Strony

poniedziałek, 21 marca 2011

Zaginiony skarb

"Trzecie dno"

Od kilku lat niesłabnącą popularnością u twórców i literackich i filmowych cieszą się historie, gdzie głównym wątkiem jest poszukiwanie mniej lub bardziej mitycznego skarbu. Raz są to próby udane, raz są kalką swoich poprzedników. Czy kolejna historia spod znaku poszukiwaczy zaginionego symbolu wiary czy też historycznego ma łatwiej przy swej premierze czy trudniej? Odbiorcy skuszą się pod wpływem wcześniejszych doświadczeń, a może będą znudzeni kolejnym pomysłem? To zależy od każdego z osobna. W końcu sięganie do historii lub mitów ma swą tradycję jeszcze w starożytności, druga sprawa to zalew podobnych sobie opowieści, jaki ostatnio wysyp można zaobserwować. Jednak najlepiej ocenić samemu, nie kierując się uprzedzeniami lub skrótem z okładki książki.
"Trzecie dno" na pierwszy rzut oka mogłoby być jednym z wielu sobie podobnych powieści, gdzie tajemniczy przedmiot jest poszukiwany i przez tych z jasnej strony mocy i tych z jej ciemniejszej części. Jednak wyróżnia się pod wieloma względami i to od początku do końca. Zaczyna się tak jak mistrz Hitchcock radził czyli od trzęsienia ziemi - w tym przypadku bolszewickiej rewolucji, a potem napięcie nie maleje - może po trosze z ciekawości co będzie dalej, a po trosze z powodu, że chciałoby się wiedzieć co tak naprawdę będzie szukane. Autor umieścił właściwą akcję w latach siedemdziesiątych XX w., a prolog w burzliwych latach dwudziestych, gdy tworzył się Związek Radziecki. Nie Europa Zachodnia, Afryka czy Stany Zjednoczone tylko Polska i Azerbejdżan to scena wydarzeń - szczególnie ten drugi obszar dosyć egzotyczny, ale jeszcze nie eksploatowany w tym gatunku literatury. Pomysł ciekawy i sprawdzający się, bo nazwa na pewno obiła się nieraz pewnie o uszy, lecz na tyle mało, że wciąga swoją egzotyką. Tym razem tajemniczym skarbem nie jest symbol chrześcijański, ale muzułmański - też powiew świeżości. Do tego zamiast CIA czy MI5 jest KGB - jeżeli napiszę, iż to ta ciemna moc raczej nie zdziwię nikogo, chociaż kto wie ... Czas na jaśniejszych bohaterów: Marka Solorza i jego żonę, profesora o tatarskich korzeniach i pewną azerską doktorantkę z jej powiązaniami rodzinno/kulturowo/religijnymi. Jednak każda postać z książki nie do końca jest tym kim wydaje się na początku, czasem można się domyślić ich roli, a czasem nie wychodzi ona z ukrycia do końca. Do tego romans polsko-azerski i jeden krajowy, a w tle wszechobecny wywiad i jego knowania.
Pomysł na książkę może nie najnowszy, ale miejsce akcji i główny wątek odświeżają  ideę przewodnią, a do tego niepewność czy to co wydaje się prawdą jest nią czy skrywa kolejny sekret, wzmacniają zaciekawienie jak rozwinie intrygę autor. Czas spędzony na czytaniu na pewno nie jest stracony. Jest relaksem, który może nawet spowoduje, że czytelnik zainteresuje się odległym Azerbejdżanem i jego jakże ciekawą historią.


Książka została przekazana od serwisu nakanapie.pl

2 komentarze:

  1. Podoba mi się, lubię poszukiwania i troszkę historii a ze względu na umiejscowienie akcji sięgnę na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejsca akcji raczej niespotykane, warto przeczytać

    OdpowiedzUsuń