Strony

środa, 25 września 2024

Odwieczne zło

Nowość:

„Przebudzenie”

Jack Ketchum

 

Pewnych znaków nie powinno się lekceważyć. Nie wszyscy je rozpoznają, nielicznie biorą poważnie. Jednak czy da się ustrzec przed tym, co już nieraz zwyciężyło? Przeznaczenia podobno nie da się oszukać, a jeśli wie się, co ma w zanadrzu? Jednak ludzie często przymykają oko na zagrożenie…

 

Czasem można brać udział w przedstawieniu nawet o tym nie wiedząc. Zwłaszcza jeśli znajdzie się w rękach mistrza lub raczej mistrzyni. Obok Lelii trudno przejść obojętnie, wzbudza zainteresowanie i dokładnie wie czego pragnie. A pragnie tylko jednego, lcze kto by się tego spodziewał po pięknej, może nieco szalonej i trochę nieobliczalnej kobiecie? Robert i jego znajomi przekonują się o tym na własnej skórze. Wpierw była dobra zabawa pod błękitem greckiego nieba i nic nie zapowiadało, że wakacyjny relaks przybierze całkiem inny obrót. Jordan Chase wie więcej niż oni, lecz czy da się powstrzymać coś, co wydaje się jedynie mitem? Może przyszłość jest już zapisana i nikt nie jest w stanie jej zmienić? A jeśli ktoś sprzeciwi się temu, co od starożytnych czasów przypomina o sobie w najbardziej przerażający sposób? Ludzie zapomnieli już o składaniu ofiar, lecz ktoś o tym pamięta i złoży ją…

 

Grecja, wakacyjny czas, monumentalne zabytki starożytności i coś złowrogiego, czającego się w prastarych murów. Do tego dodajmy Jacka Ketchuma, którego przedstawiać nie potrzeba oraz cień mitu, coraz wyraźniejszego z rozdziału na rozdział. Co otrzymamy w efekcie końcowym? Grozę, narastającą, dozowaną wpierw dość oszczędnie, lecz w odpowiednich momentach i kryjącą się pod maskami aż do momentu, kiedy prezentuje się w pełnej, krwiożerczej, krasie. To motyw główny, chociaż zdający się być nieco na uboczu, ale to jedynie zmyłka, doskonale wpleciona w akcję. Początkowo otrzymujemy kilka wątków, zdawałoby się całkowicie odrębnych, jakie zazębiają się powoli, lecz nierozerwalnie. Coraz mocniej odczuwamy nieuchronność zła, intensyfikującego się i testującego, jak wiele z siebie już może pokazać, a ile pozostawi jeszcze w zanadrzu. Kiedy zaatakuje z pełną mocą, wciągnie bohaterów i czytelników w niesamowity wir przerażającej sekwencji wydarzeń, w którym nie ma światełka w tunelu, a tylko krwawe tropy. „Przebudzenie” sięga korzeniami nie jedynie do starożytnych mitów i wierzeń, lecz również czerpie siłę przekazu z najbardziej podstawowych źródeł ludzkich uczuć. Mrok, pierwotne lęki i przede wszystkim mistrzowskie operowanie atmosferą, słowem, emocjami i plastycznością opisów.

 

                                                 Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję: