OdpowiedzUsuń