"Taniec ze smokami"
George R. R. Martin
"Taniec ze smokami" to pierwsza część piątego tomu cyklu "Pieśni Lodu i Ognia" i chociaż to kontynuacja to nie ma większego problemu by wejść w świat opowiadanej historii. Już od pierwszych zdań czytelnik, szczególnie ten debiutujący, zaczyna zdawać sobie sprawę, że przed nim ciekawa lektura, lecz z wieloma detalami, mającymi wpływ na przebieg akcji. Tematyka z obszaru fantastyki jest w ostatnich latach często eksploatowana, czasem zapuszcza się ona w całkiem nowe regiony, a czasem czerpie ze znanych motywów, jednakże w obu przypadkach niełatwo jest stworzyć historię, której fabuła zainteresowałaby odbiorców, a gdy opowieść ma swoje kontynuacje zadanie dodatkowo komplikuje się. Jednakże w przypadku tego pomysłu wydaje się, że wyobraźnia autora nie ma granic, a każda następna książka jest przynajmniej równie ciekawa jak poprzednia. Utrzymanie poziomu nie jest proste i nie zawsze udaje się, a w przypadku gdy opowiadanie toczy się równolegle do wcześniejszej części tym trudniej rozwijać wątki tak by uzupełniały to co już miało miejsce i jednocześnie nie zdradzały tego co dopiero ma się wydarzyć, no i przedstawiały nowe kierunki opowiadania.
Świat wykreowany w "Tańcu ze smokami" jest ogromną panoramą, doskonale służącą za tło fabuły, przed oczyma czytelnika przewija się korowód obrazów, które w sumie dają barwny krajobraz. Każda sceneria jest wielowymiarowa, przemawiająca kolorami i cechami pór roku na tyle sugestywnie, że odczuwa się dokładnie jej klimat i atmosferę, gorące promienie słońca, mroźną wichurę czy też bliskość płynącej rzeki, dającej o sobie znać wilgotnym powietrzem. Co równie ważne opisy przyrody i miejsc współgrają z postaciami, które na takiej kanwie swoimi przygodami kreślą sugestywną gawędę, wciągającą w wir swoich perypetii. Bohaterowie znani z wcześniejszych części po raz kolejny zaskakują nie tylko swoimi wyborami, ale i tym, że ich osobowości nie ulegają gwałtownym zmianom, a rozwijają się w tempie odpowiednim dla każdego z nich odrębnie. W ten sposób autor "dawkuje" zaspakajanie ciekawości co do tego w jakim kierunku będzie podążać dana postać, chociaż ostateczny jej kształt nadal spowity jest mgłą domniemań odbiorców.
Czytający wchodzi w historię wielowątkową, w której łatwo byłoby o zagubienie gdyby nie narracja z kilku perspektyw, nie pozwalająca znudzeniu zakiełkować. Inaczej odbiera się opowiadane wydarzenia gdy ich przebieg nie jest relacjonowany przez trzecią osobę czy też zewnętrznego obserwatora, a kogoś kto jest ich uczestnikiem. Dzięki takiemu punktowi widzenia obraz jest nie tyle bardziej wyrazisty co raczej jest składanką subiektywnych wycinków, a więc każdy z nich ma w sobie dawkę niepewności i może być źródłem niespodzianki. W końcu to co my widzimy wcale nie musi być tak samo postrzegane przez innych. Zwroty akcji są jedną z cech tej serii, także więc i w tym przypadku często występują i to w momentach raczej mniej spodziewanych co jest dużym plusem.
George R. R. Martin nie przedstawia "opowiastki" w złagodzonej postaci, gdzie zło ma tylko jedną twarz dostrzegalną od razu, a dobro jest zawsze zwycięzcą. W jego wizji fantastyki - przemoc, intrygi, przelew krwi, walka i śmierć stanowią podstawę dramaturgii, świat przez niego wykreowany nie jest dobrotliwą baśnią, to raczej thriller gdzie wszystko jest możliwe, a ostatnie słowo nie zostało jeszcze powiedziane. "Taniec ze smokami" stanowi z jednej strony pogłębienie motywów już znanych, a z drugiej strony tworzy alternatywy do rozwoju w przyszłości. Czytelnicy, dla których tajemnic do odkrycia nigdy nie za mało, jedna z nich została ukryta w okładce ...
Moi koledzy będą zachwyceni, jak im wspomnę o tej książce. Zdecydowanie ich klimaty;))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam w domu jednego uzależnionego od sagi. I w zyciu mi nie uwierzysz, jak powiem ci, że to moj tata. Bys widziała jego mine, jak 5ta czesc przywędrowała w bozonarodzeniowej paczce do niego. Nie odwijał az do wigilii... powiedział, że to bedzie najlepszy prezent tego roku :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytanie tej książki też sobie zostawiłam na moment gdy nikt nie będzie mi przeszkadzał ;)
OdpowiedzUsuńTym razem jednak spasuje, ponieważ nie czuje zainteresowania tematyką książki, ale nie mówię jej całkowicie nie. Może kiedyś jak uporam się z zaległościami czytelniczymi wezmę ją pod uwagę.
OdpowiedzUsuńMnie ta książka bardzo interesowała - nawet po cichu liczyłam, że przypadnie mi w udziale jako egzemplarz recenzencki. Twoja recenzja dodatkowo utrzymje mnie w przekonaniu, że warto po nią sięgnąć. Pewnie uczynię to, jak tylko wynudzę się z tony lektur.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiej możliwości przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Musiałabym poszukać pierwszych tomów serii :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dostałam ją na Gwiazdkę :) I już zacieram ręce kiedy skończę przedostatni tom i wezmę się za Taniec...
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką Martina.
Pozdrawiam
Serię powoli kolekcjonuję, później zostanie tylko przeczytać te opasłe tomiszcza :P Ale podobno warto
OdpowiedzUsuńNigdy o tej książce nie słyszałam, jednak chętnie się za nią rozglądnę:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać którąś z książek tego autora! :)
OdpowiedzUsuńOd razu widzę,że to coś nie dla mnie.. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńOd nie wiem jak dawna nie mogę się zmusić do sięgnięcia po te tomiska, mimo iż moja mama bardzo zachwala tą serię i strasznie podoba mi się serial... Musze wreszcie się zmusić ;]
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w przyszłym roku i jeszcze więcej czasu na zajmowaniem się światem wyobraźni ;]
Pozdrawiam
Karolina
Faktycznie tomiska, ale warte poświęconego czasu na lekturę :)
OdpowiedzUsuńUtknęłam gdzieś na jednym z wcześniejszych tomów, ale raz na czas wracam do Martina :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze, wszyscy zachwalają, a ja się boję, że ta książka mnie przerośnie.
OdpowiedzUsuńDotychczas przeczytałam tylko pierwszą część sagi, ale chyba sięgnę też po resztę. Fantazyjnie to jeden z moich ukochanych gatunków. Zaczynałam od Tolkiena. Martin też ma lekkie pióro.
OdpowiedzUsuń