Nowość:
„Twoja aż po grób”
Ivy Fairbanks
Czasem nazwa może być
myląca. Jednak podobno złe dobrego początki lub jakoś tak podobnie. Grunt, by
się nie zrażać i dostrzegać pozytywne strony niespodziewanych splotów okoliczności.
Te ostatnie bywają naprawdę zaskakujące i prowadzą do niemniej intrygującego ciągu
dalszego.
Irlandia jest nowym
rozdziałem w życiu Lark Thompson oraz ogromną szansą zawodową. Jeśli do tego
dodać przytulny domek, to przeprowadzka z Teksasu wydaje się być znakomitym
pomysłem. Tyle, że tuż obok nowego miejsca zamieszkania jest zakład pogrzebowy.
No cóż bywa i tak, na plus tego sąsiedztwa trzeba zaliczyć właściciela tego
przybytku. Callum Flannelly jest przeciwieństwem nowej mieszkanki Galway.
Spokojny, cichy i z pewnością raczej nie od razu rzuca się w oczy. Czy przeciwieństwa
przyciągają się? Autorka kreskówek i przedsiębiorca pogrzebowy? Dosyć egzotyczne
połączenie, lecz przyjaźń, dlaczego by nie? Taka z korzyściami bywa ciekawym
rozwiązaniem? No cóż sprawa wcale nie jest taka prosta, w grę wchodzą uczucia,
jakie można próbować ignorować na początku, ale również dość niecodzienny zapis
w testamencie. Na co więc zdecydują się sąsiedzi? Obok siebie trudno im przejść
obojętnie, a w swoim towarzystwie bawią się dobrze. Pozostaje jedynie lub aż
kwestia przeszłości, spadkowych zawiłości oraz odwagi, by podążyć za głosem
serca nawet, jeśli drodze usłyszy się trochę makabrycznych żartów.
Znacie takie książki,
które są lekkie, lecz nie błahe? Z kategorii tych, które jednocześnie od samego
początku wywołują szeroki uśmiech na twarzy, przy jakich czas biegnie szybko i
zanim obejrzycie się poznajecie całą historię, chociaż wcale nie należy do
krótkich? „Twoja aż po grób” właśnie jest taką lekturą i na jej poznanie lepiej
zarezerwować sobie czas, gdyż trudno jest ją odłożyć. Irlandia. Amerykanka
rodem z Teksasu. Właściciel domu pogrzebowego. Humor w ilościach hurtowych.
Sąsiedztwo może i mroczne, ale jakie ciekawie. Skrót, wcale nie aż telegraficzny
mamy, zresztą, po co się streszczać, jeśli Ivy Fairbanks nie tylko miała dobry
pomysł, ale i potrafiła go zrealizować na więcej niż 100%. Komedia romantyczna?
Tak i to taka, w jakiej nie brak obydwu motywów, zazębiających się w
odpowiednich momentach, bez niepotrzebnego przyśpieszenia. Autorka daje czas
czytelnikom na poznanie bohaterów tych głównych, a oprócz tego i tych z
drugiego planu, obdarzając ich cechami charakteru, które sprawiają, że szybko
zaczynamy odczuwać wrażenie, iż to nasi dobrzy znajomi. Ivy Fairbanks porusza
także poważniejsze kwestie, wplatając je w fabułę tak, by były kolejnymi
cegiełkami jej fundamentów. „Twoja aż po grób” to książka zapewniająca jednocześnie
doskonałą rozrywkę, lecz i skłaniają do refleksji.